Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Szpaler dla Szpali"

Odsłony: 8513

Waldemar SIERAKOWSKI (trener LZS-u Starowice Dolne): - Jesteśmy bardzo zadowoleni. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne zadanie. Zespół z Namysłowa dysponuje dobrym zespołem, ogranym w wyższych ligach. Brawa jednak dla moich chłopców, bo

zagrali naprawdę solidne zawody. Graliśmy konsekwentnie i w sposób zdyscyplinowany. Z przodu wykorzystaliśmy swoje szanse i zanotowaliśmy okazałe zwycięstwo.

StartNamyslow.pl: - Zasłużenie sięgnęliście po trzy punkty, ale zaryzykuję tezę, że przed meczem z zadowoleniem przyjęlibyście i remis.

- Może zabrzmi to nieskromnie, ale w każdym meczu zamierzamy walczyć o zwycięstwo. I z takim też zamiarem przyjechaliśmy do Namysłowa. Można powiedzieć, że graliśmy to, co sobie przed spotkaniem ustaliliśmy. Wspomniana konsekwencja i dyscyplina taktyczna okazały się kluczowe. Pod bramką gospodarzy wykazaliśmy się właściwie stuprocentową skutecznością i stąd końcowy, może zaskakujący dla niektórych rezultat.

- Początek meczu w wykonaniu Starowic był solidny. Później jednak grę prowadził Start. Spytam czy to wynikało z obranej przez Was taktyki, aby dać pograć gospodarzom i ewentualnie zadać cios po szybkiej kontrze? Natomiast od stanu 2-0 z mojej perspektywy mieliście mecz pod pełną kontrolą.

- Przewaga namysłowian nie wynikała z naszej taktyki, bo między 25, a 40 minutą mieliśmy spore problemy. Nie potrafiliśmy wygrać drugiej piłki w środku pola. Nie było bezpiecznej gry, bo za każdym razem oddawaliśmy piłkę przeciwnikowi. Z tego wzięła się dominacja w środkowej strefie zespołu gospodarzy. W drugiej połowie poprawiliśmy ten element. Zaczęliśmy więcej zbierać tych drugich piłek i przejmować inicjatywę. Dzięki temu potrafiliśmy aktywnie wychodzić do kontrataku.

- Po strzeleniu drugiego gola zagęściliście środek pola, nie forsowaliście tempa, a mimo to i tak dobiliście Start Namysłów.

- Raz jeszcze słowa uznania dla zespołu za realizację założeń taktycznych i konsekwencję od pierwszej do ostatniej minuty.

- Rozumiem, że po powrocie do Starowic, na pierwszym treningu utworzycie szpaler dla Szpali (uśmiech)?

- Tego wymagamy od napastnika, żeby zdobywał bramki. Za to odpowiedzialny jest piłkarz grający na szpicy. Dzisiaj Damian Szpala wywiązał się z tego zadania w stu procentach i z tego powodu możemy się tylko cieszyć. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Niestety, na otwarcie sezonu notujemy wysoką porażkę 0-4, choć z przebiegu gry na tak wysoki wynik goście z mojej perspektywy nie zasłużyli. Nie wyglądaliśmy bowiem na boisku, aż tak słabo, jak sugerowałby wynik. Popełniliśmy cztery błędy skutkujące stratami bramek. W trzech przypadkach właściwie podawaliśmy piłki przeciwnikowi, prezentując gole rywalowi.

StartNamyslow.pl: - Co jest większym zmartwieniem trenera Zalwerta? Wysoka porażka na inaugurację czy przedłużenie serii kolejnych przegranych do sześciu, licząc z końcówką gier poprzednich rozgrywek. Pytam, bo kibiców ta sytuacja mocno niepokoi.

- Szczerze mówiąc, o minionym sezonie i tamtych porażkach już zapomnieliśmy. Wyrzuciliśmy je z głów. Mam oczywiście świadomość, że podbijamy nieprzyjemną statystykę, ale zdecydowanie bardziej martwi mnie dzisiejsza porażka. Jesteśmy przede wszystkim na siebie źli, że pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt łatwe łupy bramkowe. Pozostaje nam ostro przepracować najbliższy tydzień i przygotować się na mecz na ciężkim terenie w Kędzierzynie.

- Pewnym pocieszeniem dla kibiców może być fakt, że do przerwy Start prezentował się całkiem przyzwoicie. Nic wówczas nie zapowiadało, że po ostatnim gwizdku rywale będą cieszyć się z wysokiego sukcesu. Niemniej zgodzi się Pan chyba ze mną, że po strzeleniu drugiej bramki piłkarze Startu przestali wierzyć w satysfakcjonujący wynik, nie mając pomysłu na sforsowanie zagęszczonej już wtedy strefy środkowej gości.

- Rozmawialiśmy z drużyną w szatni i doszliśmy do wniosku, że gdybyśmy nie stracili bramki do przerwy, to ten mecz mógłby się inaczej ułożyć. Niestety, niedługo po przerwie straciliśmy drugiego gola i drużyna nieco się podłamała. Do tego doszły dwie kolejne straty, po których kontratakujący goście zaaplikowali nam dwa kolejne gole, no i wynik końcowy poszedł w świat. Przy stanie 0-2 zespół był w lekkiej rozsypce, choć niektórzy zawodnicy i tak próbowali poderwać kolegów do ataków. W piłkę gra się w jedenastu i taka wiara powinna być we wszystkich zawodnikach. Opuściliśmy wtedy trochę głowy, choć oczywiście staraliśmy się jeszcze walczyć. Próbowaliśmy złapać z rywalem kontakt, ale zamiast tego przeciwnik jeszcze poprawił wynik. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy