Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Nieco poniżej oczekiwań" - wywiad cz. I

Odsłony: 6806

O obszernym wywiadzie ze szkoleniowcem czerwono-czarnych pisaliśmy jeszcze w ubiegłym roku. Wtedy to poprosiliśmy kibiców o nadsyłanie pytań, które

chcieliby zadać jednemu z najmłodszych trenerów na Opolszczyźnie. Osobą tą jest Pan Damian Zalwert, 26-latek, który rolę najważniejszej persony w drużynie pełni od połowy 2014 roku. Początkowo obszerną rozmowę z trenerem zamierzaliśmy opublikować na początku stycznia. W międzyczasie uznaliśmy jednak, że dużo ciekawszym dla kibiców materiałem będzie dyskusja już po zakończeniu okresu przygotowawczego. Stąd publikacja dopiero dziś. Za to świeża, spisana jeszcze z „gorącego” dyktafonu. Przed Wami w ogniu pytań trener Zalwert!

StartNamyslow.pl: - Panie trenerze, zanim zaczniemy, na początek chcieliśmy podziękować za znalezienie czasu na przeprowadzenie rozmowy. Wiemy, że w dzisiejszych czasach każda chwila jest cenna. Tyle tytułem wstępu, a teraz konkrety. Za chwilę zaczynamy wiosenną rundę rozgrywek. Czy jest Pan zadowolony z przebiegu zimowych przygotowań?

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Ogólnie z naszych przygotowań jestem zadowolony. Licząc dni do spotkania z Olimpią włącznie, łącznie minie 9 tygodni ciężkiej pracy. W przełożeniu na liczby, to 41 jednostek treningowych na 61 dni od momentu wznowienia treningów. W tym okresie, co kibice pewnie wiedzą, rozegraliśmy też 6 meczów kontrolnych. Jak to w klubach o statusie amatorskim, nie każdy z zawodników trenował regularnie. Choć z drugiej strony muszę przyznać, że z frekwencją nie było też tragicznie. Problem z absencjami dotyczył głównie chłopaków, którzy studiują i nie zawsze mogli z Wrocławia czy Opola dojechać na trening. Dla nich wytyczne związane były z treningami indywidualnymi we własnym zakresie. Do tego grona dodać też trzeba pięciu zawodników trenujących w Prószkowie, w Wojewódzkim Ośrodku Szkolenia Młodzieży. Jeśli chodzi o przygotowania, to przede wszystkim cieszę się, że w tym czasie pogoda nam dopisała. Śniegu za wiele nie było, więc nie mógł on nam przeszkodzić, jak to nierzadko bywało w latach wcześniejszych. Z tego też względu jeden trening w tygodniu odbywał się na sali gimnastycznej, a pozostałe na sztucznym boisku przy Szkole Podstawowej nr 4. Sądzę, że program treningowy zrealizowany przez moich zawodników daje nam podstawę, aby z optymizmem myśleć o czekających nas trudach rundy wiosennej. Jedynym, za to sporym minusem przygotowań jest fakt, że w Namysłowie wciąż nie mamy pełnowymiarowego boiska treningowego. Stąd nasze treningi na małym boisku i małych bramkach o rozmiarach 5 na 2 metry. Brak dużej płyty, to spory problem, ale mam nadzieję, że w końcu zostanie on rozwiązany.

- Myśląc o wiośnie, nie sposób zapytać o rundę jesienną. Stąd pytanie, jak ocenia Pan pierwszą część sezonu? 21 punktów i 13. lokata, to według Pana zadowalający rezultat czy jednak Pan i zespół odczuwają niedosyt?

- Przed sezonem zakładaliśmy walkę o górną połówkę tabeli, czyli miejsca 1-9. Na obecną chwilę do 9. pozycji tracimy raptem 3 punkty, więc nie jest to duży dystans do nadrobienia. No, ale z drugiej strony nie znajdujemy się w zbyt ciekawym położeniu, bo jesteśmy na pozycji potencjalnie zagrożonej spadkiem. Generalnie można powiedzieć, że osiągnęliśmy wynik nieco poniżej naszych oczekiwań. Ale nie jest fatalnie i w najbliższym czasie postaramy się o to, żebyśmy w tabeli zaczęli piąć się w górę.

- A jak Pan odniesie się do wyjazdowych dokonań Startu? Co miało wpływ na zespół, że ten jesienią wygrał w gościach tylko jeden raz?

- Mecze wyjazdowe faktycznie były naszym dużym problemem, co potwierdza zdobycie zaledwie 4 punktów w 8 meczach. Nie ma się co oszukiwać – to bardzo słaby wynik. W gościach ogarniała nas dziwna niemoc. Nie potrafiliśmy prezentować tych walorów, które mogli oglądać kibice obserwujący mecze na naszym stadionie. Nie mogę wykluczyć, że problem tkwił w naszych głowach, choć przedmeczowa mobilizacja wyglądała identycznie, jak przed meczami domowymi. Właściwie to z większości tych meczów powinniśmy przywieźć co najmniej remisy, ale błędy indywidualne nierzadko niweczyły te starania. Pocieszam się tym, że nasz młody zespół nabrał już nieco doświadczenia i trochę okrzepł. I ta okoliczność być może wreszcie procentować będzie poza Namysłowem. Myślę, że dobrym przetarciem dla drużyny były właśnie mecze kontrolne, które w komplecie rozegraliśmy na wyjazdach. Liczę, że ta okoliczność ten nam wiosną pozytywnie poskutkuje.

- Pełni Pan funkcję grającego trenera Startu. Taka sytuacja miała miejsce w Namysłowie już w przeszłości i za każdym razem okoliczność taka rodzi pytanie. Czy większą korzyścią dla zespołu nie byłoby, gdyby pierwszy trener zajął miejsce na ławce, skupiając się tym samym na obserwacji spotkania? Nie da się ukryć, że w takiej sytuacji na pewno inaczej odbiera Pan przebieg meczu oraz postawę zawodników, niż gdyby miał oglądać spotkanie zza bocznej linii. Co więc w obecnej sytuacji jako grający trener Pan traci, a co zyskuje?

- To nie podlega dyskusji, że każdy trener jest w stanie więcej wychwycić z perspektywy ławki niż boiska. Mam świadomość, że w trakcie meczu muszę niejako myśleć podwójnie, zarówno jako trener, jak i zawodnik. Nie jest to łatwe, ale muszę sobie z tym dawać radę. Na szczęście z boku mam pomoc w osobach prezesa Tomasza Kozana oraz Stefana Kosteckiego i Kamila Wolnego, którzy znajdują się w sztabie. Prezes i Kamil, to zawodnicy z doświadczeniem piłkarskim i ich wnioski przeważnie są trafne. Podobnie jest też ze Stefanem, człowiekiem od lat związanym przecież ze sportem. Osoby te nie tylko służą pomocą merytoryczną, ale przede wszystkim wychwytują boiskowe sytuacje, których ja nie byłem w stanie zobaczyć. Z ich strony pojawiają się też podpowiedzi odnośnie mojej gry, nierzadko krytyczne (uśmiech), które oczywiście przyjmuję z pespektywy zawodnika. Podsumowując: tracę możliwość dokładnej obserwacji meczu i wychwycenia wszystkich istotnych momentów czy np. błędów w ustawieniu. A zysk? Myślę, że zyskuje drużyna, mając na murawie kolejnego zawodnika z większym doświadczeniem. Nie chciałbym zostać odebrany zbyt bałwochwalczo, ale moja obecność na boisku jest na obecną chwilę bardzo potrzebna tej młodej drużynie.

Fot.: Wiosną trener Damian Zalwert (na zdjęciu z prawej strony) zamierza zaskoczyć IV-ligową konkurencję modyfikacją boiskowej taktyki. Trzymamy więc kciuki, aby element zaskoczenia wypalił. [zdjęcie:Bartek Michalak/www.OlesnickiSport.pl]

- Jako trener dopiero co zadebiutował Pan w seniorskiej piłce. Spodziewamy się jednak, że jako osoba związana ze sportem całe życie, miał Pan świadomość jak trudnym zajęciem jest trenerka. Czy jest jednak w prowadzeniu zespołu coś, co szczególnie zaskoczyło Pana poziomem trudności? A może przeciwnie, czy są elementy które wydawały się trudne, a okazały się bułką z masłem?

- Rola trenera nie jest zajęciem łatwym. To trudna robota. W futbolu co chwila wprowadzane są nowe trendy, rozwiązania taktyczne czy nowości w przygotowaniu motorycznym i wypada być z nimi na bieżąco. Jeśli ktoś w czasie zajęć rzuca piłkę na boisko, a później przygląda się grającym piłkarzom i na tej podstawie wybiera jedenastkę do meczów o punkty, to można powiedzieć, że funkcja trenera jest zadaniem łatwym. Mój wkład w treningi wygląda jednak zasadniczo inaczej. Oczywiście w początkowym okresie napotykałem na wiele trudności, o których wcześniej nie wiedziałem. Na szczęście z każdym kolejnym tygodniem i nabieraniem doświadczenia, poukładałem już sobie pewne sprawy i jest mi łatwiej. Początkowo trudność sprawiało mi nawet zabranie głosu w czasie odprawy przed ponad dwudziestoma dorosłymi lub prawie dorosłymi osobami. Był wtedy stresik. I choć dziś też daleko mi do ideału, to nie mam już z odprawami większego problemu (uśmiech). A zdarzały się sytuacje, że tego czasu na odprawę zaczynało mi brakować, bo chciałem nadal mówić.

- A propos wspomnianych przez Pana ciągłym zmian w futbolu. Czy zimą wprowadził Pan jakieś nowości czerwono-czarnym pod kątem rundy rewanżowej?

- Generalnie w każdym tygodniu treningowym staram się wprowadzać jakieś nowości. Mam na myśli bądź to nowe ćwiczenia, bądź nowe ustawienia. I właśnie pod kątem wiosny mogę zasygnalizować, że w stosunku do rundy jesiennej, w rewanżach grać będziemy znacząco skorygowanym ustawieniem taktycznym na boisku. O szczegółach nie chciałbym jednak mówić, aby nie ułatwiać zadania przeciwnikom (uśmiech).

- Patrząc na… tuszę oraz powolne ruchy niektórych zawodników jesienią, jakimi środkami próbował Pan zwiększyć motorykę zawodników (tu wyjaśnienie: pytania w komplecie przygotowali kibice, nadsyłając je na adres mailowy naszego portalu)?

- Nie bardzo rozumiem, kogo autor pytania miał w drużynie na myśli. Bo wchodząc w szczegóły, żaden z zawodników występujących jesienią w Starcie nadwagi nie miał. Niemniej w imieniu drużyny zapraszam kibiców na treningi, które są otwarte. Nie mamy nic do ukrycia, więc każdy zainteresowany naocznie będzie mógł się przekonać w jaki sposób wykuwamy formę przed ligą. I który z piłkarzy ma nadwagę (uśmiech).
- Czy planuje Pan poszerzenie sztabu trenerskiego?

- Szczerze mówiąc nie miałem w planach poszerzania mojego sztabu, choć jeśli znalazłaby się osoba kompetentna, znająca się na rzeczy, to oczywiście zapraszam do współpracy.
- Kolejne pytanie stało się w tym momencie bezzasadne, bo miało dotyczyć dziedziny, o jaką chciałby Pan poszerzyć grupę trenerów, tj. przygotowania fizycznego, analizy gry czy np. scoutingu.

- To całkiem ciekawe pytanie i chętnie na nie odpowiem. Gdybym miał możliwość skorzystania z pomocy fachowca w swojej dziedzinie, to w pierwszej kolejności wsparłbym się osobą odpowiedzialną za analizę gry. To jednak wiąże się z koniecznością nagrywania meczów na kamerze, gdyż nie ma fizycznej możliwości, aby jeden człowiek dokładnie przeanalizował grę jedenastu zawodników, że nie wspomnę o dwóch drużynach. Wiem to z własnego doświadczenia. A wracając do tematu, to i tu zachęcam osoby znające się na rzeczy do współpracy z naszym klubem.

- Czy nie uważa Pan, że bardziej powinniśmy skupić się na jak najlepszym szkoleniu młodzieży w klubie, promowaniu jej, tak aby w przyszłości jak najwięcej naszych wychowanków zagrało w Ekstraklasie?

- Uważam, że dobrym początkiem w naszym klubie było założenie w ubiegłym roku Akademii Czerwono-Czarnych. Mamy pomysł, w jakim kierunku ma zmierzać kształcenie naszych pociech i staramy się ten proces realizować. Nasze drużyny dziecięce i młodzieżowe biorą regularny udział w turniejach. Przypomnę też, że trenerami Akademii są nasi zawodnicy, którzy uczą się też na uczelniach ze specjalizacją sportową i trenerską. Głównym problemem, z którym się codziennie mierzymy, jest jednak baza treningowa, której właściwie brak. O tym wspominałem przed chwilą, dlatego nie będę już rozwijał tego wątku. Sprzętowo też powoli zaczynamy wychodzić na prostą. Osobiście mam nadzieję, że za kilka lat kilkoro z tych dzieci pójdzie w ślady choćby naszego wychowanka Michała Markowskiego, który symbolicznie, ale jednak jako pierwszy wychowanek Startu Namysłów w historii zadebiutował w Ekstraklasie.
Na tym kończymy pierwszą część obszernej rozmowy z trenerem Damianem Zalwertem. Na kolejną zapraszamy już niebawem. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy