Kroczek, po kroczku… i tak w ostatni weekend przekroczyliśmy jedną trzecią obecnie trwającego sezonu. Za nami 10 meczów o ligowe punkty, a namysłowski Start jest jedną z dwóch ekip pozostających w IV lidze bez porażki! Obok nas miano to zachowała jedynie Małapanew Ozimek, co świadczy o tym, w jak elitarnym gronie pozostajemy i jaki wyśrubowaliśmy dotychczas wynik. Może nie gramy widowiskowo, może nie prowadzimy gry, za to bronimy jak nikt inny w lidze! Straciliśmy raptem 3 gole, co daje nam dziś w skali kraju drugi wynik, biorąc pod uwagę rozgrywki od Ekstraklasy do IV ligi włącznie (razem to aż 460 klubów)! O czerwono-czarnych z każdym tygodniem robi się coraz głośniej, a nasz „rekord” odbija się już echem dużo dalej niż do granic Opolszczyzny (o szczegółach pisaliśmy wczoraj). Przed tygodniem wyszarpaliśmy 0-0 przedsezonowemu faworytowi z Nysy, a jutro czeka nas kolejny ciężki bój. Tym razem udamy się do Krapkowic na pojedynek z klubem, który w poprzednim sezonie występował pod inną nazwą. Mowa o ówczesnym KS-ie, a dzisiejszej Unii. Uniści wrócili do historycznej dla siebie nazwy, mając nadzieję na równie historyczne sukcesy (kiedyś grywali w III lidze). Tymczasem po dobrym początku, w ostatnich tygodniach niebiesko-białych jakby „przytkało”, co postarają się wykorzystać rezydenci z ulicy Pułaskiego. Na pewno nie będzie to dla nas łatwy mecz, bo w ostatnich sezonach Krapkowice ewidentnie nam nie leżały. Przed nami rywalizacja z klubem, który w bieżących rozgrywkach stanowi dla przeciwników dość spory znak zapytania. Tytułem wstępu, zachęcamy do dzisiejszej lektury, w której przedstawimy historię rywali, ich dokonania w IV lidze oraz formę w bieżącej kampanii.
KRAPKOWICKI ZNAK ZAPYTANIA |
Unia |
NKS Start Namysłów |
Zwycięstwa we wzajemnych meczach w XXI w. |
6 |
5 |
Zwycięstwa w XXI w., gdy gospodarzem była Unia |
4 |
4 |
Najwięcej goli we wzajemnych meczach |
Rychlewicz 2<bPłóciennik 2 |
r>
M.Raszewski 4 |
Punkty w bieżącym sezonie |
14 |
22 |
Bramki zdobyte w bieżącym sezonie |
17 |
11 |
Bramki stracone w bieżącym sezonie |
17 |
3 |
Aktualna seria w IV lidze (licząc z poprzednim sezonem) |
4 mecze bez remisu |
11 meczów bez porażki |
Unia Krapkowice, to jeden z bardziej zasłużonych klubów Opolszczyzny. Pomijając aspekt z ostatnich czterech lat (w okresie 2014-2018 zespół ten występował pod nazwą KS Krapkowice, w wyniku fuzji Unii i Otmętu) – bo taka akurat była potrzeba w mieście – Unia przede wszystkim kojarzy się z piłkarskimi sukcesami. Przez lata, to właśnie niebiesko-biali byli piłkarską siłą numer jeden w mieście i m.in. wspólnie ze Startem Namysłów rywalizowali w III lidze śląskiej. W sezonie 1994/95 uzyskaliśmy bezbramkowy remis w Namysłowie i przegraliśmy 0-1 w Krapkowicach, mając już pewny awans na zaplecze Ekstraklasy. Zwycięstwo Unii dało jej z kolei utrzymanie w lidze. Tyle, że w okresie bezpośrednio poprzedzającym fuzję, to Otmęt występował ligę wyżej od Unii. Główną przyczyną połączenia były oczywiście finanse. Krapkowice, to miasteczko niemal identyczne ludnościowo z Namysłowem (w naszym mieście zameldowanych jest blisko 17 tysięcy mieszkańców, podczas gdy w mieście najbliższych rywali o tysiąc więcej), gdzie kasa z puli przeznaczanej na sport musiała być dzielona na piłkarzy grających po obu stronach Odry. Derbów, pełnych trybun i życia mieszkańców miasteczka potyczkami obu klubów oczywiście nikt tam nie kwestionował. Bo to rzeczywiście miało sens, a w skali kraju to nawet unikalna sytuacja, gdy na trybunach pojawia się 1.000 widzów! Problem dotyczył jednak posiadanych budżetów przez rywali zza miedzy, które – co tu ukrywać – na kolana nikogo nie rzucały. Do tego po obu stronach Odry seniorskie ekipy akurat dotkliwie odczuwały braki kadrowe. Myślano, myślano i wymyślono, że ratunkiem dla krapkowickiej piłki będzie jeden (w domyśle silny) klub. Tak też zrobiono, co oznaczało, że seniorskie Otmęt i Unia stały się w praktyce ekipami znikającymi z piłkarskiej mapy Opolszczyzny. Ale już w 2017 r. tamtejsze przywiązanie do tradycji stało się silniejsze, niż czas obecny i działacze ze wschodniej strony Odry postanowili reaktywować swój Otmęt w klasie B. Tym sposobem wysłali czytelny sygnał na ulicę Sportową, że to początek końca fuzji. I rzeczywiście. W lipcu br. doszło do oficjalnego „rozwodu” między zainteresowanymi i każda ze stron zaczęła ponowną działalność na własny rachunek. Otmęt po wicemistrzostwie „Serie B” w poprzednim sezonie, w tym ponownie spróbuje powalczyć o awans do klasy A. Z kolei Uniści chcieliby powtórzyć rezultat z poprzedniej kampanii, gdy jeszcze jako KS zajęli świetne 4. miejsce. Wówczas w 34 meczach zgromadzili 69 punktów, będących efektem 22 zwycięstw, 3 remisów i 9 porażek. Rywale imponowali wówczas ofensywą, strzelając aż 81 goli. Stracili ich natomiast 50.
Generalnie poprzednią 4-latkę nie mogą przy Sportowej (tam cały czas rozgrywane są mecze krapkowiczan w roli gospodarzy) źle wspominać. Była niezła atmosfera wśród kibiców, dobre wyniki i dobry duch w szatni. I wreszcie nadzieje, że po wielu latach posuchy do Krapkowic może w końcu powróci III liga. Wyhamowano jednak nieco wynikowo w obecnym sezonie, choć wydawało się, że Unia znów będzie w topie. Unia bardzo dobrze zaczęła, bo od trzech gier bez porażki. Najpierw 1-0 ograła u siebie Swornicę, aby w premierowym wyjeździe zremisować 1-1 z silnym Piastem. W serii nr 3 niebiesko-biali znaleźli sposób na beniaminka z Chróścic (2-1) i dopiero w czwartej grze musieli uznać wyższość Małejpanwi (porażka 1-3). Trzy następne mecze, to kolejna mini-seria trzech gier bez przegranej, tj. efektowne 5-2 w derbach z Gogolinem, wyjazdowe 0-0 w Graczach i cenne 3-1 w Oleśnie. Jednak w ósmym meczu Polonia Głubczyce nie dała krapkowiczanom nadziei, wygrywając 2-1. No i co ciekawe, od tego momentu zaczął się lekki kryzys, bo po głubczyckiej porażce przyszła też przegrana u siebie z beniaminkiem z Dobrzenia (2-3). A już zaniepokoili się kibice na poważnie, gdy ich ulubieńcy przed tygodniem wyraźnie przegrali z mało przekonującą w tym sezonie Pogonią Prudnik. A przegrali boleśnie, bo aż 1-4. Czy to chwilowa zadyszka czy może początek większego kryzysu? Tego nie wiadomo, więc i nasz tytuł zapowiedzi. Bo Unia, to w tej chwili duży dla nas znak zapytania, jeśli chodzi o formę.
Fot.: Namysłowski Start trzy ostatnie mecze z krapkowiczanami (na zdjęciu) przegrał. Czy zdołamy się jutro odkuć? [zdjęcie: Mirosław Szozda] |
Z wiadomych względów postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się trzem ostatnim spotkaniom, które w jakiś sposób dadzą podpowiedź czerwono-czarnym, w jakim obszarze szukać słabych punktów podopiecznych trenera Łukasza Wichera. No to chronologicznie, najpierw o meczu z głubczyckim liderem. Z Polonią krapkowiczanie przegrali 1-2, ale najwięcej pretensji mieli do sędziego, który pokazał im 8 żółtych i 2 czerwone kartki (Remień spadł w 70’, a Dyczek w 80’)! Trener Wicher grzmiał po spotkaniu, że nie da się wygrać, gdy rywalizuje się w 9-ciu przeciw… 12-tu. Mimo początkowych kłopotów (szybko złapane 4 żółtka) Unia zdołała wyjść na prowadzenie za sprawą Wośki (17’). To wyraźnie podrażniło gospodarzy, którzy wzięli się do roboty, podkręcili tempo i jeszcze przed przerwą odrobili straty z nawiązką (gole Bawoła w 34’ i Greka w 44’). Po przerwie gole już nie padły, choć trener Polonii narzekał, że jego zespół był tego dnia na bakier ze skutecznością. Oczywiście dziś można gdybać, jak wyglądałby ten mecz, gdyby goście grali w 11-tu do końca meczu, ale czasu już nie odwrócimy. Wydaje się jednak, że wola walki, ambicja były jak najbardziej w Unii pozytywne.
Porażka z TOR-em była już bardziej zaskakująca. Po półgodzinie gry kibice w Krapkowicach sądzili, że wszystko idzie zgodnie z planem, a właściwie jest już po faworkach. Najpierw Szymański dał im prowadzenie (12’), a niebawem Steczek (25’) podwyższył rezultat. A gdy dodamy do tego zmarnowaną chwilę później okazję Niespodzińskiego oraz wyłożenie dobrej piłki przez Szafarczyka, to równie dobrze ten mecz można było „zamknąć”. Tymczasem w 37’ Komor wykorzystał karnego i zrobiło się 2-1. Natomiast po przerwie aż do 70 minuty krapkowiczanie nie istnieli, co przełożyło się na gole Komora (68’) i Luptaka (75’). Potem już gole nie padły i to dobrzenianie ostatecznie sięgnęli po pełną pulę, wygrywając 3-2.
Wreszcie mecz sprzed tygodnia i wysoka porażka Unii w Prudniku (1-4). Kiepsko spisujący się gracze Pogoni tym razem w pełni zasłużenie skasowali 3 punkty, de facto „rozstrzeliwując” Unię. Sam trener Wicher przyznał po meczu, że to był najsłabszy mecz jego chłopaków w trwającym sezonie. Już do przerwy po golach Rudzkiego (32’) i Cisse (45’) Pogoń prowadziła 2-0. A po zmianie stron Cisse podwyższył nawet na 3-0 (64’). Uniści za sprawą Niespodzińkisego zdołali trafić na 1-3 w 86’, ale tuż przed końcem doświadczony Rudzki dobił gości golem nr 4 (90’). Pogoń była tego dnia ekipą dużo lepiej zorganizowaną, a także (zwłaszcza przed przerwą) skuteczniejszą. Stąd końcowe rozstrzygnięcie.
Wydaje się, że drużyna wpadła w chwilowy dołek, choć na koncie Unii już trzy porażki z rzędu. Z Polonią nasi sobotni rywale przegrali głównie przez grę w osłabieniu. Z TOR-em brakowało im szczęścia. Dopiero w Prudnik zagrali źle. Tym bardziej więc przestrzegamy przez gospodarzami jutrzejszych zawodów, bo ci pewnie będą mocno zdeterminowani, aby zrehabilitować się przed własną publiką.
Z krapkowiczanami, czyli Unią i przez cztery lata KS-em (uznaliśmy, że skoro KS przemianowano na Unię, to dorobek lat 2014-18 możemy zaliczyć właśnie niebiesko-białym), w XXI wieku zagraliśmy 13-krotnie. I o ile z Unią sprzed 2014 roku szło nam przeważnie dobrze, to już z KS-em odwrotnie. Szczegóły znaleźć można w poniższej infografice, natomiast my zwracamy szczególną uwagę, że trzy ostatnie spotkania przegraliśmy, z czego w poprzednim sezonie rywal nas boleśnie punktował, dwukrotnie wygrywając po 3-0. Co interesujące, jesienne 0-3 było całkowicie zasłużone. Z kolei wiosenna wpadka w takich samych rozmiarach zamazuje mocno obraz gry, bo wcale nie byliśmy wyraźnie gorsi. Toczyliśmy raczej pojedynek jak równy z równym, tyle, że KS wypunktował nas po przerwie niczym rasowy bokser. Przy okazji warto wspomnieć, że to domowe 0-3 było ostatnią do tej pory przegraną NKS-u u siebie. Od tego momentu wygraliśmy 6 meczów, natomiast w siódmym przeciw Polonii Nysa bezbramkowo zremisowaliśmy (przed tygodniem). „Twierdza Namysłów” trzyma się więc mocno, ale jutro fakt ten nie będzie miał większego znaczenia, bo zagramy w delegacji, mając z krapkowiczanami rachunki do wyrównania. Inna ciekawostka, to taka, że na 8 gier przy ulicy Sportowej ani razu nie zanotowano remisu. Tu solidarnie po 4 razy wygrali krapkowiczanie oraz czerwono-czarni.
Data |
Historia gier NKS Start – Unia Krapkowice |
Wynik |
Rozgrywki |
11.10.2003 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
1-3 |
IV liga (4) |
22.05.2004 |
Start Namysłów – Unia Krapkowice |
4-2 |
IV liga (4) |
14.08.2004 |
Start Namysłów – Unia Krapkowice |
0-0 |
IV liga (4) |
27.04.2005 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
2-1 |
IV liga (4) |
29.10.2005 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
0-1 |
IV liga (4) |
15.06.2006 |
Start Namysłów – Unia Krapkowice |
0-0 |
IV liga (4) |
12.03.2011 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
1-4 |
1/16 woj. PP |
01.12.2012 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
0-3 |
1/16 woj. PP |
10.09.2014 |
Unia* Krapkowice – Start Namysłów |
2-1 |
1/16 woj. PP |
05.11.2016 |
Start Namysłów – Unia* Krapkowice |
3-1 |
IV liga (5) |
10.06.2017 |
Unia* Krapkowice – Start Namysłów |
1-0 |
IV liga (5) |
12.08.2017 |
Unia* Krapkowice – Start Namysłów |
3-0 |
IV liga (5) |
29.05.2018 |
Start Namysłów – Unia* Krapkowice |
0-3 |
IV liga (5) |
20.10.2018 |
Unia Krapkowice – Start Namysłów |
??? |
IV liga (5) |
* - w latach 2014-18 Unia występowała pod nazwą KS Krapkowice |
|||
UWAGA: po nazwie ligi podano numer klasy rozgrywkowej w Polsce (w nawiasie) |
Bilans gier: NKS Start – Unia Krapkowice w XXI w, |
Mecze |
Z |
R |
P |
Bramki |
DOM |
5 |
2 |
2 |
1 |
7-6 |
WYJAZD |
8 |
4 |
0 |
4 |
13-10 |
RAZEM |
13 |
6 |
2 |
5 |
20-16 |
Pewnie zaciągnie truizmem, ale nie będzie łatwy mecz. Naprzeciw potrafiącej grać w piłkę, ale mocno podrażnionej ostatnimi wynikami Unii wyjdzie zespół, który catenaccio opanował niemal do perfekcji. Gramy obecnie uciążliwy dla konkurencji futbol, bo pozwalamy rywalom grać, a sami chowamy się za podwójną gardą i próbujemy kąsać. A skoro taka taktyka jest skuteczna, to po co ją zmieniać, prawda? Zakładamy, że w sobotę scenariusz będzie właśnie zbliżony do wspomnianego, co prawdopodobnie przełoży się na znikomą liczbę goli. 0-0? My wcale na takie rozstrzygnięcie nie będziemy obrażeni, bo to oznaczałoby kolejny punkt, a przede wszystkim zachowanie miana niepokonanych. Jasne, nasza radość będzie pełna, gdy wygramy, bo w końcu o zwycięstwa w futbolu chodzi. Najważniejsze, aby wyjechać z tarczą i w końcu przerwać 3-meczową bessę z krapkowickim teamem. Łatwo jednak nie będzie… Szczerze mówiąc czeka nas mecz, w którym żadne końcowe rozstrzygnięcie nie będzie zaskoczeniem. Bo to spotkanie z gatunku tych, które można wygrać, przegrać lub zremisować.
Mecz Unia Krapkowice – Start Namysłów (w ramach 11. kolejki IV ligi opolskiej) odbędzie się jutro (tj. sobota, 20.10.br.) na obiekcie przy ul. Sportowej w Krapkowicach. Początek o godz. 14:00. Trzymajcie kciuki za powodzenie czerwono-czarnych w trudnej wyjazdowej misji! [KK]