Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Krapkowicki test prawdy

Odsłony: 2938

Po ostatniej sobocie kac w obozie namysłowskiego Startu jest dosyć spory. Każda porażka smuci, więc i ta poniesiona w derbach gminy z Agroplonem Głuszyna (1-2) żadnych powodów do optymizmu nie dała. Pojedynek o lokalny prymat wygrali rywale, ale nie to jest dla nas najsmutniejsze. Bardziej zmartwiła nas wciąż niepewna sytuacja naszych ulubieńców w IV-ligowym zestawieniu. Niby status quo został utrzymany i z tego powinniśmy się cieszyć. Ale ewentualny sukces nad Agroplonem pozwalałby już dość spokojnie czekać na finisz. Tymczasem tak nie jest i co najmniej do soboty nie będzie. W praktyce w walkę o uniknięcie degradacji uwikłanych jest 7 ekip i dwie z nich następny sezon spędzą w okręgówce. Co zrozumiałe, nikt nie chce tam wylądować, więc końcówka ligi dla postronnego obserwatora zapowiada się pasjonująco. No właśnie, dla postronnego, ale nie dla nas. My ponownie musimy zaciskać nerwowo kciuki i skrupulatnie liczyć punkty. No i mimo wszystko spoglądać na wyniki konkurencji. Fakt, na dziś wszystko jest w naszych rękach. Bo jeśli będziemy wygrywać, to sprawę wyjaśnimy szybko. Ale łatwo powiedzieć „wygrywać”. Mamy swoje problemy kadrowe, do tego w sobotę „eksplodowali” namysłowscy fanatycy i zrobiło się wokół klubu duże zamieszanie. A to na pewno nie służy wykuwaniu formy pod kolejnego rywala. Bo praca lubi ciszę i koncentrację. Tej jednak nie było. A skoro tak, to może warto trzymać się tezy, że prawdziwy charakter poznaje się w sytuacji kryzysowej. My w takowej właśnie się znaleźliśmy, bo porażkę z Głuszyną dodatkowo „nakryli” swoim zachowaniem nasi fanatycy. Najpierw nie popisali się po końcowym gwizdku boju z Agroplonem, a potem urządzili sobie „sabat czarownic” w Głuszynie. No i mleko się rozlało, a zła fama szerokim echem odbiła się na Opolszczyźnie. Mamy więc niemałe problemy. Tymczasem trzeba szybko zewrzeć szeregi, bo czeka nas kolejny ważny mecz. Arcyważny wręcz w obecnych okolicznościach. To konfrontacja z KS-em Krapkowice, najmłodszym klubem w IV-ligowej stawce, ale z całkiem przyjemnymi tradycjami. Jak to możliwe? A możliwe, gdy z dwóch klubów w wyniku fuzji tworzy się jeden, a o historii się przy okazji nie zapomina. Przed nami zapowiedź rywalizacji, w której margines na popełnienie błędu jest w namysłowskim Starcie minimalny.

KRAPKOWICKI TEST PRAWDY KS
Krapkowice
NKS Start Namysłów
Zwycięstwa we wzajemnych meczach 1 1
Zwycięstwa, gdy gospodarzem był KS 1 0
Najwięcej goli we wzajemnych meczach 3 piłkarzy po 1 P.Pabiniak 2
Punkty w bieżącym sezonie 38 33
Bramki zdobyte w bieżącym sezonie 41 40
Bramki stracone w bieżącym sezonie 52 49
Aktualna seria w IV lidze 2 porażki 2 porażki


Klub Sportowy Krapkowice, to najmłodsza inicjatywa piłkarska w województwie, założony ledwie 19 lipca 2014 r. Nie jest tajemnicą, że doszło tam do połączenia sił Otmętu i Unii. To dwa kluby ze sporymi tradycjami (Uniści piłkarskimi, Otmęt znany jest bardziej z sekcji szczypiorniaka). Przez lata, to niebiesko-biali byli piłkarską siłą numer jeden w mieście, którzy m.in. wspólnie ze Startem Namysłów rywalizowali w III lidze śląskiej. W sezonie 1994/95 uzyskaliśmy bezbramkowy remis w Namysłowie i przegraliśmy 0-1 w Krapkowicach, mając już pewny awans na zaplecze Ekstraklasy. Zwycięstwo Unii dało jej z kolei utrzymanie w lidze. Ale w ostatnich latach to Otmęt występował ligę wyżej od Unii. Główną przyczyną fuzji były oczywiście finanse. Krapkowice, to miasteczko niemal identyczne ludnościowo z Namysłowem (w naszym mieście zameldowanych jest 17 tysięcy mieszkańców, podczas gdy w mieście najbliższych rywali o tysiąc więcej), gdzie kasa z puli przeznaczanej na sport musiała być dzielona na piłkarzy grających po obu stronach Odry. Derbów, pełnych trybun i życia mieszkańców miasteczka potyczkami obu klubów oczywiście nikt tam nie kwestionował. Bo to rzeczywiście miało sens, a w skali kraju to nawet unikalna sytuacja. Problem dotyczył jednak posiadanych budżetów przez rywali zza miedzy, które – co tu ukrywać – na kolana nikogo nie rzucały. Z ekonomią nikt jeszcze nie wygrał, a i ostatnie lata wskazywały, że „złoty okres” krapkowickiego futbolu skończył się szybciej, niż zaczął. Cała prawda zawiera się w zdaniu byłego trenera Otmętu, Bartłomieja Borysewicza, który blisko 3 lata temu powiedział nam, że „Unia była za słaba, żeby wywalczyć awans do IV ligi, a Otmęt za słaby, żeby się w niej utrzymać”. Działacze obu klubów postanowili więc jako pierwsi przełamać mosty, wypracowując porozumienie w kwestii wspólnego wystawienia jednej drużyny seniorów. Inicjatywy tej nikt jednak fuzją w Krapkowicach nie nazwał. Bo takowa w Krapkowicach realizowana była w latach wcześniejszych dwukrotnie, lecz niczego dobrego nie przyniosła. To współpraca, która obejmuje m.in. wspólne drużyny wystawione w rozgrywkach młodzieżowych. Każdy klub musiał zrezygnować z części własnej tożsamości i np. Otmęt zachował autonomię sekcji piłki ręcznej. I to na obiekcie Otmętu mecze rozgrywa młodzież. Za to na Unii – z racji lepszej infrastruktury stadionowej (mocno wyeksploatowanej, ale to swego czasu jeden z ładniejszych obiektów Opolszczyzny) – mecze rozgrywają seniorzy.

A jak idzie nowej jakości piłkarskiej Krapkowic? Po wzniesieniu się obu klubów ponad podziałami, nowy projekt kibice może nie do końca zaakceptowali (przejście kolejnych derbów do lamusa), jednak na chłodno patrząc, rozumieli fakt, że z ekonomią kłopot mają w Łodzi czy Krakowie (vide tamtejsze derby), więc tym bardziej trudno dopatrywać się świetlanych perspektyw w tak niewielkim ośrodku i dwóch klubach o podobnych ambicjach. Stworzono więc „wash and go” czyli dwa w jednym. I jak na razie sympatycy „kopanej” w Krapkowicach mogą być chyba zadowoleni. W premierowym sezonie (2014/15) ekipa żółto-niebieskich wywalczyła 3. pozycję w opolskiej okręgówce (grupa II), będąc jesienią jedną z rewelacji rozgrywek. Później jednak zabrakło pary, aby skutecznie powalczyć o awans. Efekt? 66 punktów na koncie, ale wyraźne straty do promowanych Starowic (79 pkt.) oraz MKS-u Gogolin (74 pkt.). Co jednak nie udało się w premierze, zrealizowano w kampanii 2015/16. Wtedy krapkowiczanie nie mieli już sobie równych, zdobywając mistrzostwo i upragnioną promocję do IV ligi. Z 73 punktami na koncie KS o jedno oczko wyprzedził również awansującą Polonię Nysa, ale też wyraźnie (13 punktów przewagi) dystansując trzeci na mecie GLKS Kietrz (który ostatecznie powrócił do nazwy Włókniarz).

Fot.: W roli beniaminka piłkarze KS-u Krapkowice (na zdjęciu) spisują się w IV lidze całkiem przyzwoicie.
[zdjęcie: www.ks-krapkowice.futbolowo.pl]

 

No to czas sprawdzić, jak radzi sobie beniaminek w obecnych, zbliżających się do końca rozgrywkach. Wydaje się, że bardzo przyzwoicie i tamtejsze środowisko jest względnie z debiutu w IV lidze zadowolone. Na obecną chwilę KS posiada 38 punktów na koncie z tytułu 10 zwycięstw, 8 remisów i 13 porażek. Krapkowiczanie strzelili konkurencji 41 bramek, podczas gdy sami stracili 52. To bilans, który dziś na 99% daje rywalom utrzymanie, bo zapas 8 „oczek” nad strefą spadkową przy trzech meczach do końca w praktyce jest nie do odrobienia. Owszem, teoria mówi co innego, ale nie oszukujmy się, ten 1% (nie)prawdopodobieństwa nie może się zdarzyć. Można byłoby więc przyjąć, że żółto-niebiescy zagrają jutro na większym luzie. Nie oznacza to jednak, że rywale położą się przed Startem i poproszą o najniższy wymiar kary. Absolutnie tak nie będzie. Zakładamy raczej, że gospodarze będą chcieli dobrze zaprezentować się własnej publiczności i dostarczyć im kolejnych powodów do radości. A to dobrze nam nie wróży. U siebie rywale prezentują się „w kratkę”, bo 4 zwycięstwa, 6 remisów i 5 porażek, to nie jest dorobek bardzo znamienity. Ale całkiem solidny już jak najbardziej. (bramki 15-24).

Wiosną krapkowiczanie notują lepszą średnią punktową niż jesienią, więc to tylko potwierdzenie, że będą wymagający. Z 21 punktami na koncie (6-3-5, bramki 17-16) zespół ten potwierdza, że umie grać w piłkę. Niewiele jutrzejsi gospodarze strzelają, ale to nie problem, bo jeszcze mniej goli tracą. 16 bramek na minusie, to w praktyce trzecia najszczelniejsza formacja defensywna wiosny! Lepsi pod tym względem są tylko piłkarze walczącej o awans Swornicy (patrz tabela poniżej) oraz wiosennej siły z Głuszyny.

IV LIGA OPOLSKA – TABELA WIOSNY 2017
L.P. Nazwa M Pkt Z R P Bramki
1. Swornica Czarnowąsy 14 34 11 1 2 34-12
2. Małapanew Ozimek 14 31 10 1 3 40-22
3. LZS Agroplon Głuszyna 14 29 8 5 1 25-13
4. Polonia Głubczyce 14 29 8 5 1 34-18
5. MKS Gogolin 14 29 9 2 3 29-17
6. LZS Starowice Dolne 14 22 7 1 6 27-17
7. OKS Olesno 14 22 7 1 6 21-23
8. Polonia Nysa 14 22 7 1 6 27-23
9. KS Krapkowice 14 21 6 3 5 17-16
10. Po-Ra-Wie Większyce 14 21 5 6 3 21-20
11. KS Krasiejów 14 18 5 3 6 22-24
12. Skalnik Gracze 14 17 5 2 7 16-23
13. Start Namysłów 14 14 3 5 6 18-22
14. TOR Dobrzeń Wielki 14 12 3 3 8 17-25
15. LZS Piotrówka 14 10 3 1 10 16-48
16. LZS Kup 14 10 2 4 8 13-19
17. Chemik Kędzierzyn-Koźle 14 7 1 4 9 9-23
18. Pogoń Prudnik 14 5 1 2 11 16-37


Zanim o tym, że KS Krapkowice nie jest dla nas rywalem anonimowym, najpierw o innej historii, tej dotyczącej protoplastów żółto-niebieskich, czyli Otmętu i Unii. Z Otmętem wcześniej nie graliśmy (poza meczem kontrolnym z lipca 2013 r., wygranym przez Start 5-4), za to mieliśmy okazję wielokrotnie rywalizować z Unistami. Tylko w nowym tysiącleciu doszło do 6-ciu meczów w lidze (wszystkie w starej IV lidze w latach 2003-06 – przyp. aut.), z których 3 wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 1 przegraliśmy (bramki 9-5). Zdarzyło nam się też z biało-niebieskimi rywalizować w wojewódzkim Pucharze Polski. W marcu 2011 roku wygraliśmy w Krapkowicach 4-1, natomiast w ostatnim pojedynku (1 grudnia 2012 r.) pokonaliśmy Unistów na ich terenie 3-0. Co ciekawe, oba spotkania odbyły się w Pucharze Polski na szczeblu 1/16 finału i właśnie z nowym klubem Krapkowic zagraliśmy też na tym samym pucharowym szczeblu we wrześniu 2014 r. Wtedy miał miejsce ten pierwszy raz. Z racji różnicy jednej ligi, lekko faworyzowani byli namysłowianie, tyle, że rozpędzeni w tamtym czasie gospodarze (wówczas jeszcze bez porażki na koncie) zdołali nas wyrzucić za burtę, wygrywając 2-1. Przed przerwą mieliśmy spore problemy z grą w środku pola, co miejscowi wykorzystali w 30’ za sprawą Nowaka. Po przerwie Start grał już zdecydowanie bardziej płynnie, osiągając przewagę w polu i grając szybką piłkę. Faktem jest, że to jednak KS za sprawą Gąsiora mógł w 70’ podwyższyć wynik. Ale rywal tego nie wykorzystał i w 77’ P.Pabiniak po wymianie krótkich podań z Samborskim doprowadził do remisu. I gdy czekaliśmy na dogrywkę, w 85’ kontrowersyjny rzut karny wykorzystał Rams, dając wygraną swojemu zespołowi. W ostatnich sekundach do wyrównania mógł jeszcze doprowadzić Drapiewski, tyle, że idealną okazję zaprzepaścił.

Data Historia gier NKS Start – KS Krapkowice Wynik Rozgrywki
10.09.2014 KS Krapkowice – Start Namysłów
(Nowak 30, Rams 85’k – P.Pabiniak 77’)
2-1 1/16 woj. PP
05.11.2016 Start Namysłów – KS Krapkowice
(Kostrzewa 57’, P.Pabiniak 67’, Hołub 90+4’ – Niespodziński 30’)
3-1 IV liga (5)
10.06.2017 KS Krapkowice – Start Namysłów ??? IV liga (5)
 
UWAGA: po nazwie ligi podano numer klasy rozgrywkowej w Polsce (w nawiasie)

 

Bilans gier: NKS Start – KS Krapkowice Mecze Z R P Bramki
DOM 1 1 0 0 3-1
WYJAZD 1 0 0 1 1-2
RAZEM 2 1 0 1 4-3


Ligowa inauguracja wzajemnych kontaktów nastąpiła w 5 listopada 2016 r. Namysłowianie złapali nieco wcześniej lekką zadyszkę, ale akurat z żółto-niebieskim w dobrym stylu sobie poradzili. Start wygrał z KS-em 3-1, prezentując generalnie bardziej elastyczny futbol. Do przerwy ekipa prowadzona wtedy przez Grzegorza Rośka osiągnęła przewagę w polu, lecz rywal nie pozwalał nam na wiele pod swoją bramką. Sam natomiast po kontrze wyszedł na prowadzenie. W drugiej połowie czerwono-czarni nie zamierzali jednak odpuszczać, wciąż nękając defensywę Krapkowic. No i gole dla Startu w końcu padły. Wyrównał w 57’ Kostrzewa, a potem już poszło. 10 minut później P.Pabiniak zdobył „swojego” gola, a w przedłużonym czasie Hołub przystawił stempel na ważnym zwycięstwie. Wygrał zespół chcący grać w piłkę, więc jest nadzieja i pewna podpowiedź na sobotę. Jeśli zespół Damiana Zalwerta oprócz walki i determinacji dołoży właśnie chęć gry w piłkę, to jest szansa na punkt(-y). Bez dwóch zdań w głębi duszy liczymy na wygraną, bo to byłby wynik idealny. Wynik, który przy odpowiednich rozstrzygnięciach na innych boiskach dający bardzo duże prawdopodobieństwo występów w IV lidze także w kolejnej kampanii. I co ciekawe, jutro nawet porażka może zagwarantować matematyczne utrzymanie naszym przeciwnikom.

Wzajemną rywalizację przeanalizowaliśmy, więc czas skupić się na ostatnich dokonaniach żółto-niebieskich. Ci grają ostatnio w kratkę. W drugiej dekadzie maja KS zremisował bezbramkowo na swoim terenie ze swoim imiennikiem z Krasiejowa, co nie zostało zbyt przychylnie odebrane przez kibiców. Fakty były jednak takie, że „Dinozaury” postawiły w swoim polu karnym autobus i miejscowi niewiele mogli wskórać. Była to naprawdę solidna gra defensywna, którą obaj trenerzy wyróżnili. Ale 27 maja było już radośnie, po tym jak zespół ten pewnie sięgnął po 3 punkty w Kędzierzynie-Koźlu. Wygrana 3-0 przypadła im w udziale w pełni zasłużenie. Losy spotkania przesądzone zostały tuż przed przerwą, gdy najpierw Brzozowski (36’), a za chwilę Wośko (39’) trafili do siatki „Chemików”. Dzieła zniszczenia dopełnił z kolei pięknym uderzeniem w okienko Dahms (77’). Atutów kędzierzynianie w starciu z naszymi jutrzejszymi rywalami nie mieli żadnych i stąd szokująco wysoka wpadka przed swoimi kibicami. Nastroje swoich sympatyków krapkowiczanie jednak szybko „wyzerowali” gdy 0-3 przegrali u siebie z Małąpanwią. Ozimek pewnie sięgnął po sukces, choć do przerwy to żółto-niebiescy prowadzili grę. Niewiele jednak z tego wynikało. Wreszcie gra z ostatniego weekendu i kolejna porażka, tym razem z aktualnym liderem z Głubczyc. Przeważająca Polonia długo nie mogła przełożyć tego na gole, a na domiar złego ze skuteczną kontrą wyszli żółto-niebiescy i po golu Karwota w 72’ objęli prowadzenie. Wydawało się, że na kilkanaście minut przed końcem to kapitał, który trudno będzie roztrwonić. Ale parę minut później na ziemię strzałem z wolnego sprowadził ich Bawoł. Z kolei ten sam zawodnik dobił KS 3 minuty przed końcem, notując tym samym swojego gola nr 40 w sezonie! Trener KS-u Łukasz Wicher zżymał się trochę na zespół, ale niewiele mógł zrobić. Jego młoda drużyna zamiast szanować piłkę, dała się podebrać bardziej doświadczonemu rywalowi. Zabrakło chłodnych głów. Ale trzeba przyznać, że Krapkowice mocno się bardzo solidnemu przeciwnikowi postawiły.


Za kilkanaście godzin czeka nas bardzo trudny pojedynek i w praktyce każda zdobycz punktowa będzie nas zadowalać. Najważniejsze, aby nie przegrać, bo to może oznaczać poważne kłopoty i niemal pewną obsuwę w tabeli. Szczególnie trzeba uważać na środek pola rywali, którzy potrafią operować piłką, dobrze też uruchamiając skrzydła. Trudno powiedzieć czy stać nas w Krapkowicach na otwartą grę, ale po prawdzie jeśli myślimy o sukcesie, to pewnie ryzyko trzeba będzie podjąć. Jeśli uda się naszym zawodnikom zachować koncentrację w tyłach, to będzie to kluczowy punkt wyjścia do dobrego wyniku. Bo o atak jesteśmy jakoś dziwnie spokojni. Na pewno będzie to jedno z ciekawszych spotkań weekendowej serii spotkań.

Mecz KS Krapkowice – Start Namysłów (w ramach 32. kolejki o mistrzostwo IV ligi opolskiej) odbędzie się jutro (10.06.br.) w Krapkowicach przy ul. Sportowej. Początek zawodów o godz. 16:00. Kibiców chętnych do obejrzenia ważnej potyczki zespołów z drugiej połówki tabeli serdecznie w imieniu gospodarzy zapraszamy. Emocji i twardej walki na boisku z pewnością nie zabraknie. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy