Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Przyczajony tygrys, ukryty smok

Odsłony: 1562

Piłkarze Startu Namysłów przerwali w sobotę 4-meczową serię bez zwycięstwa na własnym boisku, wygrywając 2-1 ze Skalnikiem Gracze. Ten rezultat bez dwóch zdań ucieszył wszystkich fanów „kopanej” w Namysłowie, choć do przebiegu rywalizacji można było mieć pewne zastrzeżenia. Nie zamierzamy jednak krytykować naszych chłopaków tylko dlatego, że nie zagrali porywającego meczu. Rzadko kiedy takowe mecze gramy, a wynika to z dwóch kluczowych powodów: potencjału i taktyki. Start znany jest z defensywnego usposobienia, nierzadko oddaje inicjatywę przeciwnikowi, a sam szuka okazji do goli po kontrze lub stałym fragmencie gry. I właśnie dzięki tym elementom w sobotę wzbogaciliśmy się o ważne 3 punkty. Właściwie styl gry czerwono-czarnych można porównać do ostatnich występów polskiej reprezentacji. Ta nie zachwyciła w wyjazdowej grze z Austrią oraz na Stadionie Narodowym z Łotwą, ale oba mecze wygrała do zera. Mimo to jest spore grono sympatyków biało-czerwonych, którzy narzekają… Nie ma więc sensu skupiać się na widowiskowości, bo cel jest zupełnie inny. A skoro już wiemy, że Start cel zrealizował w swoim stylu, który nazwać możemy tytułem jednego z azjatyckich filmów - „Przyczajony tygrys, ukryty smok” – to warto zapoznać się w detalach z przebiegiem tego pojedynku.

Zaczęło się od groźnego ataku gości, którzy już w 2’ mogli pokusić się o gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, na 7 metrze doszedł do piłki Dulski. Na szczęście dla Startu uderzył obok bramki. Gorzej, że nie wyciągnęliśmy z zagrożenia należytych wniosków i w 5’ przegrywaliśmy. Z prawej strony goście rozegrali rzut z autu, skąd poszło dośrodkowanie na dalszy słupek. Tam akcję zamknął Dulski i bez problemów z 6 metrów umieścił piłkę w bramce. To był bardzo zimny prysznic dla namysłowian, którzy długo nie mogli się „odmulić”. W 9’ po krótkim rozegraniu rzutu wolnego dośrodkowana przez jednego z graczan piłka trafiła na 8 metr do Gawrońskiego, ale ten główkował 2 metry obok świątyni Spedy. Start odgryzł się dopiero w 17’. Biczysko zagrał wówczas w polu karnym do P.Pabiniaka, który przyjął „kulę” i uderzył, ale został zablokowany. Po wywalczonym kornerze do główki doszedł z kolei Żołnowski (dośrodkowywał P.Pabiniak), ale jego próba z 5 metrów poszybowała tuż nad poprzeczką. To była dobra szansa, jednak bez oczekiwanych przez kibiców efektów. W okolicy 25’ czerwono-czarni wreszcie złapali meczowy rytm. I od razu stworzyli doskonałą okazję. W 24’ Sarnowski dograł piłkę z prawej strony wzdłuż linii bramkowej, gdzie skiksował jeden z defensorów. Piłka odbiła się od słupka, dopadł do niej Biczysko, lecz z 4 metrów uderzył zbyt lekko i bramkarz zdołał złapać futbolówkę. W odpowiedzi (30’) prostopadłe podanie trafiło do Janeczka, który zszedł z „kulą” z prawej flanki, decydując się na strzał z dość ostrego kąta. Speda nogami zdołał jednak odbić piłkę poza linię końcową. Start dla odmiany zaatakował w 34’. Konkretnie zrobił to P.Pabiniak, decydując się na uderzenie z rzutu wolnego (25 metrów od bramki). Potężnie bita futbolówka przeleciała jednak pół metra za wysoko, nad prostokątem strzeżonym przez Czarneckiego. W 41’ namysłowscy kibice wydali w końcu z siebie okrzyk radości. Po pressingu naszej drużyny, Ptak na 22 metrze wślizgiem wywalczył piłkę próbującemu wybić ją w pole obrońcy. „Kula” trafiła do znajdującego się w narożniku pola karnego P.Pabiniaka, który ograł jednego z rywali i technicznym uderzeniem z linii szesnastki ulokował piłkę w bramce! Gorąco było też w 44’, po tym jak P.Pabiniak dorzucił piłkę z kornera, a główkujący Żołnowski uderzył tuż nad poprzeczką i piłka ostatecznie spadła na górną siatkę bramki Skalnika.

Generalnie niewiele działo się przed przerwą, choć kilka okazji kibice zobaczyli. Dużo było walki, a mało jakości, ale na tym poziomie cudów od zawodników oczekiwać trudno. Ważne, że po problemach ze złapaniem rytmu, Start w końcu ”zaskoczył” i zdołał niedługo przed przerwą wyrównać.

Po zmianie stron na murawie było… jeszcze mniej ciekawie, niż przed przerwą, ale akurat namysłowskim kibicom na koniec to nie przeszkadzało, bo Start sięgnął po punktowy komplet. Znów jednak (tym razem przez kwadrans) lepiej wyglądali goście. W 50’ z 15 metrów uderzył Janeczek, a Speda ze sporymi kłopotami odbił piłkę na rzut rożny. Odpowiedzieliśmy w 62’ próbą z 24 metrów Żołnowskiego, choć jego płaski strzał przeleciał około metra od graczańskiego słupka. Z kolei w 70’ Smolarczyk otrzymał dobre podanie na prawą stronę, jednak na 16 metrze (znajdując się w dobrej sytuacji) źle opanował futbolówkę i ta padła łupem obrońcy Skalnika. W tej mało atrakcyjnej partii aktywa rywali, to także sytuacja z 84’, gdy po wrzutce z lewej strony Z.Bąk główkował wysoko nad bramką. Kluczową dla losów spotkania okazała się 86’. Wówczas czerwono-czarni egzekwowali rzut wolny w odległości blisko 40 metrów od bramki drużyny z Graczy. Precyzyjne dośrodkowanie P.Pabiniaka trafiło na głowę Żołnowskiego, który z 9 metrów trafił w boczny sektor bramki i za chwilę utonął w ramionach swoich uradowanych kolegów! Goście próbowali zrewanżować się także ze stojącej piłki, ale ich próba w 90’ („kula” ustawiona na 18 metrze) w wykonaniu dobrze znanego nam Łukasza Szpaka poszybowała wysoko nad bramką Startu. A już w przedłużonym czasie gry (90+3’) mecz powinien „zamknąć” P.Pabiniak. Po przejęciu w środku pola „skóry” przez D.Adriana, ten uruchomił pięknym podaniem naszego super-snajpera. Patryk dobiegł z piłką do 20 metra i stamtąd podjął próbę lobowania wychodzącego z bramki Czarneckiego. Niestety, uderzył nieczysto i piłka poleciała obok słupka. To jednak niewiele zmieniło, bo za chwilę arbiter odgwizdał koniec ZWYCIĘSKIEGO dla Startu spotkania!

Po prawdzie drugą część meczu możemy szybko zapomnieć, bo atrakcji w niej było jak na lekarstwo. Najważniejsze, że raz celnie dorzucił P.Pabiniak, a wykończył jego piłkę głową Żołnowski i dzięki temu inkasujemy 3 „oczka” w meczu z niewygodnym i dobrze spisującym się w tym sezonie Skalnikiem. To nie był mecz, który zapamiętamy na długo. Ale to był mecz, w którym Start w sposób charakterystyczny dla siebie wyprowadził w pole rywala i po przeciętnej grze ograbił go z punktów. A przecież głównie o to w futbolu chodzi. Dziękując za wygraną, czekamy na kolejne sukcesy, najlepiej już w najbliższej grze z OKS-em Olesno. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy