Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Na tarczy

Odsłony: 3056

 

Nie udała się namysłowianom wyprawa po punkty do Kędzierzyna-Koźla. Przeciw czerwono-czarnej jedenastce wybiegł na murawę rozpędzony Chemik, który dziewięć wcześniejszych spotkań rozegrał bez porażki i legitymował się najdłuższą taką serią w IV lidze opolskiej. Po cichu liczyliśmy, że ambicja i waleczny charakter podopiecznych Damiana Zalwerta zaprocentują choćby punktem, ale boiskowa proza życia okazała się dla nas dużo mniej sympatyczna. Faktem jest, że strzelenie w gościach dwóch goli, to jest już w naszych okolicznościach dobry prognostyk. Problem jednak w tym, że po stronie strat pojawiło się tych bramek dwa razy więcej i ostatecznie przegraliśmy z gospodarzami 2-4. A czy była szansa, aby powalczyć o punkt(-y)? Obiektywnie sprawę ujmując, mimo starań i podjęcia walki nawet w mocno kryzysowej sytuacji (gdy przegrywaliśmy już 0-3) te szanse w ciągu spotkania były raczej iluzoryczne. Walki odmówić chłopcom nie było można, ale lepiej w przekroju 90 minut zaprezentowali się kędzierzynianie i to oni po spotkaniu mogli cieszyć się z małego jubileuszu (10-ty mecz bez porażki) ze swoimi fanami.

Zacząć należy od tego, że przebieg meczu w sporym stopniu determinowały warunki atmosferyczne. Ściślej mocno wiejący wiatr, z którym w pierwszej części grali czerwono-czarni. Niemniej to rywale zagrozili nam jako pierwsi już w 1’. Wtedy to po długim zagraniu i zgraniu piłki głową P.Paczulla znalazł się sam przed Zacharskim i uderzył z 12 metrów po długim słupku. Na szczęście dla nas, piłka przeleciała tuż obok namysłowskiej świątyni. W kolejnych minutach nie działo się jednak kompletnie nic godnego uwagi. Marazm dopiero w 29’ przerwali gospodarze, ale od razu skutecznie. Po stracie namysłowian w środku pola piłka trafiła na lewo do Sadowskiego, który pociągnął z nią kilkanaście metrów i wrzucił w pole karne. P.Paczulla przedłużył ją głową, a Łysek precyzyjnie głową skierował do siatki i Chemik objął prowadzenie. Za chwilę (31’) po kolejnej stracie w środkowym sektorze boiska Łysek zdecydował się na strzał z 23 metrów, ale przedobrzył i ostatecznie w światło bramki nie trafił. Start dopiero w 37’ sensowniej podszedł pod bramkę miejscowych. Żołnowski po rozegraniu w środkowej strefie zdecydował się uderzyć z 25 metrów. Kłopot w tym, że silnie bita piłka poleciała o metr za wysoko oczekiwanego celu. Wreszcie w 44’ Biczysko uderzył z rzutu wolnego w odległości 18 metrów, ale odbitą od ziemi futbolówkę dobrze wyłapał golkiper. Ten momentalnie wznowił grę i ostatecznie z „kulą” przy nodze znalazł się przed namysłowską bramką Łysek, który huknął tym razem z 22 metrów i znów minimalnie obok świątyni Zacharskiego.

To była nudna połówka. Start grający z wiatrem nie potrafił sforsować dobrze grających w destrukcji kędzierzynian. Z kolei Ci niespecjalnie kwapili się z grą do przodu. Owszem, parę razy wyszli z atakami, ale też im się gra nie za bardzo kleiła. Ważne jednak dla „Chemików”, że dzięki Łyskowi po półgodzinie gry prowadzili i przy wyniku 1-0 schodzili do szatni.

O ile przed przerwą był to mecz momentami nudny, to już po zmianie stron, zwłaszcza w pierwszych 20 minutach, działo się na murawie bardzo dużo. Już w 48’ kibice obejrzeli kolejnego gola. Po fatalnym wybiciu piłki przez Zacharskiego, ta trafiła za szesnastką pod nogi Sadowskiego, który momentalnie odegrał na 11 metr do P.Paczulli, a ten pewnym strzałem przy słupku umieścił „skórę” w siatce. Niestety, 3 minuty później (51’) czerwono-czarni leżeli na przysłowiowych deskach, po tym jak „skórę” z kornera precyzyjnie dorzucił Soviak do zupełnie nieobstawionego Łyska, który z 5 metrów głową bez problemów zdobył gola. Tak łatwe podwyższenie wyniku chyba rozprężyło zespół rywali, bo minutę później to Start cieszył się z gola. W 52’ po błędzie braci Dorosławskich, gdzie obrońca zbyt krótko zagrał do tyłu do bramkarza, piłkę przechwycił Wojciech Czech i pewnym uderzeniem na dalszy słupek zniwelował różnicę do stanu 1-3. To podbudowało nieco Start, który z jeszcze większym zacięciem zaczął na boisku walczyć. No i w 62’ zrobiło się wśród gospodarzy nerwowo, a w drużynie z Namysłowa jeszcze bardziej bojowo, gdy „kulę” na 20 metrze przejął Szczygieł, złamał z nią do środka i kapitalnie huknął w kierunku bramki. A że piłka wylądowała idealnie w okienku Chemika, to nagle z rezultatu 0-3, zrobił się dla nas wynik kontaktowy 2-3. Mieliśmy w tym momencie nadzieje, że jeszcze nie wszystko stracone, ale miejscowi szybko zadali nam kolejny cios. W 65’ po kolejnej prostej stracie w środkowej strefie akcja poszła prawą flanką, skąd futbolówkę dokładnie wrzucił Kwaśniewski. Do Łyska, który na 5 metrze uprzedził „Zachara” i sprytnym ułożeniem stopy skierował „kulę” do namysłowskiej bramki. Start oczywiście nie zamierzał odpuszczać i nasi chłopcy nadal ostro walczyli, momentami nawet nieco zbyt ostro. Nie przełożyło się to jednak na bramkową pogoń za rywalem. W 71’ po wrzucie z autu i wybiciu piłki przez kędzierzyńską obronę, doszedł do niej Żołnowski, po czym z powietrza strzelił. Ale lecącą z 16 metra piłka przeszła tuż obok słupka i zatrzymała się na bocznej siatce. Z kolei w 80’ po dograniu z prawej strony Drapiewskiego, defensorzy Chemika znów za krótko ją wybili. I ponownie doskoczył do niej „Żołi”, który tym razem potężnie i celnie przymierzył z 20 metrów. Golkiper Chemika był jednak czujny i popisał się skuteczną interwencją. W 83’ po ładnym kombinacyjnym ataku Świerczyński zacentrował na dalszy słupek, gdzie główkował Szczygieł. A.Dorosławski poradził sobie jednak z jego uderzeniem i wynik wciąż się nie zmieniał. Dla odmiany w końcowych minutach dwa razy groźnie zaatakowali miejscowi. W 84’ Standera dostał „kulę” na 25 metrze, podciągnął z nią kilka metrów i ostro strzelił na bramkę, ale tym razem Zacharski świetną paradę odbił piłkę do boku, ratując Start przed utratą piątego gola. Z kolei w przedłużonym czasie gry (90+2’) Standera spróbował swoich sił ze stojącej piłki. Bita z wolnego z 30 metrów futbolówka przeleciała jednak tuż nad namysłowską poprzeczką.

W drugiej części „Chemicy” szybko wypracowali sobie trzybramkową przewagę, ale równie szybko Start zniwelował ją tylko do jednego gola. Niestety, nasz zespół nie poszedł za ciosem, choć walki nie można mu było odmówić. Duża w tym jednak zasługa gospodarzy, którzy kontrolowali mecz w kolejnych minutach, by szybko trafić na 4-2. Dlatego też wracamy z Kędzierzyna-Koźla na tarczy. Porażka nigdy nie jest czymś krzepiącym, niemniej promyk nadziei pojawił się, gdy było już wynikowo bardzo źle. Główny jednak kłopot namysłowskiej ekipy polega na tym, że gralmy bardzo nierówno. Po naprawdę dobrym spotkaniu przed tygodniem z Piastem (1-0), tym razem popełniamy dużo błędów indywidualnych nie tylko w tyłach i kończymy spotkanie z bagażem 4 goli. To zdecydowanie za dużo, choć oczywiście doceniamy klasę i aktualną formę dobrze spisujących się „Chemików”. Przed nami jeszcze dwa mecze o punkty plus gra pucharowa i jeśli nie chcemy za mocno drapać się przed wiosną po głowach, to należałoby w lidze zdecydowanie zapunktować. Ale czy tak się stanie? Odpowiedź znajdziemy na boisku. [MK, KK]

P.S. Na stronie głównej wykorzystano zdjęcie portalu http://www.kk24.pl

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy