Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Światełko w tunelu

Odsłony: 2498

Niespełna dwa tygodnie. Tyle dokładnie czasu pozostało do rozpoczęcia wiosennej edycji IV-ligowego sezonu 2017/18 na Opolszczyźnie. 11 dni do inauguracji, pod warunkiem że nie storpeduje jej kiepska aura i niskie temperatury. Namysłowski Start niejako w przededniu ciężko zapowiadającej się kampanii przetestował w Opolu rewelację jesieni z Chróścic. Victoria, bo niej mowa, w minionym półroczu zaprezentowała dobry futbol w grupie I okręgówki i dzięki temu zimuje na pozycji lidera. Rozpędzeni rywale nie zamierzali jednak ani na moment zwalniać i w ostatnich tygodniach dołożyli do tego także komplet czterech zwycięstw w meczach kontrolnych. Wobec takich faktów znajdujący się w IV lidze „pod kreską” namysłowianie niejako z automatu na trafiali na wymagającego przeciwnika. I trzeba powiedzieć, że dobrze sobie poradzili, ostatecznie osiągając remis 1-1. Jasne, można kręcić nosem na wynik, można czepiać się braku skuteczności i błędów w defensywie, tym bardziej, że to już nie czas na tego typu potknięcia. Staramy się jednak znaleźć w grze czerwono-czarnych pozytywy i takowe wreszcie w rywalizacji sparingowej zobaczyliśmy. Na razie (na dobry początek?) tylko podczas pierwszej części testu z Victorią, ale dobre i to. Bo druga część (już po korektach w składzie) przypominała te z wcześniejszych meczów. Trener Zalwert ma więc jak na dłoni skrajne przykłady tego, czego oczekuje po swoich podopiecznych, a czego Ci muszą za chwilę zdecydowanie unikać. Sprawdźmy więc, co w szczegółach wydarzyło się w stolicy województwa i jak przebiegła ta ciekawa rywalizacja.

Zaczęło się obiecująco dla naszego Startu i stan ten, uprzedzimy, trwał przez całe 45 minut premierowej odsłony. Chłopcy grali mądrze i uważnie, przez co wypracowywali kolejne dobre i bardzo dobre sytuacje, na co rywal długo nie był w stanie odpowiedzieć. W 6’ adresatem dalekiego zagrania był P.Pabiniak, który z lewej strony wbiegł w szesnastkę i uderzył z 12 metrów. Bramkarz Victorii pewną interwencją zażegnał jednak niebezpieczeństwo. Niebawem (12’) po dośrodkowaniu z rzutu rożnego P.Pabiniaka do strzału głową doszedł Kamil Błach. Problem w tym, że bliźniak uderzył zbyt lekko i prosto w rękawice stojącego mu na drodze Walkowicza. Dobra, szybka i odważna gra przełożyła się na otwierającego gola w 15’. Wtedy to po dobrym rozegraniu futbolówki i wymianie kilku podań, ta trafiła w lewy sektor boiska do Kostrzewy, który dośrodkował na krótki słupek. Tam z kolei Smolarczyk przyjął „kulę” na klatkę piersiową i z bliska pokonał golkipera z Chróścic. Prowadziliśmy więc 1-0 i co tu ukrywać, czerwono-czarni mieli apetyt na więcej. W 22’ poszła dobra kontra Startu. Patryk Pabiniak dograł piłkę do „Smolara”, który najpierw minął ostatniego obrońcę i uderzył na bramkę. Szkoda, że za lekko, gdyż Walkowicz nie miał specjalnych problemów z zatrzymaniem strzału. Minutę później (23’) P.Pabiniak zdecydował się mocno huknąć ze stojącej piłki (rzut wolny w odległości 25 metrów od bramki). Bramkarz Victorii zdołał odbić piłkę przed siebie, gdzie zgarnął ją Kostrzewa i odegrał do Smolarczyka. Nasz napastnik momentalnie uderzył, lecz z linii bramkowej „skórę” wybił jeden ze stoperów. Piłka znów wróciła jednak pod nogi namysłowian. Konkretnie Kamila Błach, który dośrodkował do D.Adriana, a ten głową przeniósł piłkę minimalnie nad poprzeczką. W jednej akcji mieliśmy trzy szanse na zaskoczenie bramkarza Chróścic, ale ostatecznie to się nie udało. Start jednak nie zamierzał odpuszczać i nadal podejmował ataki. W 28’ widzieliśmy więc kolejną ładną dla oka akcję ofensywną NKS-u. Tym razem prawą stroną Zieliński zagrał ze Smolarczykiem, a ten wrzucił piłkę do zamykającego akcję Kostrzewy. Miłosz ładnie złożył się do strzału z pierwszej piłki, ale Walkowicz pokazał, że zna się na swoim fachu i w efektownym stylu futbolówkę zastopował. Z kolei w 32’ dogranie Zielińskiego do P.Pabiniaka ten drugi zdyskontował strzałem z narożnika szesnastki. Plasowane uderzenie okazało się jednak nieprecyzyjne. Mecz miał dobre tempo, a nas cieszyło, że inicjatywę cały czas posiadali namysłowianie. No, ale w 34’ zobaczyliśmy w końcu atak Victorii. Konkretnie kontratak zakończony mocnym uderzeniem z narożnika pola karnego, po którym piłka poszybowała tuż nad namysłowską poprzeczką bramki strzeżonej przez Zacharskiego. A za chwilę (36’) po stracie piłki w środku pola przez Ptaka, jeden z rywali zdecydował się strzelić z 26 metrów. Ten strzał także był nieprecyzyjny, bo poszybował metr nad naszym prostokątem. Ostatnia godna odnotowania akcja pierwszej połowy, to ta z 43’. Wówczas kolejny raz zagrozili nam chróściczanie. W wyniku nieporozumienia między Sarnowskim i D.Adrianem, napastnik Victorii znalazł się „sam na sam” z „Zacharem”, który bardzo dobrą interwencją uchronił nas przed stratą gola.

Mogliśmy mieć powody do zadowolenia po pierwszej części, mimo, że w końcówce do głosu doszli przeciwnicy. Za całokształt należało jednak chłopców pochwalić. Rozsądne rozgrywanie piłki i inteligentne wychodzenie na pozycję, a przez to gubienie krycia rywali wyglądało optymistycznie. Szkoda jedynie, że z kilku bramkowych sytuacji wykorzystaliśmy tylko jedną (cóż, nadal skuteczność Startu pozostawia sporo do życzenia i zespół ma nad czym pracować). Liczyliśmy, że zespół podtrzyma tempo i pomysł także po zmianie stron, ale to się już nie udało. Rywale zwarli szeregi i wyciągnęli wnioski ze swojej gry. Z kolei kilka zmian w składzie Startu spowodował wytracenie impetu.

To była połówka wyraźnie słabsza, do tego z paroma względnie ciekawymi akcjami ofensywnymi. Niestety, nasz zespół rzadko zapędzał się na przedpole przeciwników, którzy z kolei zaktywizowali się i to oni częściej nam zagrażali. Wyszło więc na remis, o czym poniżej.

Zaczęliśmy obiecująco, bo w 47’ W.Czech wpadł w chróścickie pole karne, zagrywając na 8 metr do Kostrzewy. Szkoda, że w znakomitej sytuacji nasz skrzydłowy nie trafił czysto w piłkę i szansa na podwyższenie wyniku przepadła. Rywale bardzo groźnie odpowiedzieli w 53’, gdy po kontrze i dobrym podaniu jeden z napastników znalazł się 16 metrów od praktycznie pustej bramki. Ale nie strzelił precyzyjnie i mogliśmy odetchnąć, bo niektórzy już widzieli futbolówkę w siatce. Kolejny kwadrans to dużo nerwowej gry głównie w środku pola. Stan ten w 68’ przerwała Victoria, gdy po prostopadłym podaniu jeden z rywali znalazł się „1 na 1” z bramkarzem testowanym przez Start. Nasz goalie do spółki z idącym mu na odsiecz D.Adrianem zdołali jednak zastopować przeciwnika, wyłuskując mu „kulę” spod nóg. No i kolejny raz skończyło się na strachu. Niestety, nie dotrwaliśmy jednak do ostatniego gwizdka bez strat, bowiem w 88’ straciliśmy bramkę. Tym razem długie podanie nad namysłowskimi obrońcami trafiło do Kovala, który znalazł się przed próbowanym przez czerwono-czarnych golkiperem. Tym razem nasz bramkarz pierwszą próbę obronił, ale wobec dobitki był już bezradny. No i niebawem arbiter zakończył test.

W drugiej połowie nie było to już tak obiecujące granie, jakie Start zaprezentował wcześniej. Graliśmy już trochę wolniej, do tego mając kłopot z przedostaniem się w pobliże bramki Victorii. Rywale z kolei zagrali aktywniej i przez to nas dogonili w końcówce spotkania. Pewnym usprawiedliwieniem dla drużyny są jednak okoliczności gry, bo po zmianie stron trener Zalwert dokonał kilku roszad w składzie, plus niezamierzoną zmianę Ptaka, który doznał kontuzji. A trzeba wiedzieć, że w sobotę nie mogliśmy skorzystać z trzech ważnych jesienią piłkarzy, tj. Żołnowskiego (praca), Ł.Pabiniaka (kontuzja) oraz Ciupy (sprawy osobiste). Nie wspominamy nawet o mocno ujemnej temperaturze (-10 stopni Celsjusza), bo tu warunki były jednakowe dla obu ekip. Tak czy inaczej, pojawiło się wreszcie światełko w tunelu i większy optymizm przez ligą. Start zaliczył przed przerwą najlepsze 45 minut w zimowym okresie przygotowań i to właśnie one powinny być punktem odniesienia (i dążenia) w grze o punkty. Za taki scenariusz trzymamy kciuki, mając nadzieję, że teraz powtórka ciekawego grania nastąpi w ostatniej grze kontrolnej, która w sobotę czeka nas z Czarnymi Jelcz-Laskowice. Światełko już się pojawiło, więc teraz czekamy, aż rozbłyśnie pełnym blaskiem! [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy