Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Obserwuję skrzydłowych" - wywiad cz. III

Odsłony: 8809

Od kilku dni na stronach naszego portalu "króluje" Bogdan Kowalczyk, trener I zespołu namysłowskiego Startu. W ostatnią niedzielę i wtorek

opublikowaliśmy dwie pierwsze części wywiadu, którego udzielił nam szkoleniowiec czerwono-czarnych. Jednocześnie zaznaczyliśmy, że kolejny fragment (ostatni) udostępnimy w piątek. Słowa dotrzymujemy, a efekt naszej pracy można sprawdzić poniżej. Tym razem popularny w Namysłowie "Dżulian" podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami m.in. na temat III ligi i futbolu w ogóle. Zapraszamy do lektury.

StartNamyslow.pl: - Właśnie została zlikwidowana Młoda Ekstraklasa na rzecz drużyn rezerwowych, których kilka rywalizuje w naszej III lidze. Która z formuł prowadzenia rozgrywek młodzieżowych jest Pańskim zdaniem lepsza? ME czy nowa-stara formuła?

Bogdan KOWALCZYK (trener drużyny seniorów): - Na tak sformułowane pytanie łatwiej byłoby odpowiedzieć trenerom, którzy do niedawna prowadzili zespoły w Młodej Ekstraklasie, a które obecnie – jako rezerwy – występują w III lidze. Z moich rozmów z nimi wynika, że obecna formuła zdecydowanie bardziej im odpowiada. Po prostu poziom jest dużo wyższy niż w futbolu stricte młodzieżowym. Obecnie niedoświadczeni zawodnicy są od razu rzucani na głęboką wodę. Przy teraźniejszym systemie spadły też koszty, ponieważ rezerwy klubów z Ekstraklasy nie muszą jeździć po całej Polsce, jak miało to miejsce w Młodej Ekstraklasie. Osobiście podzielam opinie wspomnianych trenerów. Aktualny pomysł jest korzystniejszy. Młodzi zawodnicy mają kontakt z piłką seniorską i mogą podnosić swoje umiejętności.

- Zostańmy przy młodzieży. Czy przepis wymuszający od klubów przebywanie młodzieżowców na boisku jest Pańskim zdaniem korzystny? Można usłyszeć dwie skrajne opinie. Z jednej strony uznawane jest to za zjawisko pozytywne, bo pozwala się ogrywać młodym zawodnikom. Z drugiej jednak, niektórzy wytykają, że może to obniżyć poziom gry, a dodatkowo jest źródłem problemów kadrowych, bo zawsze trzeba dysponować kilkoma młodzieżowcami, w razie czego również na ławce rezerwowych.

- Sam jestem zwolennikiem dawania szansy młodym graczom. Zresztą ostatnio w polskim futbolu zaczęła panować taka tendencja. Nawet w Ekstraklasie zauważamy większą liczbę młodych zawodników. Większa liczba spotkań wymusza liczniejsze kadry. Przy okazji zaś kluby „schodzą z kosztów”. Myślę, że to korzystne dla polskiego futbolu. W poprzednich sezonach III ligi w składzie musiało być trzech młodzieżowców. Było to zdecydowanie za dużo. Obecnie musi występować dwóch i również o tej liczbie można byłoby dyskutować. Wspomniany limit nie może być przepustką na boisko dla zawodników, którzy nie posiadają wymaganych umiejętności. Uważam przy tym, że dobry, młody piłkarz sam przebije się do składu.

- Czy zdarzyło się w minionej rundzie, by w zespole rywala pojawił się kompletnie nowy w lidze zawodnik, który zrobiłby na Panu szczególnie dobre wrażenie?

- Od dłuższego czasu naszą bolączką są skrzydła. Dlatego też szczególnie przyglądam się grze bocznych pomocników rywali. Konkretnych nazwisk nie podam. Było jednak kilka zespołów, w których skrzydłowi wnosili dużo jakości do gry, robili różnicę, stwarzali kolegom okazje czy też sami zdobywali bramki. Przykładem jest tutaj chociażby Ruch Radzionków czy Górnik Wesoła. Przestrzegam jednak przed wyciąganiem wniosków na podstawie tylko jednego spotkania. Zupełnie przeciętny zawodnik może bowiem zagrać jeden wybitny mecz. Potrzeba szerszej analizy, żeby poddać kogoś gruntownej ocenie.

- Czy obecność obcokrajowców w III lidze jest potrzebna czy też niepotrzebnie zabierają oni plac gry miejscowym?

- Jestem zwolennikiem polskich piłkarzy. Uważam, że obcokrajowcy zabierają miejsce naszym młodym zawodnikom. Prawdziwym ewenementem jest LZS Piotrówka. Młodzi zagraniczni piłkarze powinni ogrywać się w rodzimym kraju, a nie w Polsce. Do nas powinni trafiać obcokrajowcy, którzy posiadają prawdziwą jakość. Tacy, którzy są zdecydowanie lepsi od naszych rodzimych futbolistów. Ciekawym przykładem jest Ruch Chorzów, który zrezygnował ze wszystkich zagranicznych graczy. Zaufał naszym zawodnikom i nieźle na tym ostatnio wyszedł.

 Fot. 1: Bogdan Kowalczyk (na pierwszym planie): "Obcokrajowcy zabierają miejsce naszym młodym zawodnikom. Młodzi zagraniczni piłkarze powinni ogrywać się w rodzimym kraju, a nie w Polsce. Do nas powinni trafiać obcokrajowcy, którzy posiadają prawdziwą jakość. Tacy, którzy są zdecydowanie lepsi od naszych rodzimych futbolistów". [zdjęcie: Mateusz Porzucek - Namysłów]

- Gdyby mógł Pan wybrać się na staż do dowolnego trenera na świecie, czyją pracę najchętniej podpatrywałby Pan?

- Na pewno jest wiele drużyn, do których warto byłoby się wybrać i podpatrzeć nie tylko pracę samego trenera, ale też i organizację klubu. Marzeniem każdego szkoleniowca jest znalezienie się na stażu w topowym, zachodnim klubie. Ja staram się twardo stąpać po ziemi i rozpocząłbym od polskich ekip. Do tej pory udało mi się odbyć dwa staże w naszym kraju. Gdybym miał w przyszłości okazję kolejnego wyjazdu, to z chęcią z niej skorzystam.

- Mógłby Pan przypomnieć, czyją pracę miał Pan już okazję podpatrywać?

- Byłem w Zagłębiu Lubin za czasów Franciszka Smudy i w Śląsku Wrocław pod rządami Ryszarda Tarasiewicza. Uważam, że warto wybrać się do każdego klubu z Ekstraklasy, żeby podpatrzeć lepszych od siebie.

- Reprezentował Pan namysłowski Start już na początku 90-tych lat, gdzie jako piłkarz, później grający trener i wreszcie trener, notował występy niemal na każdym szczeblu rozgrywek. Tak bogate doświadczenie na pewno pozwala spojrzeć z nieco szerszej perspektywy na to, jak się zmienił futbol. Może Pan również porównać swoją pracę z pracą wielu trenerów, z którymi spotkał się Pan w czasie piłkarskiej kariery. Jakie więc największe różnice z Pańskiej perspektywy, jako trenera, zaszły w futbolu od tego czasu (przygotowanie zespołu, trening, które z atrybutów straciły na znaczeniu itp.)? Czy zauważa Pan jakąś wyraźną różnicę mentalną zawodników z Pana czasów zawodniczych a tych grających obecnie (wiadomo rozmawiamy na temat lokalnej piłki, nie o Lidze Mistrzów)?

- Trening zmienił się kolosalnie. Pod względem motorycznym, technicznym i taktycznym. Z perspektywy czasu nie zazdroszczę moim trenerom. Mieli bowiem utrudniony dostęp do źródeł wiedzy o futbolu. Obecnie mamy zdecydowanie większe możliwości. Książki, płyty i przede wszystkim Internet. Kiedyś szkoleniowcy dbali głównie o przygotowanie sprawności fizycznej. Wyjeżdżaliśmy w góry na półtorej tygodnia i praktycznie codziennie po nich biegaliśmy. W dzisiejszych czasach odeszło się od tego. Aktualnie pracując nad sprawnością fizyczną, wykorzystuje się do tego głównie zajęcia z piłką.
Co do sfery mentalnej, to wszystko zależy od tego, jaką grupą zawodników się dysponuje. W czasie mojej gry dla Startu w III lidze i na początku zmagań w II lidze większość kadry była z Wrocławia i Opola. Odległości od Namysłowa nie były duże i przyjezdni identyfikowali się ze Startem oraz Namysłowem. Chcieli niejako pokazać Śląskowi i Odrze, że rezygnując z nich, popełniono tam błąd. To wypaliło. Mieliśmy wartościowy zespół pod względem charakteru i pracy wykonanej na boisku. Byliśmy „walczakami”, którzy – mimo że poza murawą mogło być różnie – na boisku wspierali się i jeden walczył za drugiego. Później duch zespołu podupadł, ponieważ większość kadry zaczęli stanowić zawodnicy z dalszych rejonów Polski.
Obecnie posiadam w zespole piłkarzy, którzy wychodzą na boisko i dają z siebie wszystko. Oczywiście, w miarę swoich możliwości. Bazujemy w III lidze na walce i zaangażowaniu. Nienajgorzej prezentujemy się pod względem motorycznym. Chłopcy ostatnie przerwy zimowe przepracowali dosyć solidnie. Dzięki temu na boisku mogliśmy później zostawić sporo zdrowia. Porównując moich podopiecznych z moimi kolegami, uważam, że wygląda to podobnie. Inaczej natomiast wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o stopień profesjonalizmu i organizacji klubów. Kiedyś większość nie pracowała, utrzymując się z futbolu. Jeździliśmy na trzy obozy. Jeden letni i dwa zimowe. Obecnie zaś w półzawodowym towarzystwie jesteśmy chyba jedynymi amatorami.

- Na zakończenie proszę jeszcze powiedzieć, czego należy życzyć Bogdanowi Kowalczykowi w 2014 roku?

- Moje życzenia sportowe – rzecz jasna – są związane z naszym klubem. Chciałbym, żeby wszystkie nasze sprawy potoczyły się w innym kierunku niż dotychczas. Życzyłbym sobie więcej optymizmu. Pamiętajmy, że klub to nie tylko młodzież ani też tylko seniorzy. Powinno to zostać połączone. Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji, w której szkolimy młodych piłkarzy, nie dając im później możliwości gry w seniorach w Namysłowie. Nadchodzący rok będzie dla nas wyzwaniem. Mam nadzieję, że mu sprostamy. Grupy młodzieżowe mamy nienajgorzej poukładane. Czas na poprawę, jeżeli chodzi o seniorów. Poza tym życzyłbym sobie wielu pozytywnych emocji podczas spotkań przy Pułaskiego 5.

- Tego też Panu życzę, jednocześnie dziękując za poświęcony czas. [rozmawiał MW; pytania przygotowali: KK, TD i MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy