Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Dobry mecz, to wygrany mecz"

Odsłony: 7496

Sebastian SOBCZAK (trener Stali Brzeg): - Wiedzieliśmy, że będzie to dla nas bardzo ciężki mecz i to się potwierdziło na boisku. Ostrzegałem chłopaków, że nieważne, które miejsce zajmuje obecnie Start Namysłów, bo w poprzednim sezonie

też obie drużyny zajmowały różne pozycje, a mecze wyglądały tak samo, czyli były zacięte. Myślę, że Namysłów w meczach ze Stalą zawsze dokłada coś więcej, niż w pozostałych grach. Ale trudno się temu dziwić, bo to spotkanie derbowe i każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Mecz bardzo źle się dla nas ułożył. Straciliśmy bramkę już w szóstej minucie, a potem nie potrafiliśmy właściwie zareagować. Na dodatek po półgodzinie gry padł ze stałego fragmentu drugi gol dla namysłowian. Naprawdę kiepsko to w tamtym momencie wyglądało. Posiadaliśmy wprawdzie piłkę przy nodze, ale nic z tego nie wynikało. Spodziewaliśmy się takiego przebiegu gry, ale też do przewidzenia było, że w którymś z meczów ktoś popełni błąd i przeciwnik nas ukłuje. I to się stało, akurat w meczu derbowym i do tego błędy popełniliśmy dwukrotnie. Nasz sytuacja w pierwszej połowie była więcej niż zła. W głowie miałem jednak myśl, że można zagrać inaczej. Dlatego w przerwie próbowałem wbić chłopakom do głowy, że każdy mecz z Namysłowem nie może wyglądać tak samo, czyli przede wszystkim nie gramy tego, co sobie założyliśmy. O to miałem największe pretensje do zespołu. Błędy się zdarzają i nawet jak je popełnialiśmy wcześniej, to zespół zawsze dobrze reagował. Myślę, że mentalnie udało mi się w przerwie ruszyć chłopaków, bo druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. W dalszym ciągu byliśmy przy piłce, ale przede wszystkim zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Dwie dobre zmiany też nam w tym pomogły. Mam na myśli choćby wejście Marcina Mazura, który rozruszał grę z przodu. Na nim był karny i to on dograł piłkę na głowę Łukasza Szpaka, który strzelił na 3-2. Gol kontaktowy na pewno dodatkowo podkręcił tempo gry drużyny. Chłopcy wtedy uwierzyli, że są w stanie doścignąć rywala. Mówiliśmy o tym, że najpierw musimy poszukać kontaktu, potem remisu, a jeśli wystarczy czasu, to nawet będzie nas stać na zwycięstwo. I to akurat nam się w tym meczu udało, choć nie zawsze tak jest. Cieszę się, że druga połowa dała nam sukces. Trochę szczęścia też nam dopisało, że to się tak potoczyło, ale duża zasługa w tym właśnie drużyny.

StartNamyslow.pl: - Pewnie bramkarz Szymocha mógłby po meczu śmiało postawić duże piwo kolegom z pola. Nie popisał się przy straconych golach, ale koledzy wyratowali go z opresji, strzelając jednego gola więcej od namysłowian.

- Tak też było. Marek już w przerwie powiedział, o czym nie wiedziałem, że jak wygramy, to postawi chłopakom po meczu piwo. I słowa dotrzymał (uśmiech).

- Dotychczasowa seria Stali w postaci dziesięciu zwycięstw z rzędu jest niewątpliwie imponującym wynikiem. Natomiast zastanawiam się, czy wobec tego, że kompletnie nie wyszła Wam pierwsza połowa ze Startem, a w drugiej odrodziliście się niczym Feniks z popiołów, nie spowoduje, że i tak już silna mentalnie Stal Brzeg, stanie się jeszcze mocniejsza.

- Myślę, że to bardzo słuszna uwaga. Po meczu dyskutowaliśmy nawet o tym. W sytuacji, kiedy zespół wychodzi z opresji i ze stanu 0-2 potrafił doprowadzić do zwycięstwa, to jest to duża sztuka. Tym bardziej, że z Namysłowem zawsze nam się ciężko gra. Dlatego, tak jak Pan zauważył, strona psychiczna może się stać jeszcze większym atutem zespołu. Chciałbym, żeby tak rzeczywiście było i mam nadzieję, że po ostatnim meczu wyjdziemy na kolejne tylko mocniejsi.

- Pan miał swoje uwagi do drużyny, jeśli chodzi o grę, mimo, że ostatecznie i tak udało się Wam pokonać Start. Ale pewnie przyzna Pan, że z perspektywy kibica taki dreszczowiec, jaki w sobotę zafundowały widzom obie drużyny, jest świetną promocją i reklamą dla IV ligi opolskiej.

- Jak najbardziej się zgadzam. Fajnie, że był doping kibiców z obu stron. Atmosfera na trybunach była bardzo dobra. Po pierwszej połowie dużą satysfakcję mieli kibice z Namysłowa, natomiast my cieszyliśmy się z końcowego wyniku. Dla kibica, który płaci za bilet i przychodzi obejrzeć dobre spotkanie, mecz Stali ze Startem był bardzo emocjonujący. [rozmawiał KK]

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Skomentuję to krótko i po sportowemu: przegraliśmy. Wynik decyduje o sukcesie, a ja przestrzegam przed hurraoptymizmem. Owszem, możemy tylko żałować, że nie wygraliśmy, ale punktów nam w tabeli nie przybędzie, jeśli będziemy się chwalić, że niewiele zabrakło do pokrzyżowania planów liderowi. Były momenty, w których graliśmy poprawnie, ale zespół z Brzegu był dla nas zupełnie nieosiągalny, jeśli chodzi o poziom. W piłce nożnej dobry zespół może przegrać mecz ze słabszym rywalem. A właśnie jako zespół, Stal była zdecydowanie lepsza piłkarsko. Faktem jest, że sytuacja tak nam się ułożyła, że powinniśmy to spotkanie co najmniej zremisować. A przy większych umiejętnościach mojego zespołu ten mecz powinniśmy zdecydowanie wygrać. Wspominałem już o tym, że jak się strzela dwie bramki na wyjeździe, to taki mecz trzeba wygrać. My jednak bramki zbyt łatwo tracimy. To wynika m.in. ze skromnych umiejętności. Znamienne jest to, że w pierwszej połowie zagraliśmy całkiem nieźle, mimo że zespół z Brzegu też był wtedy lepszym. Wynik był wtedy dla nas bardzo korzystny. W drugiej połowie wszystko się jednak zmieniło na naszą niekorzyść. Zabrakło nam po przerwie sił, zespół nie wytrzymał tempa narzuconego przez rywali. Cofnęliśmy się zbyt głęboko, do tego nasza lewa strona nie sprostała huraganowym atakom brzeżan w tym sektorze boiska. I stąd, czyli z prawej strony Stali, pojawiało się największe zagrożenie dla nas. Arbiter zagwizdał karnego dla gospodarzy, choć opinie co do zasadności jego podyktowania były różne. Według mnie był to przełomowy moment meczu. Gdyby nie został podyktowany, to być może bylibyśmy w stanie to spotkanie zakończyć w lepszych nastrojach. To jednak tylko gdybanie. O tym meczu musimy jak najszybciej zapomnieć i skupić się na kolejnej grze. Wolę dostać raz porządne lanie na boisku, a nie przegrywać mecze, jak kilka poprzednich, w których byliśmy zespołem lepszym. Nie mówię tu w tym momencie o spotkaniu ze Stalą, bo tu sytuacja mogła być odwrotna. Mogła, ale nie była. To wynika z braku doświadczenia. W Brzegu wystarczyło zwolnić tempo gry i wybijać z rytmu przeciwnika, czyli zastosować typowe boiskowe cwaniactwo. Jeśli jednak zawodnik nie ma wyczucia, co w danym momencie należy zrobić na murawie, no to mówimy o braku doświadczenia i umiejętności. Co do Stali, to całkiem niedawno w Starcie grali Łukasz Szpak i Łukasz Bonar, którzy wyróżniali się w naszym zespole siłą, umiejętnościami i motoryką. Natomiast grając teraz w Brzegu są jednymi z zawodników na boisku, grającymi dobrze, ale nie wyróżniającymi się na tle kolegów. To świadczy o sile i potencjale tego zespołu. To bardzo mocny przeciwnik, grający interesującą piłkę. Nie bali się grać z tyłu, umiejętnie rozgrywali piłkę przy dużej wymienności pozycji. Ich gra mogła się podobać. My zagraliśmy dosyć skutecznie w pierwszej połowie, ale później to się nam wszystko posypało. Straciliśmy za łatwe bramki. Mogliśmy je stracić w innych sytuacjach, ale niekoniecznie w tych, w których faktycznie padły.

StartNamyslow.pl: - Gdybyśmy z Brzegu wrócili z wysoką porażką, wynikającą z faktycznej różnicy potencjałów obu ekip, to pewnie dosyć szybko przeszlibyśmy nad tym meczem do porządku dziennego. Tymczasem niedosyt po spotkaniu jest ogromny, bo mieliśmy lidera na widelcu, ale ostatecznie nawet nie udało się Startowi osiągnąć choćby remisu.

- Sukces w meczu ze Stalą Brzeg przydałby się bardzo całemu środowisku piłkarskiemu Namysłowa. Morale w drużynie i kibicach jest w tej chwili bardzo niskie, więc niewątpliwie wygrana bardzo by nas wszystkich wzmocniła, dała takiego mentalnego kopa. Zespół wreszcie uwierzyłby bardziej w siebie, że umie grać i potrafi wygrywać nawet z najsilniejszymi. Z wyjątkiem meczu w Brzegu, gdzie graliśmy sposobem, we wcześniejszych trzech spotkaniach byliśmy zespołem wyraźnie lepszym od przeciwników, tak jak dziś Brzeg był lepszy od nas, a zdobyliśmy tylko trzy punkty z Otmuchowem. Diabeł tkwi jednak w piłkarskich szczegółach, gdzie każdy element jest ważny w każdej minucie meczu. Nie można po prostu przejść przez mecz i myśleć, że może się uda. Każdy zawodnik tworzy wartość zespołu. A suma tych wszystkich umiejętności daje na końcu wynik. Owszem, można mieć w piłce szczęście. Można zagrać słabo i wygrać. My gramy nieźle, a sporymi fragmentami nawet dobrze, ale pojawiają się błędy indywidualne i jako zespół nie tworzymy jeszcze oczekiwanej jakości. Potrafimy grać w piłkę, ale gdy przeciwnik wykorzystuje nasze słabości, to wtedy jest klapa. Walczymy, mamy swój nakreślony do końca rundy cel i wierzymy, że uda nam się go wspólnie osiągnąć. Sprowadziłem trochę chłopców na ziemię, mówiąc, że zagraliśmy może i niezły mecz, ale to się zupełnie nie liczy Bo dobry mecz, to wygrany mecz. Przez moment byliśmy w Brzegu w Lidze Mistrzów, mówię o atmosferze, ale na końcu pojawiło się duże rozczarowanie. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy