Do zakończenia jesiennej rundy IV ligi opolskiej pozostały już tylko 2. kolejki. Start Namysłów zmierzy się w nich z zespołami o podobnym potencjale, które na tą chwilę plasują się odrobinę niżej. Przypomnijmy, że aktualnie czerwono-czarni plasują się na 10. miejscu, podczas gdy MKS Gogolin jest 12-ty (to nasz jutrzejszy rywal), a Skalnik Gracze okupuje lokatę nr 13. Teoretycznie więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli liczyć na komplet „oczek”. No, teoretycznie tak, choć nigdy w taki sposób do meczów podchodzić nie można. To jest „Futbol, do jasnej cholery”, jak mawiał Alex Ferguson. W nim może wydarzyć się wszystko. Dlatego przestrzegamy kibiców przed nadmiernym optymizmem, sugerując raczej pokorę i twarde stąpanie po ziemi. Jasne, każdy z czerwono-czarnych sympatyków kopanej po cichu liczy, że jednak te 6 punktów pojawi się na naszym koncie, niemniej każdy ma też świadomość, że przy tak wyrównanej lidze, w danym dniu zadecydować może boisko czy dyspozycja dnia właśnie. Postanowiliśmy sprawdzić – a raczej przestrzec – przed ewentualnie lekceważącym podejściem do najbliższego spotkania. Nasz przeciwnik, to dosyć uznana IV-ligowa marka na Opolszczyźnie, która na obecny szczebel wróciła ostatnio w czerwcu 2015 roku. Ale grała tam przez lata już wcześniej, stąd mamy punkt odniesienia do dotychczasowej z MKS-em rywalizacji. I niestety, rywal nie kojarzy nam się na tyle przyjemnie, jak historia „Karolinki i Karliczka” ze znanej powszechnie piosenki z gogolińskim wtrętem. Tu nasze doświadczenia są zdecydowanie smutniejsze.
Zacznijmy od informacji, że w sobotę obie jedenastki zmierzą się w IV lidze po raz 13-ty. Dla kogo ta liczba okaże się szczęśliwa? Życzylibyśmy sobie, aby był nim nasz zespół. Nie wspominając, że bohaterem mógłby zostać zawodnik grający na co dzień z numerem 13 na plecach, czyli… Patryk Pabiniak. To akurat scenariusz całkiem realny do wyobrażenia.
Ale poważnie. MKS Gogolin to jeden z niewielu naprawdę niewygodnych klubów dla Startu na poziomie IV ligi opolskiej. Ilekroć z nimi gramy, to zaczynają się przysłowie schody. Z 12 meczów wygraliśmy do tej pory zaledwie 2-krotnie, do tego podpierając się dwoma remisami. Pozostałe 8 gier, to zwycięstwa gogolinian. Bilans mamy z rywalem naprawdę kiepski (bramki 12-22) i choćby z tego powodu zalecamy wyjątkową czujność.
Kolejna sprawa, to nasza gra w delegacji u rywala. Tu MKS jest wyjątkowo niegościnny, gdyż z 6 gier aż 5 razy wychodził z nich obronną ręką, w każdym z tych przypadków zgarniając pełną pulę. Tylko raz wygraliśmy w swoistej jaskini lwa. Ale było to dawno, bo w sierpniu 2006 roku. Od tego czasu minęło już 10 lat, więc okazja do przerwania bessy nadarza się wyjątkowa. Wówczas wygraliśmy 1-0 po golu Jacka Czuczwary w 32’.
Ciekawostki? Żaden z tych meczów nie zakończył się wynikiem bezbramkowym, więc z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że i w sobotę kibice bramki obejrzą. Ile? Tego nie wie nikt.
Dwa razy zdarzyło się naszemu zespołowi, aby po stracie bramki skutecznie odrobił straty. Oba mecze zakończyły się remisami i oba odbyły się w 2005 roku. W pierwszym z nich do remisu 1-1 w 86’ doprowadził Zbigniew Pabiniak (ojciec Patryka). Z kolei w drugim czerwono-czarni jedyny raz dogonili MKS przegrywając dwoma golami. Wówczas na bramki M.Kapłona i Kapolki w pierwszej połowie odpowiedzieli po przerwie Mariusz Raszewski i ponownie Pabiniak-senior.
Fot.: W sierpniu 2005 roku Start Namysłów jedyny raz dogonił MKS Gogolin, przegrywając dwoma golami (z 0-2 na 2-2). Na pierwszym planie Bogdan Kowalczyk (z lewej) i Zbigniew Pabiniak [zdjęcie: Krzysztof Szymoniak] |
Poza wspomnianym przypadkiem naszego jedynego wyjazdowego sukcesu, jeszcze tylko dwa razy zdarzyło się, że to namysłowianie jako pierwsi obejmowali prowadzenie. I co ciekawe, w obu przypadkach były to mecze rozegrane w poprzednim sezonie. Oba spotkania szerzej scharakteryzowaliśmy w meczowej zapowiedzi, niemniej warto wspomnieć, że jesienią byliśmy blisko punktów, ale ostatecznie ulegliśmy nietypowym rezultatem 3-4. Z kolei wiosną Start w bardzo ważnym momencie (kwestia walki o utrzymanie) wygrał z żółto-czarnymi, i znów 1-0. Gola zdobył Oleksandr Lavrinenko, który dziś walczy o powrót do wyjściowej jedenastki.
MECZE STARTU NAMYSŁÓW Z MKS-em GOGOLIN W IV LIDZE OPOLSKIEJ | |||
Data | Mecz | Wynik | Rozgrywki |
07.09.2002 | Start Namysłów – MKS Gogolin (R.Jończyk 59) |
0-1 | IV liga (4) |
19.04.2003 | MKS Gogolin – Start Namysłów (Gozdek 52, 60, 65, Spiechowicz 54 – Zagwocki 79) |
4-1 | IV liga (4) |
16.08.2003 | Start Namysłów – MKS Gogolin (R.Jończyk 85) |
0-1 | IV liga (4) |
20.03.2004 | MKS Gogolin – Start Namysłów (R.Jończyk 5, 26) |
2-0 | IV liga (4) |
11.11.2004 | MKS Gogolin – Start Namysłów (Burba 49k, Spiechowicz 86 – Kowalczyk 77) |
2-1 | IV liga (4) |
18.06.2005 | Start Namysłów – MKS Gogolin (Z.Pabiniak 86 – Gozdek 80) |
1-1 | IV liga (4) |
20.08.2005 | Start Namysłów – MKS Gogolin (M.Raszewski 57, Z.Pabiniak 61 – M.Kapłon 6, Kapolka 36) |
2-2 | IV liga (4) |
08.04.2006 | MKS Gogolin – Start Namysłów (M.Kapłon 27, Hill 60 – Herman 83) |
2-1 | IV liga (4) |
15.08.2006 | MKS Gogolin – Start Namysłów (Czuczwara 32) |
0-1 | IV liga (4) |
26.11.2006 | Start Namysłów – MKS Gogolin (P.Pabiniak 25 – Gnoiński 3, R.Cieślik 87, Kozioł 90) |
1-3 | IV liga (4) |
20.09.2015 | MKS Gogolin – Start Namysłów (Żołnowski 3s, Wymysłowski 15g, Kaczmarek 34, Wróbel 36 – Samborski 2, P.Pabiniak 53, 62) |
4-3 | IV liga (5) |
23.04.2016 | Start Namysłów – MKS Gogolin (Lavrinenko 36) |
1-0 | IV liga (5) |
11.11.2016 | MKS Gogolin – Start Namysłów | ??? | IV liga (5) |
UWAGA: W nawiasie podano faktyczną klasę rozgrywkową. |
BILANS GIER START – GOGOLIN | Mecze | Z | R | P | Bramki |
DOM | 6 | 1 | 2 | 3 | 5-8 |
WYJAZD | 6 | 1 | 0 | 5 | 7-14 |
RAZEM | 12 | 2 | 2 | 8 | 12-22 |
Jakkolwiek na historię nie spojrzeć, mimo nieco wyższej obecnie lokaty w tabeli, więcej atutów jest po stronie graczy MKS-u, którzy w sobotę pełnić będą rolę gospodarzy. No, ale to czerwono-czarni są obecnie w zwyżkowej formie, podczas gdy gogolinianie dwa ostatnie mecze przegrali. I co interesujące, oba na własnym terenie. Zatem? Jeśli nie przegramy, to już uznamy to za sukces. Natomiast każdy wynik lepszy niż remis, spowoduje, że popołudniowej soboty zapanuje w naszym mieście radość. Póki co jednak, droga do tego wyboista i daleka. Ale trzymamy kciuki, licząc, że po 10 latach gogolińską zmorę skasujemy.
We wspominanej piosence Karolinka Karliczka nie chciała. I jak widać, w gogolińską Karolinkę najczęściej wcielali się piłkarze MKS-u. No to mamy nadzieję, że tym razem kibice w Gogolinie zwrócą uwagę na grę NKS-u, a my jako ten Karliczek wreszcie znajdziemy w oczach miejscowych uznanie… Dobrą grą i oby zwycięstwem. [KK]