Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Flaki z olejem"

Odsłony: 7337

Dariusz BROLL (trener Śląska Łubniany): - Flaki z olejem, krótko mówiąc. Moja ocena jest taka, że mecz toczył się w środkowej strefie boiska i nikt nie chciał przegrać. Być może chłopcy odczuli presję związaną z meczem. Z perspektywy kibica niewiele się w tym spotkaniu działo, bo oglądaliśmy raptem dwie sytuacje. W jednej w słupek strzelił Pabiniak, a w drugiej Paweł Grabowiecki z 7 metrów podał piłkę bramkarzowi. Według mnie nikt z obu drużyn nie zasłużył na wyróżnienie, podobnie jak sam mecz. To był typowy mecz walki, toczony w środkowej strefie boiska. Mecz, gra i walory piłkarskie były na przeciętnym poziomie. Gra oparta była na walce, sile i dynamice, a nie na konstruowaniu akcji.

StartNamyslow.pl: - Był to tzw. mecz o 6 punktów, bowiem spotkały się drużyny walczące o zachowanie ligowego bytu. Mówi się też, że w takich przypadkach lepiej jest, jak jest jeden zabity niż dwóch rannych. Po ostatnim gwizdku mieliśmy przysłowiowych dwóch rannych, ale z perspektywy tabeli bardziej „pokiereszowani” wyszli z rywalizacji goście.

- Jeśli przyjmiemy kontekst rozmowy w szukaniu pozytywów w marazmie, który obejrzeliśmy, to dla Łubnian był to mecz, który pozwolił zachować przewagę nad rywalem. I to jest pierwsza korzyść. Dla nas był to trzeci kolejny mecz bez porażki, co przed kolejnymi meczami pozwala nam się psychicznie podbudować. I wreszcie w dwumeczu jesteśmy lepsi od Namysłowa, co w przypadku zrównania się punktami, Namysłów będzie w tabeli niżej. To są trzy pozytywy, choć nie szukam ich na siłę. Potraktujmy je jako wartość dodaną tego meczu. [rozmawiał KK]

Fot.: Po meczu w Łubnianach trener Bartosz Medyk (na zdjęciu) odczuwał po meczu mimo wszystko niedosyt.

 

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Wynik meczu nie jest ani dla kibiców, ani dla piłkarzy i trenerów zadowalający. Obie ekipy liczyły na zwycięstwo, choć tak samo – mówię o sobie i trenerze rywali – taktycznie podeszliśmy do spotkania. Pierwsza połowa była na zbadanie przeciwnika, wyczekiwanie z koncentracją i naciskiem na to, żeby bramki nie stracić. Nie ukrywam, że moja decyzja była podyktowana ostatnim wysokim zwycięstwem Łubnian z drużyną Kup (3-0 przyp. aut.), która jest przeciwnikiem niezłym. I identycznie defensywnie zagrali rywale, dlatego słychać było opinię, że były to piłkarskie szachy. To nie był jednak mecz słaby, natomiast faktycznie był nudny dla kibica. Ranga meczu, w znaczeniu bojaźń przed ewentualną porażką i odpadnięcie z walki o uniknięcie spadku, determinowała nasze poczynania. Mamy problem z młodzieżowcami, gdyż Sarnowski i Drapiewski z różnych względów nie mogli w Łubnianach zagrać. To wymusiło na mnie podjęcie decyzji o zmianach w drużynie, co niekoniecznie związane było z moimi pierwotnymi przymiarkami. Młodzieżowcy są w tej chwili priorytetem w ustawieniu. Druga połowa była już dla nas. Tak naprawdę mecz powinniśmy wygrać. Ostatnie pięć minut, to z kolei dostosowanie się do starej piłkarskiej prawdy, mówiącej o tym, że jeśli na wyjeździe do tego momentu nie prowadzisz, to szanuj remis. Właśnie wtedy po błędzie środkowego obrońcy nastąpiła autoasekuracja, czyli zawodnik sam naprawił swój błąd. Było groźnie, mogliśmy ten mecz przegrać, ale skończyło się dla nas tylko na strachu. Wcześniej natomiast mieliśmy dwie klarowne okazje, które powinniśmy wykorzystać. Jak powiedział trener przeciwników: - Jeśli zespół marzy o utrzymaniu, to na wyjeździe musi strzelać bramki. My tego nie zrobiliśmy i padł remis. Wiem, że nie jest to wynik odbierany w kategoriach sukcesu, ale zawodu, niemniej trzeba szanować punkt wywalczony na wyjeździe.

StartNamyslow.pl: - Zadałem to pytanie trenerowi Śląska, zadam i Panu. Chodzi o powszechną opinię, mówiącą o tym, że gdy w meczu grają dwie drużyny walczące o ten sam cel, to lepszy jest jeden zabity niż dwóch rannych. Są dwaj ranni, ale mimo trudnej sytuacji w tabeli, Start wciąż pozostaje w grze o utrzymanie. I chyba to jest po dzisiejszym niedosycie krzepiące.

- To jest punkt, który wieziemy z wyjazdu, więc musimy go szanować, bo zdobyliśmy ich poza Namysłowem bardzo mało. Byliśmy blisko sukcesu i szkoda, że go nie osiągnęliśmy. Rywale w tabeli uciekają nam i to jest niepokojące. Nie mamy wesołej sytuacji, ale nie wolno się poddawać. Przed nami jeszcze 11 meczów, więc sporo się jeszcze może wydarzyć. Trzeba wygrywać spotkania. A czy jesteśmy w stanie? Myślę, że najbliższe gry dadzą nam odpowiedź. Musimy grać tak, żeby sięgać po 3 punkty, bo w naszej sytuacji remisy niewiele nam dadzą. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy