Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Będzie nowy trener"

Odsłony: 6838

Leszek JĘDRASZCZYK (trener Po-Ra-Wia Większyce): - W pierwszej połowie moi chłopcy nie podjęli walki. Start zagrał bardzo ambitnie i agresywnie. Widać było, że Wasz zespół za wszelką cenę chciał zdobyć trzy punkty. Nie wiem skąd takie

podejście mojej drużyny. Być może zespół wystraszył się tej agresywnej gry gospodarzy, albo po prostu pękł. Poza jedną sytuacją, w której mogliśmy wyjść z akcją „sam na sam”, nie stworzyliśmy żadnego zagrożenia. Start Namysłów grał bardzo mądrze, w zarodku przerywając nasze akcje. Miejscowi odbierali nam piłkę, ewentualnie akcje przerywali faulem. Nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł. Poza tym przy tylu stratach przy pierwszym czy drugim podaniu, mojemu zespołowi nie należało się zwycięstwo, ani nawet remis.

StartNamyslow.pl: - Krótko mówiąc, tak się gra jak przeciwnik pozwala. A dziś Start na wiele Pańskiemu zespołowi nie pozwolił.

- Dokładnie tak. Start zagrał dziś tak, jak się powinno w piłkę grać. Jeśli chodzi o drugą połowę, to ta była już bardziej wyrównana. Gospodarze stworzyli dwie – trzy sytuacje, włącznie z problematyczną sytuacją dotyczącą nie przyznania Wam rzutu karnego. Czy był tam faul czy nie? Z mojej perspektywy nie byłem w stanie jednoznacznie tego ocenić. Wspomniana sytuacja wynikała z tego, że w obronie zmuszeni byliśmy już grać jeden na jeden, gdyż chcieliśmy doprowadzić do wyrównania. Namysłowianie zagrali bardzo mądrze w defensywie. Spokojnie drugą część zawodów przetrzymali i mogę zawodnikom Startu tylko pogratulować. Obawiałem się spotkania w Namysłowie, bo doskonale wiedziałem, że z racji Waszej sytuacji w tabeli, Start za wszelką cenę będzie dążył do zwycięstwa.

- Przed spotkaniem z Po-Ra-Wiem mieliśmy lekkie obawy z racji niesamowitych wyników, które Pana zespół uzyskiwał. Przyzna Pan, że Pana podopieczni są nieobliczalni.

- Mamy bardzo młodą drużynę, podobnie zresztą jak Start. Nie mamy problemów ze stabilizacją fizyczną i taktyczną, ale ze stabilizacją w warstwie mentalnej i psychicznej. Potrafimy zagrać dobre mecze z przeciwnikami notowanymi wyżej, natomiast kiepsko prezentujemy się z drużynami teoretycznie słabszymi. Z czołówką tabeli nie boję się grać, bo wiem, że chłopcy na pewno zagrają ambitnie. Można zresztą prześledzić wyniki i aktualną klasyfikację IV ligi, żeby się o tym przekonać. Poza tym gramy dwa mecze dobre i jeden słabszy. A spotkanie w Namysłowie było właśnie tym trzecim meczem. Musimy nad tym popracować… Choć po prawdzie od Nowego Roku z zespołem pracował będzie nowy trener.

- A dlaczego mówi Pan o nowym trenerze? Patrząc na osiągane przez Po-Ra-Wie rezultaty pod Pana kierownictwem, według mnie doskonale sprawdził się Pan w umownej roli strażaka.

- Uściślając, to w klubie pozostaję, ale w roli koordynatora. Klub musi jednak sprowadzić nowego szkoleniowca, gdyż ja współpracowałem z drugim trenerem Mariuszem Janikiem, który ze względu na sytuację zdrowotną przez najbliższe dwa miesiące będzie wyłączony z treningów. Ja z kolei pracuję w Częstochowie i w tygodniu bywałem na jednym, górą dwóch treningach. Za mnie do klubu przychodzi Pan Latosik, który ostatnio pracował z kędzierzyńskim Chemikiem i to on będzie miał za zadanie przygotować zespół do rundy wiosennej. Życzę nowemu trenerowi powodzenia oraz jak największej zdobyczy punktowej na wiosnę. Tym bardziej, że druga część tabeli jest bardzo spłaszczona i dosłownie dwie porażki mogą spowodować, że zespół nagle może się znaleźć w strefie spadkowej.

- A propos strefy zagrożonej spadkiem. Przed sezonem Po-Ra-Wie wymieniane było w pierwszej kolejności, jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Tymczasem jesień zakończyliście w środku tabeli, będąc jedną z większych niespodzianek wśród IV-ligowych beniaminków.

- Objąłem zespół od szóstego meczu. Trudno mi powiedzieć, jak wyglądałby nasz dorobek punktowy, gdybym prowadził drużynę od początku. Tego już nie sprawdzimy. Biorąc jednak pod uwagę mecze z moim udziałem na ławce, to odczuwam niedosyt, bo zagraliśmy w kilku meczach pechowo. Gdyby nie to, pewnie mielibyśmy na koncie kilka punktów więcej. Mamy zespół o sporym potencjale i uważam, że jeśli w tym sezonie się utrzymamy, to za rok lub dwa możemy walczyć o miejsca w ścisłej czołówce. Po chłopcach już widać, że wiedzą już o co chodzi w grze na poziomie IV ligi i z każdym kolejnym miesiącem to powinno skutkować lepszą grą. Początek w wykonaniu Po-Ra-Wia był ciężki, a wynikało to głównie z przestawienia się na zupełnie inną grę. W okręgówce moi napastnicy potrafili obiec po trzech rywali, nierzadko bez treningu, mało zwrotnych i z brzuszkami. Tracz strzelał wówczas po 30 goli, natomiast w IV lidze wszyscy są już przygotowani do gry i gra się zupełnie inny futbol. Uważam, że jak chłopcy nabiorą doświadczenia, to wtedy będą groźni dla najlepszych.

- Panie trenerze, dziękuję za rozmowę, życząc Po-Ra-Wiu realizacji celu w postaci utrzymania.

- Także życzę Startowi, żeby się utrzymał, bo szkoda byłoby, żeby zespołu z dużymi tradycjami zabrakło w IV lidze. Podobnie jak my, macie młodą i perspektywiczną drużynę, która pewnie już za rok będzie bardzo groźna. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Przed meczem mówiłem chłopakom, że namysłowski stadion jest naszą twierdzą i nie możemy pozwolić, aby rywal z Większyc ją zdobył. Od początku zakładaliśmy twardą grę i walkę o zwycięstwo. Przypominaliśmy sobie, że u siebie gra nam się zdecydowanie lepiej niż na obcych boiskach. To się potwierdziło na boisku, skąd podnieśliśmy trzy punkty. Cieszę się ze zwycięskiego zakończenia rundy jesiennej, choć mały niedosyt jest. Dzisiejsze spotkanie powinniśmy zakończyć wyższym wynikiem, ale ponownie zabrakło nam skuteczności pod bramką przeciwnika. Na szczęście nie straciliśmy gola, więc jedno trafienie z naszej strony okazało się trafieniem decydującym o końcowym rezultacie.

StartNamyslow.pl: - Kończymy rundę jesienną z punktowym „oczkiem” na koncie. Czy z perspektywy 17 ligowych meczów osiągnięty wynik zadowala Pana?

- Zakładałem, że zdołamy uplasować się w pierwszej dziesiątce, tymczasem jesteśmy blisko strefy spadkowej. Nie mogę więc być zadowolony, tym bardziej, że punktów na koncie powinniśmy mieć więcej. Muszę jednak chłopców wziąć w obronę, bo proszę pamiętać, że do rozgrywek przystąpiliśmy właściwie nowym składem i nasz zespół przez cały ten okres zbierał doświadczenie. W niejednym meczu popełniliśmy błędy, z których – mam nadzieję – wiosną wyciągniemy właściwe wnioski. Uważam, że udało nam się zbudować młodą, perspektywiczną drużynę, na korzyść której będzie działał czas i kolejne spotkania. Jakiś niedosyt mam, ale biorąc pod uwagę wspomniane czynniki, nie jest też najgorzej. Wiosną musi być lepiej, innej opcji nie bierzemy pod uwagę.

- Na podsumowanie jesiennych występów Startu przyjdzie jeszcze czas. Ale skoro nawiązał Pan do wiosny, to przed zespołem spore wyzwanie. Mam na myśli jak najszybsze wypracowanie sobie bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową, po to, aby do ostatniego meczu nie drżeć o utrzymanie.

- To całkiem sensowne założenie. Z doświadczenia zawodniczego w Starcie przypomnę, że runda wiosenna niemal zawsze była w naszym klubie lepsza. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Liczę, że w drugiej rundzie zdobędziemy więcej punktów niż teraz, co w efekcie faktycznie da nam spokojne utrzymanie.

- Dziękuję za rozmowę. Za nami półmetek rozgrywek, więc wypada mi tylko powiedzieć, że czekamy na bardziej udaną wiosnę (uśmiech).

- Ja z kolei na zakończenie dodam, że cieszę się z tego, że jesienią nikt w drużynie nie doznał poważnej kontuzji. Dokończyliśmy rundę prawie w komplecie. Generalnie wszyscy zawodnicy są zdrowi i oby tak było też wiosną. Przy okazji w imieniu swoim, jak i całego Startu Namysłów, chciałbym życzyć szybkiego powrotu do zdrowia i oczywiście na boisko dwóm zawodnikom Małejpanwi Ozimek, którzy niedawno w spotkaniu z Rekordem nabawili się groźnych urazów (chodzi o Bogusława Borowca i Andrzeja Krzymińskiego – przyp. aut.). Ich przypadek potwierdza, że sport i rywalizacja są bardzo ważne, ale najważniejsze jest zdrowie. Tym bardziej na naszym, amatorskim poziomie. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie trenera Leszka Jędraszczyka wykorzystaliśmy z portalu http://www.nto.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy