Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Czujemy się jak Szkoci"

Odsłony: 6758

Przemysław DYNDOR (trener Czarnych Otmuchów): - Mecz bez historii, ale jednak z historią. To było spotkanie outsiderów IV ligi, co było widać po jego poziomie. Wyszliśmy na mecz w ustawieniu z dwoma napastnikami, chcąc powalczyć

o punkty. Zagraliśmy bez dwóch podstawowych zawodników, ale to nas akurat w małym stopniu tłumaczy. W pierwszej połowie gra toczyła się w środku pola. Mecz był w miarę wyrównany, choć nieco więcej zagrożenia stwarzali gospodarze. Na drugą połowę Czarni wyszli na boisko bardziej zdeterminowani i to było widać w naszej grze. Wiadomo, że głównym czynnikiem aktywniejszej gry drużyny był gol, który namysłowianie zdobyli przed przerwą. Mimo starań nie do końca to wychodziło, a gospodarze kilka razy groźnie zaatakowali i mogli podwyższyć prowadzenie. Naszemu zespołowi dopisało jednak trochę szczęścia. Zanim zdobyliśmy gola wyrównującego po ładnym strzale Arka Wąchały, to dobrą sytuację nieco wcześniej zmarnował Wojtek Górzyński. To były słabe zawody z dużą ilością strat i chaotycznej gry. Obie drużyny miały spore problemy, żeby zawiązać akcję i wymienić choćby kilka podań. O końcówce meczu mówił chyba nie będę, bo czuliśmy się chwilę po gwizdku, jak Szkoci po czwartkowym meczu z Polakami. Straciliśmy decydującego o porażce gola w ostatniej sekundzie meczu, wcześniej niepotrzebnie tracąc piłkę w bocznym sektorze boiska. Ten gol chłopaków załamał. Oby tylko ta sytuacja nie odbiła się na zespole w kolejnych meczach. Mamy bardzo mało punktów na koncie, do tego przejęliśmy rolę „czerwonej latarni” tabeli. Ciężko będzie się nam w tym sezonie utrzymać. Podsumowując. Były to wyrównane zawody ze wskazaniem na Start, który po 3 punkty sięgnął zasłużenie.

StartNamyslow.pl: - Pana zespół może sobie mocno pluć w brodę. Bo jeśli wyrównuje się w 85 minucie i wypuszcza remis z rąk, to można być złym tylko i wyłącznie na siebie.

- Niestety, to prawda. Bardzo szkoda nam straconego punktu, ale nic już nie zrobimy. Chłopcy są źli, bo remis mieli w garści. Zespół musi się pozbierać i walczyć dalej, choć wiadomo, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Miejmy nadzieję, że odblokujemy się już w meczu ze Starowicami. Jesień nas nie rozpieszcza. Przy okazji pochwalę dobrą pracę trójki sędziowskiej, bo było to dobre sędziowanie. [rozmawiał KK]

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Jestem zadowolony. Dramaturgia w meczu była spora, ale liczy się to, co nastąpiło po ostatnim gwizdku. Mam na myśli punkty i nasze pierwsze zwycięstwo. Mimo wygranej wciąż uważam, że mamy sporo do poprawienia. Przede wszystkim powinniśmy grać bezpieczniej w momencie, gdy prowadzimy. Musimy wtedy wykazywać się większym rozsądkiem, bezpieczną taktyką i mniejszym chaosem. Wtedy wyeliminujemy nerwowość, którą prezentowaliśmy w trzech ostatnich meczach. Z nich musimy wyciągnąć właściwe wnioski. Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem od przeciwnika, choć oczywiście mieliśmy różne momenty w czasie gry. Chłodna i wietrzna aura nie sprzyjała płynnej grze. Stworzyliśmy dużo sytuacji ofensywnych, ale brakowało nam ostatniego dobrego podania. Skuteczność w dalszym ciągu nie jest w drużynie na takim poziomie, jakiego oczekuję. Gramy dosyć odważnie, ale brakuje wspomnianej skuteczności, co jest miarą sukcesu w piłce nożnej. I stąd też niska pozycja w tabeli.

StartNamyslow.pl: - Cieszymy się z pierwszego sukcesu, choć przypadł nam on w udziale w dramatycznych okolicznościach. Przed tygodniem wspomniał Pan o przyciąganiu przez drużynę piłkarskiego pecha. Dziś można było odnieść wrażenie, że ten pech przeszedł na rywala z Otmuchowa.

- Dużo jest tez piłkarskich, mówiących o szczęściu i pechu. Ale nie ma co ukrywać, że bramka w ostatnich sekundach spadła nam z nieba. Po golu dla Czarnych przez moment pojawiły mi się w głowie scenariusze z dwóch poprzednich meczów. Ale ku naszej uciesze, tym razem było inaczej. W przerwie powiedziałem chłopakom, że mamy grać jak reprezentacja Polski w meczu ze Szkocją. Do końca, bez względu na okoliczności, do ostatniej akcji meczu. Piłka nożna jest grą niezgłębioną, pełną tajemnic. Niekiedy trudno wytłumaczyć okoliczności, które pojawiają się w meczu. Fajnie, że udało się wygrać. Mam nadzieję, że to zwycięstwo nas podbuduje pod każdym względem. To bardzo ważna dla nas wygrana, bo przecież musimy gonić wyprzedzającą nas grupę zespołów, która nam dosyć wyraźnie uciekła. Przed nami jeszcze kilka jesiennych meczów i każdy z nich będzie bardzo ważny. W każdym z nich będzie gra o wszystko. W sobotę w Brzegu może być różnie. Liczę jednak na to, że sukces na tyle nas podbuduje, że z liderem zagramy wyrównane zawody.

- Rzeczywiście chłopcy zagrali jak Polacy ze Szkotami, a Patryk Pabiniak wcielił się w rolę Roberta Lewandowskiego, strzelając gola na początku meczu oraz w ostatnich sekundach. Tyle, że z lepszym skutkiem, bo bramki „Lewego” dały Polakom remis, a gole Patryka zwycięstwo Startowi.

- Różnica jest taka, że Patryk strzelił ładniejsze bramki niż Lewandowski (uśmiech). Nie chodzi jednak o piękno bramek, ale o to, żeby je zdobywać. Patryk bardzo dobrze się dziś zaprezentował. Dobrze rozgrywał piłkę i był egzekutorem. A nam egzekutorów brakuje. Słabością naszej drużyny jest to, że mało zawodników oddaje decydujące strzały zakończone sukcesem.

- Wspomniał Pan o meczu w Brzegu. Może tabela na to nie wskazuje, ale z naszego punktu widzenia w sobotę czeka nas jeden z najciekawszych meczów kolejki. Zadanie przed Startem niezwykle trudne, choć w futbolu wielokrotnie już się zdarzyło, że Dawid pokonywał Goliata.

- Mecze derbowe i jak w tym przypadku, prawie derbowe, z reguły są najbardziej emocjonujące. Czekają nas takie małe derby. Bo choć Brzeg leży w innym powiecie, to jednak jest przeciwnikiem, do którego mamy najbliżej, jeśli chodzi o odległość. Mecze ze Stalą Brzeg zawsze były dobre, a ten zespół akurat mentalnie nam leży. Z brzeżanami było ciekawie i przeważnie kończyliśmy te spotkanie sukcesami. Oczywiście to tylko historia i dziś nie można porównywać tego co było, z tym co jest. Mam jednak nadzieję, że będzie to z naszej strony na tyle dobre spotkanie, że powalczymy o to, żeby nie zawieść i przywieźć punkty. A jak będzie, to się okaże. Sądzę, że chłopcy czują rangę i czekającą ich odpowiedzialność przed pozostałymi spotkaniami. Musimy zagrać perfekcyjnie, na 100% swoich umiejętności. Ten zespół stać na to. Przy dobrej grze taktycznej i bez błędów indywidualnych jesteśmy w stanie zapunktować. To recepta na sobotę. Wiadomo, że przeciwnik – jak na opolską IV ligę – jest bardzo mocny. Tu nie ma dyskusji, bo liderem jest bezapelacyjnym. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy