Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Problem z umiejętnościami zespołu"

Odsłony: 6134

Wojciech LASOTA (trener TOR-u Dobrzeń Wielki): - Wiedzieliśmy, że nie będzie to dla nas łatwe spotkanie. Graliśmy z drużyną, która jest outsiderem rozgrywek, na pewno jednak wcześniejsze wyniki nie odzwierciedlają potencjału

zespołu z Namysłowa. Spodziewaliśmy się, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Biorąc pod uwagę fakt, że Namysłów musi się w końcu przełamać, współczuję tym drużynom, które dopiero będą ze Startem grały. Jestem przekonany, że namysłowianie zaczną punktować.

StartNamyslow.pl: - Jednym z przełomowych momentów meczu były kontrowersje, które powstały przy rzucie karnym dla Startu. Dodajmy, rzucie karnym niewykorzystanym.

- Na pewno dzięki dobrej interwencji bramkarza dostaliśmy drugie życie. Nie chcę komentować decyzji sztabu medyczno-trenerskiego gospodarzy, niemniej sędzia podjął taką, a nie inną decyzję, która uniemożliwiła Samborskiemu strzelanie karnego. Dzięki obronionej jedenastce byliśmy dalej w grze. W drugiej połowie chcieliśmy zagrać zdecydowanie wyżej, udało się strzelić bramkę wyrównującą, a w końcówce zwycięską. W konsekwencji sięgamy po trzy punkty.

- Zadanie ułatwiła Wam również czerwona kartka dla Rafała Samborskiego, bo po tym zdarzeniu zaczęliście już grać zdecydowanie do przodu. Nie wszystko może wychodziło TOR-owi tak, jakby Pan tego oczekiwał, niemniej cel osiągnęliście.

- Czasami cele osiąga się na skutek przypadkowych zdarzeń. Piłka nożna zna jednak mnóstwo takich przypadków, gdzie grając jedenastu przeciw dziesięciu, wychodzi to o wiele gorzej. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że z trudnym przeciwnikiem i z trudnego terenu wywozimy zwycięstwo.

- Przed meczem usłyszałem nieco żartobliwą wypowiedź, że dopóki trener Lasota nie zetnie włosów, to Start nie wygra z prowadzonym przez Pana zespołem. No i sprawdziło się. Włosy są na swoim miejscu, a TOR zabiera do Dobrzenia trzy punkty (uśmiech). Co Pan na to?

- Przez większość swojego życia noszę długie włosy, więc nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić (uśmiech). Pamiętam jednak przypadek, kiedy Namysłów wygrał z zespołem przeze mnie prowadzonym. Musicie to sprawdzić w swoich statystykach, bo było takie – nieszczęśliwe dla mnie – zdarzenie (uśmiech).

P.S. Jedyna porażka Wojciecha Lasoty w roli trenera zespołu rywalizującego ze Startem Namysłów miała miejsce 22.09.2012 r. Wówczas to w Namysłowie czerwono-czarni pokonali prowadzoną przez niego Swornicę Czarnowąsy 2-1, do przerwy… przegrywając 0-1 (gole: P.Pabiniak 55’, Samborski 60’ – Żołnowski 5’ samobójczy).

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Gorzej już być nie może. Jesteśmy na samym dnie i do następnej kolejki nic się w tej materii nie zmieni. Nie mamy prawa być zadowoleni. Przebieg meczu w tym momencie już się nie liczy, liczy się tylko wynik. Dużo dziś było emocji negatywnych. O ile w pierwszej połowie emocje były u wszystkich pod kontrolą i mecz wyglądał na ciekawy, to później na boisku zapanował wielki chaos, oczywiście z udziałem dwóch zespołów i sędziów. Po raz pierwszy w swojej trenerskiej przygodzie z piłką nie podziękowałem sędziom za mecz. Niestety, arbiter wypaczył wynik meczu i szkoda wysiłku chłopaków, który poszedł na marne. Prowadzący dziś zawody arbiter nie ma żadnego doświadczenia, uprawniającego go do sędziowania na tym poziomie. Może więc z tego powodu popełnił irracjonalne błędy. Reagował na każdy krzyk przerywaniem gry. Staram się być obiektywny przy ocenie meczów, tak z pozycji trenera, jak i kibica. Jeśli nie ma lepszych sędziów, to opolskiej piłce możemy tylko współczuć. Mecz przegraliśmy niejako na własne życzenie, to też trzeba sobie powiedzieć. Straciliśmy zbyt łatwo obie bramki. Goście nie przeprowadzili żadnej płynnej akcji, a zdobyli trzy punkty. Piłka nożna nie powinna przypominać rugby. Graliśmy poprawnie. Finezji w naszych poczynaniach może nie było, ale kilka akcji mogło się podobać. Smutne jest to, że chłopcy wykonali kawał pracy, ale bez żadnego wymiernego efektu. Po raz drugi zagraliśmy w tym samym składzie i widać już było nieco lepsze zgranie. Nie strzeliliśmy karnego na 2-0, a później straciliśmy dwie bramki w bezsensownych okolicznościach. Mimo wszystko mam nadzieję, że w końcu odbijemy się od dna.

StartNamyslow.pl: - Do momentu nieszczęsnego dla nas rzutu karnego gra drużyny wyglądała więcej niż poprawnie. No, ale po kontrowersji z karnym arbiter podciął nam też drugi raz skrzydła, pokazując czerwoną kartkę Rafałowi Samborskiemu. I scenariusz całkowicie się odmienił.

- Pamiętam mecze, w których sędziowie potrafili wyłapać boiskowe niuanse i zinterpretować czystego karnego jako… symulację. Nie podejrzewam sędziego o stronniczość w dzisiejszym meczu. Temu arbitrowi zabrakło umiejętności w realnej ocenie boiskowych zdarzeń.

- Pomijając kontrowersje, faktem jest, że obie bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry. Ściślej po rzutach rożnych. A to nie powinno się zdarzyć.

- Przy stałych fragmentach w zespole pojawia się niezrozumiała dla mnie panika. Niepotrzebnie faulujemy, stwarzając możliwość dogrania piłek rywalowi pod bramkę. Do tego zbyt łatwo dopuszczamy do rzutów rożnych na korzyść przeciwników. Wszystkie te aspekty są do opanowania, ale potrzebne są umiejętności i spokój pod własną bramką.

- Wszyscy mamy niezadowolone miny i opuszczone głowy. Ale może wreszcie w następnym tygodniu uda nam się zwyciężyć? Pytam, bo z Po-Ra-Wiem zagramy mecz nr 300 na poziomie IV ligi. Byłoby miło uczcić sukcesem taki jubileusz.

- Dziś byliśmy bardzo blisko sukcesu, ale ten przeszedł nam koło nosa. Tydzień temu goniliśmy przez całą drugą połowę wynik, ale też się nie udało. Mądrzejsi będziemy po meczu. Trzeba zagrać dobre zawody, bez błędów własnych. Nie możemy się załamywać obecną sytuacją, aczkolwiek nie ukrywam, że od tego wszystkiego boli mnie głowa. Zdiagnozowałem przyczynę obecnego stanu rzeczy. Mamy problem z umiejętnościami jako zespół. Jeśli mamy rzut karny, to musimy go wykorzystać. Jeśli gramy w defensywie, to nie możemy dopuszczać, żeby przeciwnik seryjnie wykonywał rzut rożne i wolne, bo to jest też – jak dziś było widać – spore ryzyko utraty bramki. Jesteśmy źli na sędziego, ale w dzisiejszej porażce dużo jest też naszej winy. Piłka nożna jest składową wielu elementów na boisku, ale nie da się wszystkiego przewidzieć. Ten mecz pokazał, że jakiś potencjał w drużynie drzemie. Tyle, że na razie nie potrafimy go zaprezentować w walce o punkty. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy