Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Gotowi na bój

Odsłony: 2946

 

Sobota była istotnym dniem dla namysłowian z punktu widzenia przygotowań do nowego IV-ligowego sezonu 2017/18. Ten zacznie się w najbliższy weekend, więc zrozumiałym było, że trener Damian Zalwert zechce puścić w bój jedenastkę maksymalnie zbliżoną do tej, która zainauguruje zmagania po punkty domowym pojedynkiem z Unią Kolonowskie. Dlatego też rywalizacja z WKS-em Wieluń (to akurat czołowa ekipa sieradzkiej klasy okręgowej) traktowana była niezwykle poważnie. Efekt? Czerwono-czarni bardzo pewnie ograli gości z Wielunia i z tego należy się na pewno cieszyć. Podstawy do umiarkowanego optymizmu są. Ale nie przecenialibyśmy boju ze wspomnianym rywalem, bo nie dość, że gra on na co dzień o klasę niżej niż Start, to dodatkowo zagrał w wyraźnie osłabionym zestawieniu. Każdy ma swoje problemy, które musi rozwiązać, niemniej w oczekiwaniu na walkę o punkty, mimo wszystko w duchu liczymy, że premiera przy Pułaskiego zakończy się po naszej myśli. Ale zanim do niej dojdzie, najpierw sprawdźmy, jak w szczegółach przebiegał pojedynek w Domaszowicach.

Zaczęliśmy z mocnym przytupem, bowiem już w 1’ Smolarczyk znalazł się w idealnej okazji bramkowej. Po błędzie wieluńskiej defensywy „Smolar” przejął futbolówkę, lecz nie popisał się przy strzale i golkiper WKS-u zdołał niebezpieczeństwo zażegnać. Rywale groźnie odpowiedzieli minutę później, lecz też bez oczekiwanego efektu. W kolejnych kilku minutach podopieczni Damiana Zalwerta grali za bardzo nerwowo, podejmując złe decyzje. Obyło się jednak bez konsekwencji. W 11’ jeden z graczy gości posłał długą piłkę krosową na namysłowskie przedpole, jednak jego kolegę zdołał pewnym wyjściem ubiec Zacharski. Z kolei w 13’ P.Pabiniak dośrodkował z kornera. Na tyle nieprzyjemnie, że obrona WKS-u ratowała się wybiciem piłki poza linię końcową. W 15’ mogliśmy jednak cieszyć się bramki. Łukasz Pabiniak wrzucił piłkę do swojego kuzyna Patryka, a ten wymanewrował obrońców i zagrał na głowę Smolarczyka. Kamil natomiast pewnym uderzeniem dał nam prowadzenie. Niebawem (18’) „Smolar” znów napędził strachu wieluńskiej defensywie, ale tym razem obrońca do spółki ze stojącym między słupkami Nowakiem zażegnali podbramkowy pożar. Tyle szczęścia goście nie mieli w 21’, gdy po podaniu zawodnika testowanego, Smolarczyk ładnie ruszył z piłką, dotarł na linię 16-tu metrów, skąd uderzeniem po długim rogu dał nam dwubramkową przewagę. Czerwono-czarni rozochoceni pozytywnym dla siebie przebiegiem gry nadal atakowali. W 29’ z lewej flanki zagrał w sensatkę Kamil Błach, gdzie jednak będący tego dnia w dużym gazie Smolarczyk w dogodnej sytuacji nie zdołał skierować „kuli” między słupki. No i powiedzenie o niewykorzystanych sytuacjach zemściło się na nas chwilę później. Konkretnie w 30’ gdy po rozegraniu przez rywali rzutu wolnego Kamil Błach dotknął w polu karnym piłki ręką i arbiter podyktował jedenastkę, którą na bramkę kontaktową zamienił Wira. Pobudzeni golem przeciwnicy w 35’ ponownie zaatakowali, lecz bez realnego zagrożenia dla świątyni strzeżonej przez „Zachara”. Odpowiedzieliśmy niebezpiecznym uderzeniem (37’) P.Pabiniaka, choć piłka minimalnie minęła bramkę WKS-u. Z kolei w 41’ po dośrodkowaniu „kuli” przez Smolarczyka jeden z defensorów Wielunia o mało nie wpakował jej do własnej bramki. Przed stratą uratował go jednak… słupek.

Do przerwy Start prowadził jednym golem. Ale bardziej niż z prowadzenia, trener mógł być zadowolony z poczynań swoich podopiecznych, którzy byli aktywni w ofensywie. Nasz zespół stworzył sobie w tym okresie parę bardzo dobrych sytuacji, z których dwukrotnie należycie skorzystał. Zagubieni momentami rywale i owszem, walczyli i nawet trafili do namysłowskiej siatki, jednak ich siła rażenia była mniejsza.

Zaraz po przerwie (48’) jeden z wielunian znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Zacharskim, lecz nasz golkiper spisał się na medal i poważne zagrożenie skasował. A w 50’ na skutek niepotrzebnej nerwowości i zaostrzenia gry, z boiska usunięty został Kamil Wójcicki. Jednak po konsultacji z arbitrem i obozem namysłowian, w jego miejsce za chwilę wszedł Panek i obie jedenastki nadal grały jedenastu przeciw jedenastu. Niesmak z powodu zachowania „kartkowicza” mały jednak pozostał. W 56’ Start mógł podwyższyć prowadzenie, ale po dośrodkowaniu Ptaka z rzutu wolnego nasz młody obrońca Adrian uderzył w słupek. Dwie minuty później (58’) po płynnym ataku Drapiewski zagrał między obrońcami do zawodnika testowanego, który jednak w dobrej sytuacji zgubił futbolówkę. Goście odgryźli się nam w 60’, gdy po nieprzyjemnym uderzeniu z dystansu namysłowski goalie musiał ratować się wybiciem „kuli” poza linię końcową. No to dla odmiany w 61’ to czerwono-czarni ruszyli do przodu. Smolarczyk „urwał się” jednemu z obrońców i znalazł się przed Ciurą (który w przerwie zmienił w bramce Nowaka). Szkoda, że w świetnej okazji Kamil uderzył prosto w golkipera. Fakt, piłkę dobijał jeszcze P.Pabiniak, ale i z jego próbą Ciura świetnie sobie poradził. Rywale niebawem nas skontrowali (63’), lecz w finalnym momencie Zacharski po raz kolejny znakomicie się spisał. Nie minęło nawet kilkadziesiąt sekund (64’), a WKS doprowadził do wyrównania po kolejnym rzucie karnym. Tym razem Wira wykorzystał „wapno” podyktowane po faulu popełnionym we własnej szesnastce przez Drapiewskiego. Podrażniło to nasz zespół dostatecznie mocno i Start znów ruszył do przodu. A na efekty nie trzeba było długo czekać. W 69’ Kamil Błach znalazł podaniem Smolarczyka, który trafiając do bramki skompletował hat-tricka! Z kolei dwie minuty potem (71’) P.Pabiniak zerwał się rywalom prawą flanką i huknął pod długim rogu jak z armaty, a piłka zatrzymała się dopiero w siatce. Prowadziliśmy w tym momencie już 4-2. Kolejny dobry atak nasza drużyna przeprowadziła w 79’ i znów w roli głównej wystąpił P.Pabiniak. Nasz najlepszy snajper popisał się ładnym strzałem z dystansu przy prawym słupku, więc za chwilę odebrał należne mu od kolegów gratulacje ze piąte trafienie dla Startu. W końcówce przewaga Startu była dość wyraźnie widoczna i w 86’ mogliśmy się pokusić o gola nr 6. Wtedy blisko trafienia główką w bramkę był Świerczyński, jednak ostatecznie jego próba nie wylądowała tak gdzie powinna.

To był dobry mecz w wykonaniu namysłowian. Po przerwie nadal prowadziliśmy grę, będąc drużyną bardziej zdeterminowaną w grze do przodu. Ponownie wykreowaliśmy kilka bardzo dobrych okazji, z których trzy zamienione zostały na gole. Efekt końcowy, to wygrana 5-2, więc można napisać, że ostatni poważany sparing przed ligą wypadł na piątkę. Pewnym usprawiedliwieniem dla rywali jest fakt, że Ci zagrali osłabieni i trener WKS-u zmuszony był postawić na parę młodych stoperów, która nie ustrzegła się błędów. Brak doświadczenia nie powinien być jednak zmartwieniem, lecz cenną lekcją na najbliższą przyszłość. Namysłowscy kibice mogą być zadowoleni, że ich pupile prezentowali dojrzalszy futbol, który przekładał się też na większą jakość rozgrywanych akcji. Studzimy jednak zawczasu dyżurnym optymistom głowy, bo mecz meczowi nierówny, a sparing grze o punkty tym bardziej. Na pewno jednak u progu sezonu forma zaprezentowana przez Start w sobotę daje czerwono-czarnym sympatykom podstawy do tego, aby w najbliższą sobotę liczyć na zwycięstwo z beniaminkiem z Kolonowskiego. Póki co jednak uzbrójmy się w cierpliwość. [PD, KK]

 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy