Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Walki nie brakowało"

Odsłony: 8922

StartNamyslow.pl: - Panie trenerze, wygraliście mecz, który goście po przerwie wyłożyli Wam na tacy. Po pierwszej połowie wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jednak, że nie macie prawa sięgnąć po trzy punkty.

 

Łukasz KABASZYN (trener Chemika Kędzierzyn-Koźle): - Ja uważam co innego. Moi zawodnicy zawsze wychodzą na boisko z zamiarem walki o komplet punktów. Taktyka była dziś taka, żeby wciągnąć rywala na naszą połowę. Stąd nasza gra od początku niskim pressingiem. Bramka, którą straciliśmy, popsuła nam nieco szyki, więc musieliśmy się później troszeczkę otworzyć. Widać było, że dla drużyny grającej pod wiatr i pod słońce warunki są bardzo ciężkie. My mieliśmy pod górkę do przerwy, dlatego spodziewałem się, że po zmianie stron będą „cyrki świata”. I tak też było. W przerwie uczulałem drużynę, że po przerwie grając z wiatrem, będziemy prowadzić grę. Nie uważam, że nie mieliśmy prawa wygrać tego meczu. Owszem, drużynie z Namysłowa mecz się dobrze ułożył. Rywale pierwszą połowę zagrali bardzo dobrze. Sądzę jednak, że Start przed przerwą stracił dużo sił, których brakło mu na drugie 45 minut. Fakt, mieliśmy dziś trochę szczęścia, ale jak wiadomo, szczęście sprzyja lepszym.

- Zapytam przy okazji o inną sprawę. Czy chcielibyśmy oglądać takie mecze jak dziś w IV lidze częściej? Bo i owszem, walki nie brakowało, ale samej gry w piłkę było niewiele.

- Jeśli w element piłkarski wchodzi walka, to wtedy jest ciasno i mało czasu na decyzje. W takich warunkach niejako z automatu jedna drużyna dostosowuje grę do drugiej i wówczas będziemy oglądać brzydki mecz. Ewentualnie jeden zespół odpuści, a drugi będzie grał w piłkę. Wiemy, jak w tej chwili wygląda futbol na poziomie IV ligi opolskiej. Wiemy też, jaki mamy punkt odniesienia choćby w stosunku do klubów IV ligi śląskiej. To spora różnica. [rozmawiał KK]

StartNamyslow.pl: - Zgodzi się Pan ze mną, że przegraliśmy dziś mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać?

Damian ZALWERT (szkoleniowiec Startu Namysłów): - To był według mnie mecz na remis. Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu, natomiast po przerwie to gospodarze trochę bardziej przeważali, mniej więcej do 75 minuty. W ostatnim kwadransie obudziliśmy się, jednak rzut karny podyktowany przez arbitra całkowicie popsuł nam szyki. Swoją drogą trudno jest mi się pogodzić z tą decyzją, bo chłopcy byli blisko tej sytuacji i potwierdzili, że żadnego zagrania ręką nie było. Gol z karnego trochę nas podłamał, ale graliśmy dalej. Niestety, drugą bramkę Chemikowi już podarowaliśmy. Nasz zawodnik wręcz asystował przy golu i po ostatnim gwizdku zeszliśmy pokonani.

- Z perspektywy trybun i z czysto piłkarskiego punktu widzenia mecz był dramatycznie słaby.

- Oceniam to nieco inaczej. Na pewno był to mecz walki, tego z obu stron nie brakowało i sporo się na boisku w tej materii działo. W IV lidze opolskiej mecze w większości przypadków nie są atrakcyjne dla kibica, jednak nie można powiedzieć, że piłkarze nie walczą i nie zostawiają sił na boisku. Mieliśmy dziś swoje sytuacje i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Jeśli jednak nie da się wygrać, to trzeba przynajmniej starać się zremisować. Ponownie jednak nam to nie wyszło. To dla nas kolejna gorzka lekcja zakończona porażką.

- Co się stało w przerwie, że na drugą połowę zespół wyszedł tak asekuracyjnie nastawiony? Czyżbyśmy się wystraszyli, że po pierwszej części prowadzimy na boisku faworyzowanych gospodarzy? Ciężko jest zrozumieć to, że w drugiej części graliśmy tak asekuracyjnie i zachowawczo.

- W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze taktycznie. Rywale niewiele mogli wtedy zrobić, poza tym, że wrzucali piłki na skrzydła, z czego i tak niewiele wynikało. Zneutralizowaliśmy ich. Niestety, po zmianie stron takiej gry zabrakło. Trudno powiedzieć, czy drużynie ciążyła świadomość prowadzenia u faworyta. W szatni powtarzałem, że dalej gramy swoje i walczymy o zwycięstwo. No, ale po ostatnim gwizdku mamy duży niedosyt, bo stało się inaczej. Inna sprawa, że z perspektywy ławki rezerwowych ciężko jest mi oglądać mecz i nie denerwować się. A jeśli dochodzą do tego kontrowersyjne decyzje sędziego, to ta nerwowość tylko się potęguje, również na boisku. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie trenera Łukasza Kabaszyna wykorzystaliśmy z portalu http://malapanewozimek.futbolowo.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy