Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Dyscyplina i dojrzałość

Odsłony: 2059

Zimowy okres przygotowań przebiega w namysłowskim Starcie bez większych zawirowań. Chłopcy sukcesywnie wykuwają formę pod wiosenny etap rywalizacji, w weekendy sprawdzając też aktualną formę na tle dobranych przeciwników. W dwóch pierwszych potyczkach nie wyglądało to dobrze, choć faktem jest, że rywali mieliśmy wyjątkowo wymagających. W sobotę doszło do trzeciej konfrontacji z przeciwnikiem występującym dwie klasy rozgrywkowe niżej niż czerwono-czarni. To jednak nie oznaczało, że do meczu z GKS-em Rychtal (bo o tym przeciwniku mowa) koncentracja i determinacja miały nie być zachowane. Przed spotkaniem szkoleniowiec namysłowian wyczulał swoich podopiecznych na błędy i niedociągnięcia z poprzednich gier i co cieszy, uwagi zostały przekute na dobry występ. Start pokonał drużynę z Rychtala wysoko, bo aż 5-1, w przekroju całego spotkania będąc zespołem wyraźnie lepszym w ofensywie, ale i pomyśle na mecz. To oczywiście musiało spragnionych bramek fanów Startu ucieszyć, choć oczywiście nikt z tego powodu nie zamierza popadać w euforię. Niemniej przekonujący sukces, nawet jeśli tylko w grze kontrolnej, mimo wszystko zawsze cieszy.

Zaczęło się od ataku namysłowian. W 10’ po krótkim rozegraniu kornera P.Pabiniaka z Kostrzewą, ten drugi dograł płasko w kierunku krótkiego słupka, gdzie z 5 metrów uderzył Szczygieł. Szkoda tylko, że Szymek oddał niecelny strzał. Za chwilę (11’) Kostrzewa przechwycił futbolówkę na połowie przeciwników i podał do P.Pabiniaka, który zdecydował się na uderzenie z 22 metrów. Mocno bita piłka została sparowana do boku przez Łuczaka, gdzie dobitki próbował jeszcze Szczygieł. Ale bramkarz GKS-u zdążył z interwencją. Rozochocony dobrym początkiem NKS atakował nadal. W 12’ P.Pabiniak dośrodkował „kulę” z rzutu rożnego na 6 metr, gdzie efektownym wolejem próbował uderzyć D.Adrian. Szkoda, że Dominik nieczysto trafił w futbolówkę i ta po nodze jednego z defensorów Rychtala ponownie znalazła się poza linią końcową. Namysłowianie nie rezygnowali w staraniach zdobycia gola. W 17’ Sarnowski podał prostopadle do wbiegającego prawą flanką D.Adriana, który podciągnął kilka metrów i na wysokości 7 metra dośrodkował w pole karne. Tam zdążający za akcją Sarnowski uderzył z woleja (też z 7 metrów), ale „kula” trafiła w poprzeczkę i wróciła na boisko. Rychtalanie odgryźli się w końcu i nam. W 26’ po przejęciu piłki w środku pola jeden z graczy GKS-u dograł prostopadle do kolegi, który znalazł się w dogodnej sytuacji na 14 metrze. Uderzył jednak zbyt lekko, aby zaskoczyć Spedę, który sparował strzał na rzut rożny. W końcu nadeszła 28’ i Start udokumentował swoją dobrą grę golem. Wówczas Żołnowski zagrał z obrony kapitalną piłkę na lewą stronę do Kostrzewy, a ten uprzedził wychodzącego na 20 metr bramkarza (dość mocno niezdecydowanego), minął go i z ok. 17 metrów (z boku) umieścił futbolówkę w pustej bramce. A w 31’ było już 2-0 dla namysłowian! Po przechwycie „kuli” przez Ptaka na 25 metrze własnej połowy, czerwono-czarni wymienili kilka podań, po czym D.Adrian zagrał prostopadle na prawo do szarżującego Sarnowskiego. Ten dograł ją na 5 metr do wbiegającego P.Pabiniaka, który odegrał „Sarnie”. Paweł z kolei błyskawicznie dośrodkował piłkę do D.Adriana, który jednak nie zdołał opanować piłki, a dodatkowo obrońca GKS-u wybił ją na 20 metr. Na szczęście czujny był przed szesnastką Ptak, który technicznie przymierzył przy słupku, nie dając szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. Po tej bramce gra nie zwolniła, choć zarówno Start jak i klub z Rychtala nie stworzyli już okazji zagrażającej golkiperom. W międzyczasie (33’) z boiska usunięty został Kostrzewa, po tym jak „spiął się” z Wrzesińskim. Obaj zobaczyli po żółtej kartce, ale dla naszego skrzydłowego było to drugie tego dnia upomnienie, więc zmuszony był udać się pod prysznic. Inna sprawa, że po krótkiej konsultacji trenerzy GKS-u i Startu uzgodnili, że w miejsce Miłosza może na boisku pojawić się jedenasty gracz NKS-u. I został nim Wojciech Wilczyński, powracający na murawę po dłuższym rozbracie z futbolem.

Po dobrej pierwszej części i zasłużonym prowadzeniu NKS-u, ze sporym optymizmem nasz zespół przystępował do partii numer dwa. I już w 49’ niewiele zabrakło, aby podopieczni trenera Zalwerta podwyższyli prowadzenie. P.Pabiniak dośrodkował z rzutu wolnego (z lewego sektora boiska), a ostro bita piłka przeleciała nad głowami obrońców (nie zdołał jej sięgnąć także Sarnowski) i po koźle minęła o centymetry rychtalski słupek. Dla odmiany w 52’ oglądaliśmy zagranie jednego z graczy GKS-u do partnera w środku pola, który momentalnie przerzucił futbolówkę nad namysłowską defensywą, do kolegi z ataku. Ten poradził sobie z próbującym interweniować R.Czechem i znalazł się przed Spedą, który jednak dobrze skrócił kąt i odbił „skórę” na korner. W rewanżu (53’) P.Pabiniak dorzucił piłkę z rzutu rożnego na dalszy słupek do Ptaka. Ten zgrał ją głową do środka, a interweniujący Kodliuk zbił ją na głowę Sarnowskiego, który uderzył sytuacyjnie, ale mało precyzyjnie i ta spadła na górną siatkę. Wreszcie nadeszła 60’. Wówczas po dobrym pressingu Szczygła, P.Pabiniaka i Wilczyńskiego efektem było przejęcie piki, którą ten ostatni zagrał do P.Pabiniaka. Patryk na 22 metrze poczekał na wbiegającego lewą flanką „Sarnę” i pchnął mu idealną piłkę, więc nasz blondwłosy defensor wpadł z impetem w pole karne i pokonał z 5 metrów Kodiluka. A za kilkadziesiąt sekund (62’) Wilczyński na 30 metrze ograł jednego z rywali i zdecydował się na uderzenie. Płaski strzał z lewej nogi minął jednak bramkę GKS-u o dobry metr. Start wciąż z rozmachem atakował. W 65’ Ptak przejął złe podanie obrońcy na 32 metrze i oddał piłkę P.Pabiniakowi, który zdecydował się strzelić z 23 metrów, jednak mocno uderzona „skóra” przemknęła kilkadziesiąt centymetrów nad rychtalską poprzeczką. To był dobry okres w wykonaniu namysłowian. W 67’ rozegranie futbolówki na prawej stronie P.Pabiniaka z Zielińskiem zakończyło się dośrodkowaniem tego pierwszego na 12 metr do wchodzącego Sarnowskiego. Ale ten główkował niecelnie. Z kolei w 70’ ładne krosowe zagranie Wilczyńskiego trafiło na prawą stronę do Szczygła. Szymon z kolei zagrał prostopadle do D.Adriana, który już w szesnastce zdecydował się na strzał. Uderzył jednak zbyt lekko i prosto w rękawice Kodliuka. W 71’ rywale w końcu jednak podeszli pod bramkę NKS-u. Po dobrej akcji lewą stroną, futbolówkę jeden z giekaesiaków podał do środka, a tam inny strzałem z 20 metrów chciał zaskoczyć namysłowskiego goalie. Piłka jednak o kilkadziesiąt centymetrów minęła okienko czerwono-czarnej świątyni. Rywale dopięli swego w 73’, gdy po wrzutce z kornera najlepiej w zamieszaniu odnalazł się Drapiewski. Były gracz Startu opanował piłkę i uderzeniem pod poprzeczkę (z powietrza z 12 metrów) zaskoczył Rachela (który zmienił Spedę). Start nie zamierzał jednak zwalniać. Ponownie zaatakował, jakby podrażniony utratą gola. W 74’ Ptak przechwycił piłkę po złym wprowadzeniu jej do gry przez Kodliuka, po czym podał do Biczysko. „Beny” z kolei zdecydował się na płaskie uderzenie, tyle, że piłka przeszła tuż obok rychtalskiej bramki. W końcowych 10 minutach atakowali już tylko czerwono-czarni. Co jednak ważne dla ich kibiców, z bramkowym skutkiem. W 80’ Ciupa zagrał piłkę z obrony do szarżującego prawym sektorem boiska D.Adriana, który głową przedłużył ją do wchodzącego T.Maćkowa. Ten poradził sobie z obrońcą i oddał piłkę D.Adrianowi, który z narożnika szesnastki zdecydował się strzelić. „Kula” poszybowała jednak pół metra nad bramką. Niebawem jednak obejrzeliśmy gola dla Startu. W 83’ Kodliuk popełnił fatalny błąd, gdy próbując szybko wprowadzić piłkę do gry ręką, rzucił ją pod nogi naszego zawodnika testowanego, a ten nie miał żadnych problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce. Rywale dobili samych siebie w 90’ po kolejnym katastrofalnym „babolu”. Tym razem jeden ze stoperów przecinając zagranie Sarnowskiego, wystawił piłkę pod nogi Ptaka, a Adrian w sytuacji „jeden na jednego” z golkiperem bez żadnych kłopotów trafił na 5-1. Arbiter nawet gry już w tym momencie nie wznawiał, kończąc te dość jednostronny mecz.

Trzeba przyznać, że czerwono-czarni rozegrali naprawdę dobre zawody. Chłopcy zaprezentowali się jako zespół mądrze zorganizowany taktycznie, umiejętnie zawężający pole gry i nad wyraz zdyscyplinowany. Właściwie bywały w tym meczu całkiem spore fragmenty, kiedy rychtalanie niewiele mogli zdziałać na murawie. Nie sposób nie zauważyć dużej i rzetelnej pracy drużyny w środku pola. W praktyce dyscyplina i dojrzałość były w sobotę kluczami do efektownego sukcesu. Do 30 minuty mecz był w miarę wyrównany, choć z lekką optyczną przewagą Startu. Potem już nasze aktywa były bardzo widoczne. A morale wzrosło po szybkim wypracowaniu dwubramkowej przewagi. Start był zespołem wyraźnie lepszym, choć warto wspomnieć że trzy bramki rywali były w praktyce „prezentami”, które nie mają prawa zdarzyć się nawet w grze juniorskiej. Rychtalowi zabrakło w tym meczu mocy i gry zespołowej. Przeciwnicy nie byli więc w stanie podjąć należytej walki, choć pamiętać musimy, że kaliska klasa okręgowa (gdzie gra drużyna GKS-u), to hierarchicznie liga niżej niż okręgówka opolska (odpowiednio klasy nr 7 i 6). [BM, MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy