Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Międzynarodowe zakończenie lata

Odsłony: 2375

 

W niedzielę piłkarze namysłowskiego Startu dobrnęli do końca letniego okresu przygotowawczego. Konkretnie zakończyliśmy letni okres gier kontrolnych i teraz oczekujemy już tylko najbliższej soboty, gdy czerwono-czarni staną do rywalizacji o punkty. Ale zanim skupimy się na IV-ligowych emocjach, najpierw o spotkaniu, które było na swój sposób unikalne. W niedzielne wczesne popołudnie podopieczni Damiana Zalwerta zagrali w mocno eksperymentalnym zestawieniu z niemieckim SG Crostwitz 1981 e.V. Przeciwnik, to aktualny średniak VII ligi niemieckiej, który do Polski zawitał w ramach swoich przygotowań do sezonu. A że Crostwitz, to miejscowość leżącą w graniach zaprzyjaźnionej z Namysłowem gminy Nebelschütz, to i okazja do sportowej rywalizacji jak znalazł. Tym sposobem po 7 latach ponownie doszło do boiskowego spotkania NKS-u i SGC. Zwycięsko z niej wyszli goście z historycznej Ziemi Serbołużyckiej, którzy sięgnęli po sukces wynikiem 3-2. Goście pokazali nie lada charakter, gdyż na sukces zapracowali, odwracając losy spotkania ze stanu 0-2. Nie traktujmy jednak tej porażki śmiertelnie poważnie, ponieważ próbę generalną przed meczami ligowymi namysłowianie rozegrali dzień wcześniej z WKS-em Wieluń (wygrywając zresztą 5-2). No to dzień później ze zrozumiałych względów trener Zalwert oszczędził swoje najmocniejsze ogniwa, w bój posyłając głównie zawodników, którzy rozegrali mniej minut dzień wcześniej, a także juniorów starszych i młodszych. A dodatkowo, w ramach dodania kolorytu potyczce, w bramce pojawił się Stefan Kostecki (były golkiper Startu, a od paru lat trener III-ligowych siatkarzy naszego klubu), natomiast w polu mogliśmy zobaczyć prezesa Tomasza Kozana (który nic a nic nie stracił ze swojej niedawnej formy, bo gdy schodził z boiska, to Start prowadził 2-0) oraz… namysłowskiego coacha we własnej osobie (Pan Damian rozruszał nieco kości na boisku, a przy okazji tłumaczył swoim młodym podopiecznym, jak należy się ustawiać i zachowywać na murawie). Było więc ciekawie, a o szczegółach piszemy w kolejnych akapitach.

Pojedynek od początku nie miał tempa, ale trudno liczyć na boiskowe szaleństwo, gdy z nieba leje się żar. Inna sprawa, że dodatkowo zdecydowano się też na skrócenie boiska. Mecz miał dość wyrównany przebieg, mimo, że do przerwy skromnym prowadzeniem mogli pochwalić się grający nominalnie lepszym zestawieniem namysłowianie. Po prawdzie osiągnęliśmy lekką przewagę i przez to częściej wizytowaliśmy przedpole SGC. Stworzyliśmy kilka świetnych szans i nieliczni sympatycy futbolu mogli żałować, że Start prowadził „tylko” jednym golem. Już w 4’ przed świetną szansą „1 na 1” stanął W.Czech (dostając z boku dobre podanie od Kostrzewy), ale nie zdołał wygrać tego pojedynku. Niebawem (8’) niewiele zabrakło, aby piłkę do bramki głową skierował prezes Kozan. Tyle, że „skóra” uderzona z 5 metrów do siatki nie wpadła. Dopięliśmy jednak swego w 19’. Kostrzewa zdecydował się wówczas na indywidualną akcję, schodząc z prawej strony do środka boiska, skąd precyzyjnie uderzając, dał nam prowadzenie. W.Czech zdecydował się za chwilę na uderzenie z większej odległości (21’), ale i tym razem bez oczekiwanego efektu. Później z dalszej odległości próbowali uderzać Sarnowski, Świerczyński, Kostrzewa i Szczygieł (z lewej strony), ale za każdym razem futbolówka leciała prosto w golkipera, ułatwiając mu w ten sposób interwencje. Nasza przewaga trwała do 25’, a potem pojedynek wyrównał się. Natomiast po stronie gości kilka sytuacji strzałowych zatrzymał się na blokujących obrońcach Namysłowa, bądź to futbolówka szybowała nad poprzeczką (próby Vĕcheta i J.Bogusza). Pod koniec tej odsłony zupełnie niepotrzebnie ostrym wślizgiem wjechał w rywala Świerczyński i przez parę minut zrobiło się na murawie nerwowo. Ale potem wszystko wróciło do towarzyskiej, kulturalnej normy.

Fot.: Wspólne pamiątkowe zdjęcie zespołów Startu Namysłów i SG Crostwitz 1981 e.V.

 

W drugiej części trener Zalwert zdecydował się na sporo roszad w składzie, posyłając w bój czerwono-czarną młodzież. Juniorzy starsi i młodsi, którzy weszli na murawę niejako z marszu, całkiem przyzwoicie radzili sobie z grą do 50’. Parę minut po wznowieniu gry podwyższyliśmy wynik. Konkretnie w 42’, gdy po przebitce na przedpolu rywali, futbolówka trafiła do Wojciecha Czecha, który wyszedł sam na sam z Matejem Cyžem i z 10 metrów pokonał go uderzeniem nad jego rękawicami. Ale od tego momentu (czyli od 50’) gra się już namysłowianom niespecjalnie kleiła. I właśnie w 50’ Petr Kraliček po przechwyceniu piłki na środku szesnastki, znalazł się w dobrej sytuacji i oszukując Kosteckiego, trafił do siatki. Dodajmy, że autor gola na co dzień jest… pierwszym bramkarzem zespołu z Crostwitz. Goście poczuli się pewniej, zmotywowani dodatkowo całkiem efektownym golem. Niemniej gospodarze wcale nie zamierzali im ustępować, parę razy także groźnie szarżując. Stąd dobre okazje zaprzepaszczone przez Sarnowskiego, Smolarczyka i Zalwerta. No, ale jak to w futbolu, zamiast zdyskontować okazje, zaprzepaściliśmy je i w rewanżu skutecznie trafili nas przeciwnicy. W 61’ SG Crostwitz doprowadziło do wyrównania. Tym razem na listę strzelców wpisał się Radim Vĕchet, najlepszy snajper czerwono-białych, wykorzystując niefrasobliwą stratę piłki w prawym sektorze boiska i szybką kontrę swoich kolegów. Zacharski wyczuł strzelca, ale piłka i tak po jego rękawicach wpadła do bramki. Strata wyrównującej bramki podziałała motywacyjnie na czerwono-czarnych, którzy zaczęli grać już bardzo ofensywnie, szukając zwycięskiego gola. Nasz zespół chyba jednak za bardzo się „podpalił” i zapłacił za to trafieniem decydującym o zwycięstwie drużyny trenerskiego duetu Runt – Sentivan. W 70+1 znów zanotowaliśmy nieodpowiedzialną stratę na prawej flance, skąd dośrodkowaną piłkę nie zdołał sięgnąć Rafał Czech. Czyhał jednak obok niego Jan Bogusz i głową z 7 metrów pokonał namysłowskiego gola (uderzeniem na bliższy słupek).

Po przerwie to nasz zespół znów miał więcej okazji bramkowych, ale to saksońska ekipa wykazała się naprawdę imponującą skutecznością, trzykrotnie znajdując sposób na stojącego miedzy słupkami Kosteckiego (stojący między słupkami w I połowie Rachel z pomocą namysłowskiej defensywy zachował czyste konto). No i ostatecznie z rezultatu 2-0 ambitnie i zacięcie grający piłkarze Crostwitz doprowadzili do zwycięskiego dla siebie wyniku 3-2. Za to należą im się brawa i gratulacje. Czerwono-czarnych strofować jednak nie zamierzamy, bo był to mecz zaplanowany awaryjnie, już po zamknięciu listy rywali. Grzecznościowo jednak potraktowano prośbę SGC o rozegranie spotkania (przypominamy: dzień po próbie generalnej z Wieluniem) i stąd skład, którego pewnie nigdy więcej na boisku nie zobaczymy. Ale skład, który trzeba pochwalić za grę, bo przecież wielu z naszych graczy po raz pierwszy miało okazję ze sobą pograć na murawie. Dlatego też dziękując obu zespołom za walkę, ciepłe słowa za rywalizację i zęba kierujemy też pod adresem zebranej naprędce ekipy Startu. O przygotowaniach już zapominamy, bo od poniedziałku liczyć się już będzie tylko i wyłącznie „Operacja Kolonowskie”. Zatem do zobaczenia w sobotę o 11:00 przy Pułaskiego 5! [DZ, MW, KK]

P.S. Za pomoc w przygotowaniu relacji dziękujemy trenerowi Damianowi Zalwertowi oraz Panu Mirosławowi Wójciakowi, opiekunowi zespołu SG Crostwitz z ramienia gospodarzy.

 

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy