Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Światełko w tunelu"

Odsłony: 3886

Adrian PAJĄCZKOWSKI (trener MKS-u Gogolin): - Spodziewałem się trudnej przeprawy w Namysłowie. Zresztą przestrzegałem moich zawodników, że mecz będzie dla nas okropnie trudny. Wiedziałem, że będziemy grali z zespołem bardzo zdeterminowanym. Nie ma co ukrywać, że dla Startu był to mecz ostatniej szansy. Gdyby gospodarze przegrali, to wtedy walkę o utrzymanie skomplikowaliby sobie naprawdę mocno. Determinacja gospodarzy potwierdziła się na boisku. Była to bardzo trudna przeprawa. Start był w tym meczu zespołem bardzo walecznym i zdyscyplinowanym. Robił co mógł, żeby to spotkanie wygrać. Moim zdaniem byliśmy zespołem piłkarsko dużo lepszym, natomiast wiadomo nie od dziś, że piłka nożna, to przede wszystkim strzelanie goli, a nie wrażenia artystyczne. Nie do końca dostosowaliśmy się do tego, o czym w szatni mówiłem i przed czym przestrzegałem. Nie ukrywam, że jestem zawiedziony końcowym rozstrzygnięciem, bo jak wspomniałem, spodziewałem się trudnego meczu, ale zakładałem, że przynajmniej nie przegramy. Porażką w Namysłowie sami przy okazji skomplikowaliśmy sobie sytuację w tabeli i zamiast spokojnej końcówki sezonu, w ostatnich kolejkach będziemy musieli mocno bić się o utrzymanie.

StartNamyslow.pl: - Zastanawiam się czy – patrząc z Pańskiej perspektywy – nie był Pan bardziej rozczarowany nie tyle końcowym wynikiem, co biorąc pod uwagę dobrą grę piłką, tym, że stworzyliście raptem dwie klarowne okazje bramkowe? Jak na 90 minut gry i potencjał Gogolina, to chyba trochę zbyt mało.

- Zgadza się. Na wyjazdach nie stwarzamy zbyt wielu sytuacji bramkowych. Natomiast sytuacja, którą miał Mateusz Wróbel w pierwszej połowie, gdy wycofaną piłkę z piątego metra na ósmy Mateusz fatalnie przestrzelił. A wystarczyło trafić w bramkę. Mieliśmy jeszcze strzał Andrzeja Koconia z drugiej połowy z kilkunastu metrów, po którym piłkę odbił bramkarz, a dobitkę właściwie podaliśmy leżącemu bramkarzowi. To rzeczywiście nasze jedyne klarowne sytuacje, o których Pan mówił. Za to bardzo dobre do zdobycia gola. Szkoda mi zwłaszcza pierwszej okazji, bo wiadomo, że w tej lidze w wielu przypadkach wygrywa ten zespół który pierwszy strzela gola. I mój zespół reaguje identycznie na przebieg gry. Jeśli strzelamy gola, to dużo łatwiej nam się później gra. Po przerwie uciekający czas troszeczkę pętał nam nogi i mimo, że do trzydziestego metra nasza gra wyglądała na płynną, to im bliżej pola karnego, tym było trudniej. Brakowało nam spokoju i precyzji. W IV lidze wiosna tym się charakteryzuje, że zespoły z dołu tabeli, jako bardziej zdeterminowane, częściej wygrywają swoje mecze. Nie liczą się wtedy umiejętności, a głównie determinacja zespołu. I tą cechą Start bił nas na głowę, podobnie zresztą jak tydzień wcześniej zespół z Kup. Ten element jest u nas ewidentnie do poprawy. Musimy znaleźć sposób, w jaki sposób poprawić charakter drużyny i chłopaków. Umiejętności poszczególnych zawodników są naprawdę niezłe, organizacja gry przyzwoita, natomiast bardzo często brakuje nam determinacji, czy to pod bramką przeciwnika, czy też pod własnym polem karnym. Przez wspomniany mankament zamiast w kilku meczach dodatkowo punktować, kończymy tak, jak w Namysłowie. [rozmawiał KK]

Fot.: Szkoleniowiec MKS-u Adrian Pajączkowski (na zdjęciu) przewidywał ciężką przeprawę w Namysłowie. Liczył jednak, że
jego MKS ze Startem mimo wszystko nie przegra. [zdjęcie: Oliwer Kubus/www.nto.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Kibice wychodzili ze stadionu wyraźnie zadowoleni, bo choć mecz z Gogolinem był dziś ciężki, to jednak zwycięski.

Bartosz MEDYK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. W ciągu tygodnia rozegraliśmy trzecie spotkanie i była to nasza najlepsza gra w ostatnim miesiącu. Przede wszystkim wygraliśmy z dobrym zespołem, dobrze dysponowanym, grającym ofensywnie. Przed spotkaniem bardzo dobrze zdiagnozowaliśmy walory Gogolina, wiedzieliśmy, na co ich stać i sprawdziło się to, co przewidywaliśmy. Zagraliśmy poprawnie w obronie, unikając większych błędów. Choć te się też zdarzyły i wiadomo, że będę miał zespołowi kilka uwag z tego tytułu do przekazania, bo wciąż mamy co poprawiać. Przeciwnik ich jednak na nasze szczęście nie wykorzystał. Ale właśnie z tego tytułu mecz był emocjonujący do końca. Ciężko wywalczone zwycięstwo smakuje podwójnie. Teoretycznie po ostatnim tygodniu mogliśmy mieć 9 punktów więcej, choć równie dobrze moglibyśmy też zostać bez punktów.

StartNamyslow.pl: - Ostatni tydzień dał mimo wszystko sporą nadzieję namysłowskim kibicom, że sezon jest jeszcze całkiem realnie do uratowania. Zmniejszyliśmy nieco dystans do wyprzedzających nas bezpośrednio drużyn, oczekując jednocześnie arcyważnego pojedynku – jak zresztą każdego czekającego nas do końca sezonu – z TOR-em w Dobrzeniu.

- Musimy seriami zdobywać punkty. Faktem jest, że zaksięgowaliśmy 5 punktów do tabeli, ale przeciwnicy także punktowali. Wyniki drużyn walczących o utrzymanie są dziś nie do przewidzenia. Dlatego nie możemy patrzeć na to, co robi konkurencja, ale na swoje dokonania. Nie ukrywam, że wszystko to, co najbardziej emocjonujące, dopiero przed nami. Myślę, że nasze najbliższe trzy wyjazdy oraz domowa gra ze Stalą Brzeg odpowiedzą nam na pytanie, czy będziemy w stanie odbić się od tabelowego dna i utrzymać w IV lidze. Zbliżający się okres będzie według mnie sercem sezonu. Mam nadzieję, że nikt nam tego serca nie wyrwie.

- Pozostaje trzymać kciuki za wyjazdowe przełamanie w Dobrzeniu. Bo doskonale wiemy, że na wyjazdach nasze wyniki dalekie są od oczekiwań. Ewentualny sukces dosyć wyraźnie otworzyłby przed nami drzwi do utrzymania, natomiast porażka mogłaby je jeszcze bardziej przymknąć, by nie powiedzieć zatrzasnąć.

- Patrzymy na siebie, ale wiele zależy też od tego, jak punktować też będą przeciwnicy. Jak wspomniałem, decydujący będzie najbliższy miesiąc. Nie ukrywam, że trzy wyjazdy z rzędu mocno komplikują nam sytuację. Ale w ostatnim czasie pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem groźnym, który jest w stanie punktować również poza Namysłowem. Chłopcy przekonali się, że grając tak, jak ostatnio, tzn. koncentrując się na uważnej grze w tyłach, nie pozwalają rywalom stworzyć zbyt wielu sytuacji. My natomiast mamy swoje okazje w każdym spotkaniu. Ta droga jest chyba słuszna, choć oczywiście mamy świadomość, że wiele też zależy od tego, jakie warunki podyktuje w danym meczu rywal. Cieszę się, że chłopcy zobaczyli światełko w tunelu i cały czas widzimy szansę na utrzymanie. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy