Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Remisowe zakończenie

Odsłony: 2418

Piłkarze namysłowskiego Startu są już u progu wznowienia wiosennej tury rozgrywek IV ligi opolskiej. Oczywiście większość fanów czerwono-czarnych wie, że o tytule możemy zapomnieć, bo i owszem walczymy, ale o uchronienie się przed degradacją. W sobotę podopieczni Damiana Zalwerta zagrali ostatni test w zimowym okresie przygotowań, który wypadł na remis. Wynik 2-2 w rywalizacji z Czarnymi Jelcz-Laskowice, to nie jest szczyt marzeń piłkarzy, jak i przede wszystkim kibiców, niemniej wzorem wcześniejszej gry z chróścicką Victorią (1-1), długie momenty dobrej gry były. Wolelibyśmy pełną koncentrację przez 90 minut, ale to już kwestia mentalności i odpowiedniego podejścia na murawie do swoich obowiązków. Póki co, prowadząc 2-0 z zespołem grającym klasę niżej (Czarni, to reprezentant wrocławskiej okręgówki) nie powinniśmy pozwolić przeciwnikom, aby Ci nas dogonili. Tak się jednak stało, a głównym tego powodem były zmiany dokonane chwilę przed skutecznym pościgiem rywali. Końcówka spotkania ewidentnie nam nie wyszła. A skoro tak, to sprawdźmy jak przebiegał ostatni mecz kontrolny i za co chłopców pochwalić należy. Bo pozytywy oczywiście podczas zawodów dostrzegliśmy.

Nasz zespół dobrze wszedł w spotkanie, spokojnie rozgrywając futbolówkę, koncentrując się też na uważnych i dokładnych podaniach w strefie obronnej. Ale dopiero w 10’ zobaczyliśmy podbramkową sytuację. Wtedy to P.Pabiniak przechwycił źle zagraną przez rywali piłkę i potężnie uderzył z 25 metrów. Potężnie, lecz o metr za wysoko. Za chwilę (11’) nasz najlepszy snajper XXI wieku pokusił się o strzał z rzutu wolnego, tym razem z odległości 18 metrów. Piłka poszybowała nad murem, ale trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Florczyka, po czym wyszła w pole. Przejął ją jeszcze Świerczyński, który precyzyjnie wrzucił na głowę Ptaka. Adrian jednak z 7 metrów w doskonałej pozycji strzelił niecelnie. A szkoda, bo powinniśmy prowadzić. Czarni odkuli się nam w 16’ po zaskakującej próbie z 22 metrów. Futbolówka na nasze szczęście odbiła się od namysłowskiej poprzeczki i poleciała w pole. Mimo ostrzeżenia ze strony rywali, nasz zespół nie rezygnował z ataków. I w 23’ znów mogliśmy zobaczyć Start pod bramką jelczan. Po dobrej akcji dośrodkowanie na przedpole P.Pabiniaka wybili obrońcy. Ale nieprecyzyjnie, gdyż piłkę zgarnął Ptak i poprawił z 16 metrów. Tyle, że w momencie uderzenia został zablokowany i szansa została zgaszona w zarodku. Za chwilę (24’) czerwono-czarni kolejny raz stworzyli sobie świetną szansę golową. Biczysko zagrał idealną prostopadłą piłkę do wychodzącego zza pleców obrońców Smolarczyka, ale ten w sytuacji „jeden na jednego” z golkiperem został przez niego powstrzymany. Rozochoceni namysłowianie w 27’ w końcu dopięli swego. Tym razem po przejęciu „skóry” w środkowej strefie boiska przez Ptaka, ta została przez niego momentalnie zagrana do Biczysko. Doświadczony pomocnik NKS-u odegrał z kolei na 20 metr do „Smolara”, który podciągnął kilka metrów i zdecydował się na strzał z linii pola karnego. Dodajmy strzał precyzyjny, gdyż „kula” tuż przy słupku wylądowała w bramce. Ukontentowani prowadzeniem podopieczni trenera Zalwerta nieco zwolnili, a to oznaczało kwadrans walki głównie w środkowych rejonach murawy. Stan ten przerwali w końcu w 40’ namysłowianie. Wtedy to Świerczyński otrzymał piłkę na 12 metrze (nieco po prawej stronie), skąd mocno, ale niecelnie uderzył.

Do przerwy mogliśmy być usatysfakcjonowani postawą naszego zespołu. Sporo odpowiedzialnej, ale i momentami nieszablonowej gry przyniosło kilka dobrych okazji pod bramką rywali, a jedna z nich została należycie sfinalizowana. Trochę szkoda, że w innych sytuacjach zabrakło precyzji, bo bylibyśmy wówczas w jeszcze bardziej pozytywnych nastrojach. Czarni przed przerwą starali się podjąć z nami walkę i walczyli fragmentami jak równy z równym. Tyle, że mieli kłopot z kreowaniem okazji, za co też plus na konto namysłowskiej defensywy.

Przed drugą częścią zawodów byliśmy umiarkowanymi optymistami i ten optymizm przez kolejne 25 minut Start skutecznie w nas podtrzymywał. Wtedy jednak doszło do obniżenia koncentracji i jakości gry, w wyniku której straciliśmy dwubramkowe prowadzenie. Ale po kolei. W 46’ Czarni postraszyli nas dość konkretnie, sygnalizując, że łatwo meczu na pewno nie oddadzą. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego jeden z rywali uderzył z 4 metrów, ale mogliśmy odetchnąć, bo zrobił to nieczysto i skończyło się na sporym strachu. W odpowiedzi (47’) Biczysko podjął próbę zaskoczenia bramkarza z 23 metrów, ale zbyt lekką, aby wyrządzić mu jakąkolwiek krzywdę. Natomiast dwie minuty później (49’) Start znów pokazał się w dobrej szybkiej akcji lewą stroną boiska. W finalnym momencie Kostrzewa znalazł podaniem Smolarczyka, a ten będąc już w szesnastce, podał na 11 metr do P.Pabiniaka. Szkoda, że Patryka zablokowali przy strzale defensorzy, bo pewnie Florczyk miałby pełne rękawice „roboty”, gdyby piłka poszybowała w jego stronę… To jednak nie był koniec. W 51’ Smolarczyk otrzymał piłkę w polu karnym, ograł zwodem obrońcę i uderzył z 7 metrów, ale futbolówka po nodze kolejnego z rywali wpadła w ręce golkipera. Z kolei w 54’ po naszej stracie w środkowym sektorze boiska w dobrej sytuacji znalazł się jeden z rywali. Mając jednak przed sobą tylko Zacharskiego uderzył nieczysto i w efekcie obok namysłowskiej świątyni. 59’, to z kolei mocna próba z dystansu Czarnych (z 25 metrów). Kąśliwie bita piłka po ręce „Zachara” trafiła jednak w poprzeczkę i wyszła w pole, więc po raz kolejny mogliśmy uspokoić emocje. Mecz miał dobre tempo i jak na sparing, mógł się podobać. W 62’ P.Pabiniak dośrodkował ze stojącej piłki do zamykającego akcję na dalszym słupku J.Adriana, który dobrze uderzył głową, ale na linii bramkowej Smolarczyk nie zdołał w nią trafić, więc wybili ją jelczańscy obrońcy. To bez dwóch zdań powinien być gol dla NKS-u, no ale znów zawiodła skuteczność. Co się jednak odwlecze… W 68’ ręce same złożyły się nielicznej publice do oklasków, po tym jak z rzutu wolnego (z 20 metrów) kapitalnie przymierzył Łukasz Pabiniak. Futbolówka bowiem pomknęła w okienko bramki Czarnych i zrobiło się 2-0. Gol niezwykłej urody, a i podziękowania od kolegów dla Łukasza były wyjątkowe. Chłopcy podbiegli bowiem do linii bocznej, ordynując strzelcowi… kołyskę. To ukłon w stronę „Aruma”, któremu kilkanaście godzin wcześniej urodziło się dziecko. Co ciekawe, dwie minuty potem mogło być po przysłowiowej herbacie. Wtedy to (70’) Patryk Pabiniak (kuzyn Łukasza) doszedł do futbolówki na 25 metrze, po czym obrócił się z nią, podciągnął na 16 metr i uderzył. Niestety, tylko w słupek, a więc nieprecyzyjnie. Między 68’, a 70’ namysłowski coach dokonał czterech zmian i na murawie wkradł się chaos, z którego szybko skorzystali rywale. W 75’ po prostopadłym zagraniu jednego z graczy Czarnych do Sokala, ten znalazł się „sam na sam” z Zacharskim, pokonując go strzałem po ziemi. Gol kontaktowy dodał rywalom skrzydeł, bo Ci do końca zawodów byli zespołem groźniejszym i częściej posiadającym piłkę przy nodze. W 81’ P.Pabiniak wprawdzie dośrodkował z rzutu wolnego do zamykającego atak na dalszym słupku J.Adriana, ale nasz młody stoper w dobrej sytuacji główkował tuż obok bramki. Z kolei w 88’ po wrzutce z wolnego rywali w idealnej okazji znalazł się jeden z piłkarzy Jelcza-Laskowic, ale z 5 metrów trafił prosto w „Zachara”. Namysłowski golkiper uchronił kolegów przed stratą gola, jednak nasi przeciwnicy i tak dopięli swego w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Wtedy bowiem (90’) po kontrze (w wyniku straty piłki w środku pola) jeden z rywali ograł Żołnowskiego i w sytuacji „1 na 1” strzelił skutecznie nad Zacharskim. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od poprzeczki, ale spadła za linię bramkową, więc arbiter wskazał na środek. A po kolejnych kilkudziesięciu sekundach mecz został przez Pana w czerni zakończony.

Trochę szkoda, że dobrze wyglądając na murawie przez 5/6 zawodów, nasz zespół w ostatnim kwadransie pokpił sprawę i dał się dogonić, prowadząc dwoma golami. No, ale tak to już w piłce nożnej czasem bywa. Trochę jednak namysłowian rozgrzeszamy, bo jeśli trener Zalwert chciał jeszcze sprawdzić pewne rozwiązania na murawie, to miał do tego podczas ostatniego sparingu święte prawo. Okazało się, że coś jednak nie zagrało i stąd lekki niedosyt. Podkreślmy raz jeszcze – nie będziemy rozdzierać szat po meczu kontrolnym, mimo, że ten był dla czerwono-czarnych sprawdzianem generalnym. Dwa ostatnie tygodnie pokazały, że postęp w grze jest widoczny i teraz tylko wypada sobie życzyć, aby dobrą równą i konsekwentną grę NKS pokazał podczas inauguracyjnej bitwy z Unią w Kolonowskich. Póki co, przed zespołem ostatni tydzień treningów i doszlifowywania mankamentów. Remisowe zakończenie zimowego okresu przygotowań nie było szczytem naszych oczekiwań, więc niech przynajmniej będzie zapowiedzią lepszych wyników podczas walki o punkty. Bo symptomy ku temu drużyna niewątpliwie w ostatnim czasie pokazała. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy