Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

LZS Ligota Turawska - Start Namysłów 1-6

Odsłony: 2026

Drugą wyjazdową wygraną zaliczyli w obecnym sezonie piłkarze namysłowskiego Startu. Drugą, ale pierwszą zgodną z oczekiwaniami swoich kibiców. W Ligocie Turawskiej podopieczni Bogdana Kowalczyka nie pozostawili gospodarzom złudzeń, co do tego, kto jest lepszy. I sukces ten poparli pół tuzinem goli, choć… mogło być ich więcej, gdyby nie średnia tego dnia skuteczność. Zwycięzców nie zamierzamy jednak karcić po sukcesie w bardzo okazałych rozmiarach, tym bardziej, że Ci zagrali w sobotnie popołudnie bez czterech podstawowych zawodników (absencje Sarnowskiego, Ptaka, Smolarczyka oraz P.Pabiniaka).

Zaczęło się od ataku NKS-u. W 2’ Świerczyński zgrał prostopadłą piłkę do Dumańskiego, który znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Balsewiczem, lecz uderzył po krótkim słupku i prosto w nogi golkipera rywali. Niebawem (9’) Wilczyński zdecydował się na dobrą próbę z 25 metrów, po której bramkarz LZS-u z trudem odbił „kulę” do boku. Z kolei pierwszy kwadrans zamknęliśmy kornerem, po którym w zamieszaniu Böhm uderzał z 8 metrów, ale obok bramki. Po kolejnych trzech minutach i kolejnym rzucie rożnym, tym razem w zamieszaniu szczęścia próbował Adamczyk. Piłka po jego uderzeniu została zablokowana, natomiast dobitka z 16 metrów Szpaka została zastopowana przez stojącego między słupkami Balsewicza. W 20’ wreszcie jednak Start dopiął swego. Szpak zagrał wówczas z rzutu wolnego z linii środkowej na 15 metr, gdzie Dumański przyjął piłkę, odwrócił się z nią i celnie uderzył przy słupku. LZS próbował odpowiedzieć niemal od razu (21’) ale po dośrodkowaniu z prawej flanki główka Szypuły padła łupem Kokotta. Z kolei Czerwono-Czarni zrewanżowali się (22’) ładnym rozegraniem futbolówki prawą stroną. Wtedy w świetnej sytuacji znalazł się Barański, lecz z 8 metrów strzelił nad bramką. Start mimo to nie rezygnował z wysiłków zdobycia kolejnych goli. W 26’ zagrana wysoko piłka za plecy obrońców spadła do Dumańskiego. Ten dobrze ją opanował, ale w klarownej sytuacji uderzył nieprecyzyjnie i wynik nadal brzmiał 1-0 dla gości. Start naciskał rywali i po jednym z pressingów w 33’ obrońca LZS-u stracił „kulę” na rzecz Dumańskiego, który omal nie zaskoczył Balsewicza. W 34’ mogliśmy wreszcie kolejny raz wznieść ręce w geście radości. Tym razem po krótkim rozegraniu kornera Szpak wstrzelił futbolówkę z narożnika szesnastki na 5-ty metr, gdzie znajdujący się Böhm umieścił ją… piętką w siatce. Rywale zdołali się odgryźć minutę przed końcem pierwszej części meczu (44’), gdy po groźnym dośrodkowaniu z lewego sektora boiska Dora w kapitalnej sytuacji nie trafił w piłkę.

Do przerwy prowadziliśmy dwoma golami, choć jak mawia klasyk, „2-0 to bardzo niebezpieczny rezultat”. Start prowadził jednak całkowicie zasłużenie, ale… zdecydowanie za nisko. Trener wraz ze sztabem i kibicami Startu liczyli, że po zmianie stron drużyna z Namysłowa pokusi się o większą koncentrację pod bramką rywala i wynik zdołamy wyraźnie podwyższyć. I tak też się faktycznie stało.

Siedem minut po wznowieniu gry Start jako pierwszy zagroził bramce przeciwników. Po składnej akcji lewą flanką Dumański otrzymawszy piłkę, wpadł z nią w pole karne, gdzie dograł jeszcze do Böhma. Strzał tego ostatniego golkiper LZS-u zdołał jednak odbić i zapobiec bramce. Za chwilę to Kokott i jeden z naszych defensorów popisali się dobrymi interwencjami (54’), po tym jak dwukrotnie rywale oddawali strzały po kornerach z bliskiej odległości (Szypuła, Strzelczyk). Za każdym razem udało się nam jednak wyjść z opresji. W 65’ dobrze piłkę wymienili między sobą Górecki z Dumańskim, gdzie ten ostatni znalazł jeszcze podaniem na 16 metr Raduchowskiego. Raduchowski zdołał minąć obrońcę i uderzyć na dalszy słupek, jednak nieznacznie się pomylił. NKS nie ustawał w atakach i w 68’ znów oglądaliśmy go w natarciu. Tym razem prawą flanką. Böhm w decydującym momencie zagrał wzdłuż bramki na wchodzących Raduchowskiego i Góreckiego. Ten ostatni dopadł do „kuli”, ale przestrzelił. Nieskuteczność namysłowian nieco już irytowała, dlatego trzeci gol zdobyty przez Start w 70’ trochę uspokoił sytuację. Świerczyński przedarł się wówczas prawym sektorem boiska, ograł po drodze jednego z obrońców i spod linii końcowej zagrał do Raduchowskiego, który jednak został uprzedzony przez Strzelczyka. Na tyle jednak niefortunnie, że Strzelczyk wpakował piłkę do własnej siatki. Za chwilę aktywny Szpak (71’) zagrał z wolnego do Wilczyńskiego, który z 16 metrów uderzył mocno, ale nieco za wysoko. W 74’ Böhm dograł na prawo do Świerczyńskiego, który wygrał pojedynek z obrońcą i na raty pokonał Balsewicza, dobijając skutecznie swoją pierwszą nieudaną próbę. 4-0 to był już dobry i spokojny rezultat. I chyba za spokojny, bo w 79’ główkujący przed własną bramką Górecki (po rzucie wolnym rywali) omal nie zaskoczył Kokotta. Piłka na szczęście po jego „próbie” trafiła w namysłowski słupek i na strachu się skończyło. Z kolei w 83’ po szybkim kontrataku Górecki zagrał piłkę w szesnastkę do Chucia, ale ten będąc „jeden na jeden” z golkiperem strzelił (po jego nogach) w poprzeczkę. Za moment (84’) w pole karne LZS-u wpadł z lewej strony Huck, lecz w kolejnej sytuacji „sam na sam” bramkarz nogami zdołał zapobiec utracie gola. W jednej z nielicznych odpowiedzi miejscowych, Ci w 84’ pokusili się o gola honorowego. Rupental dopadł wówczas do odbitej piłki i idealnym uderzeniem z 23 metrów trafił (po odbiciu się jeszcze piłki od słupka) do siatki bezradnego Kokotta. Ale nie był to koniec emocji, co to to nie! W 89’ Górecki krosowym podaniem znalazł Świerczyńskiego, ten pognał prawą flanką i wyłożył „kulę” na 3 metr do Chucia, który dopełnił formalności, trafiając na 5-1. Tymczasem kilkadziesiąt sekund później (90’) po faulu w szesnastce właśnie „Świra” na jednym z rywali, arbiter wskazał na „wapno”, które zmarnował Szułkowski, uderzając w lewy róg. Wyczuł go bowiem Kokott i piłkę efektownie zatrzymał! Podłamani tym faktem rywale w przedłużonym czasie gry stracili szóstego gola. W 90+2’ Szpak technicznie uderzył z 13 metrów, a golkiper sparował „kulę” na korner. Z niego po wrzutce i wybitej piłki skorzystał Wilczyńśki, ogrywając rywala i trafiając z 12 metrów w tzw. długi róg.

Mieliśmy w Ligocie Turawskiej wyraźną przewagę i wreszcie wynik w miarę adekwatny do przebiegu rywalizacji oraz stworzonych sytuacji. Choć wynik jest wysoki, to paradoksalnie skuteczność nie była tego dnia naszym atutem (inna sprawa, że tak też powinien wyglądać końcowy rezultat niedawnej potyczki w Chrząstowicach, gdzie wydarzenia boiskowe oraz dominacja Czerwono-Czarnych były niemal bliźniacze). Mieliśmy dziś dużą przewagę w polu. Rywale pięknego gola zdobyli z dystansu, a przy stanie 1-5 nie wykorzystali karnego. Różnica poziomu obu zespołów była jednak bardzo widoczna i te 6 goli to był de facto najniższy wymiar kary. Miejmy nadzieję, że będzie to przełomowy mecz w kontekście dalszej – oby skutecznej punktowo – rywalizacji Startu Namysłów w klasie okręgowej. W klasie, w której chyba wreszcie zrozumieliśmy, jak należy grać, aby sięgać po punkty. Prosta (i skuteczna!) gra przyniosła pożądane efekty. Drużyna miała pewne obawy przed pierwszym gwizdkiem arbitra z racji niewielkich rozmiarów boiska, ale te szybko okazały się płonne, bo bardzo dobrze sobie w małej grze radziła. Tak czy inaczej, w świetnych nastrojach wróciliśmy do Namysłowa i z równie sporym optymizmem czekamy na kolejne konfrontacje. [MK, KK]

Ligota Turawska, dn. 18.09.20221 r. (sobota) – godz. 16:00
7. kolejka opolskiej klasy okręgowej, grupa I (klasa rozgrywkowa nr 6)

LZS LIGOTA TURAWSKA – NKS START NAMYSŁÓW 1-6 (0-2)

0-1 Dumański 20’ (asysta Szpak)
0-2 Böhm 33’ (asysta Szpak)
0-3 Strzelczyk 69’ gol samobójczy
0-4 Świerczyński 74’ (bez asysty)
1-4 Rupental 84’
1-5 Chuć 89’ (asysta Świerczyński)
1-6 Wilczyński 90+2’ (bez asysty)

W 90’ Szułkowski (LZS Ligota Turawska) nie wykorzystał rzutu karnego (Kokott obronił).

LIGOTA TURAWSKA: Balsewicz – Krakowian, Koczanowski, Firek (42.Strzelczyk), Rupental, Szypuła [k], Szułkowski, Filarowski (46.Dora), Jeleniewski (67.Świętek), Foks (42.Kosecki), Kania (76.Morka).
Rezerwowi: Janicki, Job.
Trener: Piotr MICHOŃ.
Stroje: jasnoniebieskie koszulki – białe spodenki – białe getry.

NKS START: Kokott – Czuczwara (72.Ł.Pabiniak), T.Maćków, Adamczyk, Górecki – Szpak [k], Barański (64.Raduchowski), Wilczyński – Świerczyński, Böhm (80.Chuć) – Dumański (74.Huck).
Rezerwowy: D.Gacek.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: białe koszulki – czerwone spodenki – czerwone getry.

Sędziowali: Paweł Żyłka (jako główny) oraz Anna Janik i Krystian Gryszke (wszyscy KS Opole).

Żółte kartki: Filarowski (45.), Krakowian (45+1.), Rupental (87.) – T.Maćków (37.).

Widzów: 50.

Mecz trwał: 94 minuty (46+48).

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy