Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Przerwać domową bessę

Odsłony: 3726

Zdecydowanie pogodny nastrój towarzyszył w mijającym tygodniu kibicom i piłkarzom namysłowskiego Startu. No, ale nie ma się czemu dziwić, jeśli osiągnęło się sukces z wyżej notowanym przeciwnikiem, choć tylko beniaminkiem. Do tego w pojedynku derbowym o prymat w gminie na poziomie IV ligi. To miłe chwile, ale już wspomnienia, bowiem pojedynek z Agroplonem Głuszyna przeszedł do historii. Zwycięstwo 1-0 przypadło Startowi zasłużenie, więc to pierwszy bonus. Do tego wygraliśmy po zaciętym pojedynku, w którym wykreowaliśmy więcej sytuacji bramkowych od wymagającego rywala. To bonus numer 2. Wreszcie do gry wrócił Rafał Samborski i do spółki z Patrykiem Pabiniakiem od razu zrobili na boisku różnicę (we wcześniejszych dwóch grach bez przebywającego na poligonie „Sambora” uciułaliśmy punkt bez gola na koncie). No i to jest nasz bonus trzeci. Składając to wszystko w całość, powinniśmy do kolejnego spotkania podejść ze sporym optymizmem. Tym bardziej, że naprzeciw NKS-u wybiegną gracze przeciętnie spisującego się ostatnio KS-u Krapkowice, który plasuje się „pod kreską”. Ale ranking w tabeli nie zawsze idzie w parze z dyspozycją dnia czy tygodni, więc w szczególny hurraoptymizm nie popadamy. Nie ukrywamy natomiast, że warto swoją wartość znać. O tym wszystkim przeczytacie przed sobotnią rywalizacją w kolejnych akapitach.

KS Krapkowice – krótka historia o nowej inicjatywie

Krapkowiczanie, to jeden z najmłodszych klubów na Opolszczyźnie, który powstał raptem 2 lata temu (ściślej 19 lipca 2014 r.). Nie jest żadną tajemnicą, że doszło w Krapkowicach do połączenia sił Otmętu i Unii. A to przecież dwa kluby ze sporymi tradycjami (Uniści piłkarskimi, Otmęt znany jest bardziej z sekcji szczypiorniaka). Przez lata, to niebiesko-biali byli piłkarską siłą numer jeden w mieście, którzy m.in. wspólnie ze Startem Namysłów rywalizowali w III lidze śląskiej (w sezonie 1994/95 uzyskaliśmy bezbramkowy remis w Namysłowie i przegraliśmy 0-1 w Krapkowicach, mając już pewny awans na zaplecze Ekstraklasy. Zwycięstwo Unii dało jej z kolei utrzymanie w lidze – przyp. aut.).

Ale ważne, co tu i teraz, więc w poprzedzającym połączenie sezonie (2013/14), to jednak Otmęt występował ligę wyżej od Unii. Przygoda biało-zielonych z IV ligą trwała tylko sezon. 14. miejsce na mecie rozgrywek (właśnie ’13/14) oznaczało degradację przy dosyć kiepskim dorobku punktowym (29 „oczek” w 30 grach) i nikogo nie rzucającym na kolana stosunku bramek (53-87). Unia? Po spadku z IV ligi w 2006 roku występowała w okręgówce, choć w edycji 2012/13 o mało z niej nie spadła. Ostatnia ze wspomnianych kampania, to środek tabeli (8. lokata) i 45 punktów wywalczonych w 30 spotkaniach (bramki 59-54). W edycji 2012/13 obie drużyny po długiej przerwie zagrały ze sobą derbowy dwumecz. To był prawdziwy krapkowicki hit, w którym dwukrotnie wyższość wykazali ówcześni zwycięzcy klasy W. W pierwszym meczu Uniści na własnym obiekcie zostali przez sąsiadów z drugiej strony Odry upokorzeni. Inaczej nie można bowiem określić porażki 0-6 przy blisko tysięcznej (!!!) publiczności. Rewanż też był zwycięski dla biało-zielonych, tyle, że już w najskromniejszych rozmiarach (1-0).

Jakie więc okoliczności spowodowały wystawienie przez rywalizujących ze sobą sąsiadów wspólnej ekipy w klasie okręgowej przed edycją 2014/15? Główna przyczyna, to oczywiście finanse. Krapkowice, to miasteczko niemal identyczne ludnościowo z Namysłowem (w naszym mieście zameldowanych jest 17 tysięcy mieszkańców, podczas gdy w mieście najbliższych rywali o tysiąc więcej), gdzie kasa z puli przeznaczanej na sport musiała być dzielona na piłkarzy grających po obu stronach Odry. Derbów, pełnych trybun i życia mieszkańców miasteczka potyczkami obu klubów oczywiście nikt tam nie kwestionuje. Bo to rzeczywiście ma sens, a w skali kraju to nawet unikalna sytuacja. Problem dotyczył jednak posiadanych budżetów przez rywali zza miedzy, które – co tu ukrywać – na kolana nikogo nie rzucały. Z ekonomią nikt jeszcze nie wygrał, a i wyniki wskazywały, że „złoty okres” krapkowickiego futbolu skończył się szybciej, niż zaczął. Jak trafnie ujął to były coach Otmętu B.Borysewicz: „Unia była za słaba, żeby wywalczyć awans do IV ligi, a Otmęt za słaby, żeby się w niej utrzymać”. Działacze obu klubów postanowili więc przełamać mosty, wypracowując porozumienie w kwestii wspólnego wystawienia jednej drużyny seniorów. Inicjatywy tej nikt jednak fuzją w Krapkowicach nie nazywa. Bo takowa w Krapkowicach realizowana była w latach wcześniejszych dwukrotnie, lecz niczego dobrego nie przyniosła. To współpraca, która obejmuje także wspólne drużyny wystawione w rozgrywkach młodzieżowych. Każdy klub musiał zrezygnować z części własnej tożsamości, choć np. Otmęt zachował autonomię sekcji piłki ręcznej. I to na obiekcie Otmętu mecze rozgrywa młodzież. Za to na Unii – z racji lepszej infrastruktury stadionowej (mocno wyeksploatowanej, ale to swego czasu jeden z ładniejszych obiektów Opolszczyzny) – mecze rozgrywają seniorzy.

Fot.: KS Krapkowice (na zdjęciu w żółto-niebieskich kostiumach) - sobotni rywal Startu, z którym nigdy w lidze nie graliśmy,
a który zdążył nas już raz pokonać w meczu Pucharu Polski (2-1 w 2014 roku).
[zdjęcie: Dominik Pientka/www.ks-krapkowicefutbolowo.pl]

 

Wróćmy jednak do powyższej idei. Po wzniesieniu się obu klubów ponad podziałami, nowy projekt kibice może nie do końca zaakceptowali (przejście kolejnych derbów do lamusa), jednak na chłodno patrząc, rozumieli fakt, że z ekonomią kłopot mają w Łodzi czy Krakowie (vide tamtejsze derby), więc tym bardziej trudno dopatrywać się świetlanych perspektyw w tak niewielkim ośrodku i dwóch klubach o podobnych ambicjach. Stworzono więc „wash and go” czyli dwa w jednym. I jak na razie sympatycy „kopanej” w Krapkowicach mogą być chyba zadowoleni. W premierowym sezonie (2014/15) ekipa żółto-niebieskich wywalczyła 3. pozycję w opolskiej okręgówce (grupa II), będąc jesienią jedną z rewelacji rozgrywek. Później jednak zabrakło pary, aby skutecznie powalczyć o awans. Efekt? 66 punktów na koncie, ale wyraźne straty do promowanych Starowic (79 pkt.) oraz MKS-u Gogolin (74 pkt.). Co jednak nie udało się w premierze, zrealizowano w kampanii 2015/16. Wtedy krapkowiczanie nie mieli już sobie równych, zdobywając mistrzostwo i upragnioną promocję do IV ligi. Z 73 punktami na koncie KS o jedno oczko wyprzedził również awansującą Polonię Nysa, ale też wyraźnie (13 punktów przewagi) dystansując trzeci na mecie GLKS Kietrz (który powrócił niedawno do nazwy Włókniarz).

IV liga – na razie schody

Wydawało się więc, że skoro cel został osiągnięty, to kolejnym krokiem będzie ustabilizowanie pozycji w najwyższej lidze województwa. Zamiar taki faktycznie w klubie jest, ale póki co krapkowiczanom trochę do wewnętrznego spokoju brakuje. Zespół prowadzony obecnie przez Łukasza Wichera nie gra źle, niemniej płaci frycowe, jak to nierzadko u beniaminków. 16. miejsce w tabeli nikogo w Krapkowicach nie zadowala, bo jakby nie patrzeć, to pierwsza lokata spadkowa. A spadku nikomu nie życzymy i każdy go chce uniknąć. Obecna średnia punktowa także na kolana nie rzuca, bo wynosi okrągłe i skromne 1,00 (14 meczów, 14 punktów). Bilans gier, to 3 zwycięstwa, 5 remisów i 6 porażek, przy różnicy goli 20-28. Przestrzegamy przed lekceważeniem rywala, który na razie zdobywa identyczną liczbę oczek bez względu na to, czy gra u siebie czy w gościach. Choć akurat poza Krapkowicami odniósł dwa wysokie zwycięstwa (3-0 w Prudniku i szokujące 6-0 w Krasiejowie!). Ten zespół potrafi grać z drużynami prezentującymi podobny potencjał (mamy na myśli tabelę, bo wygrał też 2-1 w derbach z Gogolinem). 20 zdobytych bramek też dobrze o rywalach świadczy (Start ma ich na koncie 17), tyle, że utrata już 28 goli (średnio 2,00 na mecz), to wątek, który w największym chyba stopniu spędza sen z powiek trenerowi. Jeśli krapkowiczanie czym prędzej chcą wydostać się z „czerwonej strefy”, to muszą zasadniczo poprawić grę obronną. Mamy oczywiście nadzieję, że „na zero” nie zagrają akurat w Namysłowie, bo szczerze liczymy na sukces Startu. Tyle, że będzie to mecz niełatwy. Bo nigdy łatwo nie gra się, gdy mierzą się ze sobą sąsiedzi w tabeli. Gdyby w obecnych okolicznościach doszło do gry Start – KS w rundzie wiosennej, to nazwalibyśmy ją walką o 6 punktów. Ale i bez tego obciążenie mentalne będzie u obu drużyn spore. Start w końcu po czterech meczach bez wygranej przełamał się, podczas gdy na to samo liczą krapkowiczanie, którzy w trzech minionych grach wywalczyli tylko jedno oczko. Jest więc o co grać. Ścisk w drugiej części tabeli jest tak duży, że mimo różnicy trzech lokat w tabeli (NKS jest na miejscu nr 13), w przypadku triumfu KS-u, ten od razu nas przeskoczy. Jeśli jednak to czerwono-czarni sięgną po pełną pulę, wówczas zwiększą dystans nad żółto-niebieskimi do 5 punktów. A to byłby już zapas nie do pogardzenia.

WYNIKI KS-u KRAPKOWICE W SEZONIE 2016/17
Data Rozgrywki Gospodarze Wynik Goście
2016-08-06 IV liga, Kolejka 1 KS Krapkowice 0-0 OKS Olesno
2016-08-13 IV liga, Kolejka 2 Pogoń Prudnik 0-3 KS Krapkowice
2016-08-17 IV liga, Kolejka 3 KS Krapkowice 1-1 LZS Kup
2016-08-20 IV liga, Kolejka 4 LZS Starowice 1-1 KS Krapkowice
2016-08-24 PWoj, 1/32 KS Sławięcice 2-5 KS Krapkowice
2016-08-27 IV liga, Kolejka 5 KS Krapkowice 1-4 Po-Ra-Wie Większyce
2016-09-03 IV liga, Kolejka 6 Agroplon Głuszyna 4-1 KS Krapkowice
2016-09-07 PWoj, 1/16 KS Krapkowice 1-2 Małapanew Ozimek
2016-09-10 IV liga, Kolejka 7 KS Krapkowice 0-4 TOR Dobrzeń Wielki
2016-09-17 IV liga, Kolejka 8 KS Krapkowice 2-1 MKS Gogolin
2016-09-24 IV liga, Kolejka 9 Skalnik Gracze 5-2 KS Krapkowice
2016-10-01 IV liga, Kolejka 10 KS Krapkowice 0-0 Polonia Nysa
2016-10-08 IV liga, Kolejka 11 KS Krasiejów 0-6 KS Krapkowice
2016-10-15 IV liga, Kolejka 12 KS Krapkowice 1-1 Chemik Kędzierzyn-Koźle
2016-10-22 IV liga, Kolejka 13 Małapanew Ozimek 4-1 KS Krapkowice
2016-10-30 IV liga, Kolejka 14 KS Krapkowice 1-3 Polonia Głubczyce


Ostatni mecz – krapkowiczanie nieźle grali, ale to lider strzelał bramki

Pojedynek KS-u z Polonią miał oczywiście swojego wyraźnego faworyta przed pierwszym gwizdkiem. I Głubczyce roli faworyta podołały, tyle, że musiały się sporo natrudzić, aby wykazać wyższość nad nieźle grającymi rywalami. Gospodarze szybko objęli prowadzenie z karnego (autorem Rychlewicz), a potem mieli jeszcze dwie świetne okazje na podwyższenie rezultatu (Karwot, Dahms), ale nie zrobili tego. A że niewykorzystane okazje lubią się mścić, to i Polonia odpowiedziała tuż przed przerwą wyrównaniem Greka. Po zmianie stron żółto-niebiescy ponownie mogli wyjść na prowadzenie, ale ponownie Dahms, ani też Sobota nie znaleźli sposobu na Kozdębę. Wreszcie sprawy w swoje ręce (nogi) wziął Bawoł, który w 62’ precyzyjnie przymierzył z wolnego, a kwadrans przed końcem wyszedł sam na sam z Cyganikiem i ustalił rezultat. Krapkowiczanie nieźle więc zagrali, ale po ostatnim gwizdku i tak zostali z pustymi rękami.

KS Krapkowice - Polonia Głubczyce 1-3 (1-1)

1-0 Rychlewicz - 10. (karny), 1-1 Grek - 42., 1-2 Bawoł - 62., 1-3 Bawoł - 75.

Krapkowice: Cyganik - Triniczek (73.Smykała), Brzozowski, Zmuda (57.Korbiel), K.Pindral - Rychlewicz, Jakwert, Niespodziński, Szymański (57.Wośko) - Dahms, Karwot (73.Sobota). Trener: Łukasz Wicher.

Nowi na mapie, ale nie dla Startu

Zanim o tym, że KS Krapkowice nie jest dla nas rywalem anonimowym, najpierw o innej historii, tej dotyczącej protoplastów żółto-niebieskich, czyli Otmętu i Unii. Z Otmętem wcześniej nie graliśmy (poza meczem kontrolnym z lipca 2013 r., wygranym przez Start 5-4), za to mieliśmy okazję wielokrotnie rywalizować z Unistami. Tylko w nowym tysiącleciu doszło do 6-ciu meczów w lidze (wszystkie w starej IV lidze w latach 2003-06 – przyp. aut.), z których 3 wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 1 przegraliśmy (bramki 9-5). Zdarzyło nam się też z biało-niebieskimi rywalizować w wojewódzkim Pucharze Polski. W marcu 2011 roku wygraliśmy w Krapkowicach 4-1, natomiast w ostatnim pojedynku (1 grudnia 2012 r.) pokonaliśmy Unistów na ich terenie 3-0. Co ciekawe, oba spotkania odbyły się w Pucharze Polski na szczeblu 1/16 finału i właśnie z nowym klubem Krapkowic zagraliśmy też na tym samym pucharowym szczeblu we wrześniu 2014 r. Wtedy miał miejsce ten pierwszy raz. Z racji różnicy jednej ligi, lekko faworyzowani byli namysłowianie, tyle, że rozpędzeni w tamtym czasie gospodarze (wówczas bez porażki) zdołali nas wyrzucić za burtę, wygrywając 2-1. Przed przerwą mieliśmy spore problemy z grą w środku pola, co miejscowi wykorzystali w 30’ za sprawą Nowaka. Po przerwie Start grał już zdecydowanie bardziej płynnie, osiągając przewagę w polu i grając szybką piłkę. Faktem jest, że to jednak KS za sprawą Gąsiora mógł w 70’ podwyższyć wynik. Ale rywal tego nie wykorzystał i w 77’ P.Pabiniak po wymianie krótkich podań z Samborskim doprowadził do remisu. I gdy czekaliśmy na dogrywkę, w 85’ kontrowersyjny rzut karny wykorzystał Rams, dając wygraną swojemu zespołowi. W ostatnich sekundach do wyrównania mógł jeszcze doprowadzić Drapiewski, tyle, że idealną okazję zaprzepaścił. Jutro nie mielibyśmy nic przeciw, aby czerwono-czarni wzięli rewanż na krapkowiczanach choćby identycznym rezultatem. Bez względu jednak na wynik, najważniejsze są w tym meczu 3 punkty, na które tak naprawdę obie jedenastki ostrzą sobie zęby.

Podjąć odbudowę „Twierdzy Namysłów”

Czego możemy spodziewać się po grze gości? Na pewno dosyć poukładanej gry w środku pola i niebezpieczeństwa ze strony napastników. KS, to mieszanka rutyny z młodością, a wiadomo nie od dziś, że to wyjątkowo nieprzyjemna mikstura. Liczymy, że krapkowiczanie nie zdołają odbezpieczyć granatu na namysłowskim stadionie i ten granat (spotkanie) będzie przez nasz zespół kontrolowany. Podopieczni Grzegorza Rośka mają coś do udowodnienia nie tylko trenerowi i kibicom, ale przede wszystkim sobie. Do niedawna cieszyliśmy się, że przy Pułaskiego mogliśmy się pochwalić małą twierdzą, nie do zdobycia przez konkurencję. Tymczasem dwa ostatnie mecze w roli gospodarzy przegraliśmy (najpierw 1-2 z LZS Kup, a przed dwoma tygodniami 0-1 z Po-Ra-Wiem). Minionej soboty ze statystycznego punktu widzenia nie liczymy, bo należy pamiętać, że przy Pułaskiego zagraliśmy z Głuszyną w roli gości. A dwie porażki z rzędu na własnych śmieciach, to jednak dużo. Dlatego mamy nadzieję, że nasi ulubieńcy podejmą – oby skuteczną – próbę odbudowy twierdzy. Tego im przynajmniej życzymy.

Mecz Start Namysłów – KS Krapkowice (w ramach 15. serii gier w IV lidze opolskiej) odbędzie się w najbliższą sobotę (tj. jutro, 05.11.br.) na Stadionie Sportowym w naszym mieście. Początek rywalizacji – z racji zmiany czasu z letniego na zimowy – zaplanowano już na godz. 13:00. Warto zarezerwować sobie dwie godzinki na obejrzenie czerwono-czarnych w akcji, którzy słowami trenera Rośka zapowiadają, że na jednorazowo wygranym boju z Agroplonem poprzestać nie zamierzają. A więc w imieniu naszych walecznych piłkarzy zapraszamy! [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy