Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Eksperymentalny początek

Odsłony: 3063

Po tygodniowym wstępie treningowym, zawodnicy namysłowskiego Startu rozegrali pierwszy sparing w letnim okresie przygotowawczym. Za pierwszego przeciwnika mieliśmy ekipę Pogoni Syców, która w czerwcu cieszyła się z mistrzostwa klasy B, równoznacznego z awansem do popularnej „Serie A” (grupa wrocławska). I choć z racji różnicy dwóch klas rozgrywkowych wyraźnym faworytem spotkania byli czerwono-czarni, to w praktyce miejscowi pozostawili po sobie naprawdę korzystne wrażenie. NKS wykonał plan minimum, pokonując Pogoń w najskromniejszych rozmiarach (1-0), choć nie wynik był w sobotę najważniejszy. Zdecydowanie bardziej chodziło o przywrócenie „czucia piłki” w boiskowym kontakcie z przeciwnikiem. Plan został częściowo zrealizowany. Konkretnie w drugiej części zawodów, gdy zobaczyliśmy zespół regularnie nękający przeciwnika. W pierwszej natomiast nasza drużyna wyglądała niemrawo, co dobrze zorganizowani w środkowej strefie gospodarze dość pewnie wykorzystali. Sprawdźmy więc w szczegółach, z jakiego powodu trener namysłowian Damian Zalwert nie mógł być w pełni zadowolony z gry swoich podopiecznych.

Spotkanie zaczęło się dość ostrożnie i pierwsze 45 minut wyglądało ogólnie skromnie. Mamy tu na myśli głównie czerwono-czarnych, którzy i owszem, częściej posiadali piłkę przy nodze ,ale nie przekładało się to na konkrety. Mieliśmy spore problemy ze sforsowaniem zasieków obronnych Pogoni i stwarzaniem klarownych okazji golowych. To Start operował piłką, bądź to w strefie środkowej bądź na przedpolu Pogoni, ale rywale spokojnie wyczekiwali na nasze ruchy, nastawiając się na ewentualne zaskoczenie po szybkiej kontrze. Dochodziliśmy nierzadko pod linię pola karnego, gdzie jednak przeciwnik nie zostawiał zbyt dużo miejsca i był problem nawet z uderzeniami z dystansu. Dobra postawa zawodników środka pola powodowała, że team z Namysłowa długo nie mógł znaleźć na nich sposobu. De facto rywale mieli dwa dość zaskakujące uderzenia przed przerwą (16’, 27’), jednak w obu przypadkach testowany bramkarz spokojnie sobie z tymi próbami poradził. Start grał, szukał okazji na ożywienie skrzydeł, skąd piłka mogłaby być dośrodkowana przed świątynię rywali. Pojawiły się nawet parokrotnie takie sytuacje, jednak za każdym razem Świerczyński z Kostrzewą za bardzo kombinowali i o zagrożeniu nie mogło być mowy. Dobrze z dystansu uderzył P.Pabiniak (24’), a dodatkowo setkę nasz snajper zmarnował w 31’ po strzale głową (po wrzutce z prawej flanki Kostrzewy). Mieliśmy też sporo kornerów i rzutów wolnych, ale i z nich, jak na złość, nie mogliśmy przełamać konkurentów. Wcześniej (25’) po uderzeniu zza pola karnego niewiele pomylił się D.Raszewski. Generalnie to było dość niemrawe sparingowe otwarcie w wykonaniu czerwono-czarnych i nic nie wskazywało, że po zmianie stron nagle się mecz ożywi. Tymczasem ożywił się i stał się – właśnie za sprawą NKS-u –jednostronny.

Dość szybko ekipa trenera Zalwerta wyszła na prowadzenie, bo już w 53’. Wtedy to po dośrodkowaniu z lewej strony Kostrzewy (zagrał na przeciwległej flance), poprzedzonej prostopadłym podaniem od Ptaka, doskoczył do piłki przed bramką P.Pabiniak i pewnie skierował do siatki. Właściwie była to kopia bramki, którą w meczu o 3. miejsce na mundialu strzelili Anglikom Belgowie (mowa o golu otwierającym spotkanie). Gol wyraźnie podbudował i rozochocił namysłowian, bo Ci już do końca spotkania nie odpuszczali, regularnie przedostając się w okolice bramkowe Pogoni. Ale niedługo potem (63’) Smoleń (który wszedł między słupki po przerwie) musiał wykazać się swoim kunsztem, gdy po dalekim podaniu „sam na sam” wyszedł z nim jeden z sycowskich atakujących. Nasz goalie dał jednak radę i wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko. Potem już jednak oglądaliśmy ataki głównie ze strony NKS-u. Dobrą zmianę dał na prawym skrzydle Smolarczyk, będąc zawodnikiem aktywnym i absorbującym uwagę defensywy miejscowych. Nasz zespół próbował w tej części uderzeń z dystansu (P.Pabiniak w 55’, Zuzak z 30 metrów w 61’, który bramkarz z kłopotami zatrzymał). Swoją okazję zmarnował też wspomniany „Smolar”, gdy po dośrodkowaniu nie doszedł do piłki (68’) A podobną zaprzepaścił również P.Pabiniak po wrzutce ze skrzydła Smolarczyka (74’). Najpierw jego strzał z linii bramkowej wybił rywal, a próba dobitki trafiła w słupek. Po podaniu P.Pabiniaka, niedługo po wejściu na murawę z 18 metrów huknął też P.Gołębiowski (77’), choć futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka. Potem Start zmarnował świetną kontrę, gdy wychodziliśmy czterech na dwóch (81’). Szkoda, że w decydującym momencie nie zrozumieli się Zuzak ze wspomnianym „Gołąbkiem”. No i wspomnieć też trzeba o dwóch niecelnych główkach Smolarczyka po zagraniach z kornerów (75’, 84’). Bardzo ładną dla oka akcję z lewej strony przeprowadził też indywidualnie Świerczyński (86’), który jednak w decydującym momencie pomylił się o kilkadziesiąt centymetrów. A gospodarze? W 88’ wyszli z dobrą kontrą, jednak pogubili się i zamiast poważnego zagrożenia bramki Startu, też nic z ich zamiarów nie wyszło. Mieliśmy bardzo dużą przewagę w tej partii, ale skończyło się tylko na jednym golu. Niemniej chcemy podziękować Pogoni za dobre spotkanie, bo szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się, że beniaminek klasy A będzie chciał grać w piłkę. A rywale podejmowali z nami walkę, i choć głównie w destrukcji, to jednak dobrze im to wychodziło. To drużyna ułożona i waleczna, więc powinna w swojej lidze odgrywać istotną rolę. A w środku pola (co już podkreślaliśmy) dwaj gracze umiejętnie regulowali tempo i kierunek gry swoich kolegów. Na pewno był to dla nas pożyteczny sprawdzian, choć ze sporym mankamentem w postaci nieskuteczności. Ale kibicom zwłaszcza drugie 45 minut mogło się podobać. W eksperymentalnym składzie weszliśmy w meczowy okres przygotowań, co może zwiastować zmiany w składzie pod kątem nadchodzącego sezonu. Ale czy tak będzie? O tym zadecyduje forma i ocena przydatności testowanych graczy przez trenera. Oczywiście liczymy nie tylko na zawodników z innych klubów, ale także na naszych juniorów. Im nieco starsi koledzy w minionych rozgrywkach pokazali konkretną drogę, więc warto byłoby tą samą ścieżką podążyć. I tego im życzymy.

Przed przerwą graliśmy w mocno eksperymentalnym zestawieniu i to było na murawie widać (brak zrozumienia czy znanych z gier ligowych „mechanizmów” poruszania się po murawie). Inna sprawa, że cztery intensywne dni treningowe też chłopcy mogli trochę odczuć. Ważne, że po zmianie stron (i przeprowadzeniu kilku roszad) drużyna Startu w końcu „zaskoczyła” i ich gra mogła się kibicom podobać. Gorzej jednak było ze skutecznością, co o mało się na nas nie zemściło. W każdym razie mamy satysfakcję, że wygrywamy premierowy test, choć o taktyce czy realizacji założeń na tym etapie trudno jeszcze konkretnie dyskutować. Na to przyjdzie niebawem czas. Na razie zapisujemy test na mały plus, pracujemy dalej, a za tydzień sparujemy po raz drugi, tym razem ze smarchowickimi Żubrami, grającymi w klasie okręgowej.

Uzupełnijmy na koniec, że w pierwszym meczu trener Zalwert dał szansę siedmiu zawodnikom. To dwaj bramkarze: zawodnik testowany (klub prosił, aby nie podawać jego personaliów) oraz Smoleń (były gracz NKS-u). Do tego pojawili się na murawie dwaj bracia Maćków z namysłowskiego zespołu juniorów. Mieliśmy też okazję zobaczyć dwóch graczy ze Starościna, tj. Urygę i Zuzaka. No i na murawie pojawili się również P.Gołębiowski oraz D.Raszewski. Obaj, to podobnie jak Smoleń, byli zawodnicy Startu. Trudno po jednym spotkaniu ocenić ich występ, choć istotnym faktem jest, że nasz szkoleniowiec zamierza dać im szanse treningów oraz gry także w kolejnych spotkaniach. Niebawem zobaczymy, jakie będą tego efekty. [DZ, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy