Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"25 minut nie było nas na boisku"

Odsłony: 4212

 

Andrzej MOSKAL (trener Agroplonu Głuszyna): - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba, aczkolwiek na tyle dobra, że nie straciliśmy bramki. W drugiej części natomiast mój zespół już wyraźnie dominował. Moim zdaniem była to różnica dwóch-trzech klas, a dwa stracone przez Start gole, to był najniższy wymiar kary. Owszem, w pierwszej części Start miał dwie sytuacje, choć nie wiem czy stuprocentowe. Niemniej po strzale Patryka Pabiniaka rywale mieli słupek. Po meczu słyszałem wiele komentarzy, że gdyby Start trafił, to mecz mógł się inaczej ułożyć. Ale nie ma co gdybać, bo gdybym ja tak gdybał, to poprzedni sezon mój zespół nie skończyłby na piątym miejscu, ale wyżej. Młodym zawodnikom zawsze powtarzam, że nie ma co gdybać. Albo się jest na testach i się je zalicza w danym klubie, albo nie. Podobnie w meczu, albo się bramkę strzela, albo nie. To jest krótka piłka. Gdyby mój zespół miał w poprzednich latach stuprocentową skuteczność, to dziś mówilibyśmy o grze Głuszyny w III albo i II lidze.

StartNamyslow.pl: - Z czego wynikały tak dwie różne połowy w wykonaniu Pana zespołu?

- Kilku zawodników było zestresowanych, co odbiło się na ich grze. Jeden z graczy musiał zagrać po dwutygodniowej przerwie, bo nie było w jego miejsce innego piłkarza. Jest więc automatycznie trzeci powód, czyli absencja Damiana Sobczaka, który jakby nie patrzeć, jest naszym motorem napędowym. Dziś dodatkowo Mikulski zagrał z gorączką, więc nie był w pełni sił. Ale chwała mu za to, że zagrał. Jeśli będąc chorym strzela bramki, to chyba dobrze, bo jak wyzdrowieje, to będziemy mieli z jego gry jeszcze większy pożytek. Ale nie chcę usprawiedliwiać drużyny powyższymi okolicznościami, bo zwyczajnie nie możemy sobie na to pozwolić. Cel mamy prosty – w każdym meczu gramy o zwycięstwo, mamy prezentować dobry, równy poziom. No, ale dziś oglądaliśmy jednak dwie różne połowy, których różnica była diametralna.

- Pięć meczów o punkty za Wami i na Waszym koncie pięć zwycięstw. W tym momencie samodzielnie objęliście przodownictwo w tabeli i choć do zakończenia rozgrywek jeszcze bardzo daleka droga, to większość obserwatorów IV ligi właśnie w Agroplonie upatruje głównego faworyta do III-ligowego awansu. Podziela Pan tą opinię?

- Ciężko jest mi całą sytuację w taki sposób oceniać. Koncentrujemy się bowiem na sobie, a nie na przeciwnikach. Dla nas najważniejsza jest nasza gra, a nie gra rywali. Twierdzę, że to my mamy doskonalić swoją grę i dążyć do ideału, a przeciwnicy mają się do nas dostosować. Nie zamierzamy grać na odwrót. To my mamy narzucać tempo, taktykę i sposób gry i myślę, że w większości meczów tak było, choć może nie przez 90 minut, ale przez większość czasu gry. [rozmawiał KK]

Fot.: Trener Moskal (na zdjęciu) zadowolony był jedynie z drugiej połowy i końcowego wyniku.
[zdjęcie: Artur Musiał/StartNamyslow.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Przed meczem kibice Startu mieli pewne oczekiwania co do końcowego rozstrzygnięcia o prymat w gminie Namysłów, ale ostatecznie nie udało się uszczknąć choćby punktu faworytowi z Głuszyny.

Damian ZALWERT (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Niestety, nie udało się, choć pierwsza połowa była w naszym wykonaniu obiecująca. Zagraliśmy wtedy konsekwentnie i ambitnie, każdy wiedział co ma robić na boisku. Nie pozwoliliśmy rywalowi zbyt wiele zdziałać w ofensywie, a sami łamaliśmy ich defensywę mając sytuacje ku temu, aby strzelić bramki. Patryk Pabiniak uderzył w słupek, więc zabrakło tu przysłowiowego szczęścia i paru centymetrów, aby objąć prowadzenie. Nie udało się, niemniej połowę zakończyliśmy na 0-0. Chyba w przerwie za bardzo cieszyliśmy się z wyniku, bo po zmianie stron wyszliśmy nie do końca skoncentrowani i w 46 minucie tracimy bramkę. Ten gol ustawił mecz, bo w następnych 25 minutach nie było nas na boisku. Mieliśmy grać to samo, co przed przerwą, tymczasem te założenia nie były już przez chłopaków realizowane. Straciliśmy koncepcję na grę, ale gdy po tym okresie wyszliśmy z kryzysu, to było już 0-2. Gra znów zaczęła nam się układać, otrząsnęliśmy się, ale na walkę o korzystny wynik było już za późno. Te 25 minut po przerwie zadekowało o naszej porażce. [rozmawiał KK]

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy