Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Inna gra Namysłowa"

Odsłony: 9046

Dariusz KOSEŁA (trener Górnika II Zabrze): - Przed meczem uczulałem chłopaków, że dzisiejsze spotkanie ze Startem będzie zupełnie inne, niż to sprzed kilku tygodni. Zakładałem, że zespół z Namysłowa będzie się chciał zrehabilitować za bolesną porażkę

na swoim boisku. Spodziewaliśmy się więc innej gry Namysłowa i rzeczywiście ta gra była inna. Strzeliliście szybko bramkę, która podcięła nam skrzydła. Próbowaliśmy grać dynamiczniej i szybciej, ale w naszą grę wkradał się pośpiech i nerwowość. Dodatkowo nasze boisko nie jest tak dobre do gry, jak boisko w Namysłowie. A gra pozycyjnym atakiem nie jest formą, w której w sposób nagły można zaskoczyć przeciwnika.

StartNamyslow.pl: - Do przerwy Górnik miał problem ze sforsowaniem defensywy Startu. Jak więc Pan zmotywował w szatni zespół, że ten po przerwie zdecydowanie ruszył na namysłowian?

- Nie jest do końca tak, że nie stworzyliśmy sobie w pierwszej połowie sytuacji. Było ich kilka, choć może nie tak wiele, jak w pierwszym meczu. Mieliśmy 2-3 sytuacje. Gdyby wtedy piłka wpadła do bramki, to może w kolejnych minutach grałoby się nam łatwiej. Porozmawialiśmy sobie w szatni bez żadnej nerwowości. Zwracaliśmy sobie uwagę, że w drugiej połowie musimy grać konsekwentnie swoją piłkę. Miałem dziś do dyspozycji kilku zawodników z pierwszego zespołu, którzy musieli w końcu zrobić różnicę na boisku. No i jak było widać, po przerwie zrobili, co do nich należało. Wyszliśmy na prowadzenie po golu z rzutu karnego. Nie wiem, czy karny był czy go nie było. Tak zadecydował sędzia. Później trafiliśmy jeszcze trzy razy i ostatecznie inkasujemy zwycięstwo. Ten mecz koniecznie chcieliśmy wygrać i cel osiągnęliśmy, z czego się na pewno cieszymy.

- Do końca sezonu pozostały 3 mecze i w najgorszym wypadku zachowacie 5 punktów przewagi nad rezerwami Podbeskidzia, które walczą z Wami o zachowanie III ligi.

- I tak zostaje, bo Podbeskidzie wygrało 3-2 z Piotrówką. Mamy zapas kilku punktów, ale nie patrzymy na to w ten sposób. Naszym celem są zwycięstwa w każdym spotkaniu, które rozgrywamy. To jest główne założenie. Przede wszystkim chcemy grać w piłkę dobrze i ładnie dla oka. Dzisiaj, zwłaszcza przed przerwą, było z tym różnie. [rozmawiał KK]

StartNamyslow.pl: - Wobec problemów kadrowych, wynikających z kontuzji i kartek, do Zabrza jechaliśmy z duszą na ramieniu. Tym bardziej, że wszyscy mieliśmy w pamięci koszmarny wynik z pierwszego meczu. Z rezerwami Górnika ostatecznie wysoko przegraliśmy. Ale po pierwszej połowie mieliśmy cichą nadzieję, że uda się sprawić dużą niespodziankę. Tak się jednak nie stało.

Bogdan KOWALCZYK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - W pierwszej połowie nasza gra wyglądała dosyć dobrze. Akcje nam się zazębiały, objęliśmy prowadzenie i przez długi czas je utrzymywaliśmy. Przeciwnicy trafili nas dopiero w końcówce. Niestety, w drugiej odsłonie gra nam się całkowicie posypała i w ciągu kilkunastu minut straciliśmy trzy bramki. W tym momencie było po meczu. Inna sprawa, że w końcówce zabrakło nam sił i chłopcom ciężko było utrzymać tempo, które zaprezentowali w pierwszej połowie. Bramka z karnego moim zdaniem dosyć kontrowersyjna. Z wyjątkiem tej sytuacji mogę powiedzieć, że sędzia świetnie prowadził zawody. W tej jednej sytuacji popełnił z mojej perspektywy błąd, bo nastrzelenie naturalnie ułożonej ręki z bliska nie powinno być interpretowane, jako zagranie celowe. Po meczu rozmawiałem o tej sytuacji z arbitrem, który tłumaczył mi, że sędziowie takie właśnie sytuacje mają interpretować, jako zagrania ręką, bo takie zalecenia mają z centrali. To trochę dziwna sytuacja, bo przepisy UEFA mówią co innego. Myślę, że skoro zapadają takie decyzje, to kluby też powinny być o tym fakcie informowane. Ostatnio głośno było o takich rękach w Canal+ i padliśmy ofiarą dokładnie takiej kontrowersji. Nie wiem, czy ten błąd skutkował tym, że straciliśmy w tym meczu remis. Ale w dużym stopniu bramka „z wapna” podcięła nam skrzydła. Inna sprawa, że gospodarze po przerwie prezentowali się od nas zdecydowanie lepiej.

- Niepokojąca jest sytuacja, że w kolejnym meczu trzy gole tracimy serią w krótkim odstępie czasu. Ale zauważyłem też inną prawidłowość: że w ostatnich meczach, w których strzelamy gole, rozgrywamy jedną połówkę dobrą i jedną słabą. Czym według Pana może to być spowodowane?

- Przyczyn jest kilka. Z Wodzisławiem nie wyszła nam pierwsza połowa, natomiast dobrze zagraliśmy po przerwie. Z kolei w dwóch ostatnich meczach było na odwrót. Nie chciałbym mówić, że ostatnio brakowało nam sił, bo nie jest to też do końca główna przyczyna. Problemem podstawowym jest fakt, że nie zazębia nam się gra przez 90 minut. W drugiej połowie meczu z Podbeskidziem, mimo utraty 4 goli zespół potrafił utrzymać tempo gry do końca. Dziś z Górnikiem zdecydowanie siadła nam gra w środku pola i to była główna przyczyna naszej porażki, bo rywale zbyt łatwo rozgrywali sobie w tej strefie piłkę. Niewątpliwie brakuje nam doświadczenia i ogrania. Mam jednak nadzieję, że każdy z tych meczów, to inwestycja i doświadczenie dla tych chłopców na przyszłość, niezależnie od tego, gdzie rzuci ich piłkarski los. Ogrywamy zespół, ale brakuje nam mimo wszystko stabilizacji w składzie. Bo jak nie przytrafi się jakiś uraz, to pojawiają się pauzy za kartki. W efekcie wszystkie wspomniane przeze mnie aspekty mają odzwierciedlenie w kiepskich wynikach meczów.

- Z psychologicznego punktu widzenia bardzo ciekawy mecz czeka nas w najbliższą sobotę. Z Odrą Wodzisław zagramy o to, aby nie pobić niechlubnego rekordu kolejnych porażek. Po dzisiejszym meczu mamy ich 9, czym wyrównaliśmy najgorszy wynik osiągnięty jesienią. Zespół ma więc chyba o co grać.

- Chłopcy w tym sezonie przegrali mnóstwo meczów. Ale w szatni nie widzę, żeby się do tej sytuacji przyzwyczaili. I to jest mimo wszystko krzepiące. Żaden z chłopaków nie porusza tematu spadku. Oni w każdym meczu chcą grać, walczyć i wygrywać. Gramy już bez obciążenia psychicznego, ale rzeczywiście mamy w sobotę o co walczyć. Fatalny rekord wyrównaliśmy, ale nie zamierzamy go pobić. Chłopcy wiedzą o tym aż za dobrze, więc liczę, że z Wodzisławiem uda się wreszcie licznik porażek zatrzymać. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie trenera Dariusza Koseły wykorzystaliśmy z portalu http://www.gornikzabrze.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy