Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Bezdyskusyjne zwycięstwo

Odsłony: 2575

Sporym optymizmem powiewa w ostatnich dniach w obozie namysłowskiego Startu. Ekipa trenera Zalwerta w środę zagrała kolejny mecz w ramach IV ligi opolskiej, do którego przystępowała z mini-serią dwóch spotkań bez porażki. Cieszyło nie tylko efektowne 5-0 ze „Sworą”, ale i bezbramkowy podział punktów na trudnym gogolińskim terenie. Przy Pułaskiego naszą aktualną formę sprawdzić zamierzał Skalnik Gracze. Ale sprawdzenie okazało się pokerowym blefem, bo karty, które rywal wyłożył na stół (murawę), nie były dostatecznym argumentem do zgarnięcia bonusu. Czerwono-czarni wygrali z graczanami 3-0, a gdyby byli skuteczniejsi, to rezultat byłby jeszcze bardziej okazały. Nas oczywiście w zupełności satysfakcjonuje osiągnięty wynik, natomiast nawet bardziej gra. Bo Start pokazał się z dobrej, rozsądnej strony. Prowadziliśmy zawody, zagrażaliśmy bramce gości, a dodatkowo graliśmy uważnie w defensywie, co złożyło się na wspomniane 3-0. Nasz sukces nie podlegał żadnej wątpliwości. W kontekście finiszu rozgrywek, w który wchodzimy, to naprawdę znakomity kapitał. W środę zrobiliśmy duży krok w kierunku utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej Opolszczyzny, do trzech przedłużając obecną passę. No i w trzecim kolejnym spotkaniu bramkarz Patryk Zacharski nie dał się pokonać. Z satysfakcją więc zapraszamy do lektury przebiegu rywalizacji w środku tygodnia ze Skalnikiem, który nie miał zbyt wielu argumentów w rywalizacji z namysłowianami.

Lepiej w mecz weszli czerwono-czarni, którzy po początkowym rozpoznaniu zdecydowali się zaatakować. W 8’ Start uczynił to na tyle skutecznie, że wywalczył rzut karny, będący efektem faulu w szesnastce na ruchliwym Świerczyńskim. Do piłki podszedł Łukasz Pabiniak i uderzył w prawy róg bramki. Ale lecąca na dobrej wysokości dla golkipera piłka znalazła się w jego zasięgu, a że Stefaniak rzucił się w jej kierunku, to i odbił na korner. Za tą interwencję golkiper Skalnika zebrał pochwały od kolegów z zespołu. Nie zniechęciło to jednak naszej drużyny do aktywnej i dość ofensywnej gry. W 19’ kibice znów tylko westchnęli, bo gola nie było, choć szanse na to były. Na lewej stronie doszedł do piłki P.Pabiniak, decydując się na strzał z narożnika pola karnego. Niestety, futbolówka po jego próbie odbiła się od poprzeczki i wyszła poza boisko. Dla odmiany pierwszy ciekawy atak Skalnika obejrzeliśmy w 24’. Wtedy to po stracie piłki przez Ptaka w środku pola na naszą bramkę ruszył weteran Zygmunt Bąk. Doszedł do 25 metra, skąd jednak uderzył nieprecyzyjnie o jakieś 1,5 metra . No to Start odpowiedział 3 minuty później. W 27’ po ładnej dla oka, szybkiej akcji, futbolówka trafiła na lewą flankę do Świerczyńskiego, który odegrał do szarżującego w polu karnym Szczygła. Podanie przeciął, odbijając piłkę na rzut rożny Gorczyca, ale niewiele zabrakło, a zaliczyłby samobója. Za chwilę (29’) po błyskawicznym rozegraniu „kuli” Ptak zdecydował się na próbę z 22 metrów, tyle, że jego płaski strzał minął świątynię Skalnika o kilkadziesiąt centymetrów. Na kilkanaście minut zapanował pod obiema bramkami spokój, który w 42’ przerwali namysłowianie. I to przerwali z przytupem, bo w końcu zmieścili piłkę w siatce. Do rzutu wolnego w odległości 25 metrów od bramki podszedł Żołnowski i kąśliwie uderzył. Kozłująca tuż przed bramkarzem piłka sprawiła mu kłopot i ten nie zdołał jej utrzymać w rękawicach, „wypluwając” przed siebie. Na to tylko czyhał Szczygieł, który momentalnie do niej dopadł i z 5 metrów wpakował między słupki! Objęliśmy prowadzenie tuż przed zejściem do szatni, więc radość była spora. Ale trzeba przyznać, że było to prowadzenie zasłużone.

Do przerwy Start był stroną wyraźnie lepiej wyglądająca w operowaniu piłką i konstruowaniu ataków. Stworzyliśmy sobie też kilka dobrych okazji, włączając w to gola Szymona Szczygła oraz zmarnowane „wapno” Łukasza Pabiniaka. Nie było więc większych powodów do niepokoju, choć oczywiście trener w szatni zdecydowanie zalecił czujność i uwagę po przerwie, bo Gracze to zawsze groźny dla nas zespół. Okazało się jednak, że po zmianie stron przeciwnik nie obudził się należycie i zainkasował kolejne trafienia.

Start Namysłów postawił pod ścianą gości w 52’, gdy w pierwszym poważnym ataku po przerwie podwyższył rezultat. Wówczas Krystian Błach przeprowadził indywidualną szarżę lewym sektorem boiska, skąd dograł piłkę P.Pabiniakowi, a ten znalazł podaniem wbiegającemu lewą stroną Świerczyńskiego. Maciek wpadł w pole karne, gdzie lewą nogą uderzył z ostrego kąta w okienko, znajdując skuteczny sposób na pokonanie Stefaniaka. To był naprawdę efektowny gol. Mecz zwolnił, nie miał może wysokiego tempa, niemniej najważniejsze, że nasz zespół cały czas kontrolował jego przebieg. W 68’ po ładnym rozegraniu futbolówki między P.Pabiniakiem i Sarnowskim, ten drugi ostro dośrodkował przed bramkę, gdzie jednak żaden z potencjalnych namysłowskich adresatów nie zdołał jej sięgnąć. Na kolejne kilkanaście minut zapanowała z obu stron podbramkowa cisza, którą dopiero w 85’ przerwał Żołnowski. Rafał ponownie próbował szczęścia uderzeniem z rzutu wolnego. Tym razem potężnie strzelił z linii bocznej szesnastki (na wysokości 13 metrów), ale ku jego niezadowoleniu, „skóra” prześlizgnęła się po graczańskiej poprzeczce i wyszła w aut bramkowy. W końcówce zrobiło się na murawie niepotrzebnie nerwowo. Skalnik przegrywał dwoma golami, ale jego piłkarzy poniosły emocje i w efekcie z boiska wyrzucony został Przytuła (90+1.). A za moment po faulu na P.Pabiniaku arbiter podyktował kolejnego karnego dla NKS-u. Tym razem do futbolówki podszedł Sarnowski i pewnym uderzeniem w środek bramki ustalił wynik na 3-0 dla namysłowskiego Startu.

To był mecz, z którego namysłowscy kibice na pewno są zadowoleni. Ich ulubieńcy przez 90 minut kontrolowali boiskowe wydarzenia, klinczując wszelkie możliwości rozwinięcia skrzydeł Skalnikowi. Graliśmy uważnie i pewnie w tyłach, bramkarza nie wyłączając, do tego dobrze wyglądając w ofensywie. Taka postawa przełożyła się na niezwykle cenne, ale przede wszystkim zasłużone zwycięstwo, co w kontekście walki o utrzymanie zdecydowanie przemawia za rezydentami z ulicy Pułaskiego. Tak grający Start chcielibyśmy oglądać częściej i mamy nadzieję, że tak właśnie będzie. Namysłowska mieszanka rutyny z młodością wiosną co i rusz przynosi oczekiwane efekty, więc chyba w całkiem uzasadniony sposób liczymy, że za 2-3 kolejki nasze matematyczne utrzymanie stanie się faktem. Już dziś chyba tylko poważne tąpnięcie w obozie czerwono-czarnych musiałoby spowodować relegację, ale… wolimy dmuchać na zimne. Koncentrację chłopcy muszą zachować do końca sezonu, bo tylko wtedy poczują się spełnieni. Ale w jaki sposób przełoży się to na punkty? Do zdobycie jest ich jeszcze 18, a 3 w sobotę dopiszemy sobie z automatu z tytułu walkowera z LZS Kup. Naszym cichym marzeniem jest, aby namysłowianie pobili swój wynik z sezonu 2014/15, kiedy też pod wodzą Damiana Zalwerta zgromadzili 47 punktów. Taki rezultat będzie niezwykle trudno osiągnąć, choć w futbolu niczego wykluczyć nie można. Na pewno jednak mamy prawo oczekiwać, że drużyna powalczy o pułap wyższy niż z kampanii 2015/16 oraz 2016/17, gdy zdobyła odpowiednio 37 i 34 „oczka”. Właściwie to w obecnej sytuacji taki powinien być cel NKS-u, czyli powalczenie o dorobek z czwórką z przodu. Na razie cieszymy się z bezdyskusyjnego zwycięstwa nad Skalnikiem i czekamy na boiskową walkę z Piastem Strzelce Opolskie, zaplanowaną na 26 maja. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy