Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Zagraliśmy źle po przerwie"

Odsłony: 8206

StartNamyslow.pl: - Wyjazdowa niemoc LZS-u Kup trwa, gdyż poza swoim obiektem nie potraficie wygrać od października ubiegłego roku. Ale pewnie dziś to nie jest aż taki problem, skoro czwarty z rzędu remis w delegacji dał Wam upragnione utrzymanie.

Grzegorz ŚWIERCZEK (trener LZS-u Kup): - Ogólnie gramy słabo, mając słabą rundę wiosenną. Widać to zresztą wyraźnie w tabeli, gdzie praktycznie do końca biliśmy się o utrzymanie. Co ciekawe, lepiej jednak prezentujemy się na wyjazdach. Nasz gra u siebie wygląda trochę słabiej. Mam wielu przyjaciół w Namysłowie i ubolewam z tego powodu, że sytuacja tak się potoczyła, iż odebraliśmy Startowi szanse na utrzymanie. Sądziłem, że w przedostatnim meczu raczej już zagramy w lajtowej formie, gwarantując sobie utrzymanie wcześniej. Tymczasem dzisiejszy mecz stał się najważniejszym w sezonie. Spędziłem w Namysłowie 3,5 roku i mam duży sentyment do klubu. Żal mi moich rywali z boiska, a przyjaciół poza nim.

- A propos meczu. Ten mecz pokazał, że mimo Pana przyjaźni i dobrych wspomnień z Namysłowem, w futbolu sentymentów nie ma. A dodatkowo dla kibica neutralnego był to zwłaszcza po przerwie bardzo emocjonujący mecz pod kątem boiskowych wydarzeń.

- Zgadza się. Uważam, że w przekroju całego meczu byliśmy zespołem lepszym. Do przerwy przegrywaliśmy 0-1, nastawiając się głównie na grę defensywną. Straciliśmy bardzo przypadkową bramkę, choć to Start miał w tym okresie około 15% przewagi. Straciliśmy gola po złym zachowaniu bramkarza. Piłka mu podskoczyła, a obrońca wybił ją przed siebie w środkowa strefę. Tam bardzo dobry przytomny strzał z pierwszej piłki i w 41 minucie zrobiło się nieciekawie. Nas oczywiście interesował co najmniej remis, dający bardzo prawdopodobne utrzymanie, co zresztą się stało. Nie wychylaliśmy się za wysoko, a mimo to Start niespecjalnie nam zagrażał. W przerwie nie dokonałem żadnej zmiany, gdyż uważałem, że mój zespół bardzo dobrze realizował założenia w pierwszej połowie. Zmieniłem jedynie ustawienie drużyny na bardziej ofensywne 1-4-4-2. I to zaprocentowało, bo w drugiej części byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Bardziej zagrażaliśmy rywalom i wyszliśmy na prowadzenie. A w końcówce znów straciliśmy bardzo przypadkowego i kuriozalnego gola po wyjściu do piłki bramkarza. Ale i tak mieliśmy szansę na wygraną, lecz w ostatnich sekundach nie wykorzystaliśmy karnego. No i okazuje się, że ten jeden punkt daje też jeszcze jakieś szanse Startowi Namysłów na utrzymanie w IV lidze.

- LZS kończy rundę wiosenną bez wyjazdowego zwycięstwa. Ale nie oszukujmy się, po środzie nie będzie to aż tak bardzo dokuczliwe, bo kibice z Kup IV ligę nadal będą oglądać, tym razem już w sezonie 2016/17.

- Oczywiście radość jest, choć ubolewam, że nie wygraliśmy na wyjeździe. A mieliśmy ku temu sytuacje choćby w Brzegu, gdzie straciliśmy decydującego gola na 30 sekund przed końcem meczu z liderem, który jest poza zasięgiem wszystkich w naszej lidze. W Namysłowie z bardzo dobrym i wymagającym rywalem też zaprzepaściliśmy wygraną w ostatnich sekundach. Podobnie było z meczem w Graczach, gdzie też byliśmy zespołem lepszym. Taka jest jednak piłka. Szkoda tych wszystkich potknięć, choć muszę wspomnieć, że naszym głównym zadaniem było zapewnienie sobie utrzymania. Akurat przejmowałem zespół w trakcie sezonu, choć awansowałem z nim do IV ligi. W międzyczasie zrezygnowałem z prowadzenia drużyny, zajmując się tylko pracą z bramkarzami. Zrezygnował jednak trener Kabaszyn, który odszedł do Widzewa Łódź w roli asystenta. No i z sentymentu dla Kup, drużyny i prezesa, wróciłem do klubu. I od razu powiedziałem, że naszym zadaniem będzie utrzymanie, a nie celowanie powiedzmy w pudło. Po jesieni byliśmy na 7. miejscu, ale zdawałem sobie sprawę z siły drużyny i że to będzie trudny sezon. Szkoda jedynie, że zapewniliśmy sobie byt tak późno, a dodatkowo ubolewam, że dokonaliśmy tego kosztem Startu.

- Najważniejsze, że cel został osiągnięty. Życzę Panu i drużynie sukcesów w kolejnym IV-ligowym sezonie oraz szybkiego przełamania poza Kup. Dziękuję za rozmowę.

- Również dziękuję. [rozmawiał KK]

Fot.: Po ostatnim gwizdku środowego meczu Start Namysłów - LZS Kup (2-2), trenerowi gości Grzegorzowi Świerczkowi
spadł kamień z serca i mógł wreszcie podnieść ręce w geście triumfu. [zdjęcie: www.nto.pl]

 

StartNamyslow.pl: - W meczu o wszystko nie udało się wygrać, dlatego kibice i piłkarze mają w tej chwili mocno minorowe nastroje. Bo dzisiejszy remis oznacza dla nas spadek.

Bartosz MEDYK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Dzisiejszy remis praktycznie pozbawił nas szans bezpośredniego utrzymania w IV lidze. Liczymy natomiast po cichu na zbieg okoliczności różnych sytuacji, w wyniku których przy naszym ewentualnym zwycięstwie w Lewinie Brzeskim zachowamy cień szansy na wspomniane utrzymanie. Nie ukrywam, że dużo jest tych składowych, aby dobry scenariusz mógł się nam zrealizować. Ale jak mawiał klasyk „dopóki piłka w grze”, to trzeba wierzyć. Musimy poczekać do soboty i wtedy ewentualnie podsumować cały sezon.

Mecz muszę podzielić na kilka wątków, to znaczy, co się wydarzyło w pierwszej połowie, po przerwie i po meczu. Pierwsze 45 minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu. Odczytaliśmy sposób grania przeciwnika, znajdując na niego lekarstwo. Ta połowa mogła się kibicom podobać, zarówno w sytuacjach, jak i płynności w grze. W drugiej połowie ujawnił się nasz odwieczny problem, szczególnie pierwsze minuty. Po raz kolejny – tak to trzeba powiedzieć – tracimy bramkę, a później kolejną. Sytuacja była dla nas dramatyczna. Zagraliśmy po przerwie źle. Przeciwnik ruszył na nas zdecydowanie i w pewnym sensie nie wytrzymaliśmy ciśnienia oraz presji. Po szybkiej analizie uważam, że nie powinniśmy dopuścić do utraty obu goli. To był szereg błędów po drodze, niczym w katastrofie lotniczej. Udało się nam zremisować szaleńczym pościgiem, a w dramatycznej i emocjonującej końcówce Wojtek Stasiowski popisał się klasą, broniąc karnego, choć muszę dodać, że mieliśmy wcześniej szansę, aby strzelić bramkę na 3-2. Ten remis daje nam cień szansy na szczęśliwe zakończenie sezonu. Widziałem po meczu zachowanie przeciwników, które było symptomatyczne. Rywale dali z siebie wszystko, bo długo leżeli na murawie, szukając oddechu, nie mając sił na celebrowanie radości z utrzymania. My z kolei byliśmy pogrążeni w smutku. Chłopcy walczyli, nie mogę im tego odmówić. Po meczu czekaliśmy na wyniki z innych boisk i to jest ten wątek, który też chciałbym skomentować. Bo znaleźliśmy się w totalnej konsternacji. Był ból i ogromny zawód po usłyszeniu wyniku z Paczkowa (Sparta wygrała ze Stalą Brzeg 2-1 – przyp. aut.). Hegemoni z Brzegu zostali chyba tylko na papierze, okazując się papierowym hegemonem wiosny. Pewnie przemawia przeze mnie gorycz, ale nie może tak być, że zespół, który w cuglach wygrywa ligę, przegrywa z drużyną praktycznie będącą jedną nogą w okręgówce. Przy różnicy niemal dwóch klas nie może być sytuacji, że zdecydowany faworyt przegrywa mecz, prowadząc w nim 1-0. Oczywiście piłka nożna nie takie scenariusze przerabiała, jednak sądzę, że przy pełni zaangażowania taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jesteśmy rozczarowani, że nasi znajomi z Brzegu dopuścili do takiej sytuacji. Muszę jednak jasno i uczciwie powiedzieć, że porażka Stali, to nie jest powód, w wyniku którego znaleźliśmy się obecnym położeniu. Zadecydowały umiejętności i to do swoich umiejętności możemy mieć teraz pretensje.

- Na dziś po spadku z IV ligi lądujemy w klasie okręgowej. Ale to nie powód, żeby rozejść się do domów. Przed nami ostatni mecz w Lewinie Brzeskim, w którym koniecznie trzeba zawalczyć o zwycięstwo z Olimpią. Bo jak Pan wcześniej wspomniał – być może zbieg kilku różnych okoliczności sprawi, że może będziemy mieli jeszcze powody do dużego zadowolenia.

- Oby tak było. Docierają do mnie sygnały, że nie tylko kibice w Namysłowie trzymają za nas kciuki. Dostaję też wiele pochlebnych słów na temat klubu i naszej gry także z Opolszczyzny, jak i sąsiednich powiatów województwa. Ale nieraz tak bywa, że może trzeba zrobić krok do tyłu, aby później postawić parę kroków do przodu. Jednak z końcowymi ocenami powinniśmy się mimo wszystko wstrzymać. Szkoda meczów z obu rund, w których byliśmy blisko zwycięstwa, a ostatecznie gubiliśmy punkty. W innym wypadku nie bylibyśmy w tak trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy i nie musielibyśmy się martwić tym, co czeka nas po sobocie. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy