Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Szalony mecz"

Odsłony: 6259

StartNamyslow.pl: - Po szalonym meczu z wieloma golami zwycięsko z rywalizacji wyszli Pana podopieczni.

Aleksander MUŻYŁOWSKI (grający trener LZS-u Piotrówka): - Uważam, że zarówno Start, jak i mój zespół miał bardzo dużo okazji bramkowych. Taka sytuacja zdeterminowana była przebiegiem spotkania. Najpierw Start Namysłów zdobył gola po moim zdaniem kuriozalnej sytuacji i błędzie arbitra, który nie widział faulu na naszym bramkarzu. A warto nadmienić, że przy sytuacji bramkowej oddaliśmy w geście fair play rywalom piłkę po rzucie z autu, a oni po prostopadłym zagraniu zdobyli z tego bramkę. Rozwścieczyło nas to, więc rzuciliśmy się do ataku, chcąc zdobyć jak najszybciej gola. Udało się to przed przerwą. W poprzednich meczach przegraliśmy, dlatego dziś nie kalkulowaliśmy, chcąc bardzo wygrać. W defensywie nie gramy zbyt dobrze, natomiast w ofensywie mamy kim straszyć, dlatego postawiliśmy na atak. I to przyniosło skutek w postaci strzelenia dwóch kolejnych bramek. Start zdobył jednak gola na 3-2 i znowu zaczęła się nerwówka. Obie drużyny miały swoje sytuacje i zrobił się szalony mecz. Wygrała Piotrówka, ale równie dobrze mógł paść remis, bądź mógł wygrać Start Namysłów. Rywale, w przeciwieństwie do nas, swoich sytuacji jednak nie wykorzystali, stąd wynik końcowy to 5-3. Rezultat był do końca sprawą otwartą. Muszę dodać, że podobnie wyglądały nasze dwa poprzednie mecze, gdy przegraliśmy 2-5 z Głubczycami i 1-4 z Małąpanwią. Ale wtedy też równie dobrze wyniki mogły być – jak dziś – odwrotne. Wtedy my raziliśmy nieskutecznością, a rywale strzelali gole, a dziś było odwrotnie.

- Podsumowując, obie drużyny zaprezentowały się dobrze w ofensywie, natomiast źle w grze defensywnej.

- Dokładnie. Obie drużyny popełniły w tyłach dużo błędów. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale wobec trudnej sytuacji kadrowej i braku zmienników, sam zostałem zmuszony do tego, aby wybiegać na boisko. Gramy jednym składem, w którym bocznych pomocników musiałem awaryjnie przekwalifikować na bocznych obrońców. Sam nigdy nie byłem środkowym obrońcą, ale muszę tam grać z konieczności. Mamy problemy w defensywie, co odzwierciedla liczba straconych goli w tabeli.

- Średnią straconych bramek podtrzymaliście. Z przodu pokazaliście jednak, że jesteście mocnym zespołem. Piotrówka jest jednak dla kibiców zagadką, bo z jednej strony potraficie grać, a drugiej macie potężne kłopoty kadrowe, czego przykładem choćby granie gołą jedenastką z Głubczycami czy dziś granie z dwoma rezerwowymi na ławce, ale bez dokonanej zmiany. Jaka więc przyszłość czeka w najbliższym czasie Pana zespół?

- Cały czas mam nadzieję, że w trakcie sezonu nasza sytuacja kadrowa ustabilizuje się. Mam zapewnienia władz klubu, że ta kadra będzie większa. Nie chcę się wyrywać przed szereg i mówić, jak będzie, bo jest to na razie pewna niewiadoma. Jacyś zawodnicy mają do nas dołączyć. Jeśli uda się pozyskać dwóch obrońców, to jestem dobrej myśli. Tym bardziej, że nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów, skoro na boisku lidera, który jeszcze nie stracił punktu, byliśmy zespołem dominującym, mając procent posiadania piłki w okolicach 80 do 20. Do tego w 84 minucie przy stanie 1-1 marnujemy świetną okazję. Ale jak mówię, mamy problemy w obronie. Jeśli z przodu nie strzela się bramek, to jeszcze można powalczyć o punkt. Ale jak popełnia się błędy w obronie, to już jest gorzej. W ten sposób nie wygra się meczu nawet w IV lidze opolskiej, w której drużyny – mówię o tych, z którymi dotychczas graliśmy – są na porównywalnym poziomie. A wyniki padają różne, co według mnie powiązane jest właśnie ze skutecznością, ale i dyspozycją dnia. Z Małąpanwią graliśmy cały mecz w dziesięciu, a mimo to do ostatnich minut remisowaliśmy 2-2, będąc drużyną aktywniejszą. Ale mało kibiców o tym wie, bo w większości Ci patrzą na suchy wynik.

- Mam rozumieć, że jeśli sytuacja kadrowa w Piotrówce unormuje się, to LZS pokaże swoje prawdziwe możliwości?

- Będzie mocną drużyną. Mamy bardzo dobrych zawodników i w każdym meczu gramy naprawdę nieźle, najczęściej prowadząc grę, atakując i utrzymując się przy piłce. Ale mamy główny kłopot z formacją obronną. Jeśli będę miał kadrę 16-18 zawodników, to będę spokojnie myślał o rywalizacji i częstszym osiąganiu dobrych rezultatów. [rozmawiał KK]

Fot.: Wobec kłopotów kadrowych LZS-u trener Mużyłowski (twarzą do obiektywu) zmuszony był osobiście pojawić się na murawie.
[zdjęcie: www.lzspiotrowka.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Strzelamy trzy gole na wyjeździe, a mimo to wracamy do Namysłowa bez punktów. Szalony mecz.

Grzegorz ROSIEK (trener Startu Namysłów): - Tak, to był szalony mecz. Gryzę się tym, bo przegraliśmy na własne życzenie. Przy stanie 1-0 „Sambor” (Rafał Samborski – przyp. aut.) miał dwie kolejne wyśmienite okazje do zdobycia bramki, ale ich nie wykorzystał. Pewnie wtedy mecz mógłby się potoczyć inaczej. Tymczasem tracimy bramkę prawie do szatni i zamiast wysoko prowadzić, remisujemy. Dziwny to był mecz. Nagle Piotrówka zaczęła grać lepiej i strzeliła nam cztery gole, na które zdołaliśmy odpowiedzieć tylko dwa razy.

- Już przed spotkaniem wspominał Pan w rozmowie, że wcale nie uważa, że w Piotrówce czeka nas łatwy mecz. Ale nikt chyba nie spodziewał się, że damy sobie strzelić aż pięć goli? Wiedzieliśmy, że na byłego króla strzelców ekstraklasy trzeba szczególnie uważać, ale nie udało się go upilnować. Chinyama zanotował hat-tricka.

- Nie udało się. Przeglądając statystyki przed tym meczem, mogłoby się niektórym wydawać, że Start powinien sobie w Piotrówce poradzić, ale rywal był niesamowicie groźny. Myślę, że ten zespół może się jeszcze poważnie liczyć w tych rozgrywkach, tym bardziej, że w kolejnych tygodniach mają tam nastąpić kadrowe posiłki. Przeciw nam wystąpiła goła jedenastka, ale trzeba przyznać, że Ci chłopcy dobrze grali.

- Trzy gole zdobyte przez Start to na pewno plus, natomiast pięć bramek w naszej siatce, to zdecydowanie za dużo. Co zawiodło w naszej defensywie, że aż tyle goli straciliśmy?

- Dużo rzeczy można byłoby wymienić. Generalnie błędy w komunikacji i błędy indywidualne. Mam wrażenie, że ten mecz przegraliśmy też w pewien sposób w głowach, zakładając, że skoro to Piotrówka, która traci masę goli, to i my damy radę. Zbytnia pewność siebie chyba odbiła nam się czkawką i wyszło jak wyszło. Do przerwy nasza gra nie wyglądała źle, ale później błąd stopera, strata gola na 1-2 i dalej się posypało.

- Teraz czeka nas wreszcie tydzień przerwy, które może Pan w końcu poświęcić na spokojną pracę z zespołem pod kątem techniczno-taktycznym. A że spłaszczyła nam się tabela, to wypadałoby w sobotę z Olesnem zapunktować.

- Do każdego kolejnego meczu podchodzę jednakowo. Każdy mecz chciałbym i zamierzam wygrać i nie ma tu żadnej dla zawodników taryfy ulgowej. Mam świadomość, w jakim miejscu się znajdujemy i wiem, że o punkty łatwo nie będzie. Nie mogłem teraz skorzystać w środku pola ze Sławka Paszkowskiego i okazało się, ze robi on dużą różnicę na tle zmienników. Ciężko Sławka w dobrej dyspozycji zastąpić. Do środka pola, zmniejszając naszą siłę napędową, desygnowałem Patryka Pabiniaka i w pierwszej części nie wyglądało to źle. Ale przekonałem się, że jeśli Patryk gra bliżej Samborskiego, to nasza ofensywa ma większą siłę rażenia. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy