Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Dopisujemy trzy punkty"

Odsłony: 3316

 

StartNamyslow.pl: - Ostatnie spotkanie jesieni było ważne dla obu drużyn. W przypadku wygranej Sparta odskoczyłaby Startowi na dziesięć punktów. Ten jednak jej na to nie pozwolił, księgując trzy oczka i zmniejszając dystans raptem do czterech punktów. Nie wiem czy w Paczkowie będzie spokojna zima, na pewno jednak gdybyście zapunktowali, byłaby znacznie spokojniejsza.

Łukasz KRÓTKIEWICZ (trener Sparty Paczków): - W pierwszej połowie Namysłowa nie było na boisku. Graliśmy nieźle, próbowaliśmy zaskoczyć rywali, mając dwie niezłe szanse na gola. Gdybyśmy to my otworzyli wynik, to myślę, że końcowe rozstrzygnięcie byłoby zdecydowanie inne. W przerwie rozmawialiśmy o błędach i uczulałem chłopaków na to, jak wcześniej sporo punktów straciliśmy na własne życzenie. Zanotowaliśmy niepotrzebną stratę w pomocy, niepotrzebnie odkryliśmy się i straciliśmy głupiego gola. No i od tego momentu wdał się w naszą grę kompletny chaos. Środkowy pomocnik Markowski właściwie nie otrzymywał piłek, więc trudno mówić o napędzaniu gry. Dostosowaliśmy się do grania długą piłką, co Namysłowowi pasowało. Póki graliśmy piłką po ziemi, to ta gra nie wyglądała najgorzej. Ale przy 0-1 zagotowały się chłopakom głowy i niestety, kończymy mecz porażką. Jeszcze w 85’ Bartek Trzpioła dostał piłkę w uliczkę i gdyby ją dobrze przyjął, to miałby przed sobą bramkarza. W piłce wygrywa zespół, który strzeli więcej bramek, czyli wykorzysta więcej okazji od przeciwnika. Ogólnie dla obu zespołów był to mecz za 6 punktów. Gdybyśmy odskoczyli na 10 punktów, to ta przewaga byłaby już bardzo duża. Tym bardziej żal, że wiadomo, jak wygląda runda wiosenna. Jak to mówią „wiosna cudów”. Musimy ciężko przepracować zimę, aby dobrze się do rundy rewanżowej przygotować. Jeśli zespół jest wybiegany i choć trochę ułożony, to na tym poziomie można już coś ugrać. Jesteśmy beniaminkiem, ale nie mamy złego zespołu, więc jestem dobrej myśli. W ostatnim czasie wypadło nam dwóch ważnych zawodników ze składu i nasza gra trochę się posypała. Dopóki grali, to nasza gra wyglądała dobrze, a nierzadko bardzo dobrze. Podobnie jak mój brat Marcin, od którego przejąłem zespół, staram się uczyć chłopaków gry w piłkę, a nie kopania piłki. Ciągle nad tym pracujemy, bo to długofalowy proces.

- 19 punktów po rundzie jesiennej, to nie jest dla beniaminka zły bilans. Ale przyzna Pan, że zdecydowanie musicie poprawić wyniki na własnym boisku, bo tu spisujecie się fatalnie.

- Bilans nie jest zły, choć zakładaliśmy 22-23 punkty. Niemniej i tak powinniśmy być ze swojego dorobku zadowoleni. A mecze u siebie, to jest jakieś totalne fatum. Brak koncentracji i trochę nonszalancji spowodowało, że przed własną publicznością notowaliśmy bardzo kiepskie wyniki. Wydawało się, że jak przełamaliśmy się z Gogolinem, to już pójdzie. Ale z Namysłowem znów wszystko wróciło do smutnej dla nas normy.

- To może przekornie powiem, że uzyskalibyście lepszy wynik ze Startem, gdyby na boisku pojawił się trener Łukasz Krótkiewicz? Jakby nie patrzeć, to właśnie Pan jest najlepszym strzelcem z 4 golami w historii meczów ze Startem.

- Ha, ha, ha! Statystyka miła, ale na boisko już nie wrócę. Nie gram już ponad rok i to już rozdział zamknięty. Owszem, ciągnie człowieka na boisko, tym bardziej, że na murawie nie przeżywałem stresu, a na ławce już tak. [rozmawiał KK]

Fot.: Po dłuższej przerwie trener Damian Zalwert (na zdjęciu) znów mógł się cieszyć z trzech punktów. [zdjęcie: Artur Musiał]

 

StartNamyslow.pl: - Mecz o dwóch obliczach. Po pierwszej połowie mogliśmy mocno niepokoić się o naszą grę w ofensywie, ale w drugiej gra już wyglądała więcej niż poprawnie i to my jesteśmy zadowoleni, bo Start wygrał ze Spartą 2-0.

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - W końcu dopisujemy oczekiwane trzy punkty do swojego konta. W pierwszych piętnastu minutach nasza taktyka wynikała z tego, żeby zobaczyć jak gra przeciwnik. Ale chyba za bardzo daliśmy przeciwnikowi pograć, bo ten miał kilka niezłych sytuacji do zdobycia bramki. My natomiast nie mieliśmy żadnej. Najbardziej zagroził nam bramkarz Sparty, który dalekim wybiciem piłki przed szesnastką spowodował, że jego kolega wyszedł sam na sam z Zacharskim. „Zachar” dobrze jednak interweniował i pierwsza połowa zakończyła się remisem. W drugiej połowie to my przejęliśmy inicjatywę, stwarzając sobie bardzo dużo sytuacji. Po pięknej akcji i bramce Świerczyńskiego mieliśmy jeszcze cztery dobre kontry, z których wykorzystaliśmy dopiero ostatnią. Do tego znakomitą sytuację zaprzepaścił Patryk Pabiniak. Udało nam się nie stracić bramki, a sami strzeliliśmy dwie, więc ostatecznie to my wygrywamy mecz.

- Po tej pierwszej niemrawej połowie musiał Pan chyba mocno wstrząsnąć zespołem w szatni, bo ten wyszedł na drugą część mocno odmieniony.

- Pewne sytuacje dotyczące gry obronnej musiałem niektórym zawodnikom bardziej obrazowo przedstawić jeszcze raz, bo miałem wrażenie po obejrzeniu pierwszej części, że nie do końca zrozumieli mój przedmeczowy zamysł. Wtedy gra defensywna całej drużyny wyglądała już zdecydowanie lepiej. To był punkt wyjścia do tego, żeby skupić się na atakach i kontratakach. Co najważniejsze, zdało to egzamin i dało nam zwycięstwo. W drugiej połowie całkowicie zasłużyliśmy na wygraną, choć był to faktycznie mecz o dwóch obliczach. W wielu wcześniejszych meczach, to my przy stanie 0-0 nie wykorzystywaliśmy dobrych okazji do objęcia prowadzenia, co się na nas mściło. Teraz jednak w Paczkowie sytuacja się odwróciła.

- Ligowa przerwa zimowa właśnie się zaczęła. Ale nie dla Startu, który w następną sobotę rozegra jeszcze mecz pucharowy. Jedziemy do Reńskiej Wsi walczyć o ćwierćfinał z Po-Ra-Wiem. Jakie nastawienie?

- Jedziemy walczyć o awans. Wiemy, że faworytem jest drużyna z Większyc, która będzie gospodarzem, ale która też ma nad nami w lidze wyraźną przewagę punktową. Czeka nas daleka podróż. Przed meczem faworyt jest faworytem tylko na papierze, a to co wydarzy się na boisku, to już zupełnie inna kwestia. Miejmy nadzieję, że wywalczymy ćwierćfinał i sprawimy w ten sposób dużą niespodziankę. Obyśmy mieli długi, ale wesoły powrót do Namysłowa. [rozmawiał KK]

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy