Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Droga donikąd

Odsłony: 4569

Przed nami IV-ligowe derby gminy Namysłów. Na mecz Startu z Głuszyną czeka się nieco inaczej, niż na większość pozostałych spotkań z udziałem czerwono-czarnych. No, ale okazuje się, że więcej przed nim niewiadomych niż aspektów sportowych i czysto kibicowskich. O co chodzi? Burzę (choć nie w szklance wody) wywołało pismo datowane na 19.03., a wysłane przez działaczy Agroplonu do naszego klubu. W nim otrzymaliśmy informację, że 07.04. odbędzie się mecz PODWYŻSZONEGO RYZYKA między zainteresowanymi drużynami i w związku z tym drużyna gospodarzy zamyka stadion dla kibiców. W kolejnym akapicie pojawia się jednak uszczegółowienie, mówiące o tym, że Agroplon pozwoli na obejrzenie derbów 40 osobom reprezentujących nominalnych gospodarzy (czyli z Głuszyny) oraz 10 osobom związanym ze Startem Namysłów. Dodatkowo służba porządkowa będzie wpuszczała kibiców na stadion według list sporządzonych przez oba kluby.

Właściwie nie bardzo wiemy, z której strony zacząć temat wyjaśniać, a raczej analizować. Bo argumenty ujęte w piśmie naszych rywali (z 19.03.) są – delikatnie mówiąc – mijające się z prawdą. Po pierwsze sobotni mecz nie został przez NIKOGO zakwalifikowany jako spotkanie podwyższonego ryzyka. Z naszych informacji wynika, że nikt z działaczy Agroplonu nie wnioskował wcześniej do namysłowskiej Policji o opinię w sprawie zakwalifikowania tej rywalizacji do kategorii potencjalnie skutkującej problemami. A żaden klub nie ma możliwości do samodzielnego kwalifikowania meczów wedle własnego uznania. Pomijamy fakt, że w opisywanym piśmie głuszyńscy działacze nie powołują się na ŻADEN paragraf czy zapis regulaminowy. Ot, decyzja w oparciu o własne widzimisię. Nietrudno się domyślić, że po tym piśmie zrobiło się zamieszanie tak w środowisku piłkarskim, jak i związanym ze stróżami prawa. Sprawa oparła się również o burmistrza Namysłowa. Ale po kolei.

Reakcja naszych działaczy była do przewidzenia. Ci po prostu zwrócili się z zapytaniem do Opolskiego ZPN, jak należy pismo interpretować i oczywiście w oparciu o jakie zapisy regulaminowe nominalni „gospodarze” zamierzają realizować swoje założenia 40+10? Działacze z Opola (w domyśle Wydział Bezpieczeństwa) przygotowali odpowiedź do Agroplonu (także do wiadomości Startu oraz namysłowskiej gminy i Policji, datowaną na 29.03.), w którym… proszą o ostateczną decyzję w sprawie organizacji meczu Agroplon – Start, ze szczególnym uwzględnieniem zasad wstępu na mecz, tj. czy odbędzie się bez udziału publiczności, bez udziału kibiców gości czy też ze wstępem nieograniczonym. I tu pojawia się dodatkowa zagwozdka w postaci zdania, że zgoda Wydziału Bezpieczeństwa na organizację meczu bez udziału kibiców gości nie jest dla Agroplonu wiążąca (do zgody na piśmie nie dotarliśmy, ale forma zdania nie budzi wątpliwości że taka została w pewnym momencie wydana – przyp. aut.). Stanowi natomiast tylko odpowiedź na wniosek klubu z Głuszyny „i może być (choć nie musi) wykorzystana przy okazji fakultatywnie”. Szczerze mówiąc, odpowiedź jest na tyle ogólna, że postanowiliśmy dopytać o źródła. Najpierw jednak próbowaliśmy się wczuć się w rolę związkowych włodarzy i… faktycznie jest problem. Otóż przepisy w tym względzie nie są na tyle jednoznaczne i nie budzące wątpliwości, aby zająć jednoznaczne stanowisko, powołując się na stosowne paragrafy. Przejrzeliśmy Regulamin Dyscyplinarny i w nim generalnie możemy doszukać się obligatoryjnych reakcji związku na popełnione wykroczenia (choćby dział „Utrzymanie porządku na stadionie”). Jest jedynie taryfikator kar zawarty w §9. Nie ma natomiast mowy o potencjalnej profilaktyce przed zawodami, nie wspominając o tym, że nie ma zapisu mówiącego o tym, że można (lub nie można) podejmować decyzję o wpuszczaniu lub nie (względnie w jakiej liczbie) kibiców na dane spotkanie organizowane pod egidą związku. Do tego zajrzeliśmy do uchwały z 2011 r., odnoszącej się do zasad przyjmowania kibiców gości. Ale i tam w żadnym paragrafie nie odnaleźliśmy możliwości zajęcia stanowiska (reakcji Związku) na ruch Agroplonu. Mamy więc klasyczny klincz w przepisach i trudno mieć o to pretensje do OZPN-u. To precedens, który wyjaśnił nam dziś telefonicznie Pan Tomasz Garbowski. Prezes OZPN-u zaczął od faktów. To Agroplon jest organizatorem meczu i związek nie może klubowi niczego w tej materii narzucić (bo nie ma podstaw prawnych). Oczywiście prezes próbował przekonać do zmiany decyzji Pana Wołczańskiego, ale nie może go do niczego przymusić. Gdyby bowiem doszło do jakiejkolwiek awantury, to wówczas Związek ponosiłby częściowo odpowiedzialność za obligowanie głuszynian do czegoś, czego w przepisach nie ma. Pan Garbowski nie ukrywał jednak, że w zaistniałej sytuacji nie zgadza się z decyzją Agroplonu, ale ma związane ręce. Niemniej zapowiedział, że na zebraniu zaplanowanym na 6 maja zamierza pochylić się nad tym casusem i na tyle doprecyzować przepisy, aby w przyszłości takie sytuacje jednoznacznie eliminować. Związkowy szef ubolewa, że duch sportu przegrywa w tym przypadku z niestandardową inicjatywą lidera IV ligi opolskiej, ale – przyznajemy rację – ma tutaj rzeczywiście związane ręce.  

Fot.: Podczas derbowego meczu Agroplon Głuszyna - Start Namysłów na trybuny wejdzie tylko 50 widzów. Namysłowski
stadion będzie więc świecił pustkami. Tak zdecydował prezes Agroplonu i... niewiele można z tym zrobić. [zdjęcie: Artur Musiał]

 

Ale to nie wszystko. Mamy informacje, że właściwie od początku w sprawę – na zasadzie organu opiniującego – wcielili się też przedstawiciele namysłowskiej Policji (potwierdził nam to w rozmowie telefonicznej komisarz Krzysztof Simlat – przyp. aut.). I co interesujące, policjanci wykazali sporo woli, aby sprawę po myśli obu klubów rozwiązać. Gdy w obieg poszły pisma, sygnał, który Agroplon otrzymał od Policji był jednoznaczny – nie ma żadnych podstaw do zakwalifikowania sobotniego meczu jako spotkania podwyższonego ryzyka i w związku z tym namysłowscy stróże prawa rekomendują rozegranie meczu z udziałem publiczności z wyraźnym podziałem na sektory gospodarzy i gości (rekomendują, ale nie wnioskują o formalne narzucenie ograniczeń, bo mecz nie kwalifikuje się pod ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych). To zresztą dość logiczne i racjonalne podejście do sprawy: policjanci mieliby wówczas oko na czerwono-czarnych fanów, którzy znaleźliby się wówczas całą grupą na wydzielonym sektorze. No i na ewentualne ekscesy na stadionie byliby w stanie szybko zareagować. Taka argumentacja przekonała nawet prezesa Agroplonu Pana Ryszarda Wołczańskiego. Ale prezes też poszedł o krok dalej i o opinię poprosił… Komendę Wojewódzką Policji w Opolu, która podtrzymała stanowisko Policji namysłowskiej. Policjanci nie zamierzali jednak przejść obok tematu, postanawiając poprosić o zajęcie stanowiska burmistrza miasta Pana Juliana Kruszyńskiego. W końcu to gmina jest właścicielem i operatorem Stadionu Sportowego przy Pułaskiego 5 (w tej roli Namysłowski Ośrodek Sportu i Rekreacji). Ze strony naszego klubu burmistrz otrzymał gruntownie i merytorycznie przygotowane pismo, w którym opisana jest cała sprawa. Oczywiście NKS Start wnioskuje do burmistrza o interwencję i podjęcie próby przekonania szefa Agroplonu do zmiany decyzji o ograniczeniu wstępu kibiców na mecz derbowy. W piśmie wskazujemy na fakt, że w wyniku rozmów z Policją oraz Opolskim ZPN, obie instytucje przychylają się do argumentu, że przyjęte przez „gospodarzy” restrykcyjne zasady wpuszczenia 50 osób mogą spowodować zaognienie i tak już napiętej sytuacji pomiędzy sympatykami obu klubów. A nie trzeba być wizjonerem, aby wyobrazić sobie sytuację, w której wściekli na całą sytuację czerwono-czarni fanatycy mogą odgryźć się działaczom Agroplonu w sposób równie złośliwy (zamieszek wokół i pod stadionem nie wykluczając). W piśmie Startu taka ewentualność także została bardzo gruntownie opisana. Jeden z akapitów jest tu jednak kluczowy w rozumieniu społecznego wymiaru futbolu. Mecze piłki nożnej nie tylko w naszym mieście są elementem kultury i rozrywki mieszkańców, a ograniczanie wstępu na takowe bez wskazania żadnych przyczyn, ani bez żadnego podparcia przepisami prawa, jest dla mieszkańców całej naszej gminy (choć nie tylko) zwyczajnie krzywdzące. Uniemożliwienie wstępu na mecz osobie nie objętej zakazem stadionowym, to nic innego jak ograniczenie swobód obywatelskich (swoją drogą wcale nie takim rzadkim przypadkiem są zbiorowe pozwy kibiców przeciwko klubom, które ograniczają im te swobody). Dalej czytamy, że takie podejście jest tym bardziej bezzasadne, że we wszystkich wcześniejszych meczach w roli gospodarza klub z Głuszyny umożliwiał wszystkim kibicom w nieograniczonej ilości wejście na swoje mecze. Dlatego też kibice Startu Namysłów mogą się czuć przez klub z Głuszyny jak najbardziej dyskryminowani. Nasz klub zauważa, że samozwańcze ograniczenie liczby widzów do 50 (40 gospodarzy plus 10 gości), to raczej próba niezrozumiałego odwetu ze strony Pana Wołczańskiego za mecz jesienny Start – Agroplon, gdzie umożliwiono wstęp 10 przedstawicielom naszych rywali. Ale wtedy sytuacja była zasadniczo inna. Start został wówczas decyzją Wydziału Dyscypliny OZPN zobowiązany do zamknięcia stadionu na jedno spotkanie w ramach sankcji za wiosenną rywalizację obu zespołów. I to przepisy związkowe narzucały konkretną liczbę osób, które mogą zostać przez namysłowian jako gospodarzy wpuszczone na mecz. No to doprecyzujmy, że stadion był dla kibiców zamknięty, a mecz mogło obejrzeć 10 przedstawicieli Agroplonu oraz 20 ze strony Startu. Oczywiście możemy też wrzucić kamyczek do własnego ogródka, bo wówczas WD zobowiązał nas do wyboru jednego z pierwszych trzech meczów domowych. A wybór dlatego padł na spotkanie z Agroplonem, gdyż wiązało się to z podwyższonymi kosztami zabezpieczenia meczu (agencja ochrony) oraz potencjalnym znalezieniem się Startu na związkowym dywaniku po raz kolejny, w warunkach recydywy. No bo nasi działacze nie wykluczali, że posypią się na Start kolejne kary, jeśli dojdzie do (bardzo prawdopodobnego) odpalenia pirotechniki w trakcie meczu. Powie ktoś, że to nasza organizacyjna słabość i wcale od takiego argumentu nie zamierzamy uciekać. Ale z drugiej strony jeśli OZPN dał klubowi możliwość wyboru meczu, który zorganizuje bez udziału kibiców, to ówczesna decyzja – choć kontrowersyjna z punktu widzenia meczu derbowego jako święta dla piłkarzy i kibiców – proceduralnie się broni.

W ostatnich godzinach Pan Burmistrz rozmawiał w interesującym nas gorącym temacie zarówno z prezesem Wołczańskim, jak i prezesem Startu, Panem Tomaszem Kozanem. Nasz prezes podtrzymał stanowisko w piśmie, prosząc o interwencję, natomiast ze strony prezesa Agroplonu głowa miasta podobno usłyszała, że klub gospodarz… podtrzymuje swoje pierwotne zamierzenie. Impas więc trwa w najlepsze.

Dochodzimy tym samym do końca jakże smutnego i absurdalnego w faktach tekstu. Tekstu mówiącego o tym, że piłka nożna jest przede wszystkim grą dla kibiców. Ale w głuszyńsko-namysłowskich realiach (i relacjach) nią nie będzie. Naszym zdaniem doszło do swoistego paradoksu, z którego dobrego wyjścia nie ma. Z jednej strony Opolski ZPN stanął przed podjęciem precedensowej decyzji, z której jednak nie skorzystał. Ale z Opola wyraźny nakaz nie poszedł, bo zwyczajnie pójść nie mógł (czytaj: brak konkretnych zapisów w związkowych przepisach). No i pojawił się niebezpieczny precedens, nad którym przed kolejnym sezonem związkowi włodarze na pewno się pochylą. Tu była pełna zgodność z naszym rozmówcą, Panem prezesem Garbowskim, że nie może być tak, iż klub X na podstawie wyimaginowanych powodów najzwyczajniej z dnia na dzień zamknie swoje stadionowe bramy przed kibicami. Bo na tą chwilę drogą Pana prezesa Wołczańskiego może pójść każdy kolejny klub i trudno będzie wyciągnąć konsekwencje. Powtarzamy, że piłka nożna to gra dla kibiców, a sympatie i antypatie nie powinny mieć na nią wpływu bez wskazania konkretnych powodów (a w tym przypadku namysłowska policja jako organ opiniujący potwierdziła, że żadnych przeciwwskazań do rozegrania meczu nie ma). Z drugiej strony (obyśmy się mylili) może jutro dojść do niekontrolowanego wybuchu agresji i niezdrowych emocji wokół stadionu. I co wtedy? Winna będzie policja, że nie dopilnuje porządku na obszarze wielokrotnie bardziej rozległym, niż trybuna na stadionie? Oczywiście, że nie. Winny będzie klub Start Namysłów, bo agresją wykażą się jego fani? Stosowny paragraf w Regulaminie Dyscyplinarnym pewnie się znajdzie, ale przecież to kolejny potencjalny absurd. No bo trudno, aby klub odpowiadał za zachowanie kibiców, wcześniej wyraźnie wskazując – zbieżne stanowisko z przedstawicielami policji – na rozwiązanie sytuacji. A może winny będzie OZPN? No to już wiemy, że też nie, bo Związek ma związane przepisami ręce. A głowy pod topór narzucaniem decyzji nie umocowanej w przepisach nikt tam nie podłoży. Odpowiedź jest jedna. Wtedy wszystkie oczy opinii publicznej niechybnie skierują się na klub z Głuszyny, który przez złośliwość i próbę zagrania na nosie wszystkim dookoła, najbardziej może zagrać na nosie samemu sobie. Nie zamierzamy jednak stosować empatii i szukać możliwych odpowiedzi ze strony Głuszyny, bo dotarliśmy w temacie do ściany. Scenariuszy może być kilka, ale każdy będzie miał dość kiepskie wytłumaczenie. Mimo wszystko liczymy, że namysłowscy sympatycy staną na wysokości zadania i nie dadzą się sprowokować zaistniałą sytuacją. O to też naszych kibiców w tym miejscu prosimy. Panie prezesie Wołczański, w imieniu sporej grupy sympatyków czerwono-czarnych napiszemy (bo takie sygnały dostaliśmy), że szanuje się w Namysłowie Pana pasję do piłki nożnej i wsparcie, jakiego kilka lat temu udzielał Pan w roli prezesa Startu naszemu klubowi. Wielu kibiców czerwono-czarnych szanuje również Pana za determinację budowy w malutkim ośrodku klubu piłkarskiego, który dziś jest najpoważniejszym kandydatem do III-ligowego awansu. I szkoda byłoby, aby jedna decyzja emocjonalna miała ten obraz zmienić. Szkoda, że uprzedzenie i niechęć zasłaniają w tej sytuacji zdroworozsądkowe podejście do drażliwego tematu. Można się przecież ciągle zwyczajnie dogadać i każdy będzie zadowolony. Jutro może się odbyć piłkarskie święto na boisku, na trybunach kilkaset osób znów poczuje derbową atmosferę (w sezonie 2016/17 na derbach było odpowiednio 500 i 550 osób), a doping poniesie się po okolicznym osiedlu i parku niczym za najlepszych piłkarskich lat w naszym mieście. Ale na tą chwilę zupełnie nie wiemy, co wydarzy się jutro. Na razie siedzimy na beczce prochu i tylko wypada ściskać kciuki, aby ta beczka nie wybuchła. A stan na teraz, to droga donikąd. Może jednak da się Pan przekonać do naszej argumentacji i jednak otworzy Pan jutro bramy dla WSZYSTKICH kibiców, tak jak to miało miejsce w poprzednim sezonie? Wiele Pan nie straci, a tylko zyska. Zyska Pan przede wszystkim uznanie w oczach czerwono-czarnych, prawdziwych fanów, kibiców i sympatyków Startu Namysłów. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
1 Komentarze | Dodaj własne
  • Kuriozalna sytuacja, wręcz smieszna i w ten sposób pan Ryszard Wolczanski takim postepowaniem wcale nie robi sobie dobrej reklamy. Wiem, korzysta odpłatnie z namyslowskiego stadionu wiec i trochę nalezaloby okazac zrozumienia dla namyslowskich i mysle, ze nie tylko kibicow, którzy w sobotnie popołudnie chcieliby przy ladnej słonecznej pogodzie przyjść na namyslowski stadion i zobaczyć w akcji oba zespoly. Ale chyba pan Wolczanski nie rozumie tego, ze tak dzialajac po prostu szkodzi zwykłemu kibicowi....ja osobiście gdybym był sponsorem druzyny nawet wsi Drozki nie decydowalbym się na zamkniecie bram dla kibicow tzw. "gości" bo w ten sposób ta nasz regionalna pilka traci wiele na wartości. Wiec Panie Wolczanski takie działanie nie sluzy niczemu dobremu wręcz utwierdza w przekonaniu, ze widzi Pan w namyslowskich kibicach tylko wroga. Pozdrawiam serdecznie z Opola:)

    Lubię 0 Krótki URL: