Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Sami siebie zaskoczyliśmy"

Odsłony: 2498

StartNamyslow.pl: - Jesień w wykonaniu Krasiejowa była fatalna, wiosnę też zaczęliście źle. Ale mimo wszystko do Namysłowa jechaliście z nadzieją, aby się w końcu przełamać. Niewiele wam po prawdzie zabrakło, aby uczynić to w ostatnich sekundach, ale ostatecznie się nie udało. Rozczarowanie po wyjeździe z Namysłowa było więc pewnie tym większe.

Mateusz PINKAWA (grający trener KS-u Krasiejów): - Graliśmy z nowym zawodnikiem między słupkami, więc drużyna niejako z automatu trochę inaczej funkcjonuje. Chłopcy muszą się poznać i wzajemnie zaufać w pewnych sytuacjach. Wiedzieliśmy, że Start jest drużyną w naszym zasięgu. Wiosną rywal wygrywa wprawdzie mecze, ale wiedzieliśmy, że to nie był wynik dobrej gry Startu, ale głównie walki na boisku. To drużyna dobrze poustawiana z tyłu, więc przy takiej grze zawsze coś z przodu wyjdzie. Myśleliśmy, że przetrwamy i będziemy walczyć jak równy z równym. W mojej opinii nie był to wielki mecz. Inna sprawa, że boisko nie pozwalało obu zespołom na zbyt wiele, sam widziałem, bo grałem, że piłka sprawiała kłopoty zawodnikom w najprostszym sytuacjach. Szybko straciliśmy gola i tego się nie spodziewaliśmy. Ale walczyliśmy dalej. W końcówce ręką zagrał jeden z zawodników Namysłowa w polu karnym i to był jego błąd techniczny. Powinien być dla nas karny, ale sędzia nie zagwizdał. Zakładam, że gdybym strzelał do bramki i w nią trafił, ale po drodze piłka odbiłaby po strzale jeszcze od mojej ręki, to sędzia takiego gola by nie uznał. Ale wiadomo jak sędziowie w naszej lidze gwiżdżą. Zdobyliśmy gola w przedłużonym czasie gry, ale tu z kolei sędziowie odgwizdali spalonego. Dogrywałem tą piłkę i ona leciała ze 6 sekund. W tym czasie nasz zawodnik walczył o pozycję strzałową z rywalem, ale piłki nie dotknął i ta wpadła do bramki. Nie wiem w czym cała sytuacja miała przeszkodzić bramkarzowi z Namysłowa, ale wiem że gola nie uznano i dlatego wyjechaliśmy z Namysłowa bez choćby punktu. A bramkarz w tym czasie mógł przebiec kilkanaście metrów, a praktycznie nie zrobił ruchu. Namysłowowi trzeba pogratulować wygranego meczu i tyle. Jesteśmy w takiej sytuacji, że na pewno chcemy punktować, ale dalecy jesteśmy od załamywania się po porażce. Wiadomo, że chcemy wygrywać, ale presji żadnej nie ma. Nasza sytuacja jest krytyczna ale się nie poddajemy. [rozmawiał KK]

Fot.: Trener Mateusz Pinkawa (na zdjęciu) żałował końcówki meczu, mając pretensje do arbitrów o dwie podjęte decyzje.
[zdjęcie: Agnieszka Michalska]

 

StartNamyslow.pl: - Wiosną idziemy w lidze jak burza. Za nami trzy mecze, a na naszym koncie trzy zwycięstwa. To niewątpliwie bardzo cieszy, choć akurat z gry w ostatniej potyczce z Krasiejowem nie mógł być Pan zadowolony.

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Najpierw krótkie podsumowanie tego meczu w jednym zdaniu. Misja wykonana. Głównym celem było wywalczenie dziś trzech punktów i to udało się zrealizować. Wiadomo było, że graliśmy z ostatnim zespołem w tabeli, którego sytuacja jest fatalna, ale takie zespoły grają już bez żadnej spinki. A my przeciwnie, wiedzieliśmy, że musimy się mocno spiąć żeby pokazać w grze dzielącą nas różnicę punktową i miejsc w tabeli. Po słabym meczu wygrywamy z Krasiejowem i z tego się cieszymy. Mogliśmy podwyższyć wynik, ale Kamil Błach nie wykorzystał okazji sam na sam. Z drugiej strony mogliśmy gola w przedłużonym czasie gry stracić, ale na szczęście sędzia odgwizdał spalonego i gola nie uznał, choć piłka wylądowała w siatce. Pewnie byłoby mniej radośnie, gdyby gol został uznany i skończyło się remisem. Inna sprawa, że wolę wygrać po słabym meczu, niż grać super piłkę, jak jesienią w Krasiejowie i zremisować. A przypominam, że wtedy stworzyliśmy sobie szesnaście dobrych okazji na gola. A było 2-2.

- Świetnie zaczęliśmy z Krasiejowiem, ale potem z każdą upływającą minutą ta nasza gra rozchodziła się w szwach. Czego zespołowi zabrakło, aby ograniczyć do absolutnego minimum pokazanie się z niezłej strony zespołowi gości?

- Gol już w piątej minucie, to w naszym wykonaniu rzadkość. Szybko otworzyliśmy wynik i być może w głowach chłopaków pojawiła się myśl, że jest już kapitał, który można bronić. Sami siebie tym golem zaskoczyliśmy (uśmiech). Mieliśmy minimalną przewagę w polu i nieco lepiej operowaliśmy piłką, ale to nie było to, czego od zespołu oczekuję. Nastawiliśmy się na kontry, co nie było najrozsądniejszym pomysłem. Ważne jednak, że dowieźliśmy to skromne prowadzenie do końca i inkasujemy trzy punkty. Ale o grze z Krasiejowem na pewno z drużyną porozmawiam. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy