Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Start był faworytem"

Odsłony: 6131

Kazimierz KUCHARSKI (trener Unii Kolonowskie): - Zbyt wielu zawodników do dyspozycji nie miałem, niemniej dałem szansę tym, którzy w lidze za często nie grają. I całkiem nieźle się zaprezentowali. Do przerwy prowadziliśmy 2-1,

więc po zmianie stron początkowe priorytety się zmieniły. Uznaliśmy, że skoro jest możliwość odniesienia zwycięstwa, to jak najbardziej postaramy się o to powalczyć. Chłopcy podeszli do meczu bardzo ambitnie, co było widać na boisku. Nie odstawiali nóg, powalczyli i są zadowoleni z ze swojej postawy. Nikt z nas nie patrzył, że obecnie Start Namysłów znajduje się na ostatnim miejscu w IV-ligowej tabeli. Wygrana z IV-ligowcem zawsze się liczy podwójnie. Bywają takie mecze, że wszystko wychodzi i muszę powiedzieć, że właśnie dziś wszystko nam wychodziło. Wyprowadzaliśmy dobre kontry, strzelaliśmy na bramkę. Oczywiście nie wszystko wpadło, bo choćby Mariusz Spałek w idealnej sytuacji trafił w słupek.

StartNamyslow.pl: - Unia wygrała ze Startem w sposób zdecydowany i mniejsze znaczenie ma tu fakt, że zagraliśmy na wpół rezerwowym składem. Z Pańskiej perspektywy Unia była dziś tak mocna, czy Start tak słaby?

- Mecz stał według mnie na dobrym, solidnym poziomie okręgowym. To było wyrównane spotkanie. Czwartej ligi nie znam, więc porównuję z tym, czego doświadczam na co dzień. Na pewno namysłowska młodzież poradziłaby sobie na poziomie okręgowym, ale do IV ligi trochę im brakuje. Porównując dzisiejszą grę, myślę, że podobnie grają Chróścice, a lepiej Mechnice, które w poprzednim sezonie ograły się w IV lidze. Wykorzystaliśmy ten fakt, choć uważam, że Start grał swoje, bo prowadził grę i wszystko to fajnie wyglądało. Zagraliśmy jednak bardzo dobrze w obronie, a i w środku pola mamy zawodników, którzy spokojnie mogliby grać w IV lidze, a którzy dużo walczą i dużo biegają. Choćby Szymon Reimann, który pojawił się u nas, bo w Ozimku nie dostawał szans do grania. Na takich zawodnikach powinno się budować w IV lidze skład, więc cieszymy się, że mamy go u siebie. Po meczu powiedziałem chłopakom, że to dzisiejsze zwycięstwo wolałbym zamienić na trzy punkty z Żubrami, kosztem braku awansu w pucharze do kolejnej rundy. Bo z wyników w klasie okręgowej jesteśmy rozliczani, a Pucharu Polski przecież nie zdobędziemy (uśmiech). Po graczach z Namysłowa widać było, że grają w IV lidze, choćby po kadrze i podejściu do meczu. Trudno się do gry waszego zespołu było przyczepić, tyle, że my zagraliśmy bardzo skutecznie w obronie i ataku. Wiadomo było, że Start był faworytem i chciał koniecznie wygrać mecz. Chcieliście się odbić od dna i złapać trochę wiary na kolejne mecze. No, ale przy niekorzystnym wyniku często pojawia się nerwowość. Wasz trener kilka razy krzyknął w kierunku sędziego, został wyproszony z ławki i to nerwowe zachowanie też w jakimś stopniu udzieliło się drużynie na boisku. To zwycięstwo jest dla mnie obiecującym prognostykiem na kolejne mecze, tym bardziej, że okres przygotowawczy nie wyglądał u nas najlepiej, gdyż mieliśmy, jak to w piłce amatorskiej, swoje problemy. Macie poukładany zespół, choć trochę nie popisał się wasz bramkarz.

- Zakładam, że musicie być zadowoleni z wyeliminowania Startu Namysłów w pucharze. Ale równie dużą satysfakcję macie z tego, że zachowaliście na własnym terenie miano „Twierdzy Kolonowskie”. Od listopada ubiegłego roku jesteście u siebie niepokonani.

- Oczywiście cieszymy się z tego powodu, choć ja zawsze przekładam to na punkty w tabeli. Na pewno jednak dla drużyn przyjezdnych, jeśli piłkarze i kibice czytają naszą stronę, gdzie mamy kolegę, który o tym wspomina, jest to jakiś zgryz. Mnie zależy przede wszystkim na punktach. Nieważne, gdzie one są zdobyte. Ważne, żeby dawały nam spokój w tabeli i spokojną pracę. Tym bardziej, że jesteśmy amatorami. Mam przy okazji nadzieję, że nie będziemy postrzegani przez konkurencję tylko jako zespół własnego boiska, bo punkty wiosną zdobywaliśmy też poza naszym obiektem. Mamy boisko bliskie ideału, gdzie większości zespołom gra się dobrze. Gorzej z naszymi wyjazdami, gdzie problemy pojawiają się, gdy mamy grać choćby na boiskach w Smarchowicach czy Głuszynie. Bo to nie są boiska. To są place z dwoma bramkami. Nie zawsze jesteśmy sobie w stanie poradzić z takimi sytuacjami.

- No to skoro gracie tak skutecznie u siebie, do tego grając zauważalnie lepiej niż w poprzednim sezonie, może powalczycie o coś więcej niż tylko poprawienie siódmej lokaty z poprzedniego sezonu?

- Promyk nadziei, że coś można zrobić więcej, w naszym zespole był. Każdy chce się rozwijać i na tym polega piłka nożna. Niestety, straciliśmy środkowego obrońcę Andrzeja Bąka, który trafił do Krasiejowa. Chciał się sprawdzić, nie utrudnialiśmy mu tego i dziś jest podstawowym zawodnikiem klubu z IV ligi. Odpadł nam też Łukasz Hermasz, który wrócił do Rozmierski, a który też był u nas bardzo dobrym środkowym napastnikiem. To były nasze dwa dobre wzmocnienia, które odeszły i dziś ich nie mamy. Utrzymaliśmy natomiast trzech zawodników z Ozimka i to jest mimo wszystko dla nas wielkie wzmocnienie. To Szymon Włoch, Kuba Reimann i Kamil Molendowski. Nie wymieniam wszystkich, ale mam też innych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę, jak choćby Koj, Dudarewicz czy Spałek, który wraca do gry po przerwie. A mam też młodzieżowców, jak Mesjasza w bramce, czy Wacławczyka, który może grać na obu stronach bloku defensywnego. To są dobrzy zawodnicy na klasę okręgową. W poprzednim sezonie mogłem się pomylić co do personalnej zmiany, ale każdy wchodzący z ławki dawał jakość. Ktokolwiek wchodził, dawał dużo na boisku. Teraz mamy większy kłopot, ale nie poddajemy się i szukamy rozwiązań. Klub jest mało zamożny, więc gramy zawodnikami wywodzącymi się z Kolonowskiego lub okolic. Serce o sukcesach myśli, ale głowa mówi co innego (uśmiech). Na pewno będziemy walczyć z całych sił, aby końcówka sezonu była dla nas spokojna.

- Dziękuję za rozmowę i powodzenia w pucharze oraz lidze życzę.

- Wam również dobrze życzę. Grał w Starcie mój brat oraz paru znajomych z Odry, więc zawsze z sentymentem patrzę na Wasz klub i Waszą stronę, bo jest rewelacyjna. Wszystkiego dobrego. Trzymajcie się. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Spotkało nas niemiłe rozczarowanie, bo wiadomo, że oczekiwania względem drużyny są w Namysłowie zdecydowanie większe. Byliśmy papierowym faworytem, a przegraliśmy wyraźnie z drużyną występującą klasę niżej. To spotkanie nauczy nas pokory do futbolu. Zagraliśmy bardzo słabe zawody nie tylko w defensywie, ale jako cała drużyna, co przełożyło się na błędy pod własną bramką. Straciliśmy aż cztery bramki, choć w pewnym momencie przy stanie 0-1 złapaliśmy z rywalem kontakt. Do przerwy przegrywaliśmy jednak 1-2. W szatni zwracamy sobie uwagę na popełnione błędy i to, co chcemy grać w drugiej połowie, ale nic z tego nie wyszło, bo dostaliśmy kolejne bramki. Przeciwnik awansował dziś zasłużenie do kolejnej rundy Pucharu Polski.

StartNamyslow.pl: - Przykro jest żegnać się z Pucharem Polski w takim stylu jak dziś, tym bardziej, że ograł nas zespół z niższej ligi. Drobnym usprawiedliwieniem kompromitującej, bo wysokiej porażki z Unią, może być jedynie fakt, że dziś wystawił Pan jedynie pół drużyny na co dzień walczącej o ligowe punkty. W sobotę zobaczymy inny zespół.

- Po meczu w Głubczycach dałem kilku chłopakom odpocząć. Dziś było to osiem zmian w porównaniu z meczem przeciw Polonii. To nie jest usprawiedliwienie, bo myślałem, że młodzi chłopcy, którzy dziś zagrali, dadzą sobie radę. Wyszło inaczej. Ale mam nadzieję, że odpoczynek zawodników grających na co dzień w lidze wymiernie przełoży się dla nas w najbliższą sobotę.

- No to jak interpretować dzisiejszą porażkę w kontekście rywalizacji o miejsce w składzie w meczach ligowych. Według trenera testowana dziś młodzież zdała egzamin, czy jednak nie?

- Nie chcę wystawiać indywidualnych ocen, bo przegraliśmy dziś jako zespół. Błędy popełniamy jako drużyna i z chłopcami o tym sobie na pewno porozmawiam na najbliższym treningu. Wiem dobrze, że nasi młodzi chłopcy mają duże umiejętności i potrafią grać w piłkę, tyle, że dziś nie do końca zdołali to przełożyć na mecz. Wkradło się w trakcie gry trochę nerwowości i to odbiło się na wyniku. Porozmawiamy o tym w szatni. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy