Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Duża pochwała dla kibiców z Namysłowa"

Odsłony: 4219

Bartosz KUBISA (trener Chemika Kędzierzyn-Koźle): - Nie ukrywam, że jadąc do Namysłowa, liczyliśmy bardzo mocno na trzy punkty. Boisko zweryfikowało jednak nasze oczekiwania w inny sposób. Myślę, że nie mieliśmy aż tylu atutów, żeby wywieźć komplet punktów. Trzeba więc być zadowolonym z jednego punktu, choć nie ukrywam, że interwencja sędziny przy rzucie karnym, która włączyła się w sygnalizację bardzo mocno, trochę mnie zniesmaczyła. Nie chciałbym opiniować całej sytuacji, ale wydaje mi się, że była dosyć kontrowersyjna. Nie znam jeszcze specyfiki gry w IV lidze opolskiej, bo dopiero w niej debiutuję. Ale z pozyskanych opinii trenerów i działaczy innych klubów, Start grał tak, jak mi przekazano. I w zbliżony też sposób omówiliśmy sobie przeciwnika na odprawie. A czy Start miał możliwość zdobycia drugiej bramki? Wydaje mi się, że też klarownej okazji nie miał i stąd uczciwy w sumie remis. To co miały zespoły wykorzystać, to wykorzystały. A innych czystych sytuacji nie było. Z mojej perspektywy remis jest cenny z tego względu, że utrzymaliśmy kilkupunktową przewagę nad Startem. Poza tym część cięższych meczów z Polonią i Ozimkiem mamy już za sobą, podczas gdy Start dopiero mecze z tymi rywalami rozegra. Liczymy, że teraz uda nam się mocniej zapunktować z drużynami z dołu tabeli. W stosunku do jesieni, obecnie posiadamy zupełnie inny zespół. Mamy bardzo dużo młodych zawodników bez doświadczenia w piłce seniorskiej i brakuje im wyrachowania. To było widać choćby w Głubczycach, gdzie po niepotrzebnym rzucie wolnym tracimy bramkę w 93 minucie. Tym razem dopuszczamy do gola po może kontrowersyjnym, ale też stałym fragmencie. Nie umiemy uspokoić gry, a w Namysłowie zabrakło nam też trochę szczęścia, żeby zdobyć drugą bramkę, która zamknęłaby mecz. Jestem jednak zadowolony z faktu, że poza pierwszym meczem wiosny, w kolejnych chłopcy bardzo dobrze realizują nakreślaną taktykę. Skupiamy się w tygodniu na analizie własnych błędów oraz grze rywala i to zaczyna przynosić efekty. I z meczu na mecz realizacja taktyki, szczególnie defensywnej, przynosi rezultaty. Nie wszystko nam jeszcze idealnie wychodzi, niemniej cieszy mnie, że w każdym meczu strzelamy bramki. To jest ważne.

StartNamyslow.pl: - Wspomniał Pan, że przyjechaliście do Namysłowa z zamiarem wywalczenia trzech punktów. Patrząc jednak na przebieg spotkania odniosłem wrażenie, że Chemik wyglądał raczej na przyczajonego tygrysa, który oddał pole przeciwnikowi i czekał na dogodny moment, żeby zaatakować. A jak już atakowaliście bramkę Startu, to w sposób zdecydowany i groźny.

- Nie ukrywam, że większość meczów zamierzamy grać na zasadzie cierpliwego czekania i wybijania przeciwnika z rytmu. Trzy lata pracowałem w IV lidze śląskiej i wiem, jak trudno jest na tym poziomie zorganizować zespołowi atak pozycyjny na wysokim poziomie. Jeśli zespół broniący niskim bądź średnim pressingiem jest dobrze poustawiany i potrafi się odpowiednio przesuwać, to zespołowi nawet faworyzowanemu przebić się przez takie zasieki jest niezwykle trudno. Przekonała się o tym choćby Polonia Głubczyce, która gdyby nie stały fragment, nie stworzyła sobie choćby pół sytuacji czystej, bramkowej. Na pewno skupiamy się mocno na organizacji gry defensywnej. Nad tym pracujemy i o tym dużo mówimy. Chcemy przede wszystkim zabezpieczyć własną bramkę. Z przodu mamy potencjał w postaci Nowaka, Paczulli, Dyczka, Sadyków i Stanisławskiego, który teraz doszedł. Nie pokazaliśmy może wszystkiego w Namysłowie, ale to z racji tego, że wspomniana przeze mnie młodość jest często chimeryczna. Nie ukrywam, że nawet w szatni powiedziałem, abyśmy spróbowali uśpić wszystkich i wtedy zaatakować. No i mówiłem chłopakom w przerwie, że udało im się to tak dobrze, że nawet ja o mało nie usnąłem (uśmiech). Świetnie zaczarowaliśmy boisko i rywali. Tak wygląda nasza taktyka. W Ozimku otworzyliśmy się za bardzo, chcąc grać z rywalem na tych samych zasadach i fajnie to wychodziło do pierwszej bramki. Trzeba jednak wyciągać wnioski i my to robimy.

- Wspomniał Pan też, że dopiero poznaje IV ligę opolską. No to pewnie przyjemnie został Pan w Namysłowie zaskoczony atmosferą na trybunach. Bo biorąc pod uwagę dotychczasowe mecze oraz te, które jeszcze przed Panem, to raczej spotka się Pan z atmosferą… festynową. Tymczasem w Namysłowie chyba dobrze się grało przy głośnym dopingu z obu stron?

- Jeśli mam być szczery, to chyba wszyscy trenerzy w tej lidze życzyliby sobie, żeby na każdym stadionie – nie mówię już nawet o tak doskonale zorganizowanej grupie w Namysłowie pod względem pirotechniki, oprawy i dopingu – pojawiali się kibice w liczbie 400-500 osób. Wtedy każdy byłby bardzo zadowolony. W takim meczu jak dziś, Ci chłopcy zupełnie inaczej się mobilizują. Czasami taka atmosfera wiąże nogi, bo nierzadko kibic jest wymagający. Dziś oglądamy Bundesligę czy reprezentację i też narzekamy, bo w tym kraju wszyscy się przecież znają na piłce i na chorobach. Naprawdę duża pochwała szczególnie dla kibiców z Namysłowa, bo zrobili świetną oprawę i kapitalnie dopingowali. Kibice Chemika też mieli dobre wejście i dobrze zespół podbudowali. Generalnie było super. Zresztą przekazywałem swoim kolegom na Śląsku, że atmosfera na meczu była taka, jaka rzadko w takich ligach bywa. Choć akurat w ten sam weekend grały Szombierki z Ruchem Radzionków i też przyjemnie było popatrzeć na atmosferę trybun na udostępnianych filmikach (uśmiech). Jak się okazuje, nawet w IV lidze kibice mogą stworzyć coś naprawdę fajnego. A to dla całej ligi bardzo ważne. [rozmawiał KK]

Fot.: Trener Bartosz Kubisa (na zdjęciu) był pod dużym wrażeniem dopingu i organizacji namysłowskich fanów.
[zdjęcie: Artur Musiał/StartNamyslow.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Sporo emocji na trybunach, może trochę mniej na boisku, ale… mamy kolejny punkt w dorobku na wiosnę.

Grzegorz ROSIEK (trener Startu Namysłów): - Zawiesiłeś głos, a to akurat jak najbardziej trafna uwaga, że to tylko punkt. Trzeci mecz za nami, trzeci remis, więc trudno dopatrywać się w tym dorobku optymizmu.

- Z jednej strony cieszymy się, że jesteśmy wiosną w lidze niepokonani, ale z drugiej martwi nas, że jeszcze nie wygraliśmy.

- Uważam, że co najmniej w jednym z tych trzech meczów powinniśmy sięgnąć po trzy punkty. Z Chemikiem także mieliśmy okazje do tego, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale tego nie zrobiliśmy. A szkoda, bo teraz czekają nas dwa arcytrudne spotkania. Nie udało się do tej pory wygrać, ale mamy wspomniane trzy punkty ugrane w trzech meczach. Trudno się z nich cieszyć, choć cieszy, że nie przegrywamy.

- Z Chemikiem byliśmy częściej w posiadaniu piłki, stworzyliśmy kilka dobrych okazji, ale uczciwie przyznajmy, że rywal też nam zagrażał. Ale znowu czegoś zabrakło, żeby postawić tę przysłowiową kropkę nad i.

- Mamy bardzo młodą drużynę, bo oprócz Patryka Pabiniaka i Raduchowskiego, zdecydowana większość chłopaków, to młodzi lub bardzo młodzi zawodnicy. Uważam, że nieźle się zespół spisał na tle Chemika, zważywszy na to, jakie rywal w poprzednich meczach osiągnął wyniki i jak się w tych meczach zaprezentował. Mam na myśli gry z Ozimkiem i Głubczycami. Jest więc jakieś światełko i pozytyw na przyszłość. Ale młodzież cechuje się tym, że gra różnie, czasem mało stabilnie i mogło to się skończyć zupełnie inaczej. Sarnowski miał w moim odczuciu dwie doskonałe sytuacje plus jedna świetna okazja Patryka. To były okazje, które mogły zadecydować o końcowym wyniku. Bardziej martwi mnie jednak fakt, że w kolejnym meczu mamy zastrzeżenia przy stracie gola do bramkarza. O ile trudno oceniać w kategoriach błędu karnego z Nysą, to dwa pozostałe mecze wiążą złe zachowania w sytuacjach bezpośrednio poprzedzających utratę bramek. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy