Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Pozytywny impuls"

Odsłony: 3523

Łukasz WICHER (trener KS-u Krapkowice): - Jechaliśmy do Namysłowa po jakąś zdobycz punktową, ale stało się inaczej. Mecz według mnie wcale nie musiał się zakończyć zwycięstwem Startu. Z mojej perspektywy to było spotkanie remisowe z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Gdybyśmy okazali się skuteczniejsi w sytuacjach, które sobie stworzyliśmy, to prawdopodobnie teraz cieszylibyśmy się z trzech punktów. To trzeci mecz w naszym wykonaniu, w którym nie potrafimy meczu dobić, mam tu na myśli sytuację Jarka Wośko. Tragizm sytuacji Jarka polegał na tym, że przebiegając pół boiska i marnując świetną okazję na 2-0, w praktyce dał życie rywalowi, który kilkanaście sekund później zdobył gola wyrównującego. Zamiast dobić rywala, tracimy bramkę i trochę się podłamujemy. Mimo wszystko mam w drużynie mało doświadczonych piłkarzy i ten brak doświadczenia wziął górę. Poza Dawidem Rychlewiczem, pozostali mają małe doświadczenie, bo to młodzi zawodnicy, nawet jeśli mają za sobą, jak Bartek Brzozowski, grę w III lidze. Płacimy frycowe w kolejnym meczu na poziomie IV ligi. A i przed przerwą mieliśmy przecież okazję na bramkę, jednak Dahms zamiast lobować bramkarza, uderzył z ostrego kąta i golkiper dobrze skrócił mu kąt. Gratuluję Startowi zwycięstwa, natomiast boleję nad naszą nieskutecznością. Wymowne jest, że dwóch naszych napastników o 15. kolejkach nie ma bramki na koncie. To jest nasza poważna bolączka. Mamy swoje problemy. Przed meczem z Namysłowem wypadło nam ze składu czterech kluczowych zawodników, tj. Grzesiek Zmuda, Adaś Steczek, Adam Cyganik i Jarek Korbiel. Do tego Kacper Pindral grał z urazem. Ale karda po to jest szeroka, żeby sobie w takich sytuacjach radzić i znaleźć rozwiązanie alternatywne. Mam nadzieję, że my i Start utrzymamy się w lidze, bo jakby nie patrzeć, są to dwa zasłużone ośrodki. Zresztą taki jest nasz tegoroczny cel. Liga jest wyrównana. Wystarczy jeden, dwa mecze wygrać i można o kilka pozycji podskoczyć w tabeli. Wygląda na to, że poza czołową szóstką większość ekip będzie do końca walczyć o utrzymanie.

StartNamyslow.pl: - Macie swoje problemy, choć tak naprawdę nie gracie źle. Póki co, jeszcze sporo meczów przed nami, natomiast z okolic Krapkowic słychać głosy sporego niezadowolenia, wyrażane głównie na forach internetowych. Nie ma Pan wrażenia, że krapkowickim kibicom brakuje nieco cierpliwości? W końcu od fuzji minęły dopiero 2 lata i jeszcze wszystko przed Wami. Nie od razu da się zbudować dream team, który będzie notował sukces za sukcesem. KS Krapkowice wciąż jest w grze i nikt absolutnie nie traktuje Pańskiego zespołu jako potencjalnego spadkowicza. Myślę, że jeszcze zaskoczycie i tak naprawdę dziś nikogo nie można skreślać. Czy oczekiwania nie są wśród kibiców za wysokie?

- To trudny temat. Jestem w klubie od 1,5 roku. Znalazłem się w KS-ie w trudnym momencie, w którym drużyna złapała zadyszkę w klasie okręgowej, przegrywając bezpośredni mecz z innym kandydatem do awansu, Gogolinem. Traciliśmy wtedy 10 punktów do MKS-u i to był w praktyce koniec marzeń o awansie w tamtym sezonie. Sytuacji nie zmienił fakt, że w 10-ciu ostatnich meczach sezonu 7 razy wygraliśmy, raz przegraliśmy i zanotowaliśmy 2 remisy. I już wtedy, mimo że w kolejnym sezonie awansowaliśmy, wiązało się to z dużą presją środowiska. Bo w poprzednim sezonie, mimo, że udźwignęliśmy rolę faworyta i awansowaliśmy ze sporą przewagą nad trzecią drużyną, w każdym meczu, w którym nie szło po naszej myśli, odzywały się głosy niezadowolenia. Takie jest jednak życie. Im większy ośrodek, tym więcej osób, które powiedzmy w ich mniemaniu znają się na piłce, zabiera głos. Tego nie zmienimy. Być może nie wszyscy dorośli do tego, żeby wspierać drużynę, stąd wielu hejtujących. My jednak nie patrzymy na to, kto co mówi, tylko staramy się robić swoje według nakreślonego planu. A ten plan, to budowanie zespołu wokół zawodników miejscowych. Internet jest dla wszystkich i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Dla mnie, jako trenera, najważniejsze jest w tym sezonie utrzymanie się w IV lidze. Jestem zaskoczony in minus naszym dorobkiem i biorę za niego pełną odpowiedzialność. Być może faktycznie krytyka naszych poczynań wpływa w pewnym sensie na drużynę, ale staramy się od tego odciąć. Do IV ligi awansowaliśmy bez młodzieżowców, bo akurat czterem piłkarzom skończył się wiek młodzieżowca. A wcześniej przez 2 lata nie mieliśmy juniorów starszych, więc musieliśmy się nagimnastykować, aby pozyskać 4-5 piłkarzy spełniających wymogi młodzieżowe. Do tego doszło dwójka doświadczonych i nagle pojawiło się 7-8 nowych graczy w drużynie. W praktyce więc przystąpił do gry w IV lidze nowy zespół, który też potrzebuje czasu na scementowanie i ogranie. Ale to wszystko widzimy, nie siedzimy z założonymi rękami i cały czas pracujemy nad poprawieniem naszej gry. Wiem, że jak wyników nie ma, to winny jest trener i tłum domaga się wtedy głowy trenera. Nie jestem alfa i omegą i nie uważam siebie za nieomylnego. Ktoś zawsze może stwierdzić, że osiągamy wyniki nieadekwatne do potencjału. Wie o tym zresztą zarząd klubu i cały czas jestem do jego dyspozycji. Jestem otwarty na każdy sposób rozwiązania ewentualnej sytuacji. [rozmawiał KK]

Fot.: Trener Łukasz Wicher (na zdjęciu) miał po zawodach mocno zafrasowaną minę. [zdjęcie: www.ks-krapkowice.futbolowo.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Tak jak Pan zapowiadał z piłkarzami – po zwycięstwie w derbach z Głuszyną – nie zamierzaliście na tym poprzestać, ale pójść za ciosem. I to się potwierdziło w meczu z Krapkowicami, wygranym przez Start 3-1.

Grzegorz ROSIEK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Bardzo się cieszymy z tych trzech punktów. I tak jak mówiłem wcześniej, nie chcieliśmy zadowolić się jednorazowym dobrym wynikiem z Głuszyną, ale pokusić się dłuższą passę. Oczywiście nie chcemy też poprzestać na wygranej z Krapkowicami. Do końca jesieni są jeszcze dwa mecze i dobrze byłoby, gdybyśmy w nich także zapunktowali. Wtedy ocena jesieni może być ciekawa, a przy okazji może to być również obiecujący kapitał punktowy pod kątem rundy rewanżowej.

- Przed spotkaniem z Krapkowicami miał Pan spory dylemat do rozwiązania, bowiem ze składu wypadli dwaj stoperzy, Żołnowski z Adrianem. W ich miejsce desygnował Pan do gry grających na co dzień na innych pozycjach Paszkowskiego i Krystiana Błach. Okazało się, że eksperyment sprawdził się. Obaj zanotowali bardzo poprawne występy i pokłosiem również ich występu były trzy punkty.

- Myślę, że ta sytuacja napawa też optymizmem. Nie gra jeden zawodnik, za niego wchodzi drugi i to się odbywa bez osłabienia drużyny. Jakość pozostaje bez zmian, a nawet więcej. Zmiany dokonane przez nas w drugiej połowie dały nam dodatkowy pozytywny impuls i ożywiły grę. Mam na myśli choćby akcję Miłosza Kostrzewy i otwarcie dla nas wyniku.

- Z trybun mogłoby się wydawać, że trener Rosiek miał w sobotę wyjątkowego nosa do zmian. Tak to jednak chyba nie wygląda, bo zna Pan zespół najlepiej i najlepiej wie, który zawodnik w danym meczu może Panu dodatkowo pomóc. To co Pan powiedział – w naszej drużynie zmiana nie osłabia potencjału drużyny, ale utrzymuje ją co najmniej na tym samym poziomie.

- Miłosz bardzo dobrze wyglądał na treningach, dlatego otrzymał szansę na występ. Odwdzięczył się strzeleniem bramki, co cieszy. Trochę nie rozumiałem decyzji sędziego o kartce dla Adriana Ptaka już w 40 sekundzie spotkania. Gdyby nie ten fakt, to dałbym mu pograć więcej, bo widać, że jest w gazie. Ale z racji jego waleczności nie chciałem ryzykować kolejnej dla niego kartki i ewentualnej gry w osłabieniu.

- Następny mecz, to wyjazd do Gogolina, gdzie zawsze gra nam się ciężko. Ale kibice liczą, że Start i tym razem pójdzie za ciosem.

- Jesteśmy bojowo nastawieni na ten wyjazd i jedziemy do Gogolina z zamiarem zdobycia punktów. To jest nasz główny cel. Zostały nam dwa mecze do rozegrania w kończącej się rundzie i chcemy w nich dobrze wypaść. Na półmetku rozgrywek chcielibyśmy usadowić się troszkę wyżej, niż jesteśmy teraz. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy