Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Zwycięska wymiana ciosów

Odsłony: 3264

 

W meczach o IV-ligowe punkty nie mamy, póki co, powodów do radości. Jednak piłkarze namysłowskiego Startu nie przyprawiają nas w obecnym sezonie tylko o totalną frustrację, bo w rozgrywkach pucharowych idzie im całkiem dobrze. Po zwycięskim wyjazdowym 2-1 z Włókniarzem Kietrz, tym razem przyszło nam się zmierzyć z IV-ligowym Skalnikiem. A że starzy znajomi z Graczy nie zamierzali tylko „odfajkować” wizyty w Namysłowie, to i nieliczna publika (zaledwie 60 osób) w kiepskiej aurze obejrzała całkiem interesujące widowisko, połączone ze stopniowaniem napięcia i gradem goli. Zwycięsko z tej wymiany ciosów wyszli czerwono-czarni, wygrywając w niecodziennych rozmiarach 4-3. A co wydarzyło się na legendarnym obiekcie przy Pułaskiego i jak padały bramki? O tym wszystkim piszemy w przygotowanym materiale.

Czerwono-czarni kapitalnie zaczęli spotkanie. W 5’ po dośrodkowaniu z kornera P.Pabiniaka futbolówka trafiła na głowę Sarnowskiego, który z 6 metrów ulokował ją w siatce. No, a po kolejnych kilku minutach mieliśmy już komfortowy wynik. W 10’ po ładnej wymianie piłki między P.Pabiniakiem, Biczysko i W.Czechem, ten ostatni prostopadłym podaniem znalazł w szesnastce Sarnowskiego, a ten w sytuacji „sam na sam” z Lechem znów znalazł na niego sposób. Prowadziliśmy więc 2-0, zanim mecz rozkręcił się na dobre! Start ustawił sobie wynik i w kolejnych minutach kontrolował spotkanie. W 15’ namysłowianie odebrali rywalom futbolówkę na przedpolu po czym ta trafiła pod nogi P.Pabiniaka. Ten momentalnie chciał uderzyć z 20 metrów, ale został zablokowany. Kolejny interesujący atak kibice obejrzeli w 28’. Wtedy to znów groźnie zrobiło się pod bramką rywali w wyniku dośrodkowania ”kuli” przez P.Pabiniaka z rożnego. Ta spadła na głowę Adriana, który jednak trafił w plecy obrońcę i „kula” znów opuściła plac gry. Tym razem po wrzutce i wybiciu piłki przed pole karne, z dystansu uderzył Kamil Błach. Z dobrą próbą poradził sobie jednak golkiper Skalnika. Skalnik zaatakował nas dopiero w końcowych minutach przed przerwą. W 39’ Z.Bąk otrzymawszy „skórę” na 18 metrze od razu strzelił po ziemi, ta jednak przeszła pół metra obok namysłowskiej świątyni. Z kolei minutę później (40’) po błędzie w środku pola i prostopadłym zagraniu w pole karne, Kozłowski znalazł się „oko w oko” z Zającem, który skrócił mu kąt i ostatecznie przy próbie strzału rywala z ostrego kąta wyszedł zwycięsko. Zrewanżowaliśmy się w 42’ uderzeniem P.Pabiniaka z rzutu wolnego (22 metry), które jednak poszybowało wysoko nad poprzeczką bramki Dudzika. Ostatni akcent przed zejściem do szatni miał miejsce w 44’. Wtedy to po wrzutce z kornera do uderzenia w narożniku pola bramkowego doszedł Hraca. Ku naszej radości dobrze nogami interweniował Zając i w ten sposób zażegnał spore niebezpieczeństwo.

Do przerwy Start szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie i praktycznie przez większość premierowej części spotkania kontrolował boiskowe wydarzenia. Dwa gole Sarnowskiego nie uśpiły ekipy trenera Zalwerta, niemniej Skalnik w końcówce parę razy zerwał się do próby odrobienia strat. Wojtek Zając był jednak czujny i skoncentrowany, więc nie pozwolił gościom na to, aby jego koledzy wznawiali grę od środka.

Po zmianie stron czerwono-czarni nie potrafili już dyktować warunków gry. Mecz się wyrównał, a w końcówce przeważali goście, choć trudno pisać o tym, że oglądaliśmy pasjonujący pojedynek. Pod względem liczby goli na pewno tak było, ale już patrząc na grę obu zespołów, to niekoniecznie. Dominowała bowiem walka, która momentami przeradzała się w chaos i bezładną kopaninę. Już w 46’ Z.Bąk podjął próbę strzału z 24 metrów. I choć nie była ona mocna, to jednak sprawiła sporo problemów naszemu golkiperowi. Odpowiedzieliśmy jednak za chwilę (47’), gdy po dośrodkowaniu z wolnego Kamila Błach na 5 metr, do „skóry” doszedł Ciupa. Mocno naciskany przez przeciwnika strzelił jednak nieprecyzyjnie. W 55’ Start mógł właściwie ustawić sobie spotkanie, po tym jak kapitalnym prostopadłym podaniem Smolarczyka uruchomił Biczysko. „Smolar” znalazł się „1 na 1” z golkiperem i zdecydował się uderzyć po ziemi w kierunku bliższego słupka. Futbolówka trafiła jednak w słupek i wyszła w pole. Niebawem jednak zamiast 3-0, zrobiło się 2-1. W 65’ po niepotrzebnym faulu Zająca na zmienniku Dulskim, arbiter wskazał na „wapno”, z którego pewnie do siatki strzelił inny zmiennik Paczek. Z kolei w 69’ z rzutu wolnego w odległości 20 metrów od bramki uderzył weteran Z.Bąk. Uderzył jednak 1,5 metrów od celu. Z rzutu wolnego w 71’ uderzył także powracający na boisko po kontuzji Żołnowski. Ale ze zdecydowanie lepszym skutkiem, bowiem jego płaski strzał z 21 metrów pomknął obok graczańskiego muru i zatrzymał się dopiero w bramce. Znów więc Start prowadził dwoma trafieniami, choć 2 minuty później Skalnik ponownie skrócił ten dystans! W 73’ Skorupa zdecydował się na strzał z 30 metrów i wydawało się, że Zając nie będzie miał z jego zatrzymaniem problemów. Tymczasem miał i ta ugrzęzła w siatce, co spowodowało dosyć nerwową reakcję niektórych sympatyków Startu obserwujących z trybun spotkanie. Chcieliśmy znów błyskawicznie odpowiedzieć, jednak próba Żołnowskiego z 30 metrów (75’) przeleciała tuż nad poprzeczką. Start skupił się na utrudnianiu zadania przeciwnikowi, podczas gdy Skalnik – nie mając nic do stracenia – walczył o doprowadzenie do remisu. W 78’ rywale mocno skomplikowali sobie jednak zadanie, gdyż po obejrzeniu drugiego w meczu „żółtka” z boiska usunięty został Janeczek. W 83’ namysłowianie wypracowali sobie dość komfortową sytuację, strzelając gola numer 4. Po akcji i dośrodkowaniu z lewej flanki Smolarczyka piłka spadła do zamykającego atak na dalszym słupku Kostrzewy, który spokojnie uderzeniem z powietrza skierował „kulę” do siatki. 4-2 i wydawało się, że jest już po herbacie. Ale nie było, bo w 86’ grający w osłabieniu rywale znów uzyskali gola! Tym razem po faulu Ciupy na jednym z przeciwników w szesnastce Pan w czerni ponownie podyktował dla gości jedenastkę. Egzekutorem znów okazał się Paczek, który wykonał ją identycznie jak za pierwszym razem. Ale mimo tego, że Zając kolejny raz rzucił się w róg obrany przez strzelającego, nie zdołał „kuli” sięgnąć. To jeszcze mocniej zmotywowało gości do walki o doścignięcie Startu. W 90’ Paczek dostał piłkę na linii pola karnego i i momentalnie strzelił po długim rogu, a ta w niewielkiej odległości minęła namysłowski słupek bramki. Z kolei w 90+3’ po wrzucie z autu i zbiciu „skóry” przez namysłowskich obrońców, Kozłowski przewrotką posłał ją obok naszej świątyni. Wreszcie w 90+4’ po rozegraniu rzutu wolnego przez namysłowian futbolówka trafiła pod nogi Zielińskiego, który huknął mocno, ale kilkadziesiąt centymetrów nad graczańską bramką.

Drugie 45 minut dostarczyło kibicom wielu bramkowych wrażeń, choć można było się przyczepić o jakość gry. To jednak z perspektywy końcowego rozstrzygnięcia dla nas nieistotne, wszak w kolejnej rundzie (dokładnie w 1/8 wojewódzkiego finału) zameldował się Start Namysłów. Nasz zespół wykazał się dużą skutecznością w ofensywie, która przełożyła się na 4 gole. To świetny wynik, zważywszy na fakt, że we wcześniejszych spotkaniach ze skutecznością nasi chłopcy byli na bakier. Pewnym zmartwieniem jest natomiast utrata 3 bramek, z czego każdej można było uniknąć. Błędy są oczywiście solą futbolu i będą się zdarzać nawet najlepszym, ale z naszej perspektywy ich nawarstwienie na przestrzeni 90 minut było za duże. Trzeba mieć nadzieję, że w kolejnym spotkaniu, już o punkty, które czeka nas w sobotę, chłopcy skupią się i zewrą szyki na poziomie pokazanym w ostatniej weekendowej walce w Ozimku. A jeśli tak będzie, to o punkty z OKS-em Olesno powinno być łatwiej. Dziękując za zwycięstwo w pucharze, życzymy zespołowi przełamanie w lidze! [MK, KK]

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy