Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Zdecydowanie większy potencjał Skry"

Odsłony: 9888

StartNamyslow.pl: - Dzisiaj faworyt był tylko jeden. Wywiązaliście się ze swojego zadania i wysoko pokonaliście namysłowian.

Jan WOŚ (trener Skry Częstochowa): - Dla nas był to jednak trudny

mecz. Szczególnie do przerwy. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy oddaliśmy nieco inicjatywę rywalowi. Co prawda nie konstruował on wówczas super akcji, ale był groźny w tym fragmencie. Wtedy straciliśmy nieco kontrolę nad spotkaniem. Podobnie wyglądało to może jeszcze przez kilka minut po przerwie. Później dokonaliśmy już na Starcie egzekucji. Mieliśmy sporo sytuacji, oddaliśmy sporo strzałów, a przede wszystkim mieliśmy w swoich szeregach, jak napisaliście – najlepszego zawodnika tej ligi, Kamila Sobalę.

- Ten zawodnik z pewnością robi różnicę.

- Kamil jest w niesamowitej formie. Potwierdzają to wyniki badań wydolnościowych i szybkościowych. Znacznie poprawił te dwa elementy od czasu, kiedy do nas dołączył.

- Wracając do pierwszej połowy zmagań, wydawało się, że rzeczywiście będą to dla Skry bardzo trudne zawody. Fakt, utrzymywaliście się bardzo długo przy piłce, jednak nie stwarzaliście sobie zbyt wielu sytuacji pod bramką gości.

- Latem doszło do prawdziwej rozbiórki naszej ofensywy. Straciliśmy Jeana Paulistę, Bartka Glińskiego, Karola Tomczyka i Kamila Groborza. Da się obecnie to odczuć w naszych poczynaniach zaczepnych. Wzmocniliśmy defensywę, ale z przodu mamy problemy. Nasza gra w ofensywie nie wygląda na razie tak płynnie, jak miało to miejsce wcześniej.
Co do dzisiejszego spotkania, od samego początku mieliśmy przewagę, niewiele jednak z niej wynikało. Mieliśmy sporo niedokładnych podań. Często lądowały one na głowach namysłowian. Przed meczem mówiłem chłopcom, że musimy długo utrzymywać się przy piłce. Rywale ambitnie biegali za futbolówką, ale nie byli w stanie robić tego przez całe spotkanie. Przy dobrym przygotowaniu możliwe to jest przez 60-70 minut. Później musisz już "paść ze zmęczenia".

- Trzeci mecz, trzecie zwycięstwo. Warto podkreślić, że po raz trzeci kończycie spotkanie z zerem po stronie bramek straconych.

- Nawet nie wiem czy Adrian (Woszczyna – przyp. aut.) oprócz fantastycznego strzału Samborskiego z rzutu wolnego, musiał stawić czoła jakiemuś niebezpiecznemu uderzeniu w swoim kierunku. Bardzo ważne jest, że przeciwnicy nie potrafią sobie stworzyć obecnie zagrożenia pod naszą bramką. To niweluje w pewien sposób stratę w potencjale ofensywnym.

- Na zakończenie wypada tylko pogratulować przekonywującego zwycięstwa i życzyć pełnego sukcesu na koniec sezonu.

- Bardzo dziękuję. Zdaję sobie jednak sprawę, ile pracy nas jeszcze czeka. Pierwsza połowa dzisiejszego spotkania daje do myślenia. Zespół chcący być liderem nie może bowiem nawet na chwilę oddać inicjatywy drużynie walczącej o utrzymanie. [rozmawiał KK]

Bogdan KOWALCZYK (trener Startu Namysłów): - Na pewno nie przyjechaliśmy tutaj przegrać 0-4. Chcieliśmy sprawić niespodziankę. Niestety, ta sztuka nam się nie udała. Skra udowodniła na boisku, że dysponuje zdecydowanie większym potencjałem od naszego. Zabrakło nam dzisiaj także zdrowia. Trzeci mecz w ciągu tygodnia dał się nam we znaki. Pogoda szczególnie dokuczała nam w pierwszej połowie. Zabrakło nam sił, żeby "pogonić" trochę gospodarzy. Pomimo tego, że w miarę dobrze się przesuwaliśmy, to popełnialiśmy jednak błędy. Przy pierwszej bramce nie popisaliśmy się z kryciem. Jeden zawodnik Skry wystarczył do tego, żeby oszukać trzech naszych piłkarzy. Rzutu karnego na 2-0 też nie musiało być. Trafienie numer trzy dla miejscowych, to efekt naszego błędu przy wyprowadzaniu akcji. Dzisiaj częstochowianie po prostu nas wypunktowali. Przewaga Skry nie podlegała dyskusji. Rywal zasłużył na zwycięstwo. Nie musieliśmy jednak tracić bramek w takich okolicznościach. W ogóle nie pamiętam spotkania, w którym przeciwko mojemu zespołowi podyktowane zostałyby trzy rzuty karne. Wynikały one jednak z naszych niepotrzebnych zachowań.

- Nie dość, że generalnie dysponujemy dużo mniejszym potencjałem niż Skra, to jeszcze w trakcie pierwszej połowy został on mocno uszczuplony. Niespodziewanie boisko opuścił bowiem Patryk Pabiniak. Proszę powiedzieć, co stało się z naszym kapitanem?

- Patryk nie doznał żadnego urazu. Zgłosił po prostu niedyspozycję. Chodziło o jakieś problemy żołądkowe czy też zatrucie. Jeżeli dodamy do tego nieobecność Damiana Zalwerta i kontuzję Wojtka Wilczyńskiego, to ujrzymy obraz naszych problemów kadrowych w tym spotkaniu. Brak trzech tak wartościowych zawodników tylko skomplikował nam i tak trudną sytuację.

- Wspomniał Pan o Damianie Zalwercie. Już na kilka dni przed spotkaniem było wiadomo, że nie zagra. Postanowił Pan, w zastępstwie, na głęboką wodę rzucić Krzysztofa Lizaka. Jak oceni Pan jego występ?

- Na głęboką wodę rzuconych jest wielu zawodników. Biorąc pod uwagę, że Krzysiek dopiero zamienił juniorskie rozgrywki na piłkę seniorską, należy ocenić jego występ w miarę pozytywnie. Zwróćmy uwagę na to, że dotychczas występował jako defensywny pomocnik, dzisiaj zaś musiał zagrać jako środkowy obrońca. Większych błędów indywidualnych nie popełnił, choć do jednej czy dwóch sytuacji pewnie można byłoby się przyczepić. [rozmawiał MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy