Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Z nieba do piekła, a potem do czyścca"

Odsłony: 7609

Mateusz PINKAWA (trener KS-u Krasiejów): - Przyjechała do nas drużyna bardzo zdeterminowana i zdecydowana, co było widać zwłaszcza w pierwszej połowie. Nam wtedy nic nie wychodziło, podczas gdy rywale kontrolowali wydarzenia na boisku. Jeszcze przed przerwą na murawie przestawiliśmy trzech zawodników, gdyż gra w ogóle nam się nie kleiła. Mimo to stworzyliśmy sobie dwie dobre sytuacje. W pierwszej obrońca wybił piłkę praktycznie z linii bramkowej, a w drugiej trafiliśmy piłką w słupek. W drugiej połowie, gdy do środka pomocy wszedł Przemek Konik, gra zaczęła nam się lepiej układać. Szybko strzeliliśmy dwie bramki. W końcówce popełniliśmy jednak błąd. Wiedzieliśmy, że trzeba kryć Patryka Pabiniaka, a my tego nie zrobiliśmy i napastnik gości zdołał wyrównać. Odczuwamy niedosyt, choć z przebiegu meczu remis uważam za wynik optymalny. Wiadomo, dla Was to nie jest wynik satysfakcjonujący, ale z mojej perspektywy tak to na boisku wyglądało. Sytuacje miały oba zespoły. Nasze gole nie były może efektowne, ale ważne, że dwa razy uderzyliśmy przy słupku i piłka znalazła się w bramce.

StartNamyslow.pl: - Spotkaniem ze Startem zapewniliście sobie utrzymanie, więc można chyba śmiało powiedzieć, że w środę zrealizowaliście najważniejszy cel sezonu.

- Przed sezonem założyliśmy sobie, żeby z ligi nie spaść i to się udało. To faktycznie jest najważniejsze.

- Kolejna sprawa, to fakt, że dzisiejszym remisem przełamaliście fatalną serię czterech kolejnych porażek na własnym boisku. Jakby nie patrzeć, w takich okolicznościach podział punktów musi cieszyć.

- Szczerze mówiąc, to dużo lepiej gra się nam na wyjazdach niż u siebie. Wtedy możemy grać z kontrataku, natomiast w Krasiejowie to rywale przeważnie czekają na nasz ruch i zmuszeni jesteśmy rozgrywać piłkę oraz grać atakiem pozycyjnym. Akurat w meczu z Namysłowem nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu sytuacji, ale w tych wcześniejszych potrafiliśmy marnować nawet po pięć świetnych okazji, włącznie z karnym. Nie potrafiliśmy jednak trafiać do bramki. Mieliśmy lekką zapaść u siebie, dlatego ten remis trochę nam humory poprawił. [rozmawiał KK]

Fot.: Mateusz Pinkawa, grający trener krasiejowian (na zdjęciu), remis w środowej grze przyjął ze zrozumieniem.
[zdjęcie: Agnieszka Michalska]

 

StartNamyslow.pl: - Z trudnego terenu w Krasiejowie wywozimy trzy punkty.

Bartosz MEDYK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Faktycznie to trudny teren. Krasiejów, to wymagający przeciwnik, jednak ma to drugorzędne znaczenie, bo w naszej sytuacji nie możemy patrzeć na siłę konkurenta, ale na swoje dokonania. Objęliśmy dziś prowadzenie, ale nie zdołaliśmy tego wyniku utrzymać. Po raz kolejny tracimy seriami bramki i to jest powód do zmartwień. Zbyt łatwo tracimy gole, które nie są wcale efektem pięknych akcji przeciwnika. To efekt bierności naszych obrońców. Dziś straciliśmy dwa podobne do siebie gole i o to mam do zespołu pretensje. Tym bardziej to zadziwiające, że graliśmy mecz o życie, a tak łatwo dopuściliśmy do utraty bramek. Nam z kolei strzelanie goli przychodzi z trudem. Trafiliśmy z nieba do piekła, bo jak wspomniałem, najpierw prowadziliśmy, a potem to rywal wyszedł na prowadzenie. Ostatecznie jednak znaleźliśmy się w piłkarskim czyśćcu, bo chyba za taki możemy uznać doprowadzenie do remisu. Końcówka w naszym wykonaniu była heroiczna i trochę dopisało nam szczęście. Mam nadzieję, że akcja, po której zdobiliśmy wyrównującą bramkę była czysta. Mówię o tym dlatego, że wcześniej arbiter liniowy seryjnie podnosił chorągiewkę, nie zawsze podejmując prawidłową decyzję. Ale zaraz po golu Patryka (Pabiniaka – przyp. aut.) rywale w podobny sposób jak przy obu swoich golach, znów mogli nas pokarać. Udało się jednak uniknąć najgorszego. Nie do końca to dla mnie zrozumiałe. Musimy walczyć do ostatniej kolejki, bo z jednej strony możemy po dzisiejszym remisie odczuwać niedosyt, ale z drugiej dał on nam dużo, gdyż oderwaliśmy się od goniącej nas konkurencji. Nie jest to pełnia szczęścia, bo nie zbliżyliśmy się do zespołów znajdujących się przed nami, ale podział punktów trzeba szanować. Przed nami trudne mecze. Musimy zdecydowanie lepiej grać w obronie. Dobrze zagraliśmy dziś w pomocy, przejmując dużo piłek i dobrze je rozgrywając. Wielokrotnie znaleźliśmy się też w okolicach szesnastki gospodarzy. Po raz kolejny strzelamy dwie bramki na wyjeździe, a nie wygrywamy. To jest duży mankament naszych dokonań. [wysłuchał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy