Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Słabością wymuszona rotacja"

Odsłony: 6303

Grzegorz KRAWCZYK (trener OKS-u Olesno): - Mecz zakończył się niczym w horrorze, bo w ostatnich sekundach meczu goście z rzutu wolnego trafili w poprzeczkę. Niemniej moim zdaniem to spotkanie powinniśmy rozstrzygnąć dużo wcześniej. Przede wszystkim nie strzeliliśmy rzutu karnego, mając jeszcze później dwie poprzeczki. Zupełnie niepotrzebnie dopuściliśmy do tak nerwowej końcówki. Widać było, że drużyna z Namysłowa nie ma zamiaru odpuszczać i poważnie myśli o otrzymaniu w IV lidze.

StartNamyslow.pl: - W pierwszej połowie Pana zespół wyglądał na boisku wyraźnie lepiej od Startu, ale zdobywając dwie bramki akurat po stałych fragmentach. W drugiej połowie pozwoliliście grać gościom i faktycznie mając ich na widelcu, o mało nie straciliście zwycięstwa.

- Mieliśmy dziś swoje problemy, bo przyplątały się i kontuzje i niedyspozycje kilku zawodników. Jeden z moich piłkarzy grał z gorączką, dlatego ogólnie trochę obawialiśmy się tej rywalizacji. Pod koniec zabrakło nam też trochę sił, więc tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa.

- Po dzisiejszej wygranej perspektywa podium jest już na wyciągnięcie ręki. A o co faktycznie wiosną grał będzie OKS Olesno?

- Po tych wszystkich perturbacjach, które dotyczyły nas jesienią, celem jest załapanie się do czołówki ligi. Ściślej mówiąc, chcemy zawalczyć o miejsca w trójce, ewentualnie pierwszej czwórce. Patrząc na dorobek punktowy w tabeli zarówno nasz, jak i konkurencji, mamy na to szanse. Trzeba jednak będzie regularnie zbierać punkty, bo jak wiadomo, dużo zespołów walczy o utrzymanie i o pełną pulę będzie ciężko w każdym spotkaniu. [rozmawiał KK]

Fot.: Grzegorz Krawczyk (na zdjęciu) przyznał, że jego drużyna w końcówce doprowadziła do horroru.
[zdjęcie: Sławomir Jakubowski/www.nto.pl]

 

StartNamyslow.pl: - Dramaturgii w końcówce dzisiejszego spotkania było sporo, ale niestety dla nas, nie udało się wywalczyć choćby jednego punktu.

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Każdy mecz ma swoją fabułę. Faktycznie mieliśmy kilka dobrych sytuacji kod koniec meczu i myślałem, że przy łucie szczęścia uda nam się zremisować. Niestety, tak się nie stało. Dużym problemem jest fakt, że po raz kolejny, choć nieznacznie, przegrywamy na wyjeździe. Uczciwie przyznam, że w przekroju całego meczu Olesno było drużyną lepszą. To dobry zespół, znaliśmy jego atuty i wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. W pierwszej połowie mimo gry z dosyć dużą przewagą Olesna szczególnie w środku pola, rywale nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji bramkowej. Organizacja naszej gry w defensywie była wówczas niezła. Zawiedliśmy natomiast przy stałych fragmentach gry, popełniając błędy, których można było uniknąć. Gdybyśmy wcześniej w dosyć prostych sytuacjach nie doprowadzili do kornerów, to być może tych bramek po rogach nie byłoby. Przy pierwszym golu zawodnik strzelający skierowany był twarzą do gry, dodatkowo wysoko wyskoczył do dośrodkowania i przeskoczył jednego z naszych obrońców. Drugi gol był natomiast brakiem wyniku organizacji i doświadczenia zawodników grających w polu. W tej konkretnej sytuacji powinniśmy przeciwnika złapać na spalonym, tymczasem ktoś został w polu bramkowym, a zawodnik z tego skorzystał przy dobijaniu piłki po wcześniejszym, nieudanym strzale. W drugiej połowie groźna była prawa strona gospodarzy, choć nie ukrywam, że liczyłem iż doprowadzimy do remisu. Były ku temu sytuacje, a z tak mocnym zespołem jak Olesno, trzeba wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Stworzyliśmy sobie trzy sytuacje bramkowe: Miłosza Kostrzewy, później świetna okazja Rafała Żołnowskiego i strzał w poprzeczkę z rzutu wolnego w ostatniej akcji meczu Patryka Pabiniaka. Idealna okazja Rafała była kluczową sytuacją meczu. Oczywiście przeciwnicy też mieli swoje okazje, po tym jak zaczęliśmy grać do przodu i odkryliśmy się. Przed rundą obiecywaliśmy sobie, że w każdym meczu będziemy walczyć do końca i tak właśnie dziś było. Obroniony karny to oczywiście zasługa Wojtka Stasiowskiego, choć wolałbym, żeby Wojtek przed przerwą lepiej wznawiał grę. Musimy zdecydowanie poprawić grę w obronie, bo to klucz do jakichkolwiek sukcesów w przyszłości. Jeśli nie zaczniemy punktować na wyjazdach, to nawet dobre mecze w naszym wykonaniu przed własną publicznością nic nam nie dadzą, tym bardziej, że meczów domowych mamy teraz mniej niż jesienią. Dużym minusem była duża rotacja w składzie i to dopiero w drugim meczu rundy. Zagraliśmy wyraźnie innym składem niż przed tygodniem, więc trudno nazwać to ciągłością. Ale roszady nie były pochodną moich decyzji, lecz zostały wymuszone kontuzjami, kartkami oraz sprawami osobistymi niektórych zawodników. Zwycięski skład z Chemikiem teoretycznie powinien grać w następnym spotkaniu, chyba, że zdecydowałbym inaczej. Tymczasem miałem mocno ograniczone pole manewru. To jest nasza słabość. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy