Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Sędzia przeszkadzał obu zespołom"

Odsłony: 7363

Bartłomiej BORYSEWICZ (trener KS-u Krapkowice): - Do Namysłowa mam spory sentyment, bowiem mieszkałem w tym mieście przez pół roku. Do jednej klasy chodziłem z Krzysiem Pawlakiem, obecnym trenerem zapasów w Orle.

 

StartNamyslow.pl: - Na boisku sentymentów jednak nie było, gdyż Pana zespół wyrzucił namysłowian za pucharową burtę.

- Bardzo się cieszę z wyniku, choć dla nas to jest przede wszystkim kolejna lekcja w budowaniu zespołu. Niektórzy z moich piłkarzy mają określone, boiskowe doświadczenie, ale pamiętajmy, że Ci chłopcy grają ze sobą dopiero od trzech miesięcy. Spotkanie z byłym III-ligowcem traktujemy jako możliwość właśnie zdobycia wspomnianego doświadczenia przed meczami ligowymi. Liga jest dla nas priorytetem. Zwycięstwo wydarte faworytowi musi cieszyć. Na boisku nie brakowało walki, choć jak to w piłce, momentami dochodziło do spięć. Myślę, że kibicom mecz mógł się podobać. Teraz się cieszymy, ale myślami jesteśmy już przy sobotnim meczu o punkty.

- Zaskoczył Pana przebieg meczu i postawa piłkarzy Startu?

- Po grze namysłowian widać było, że to zespół dojrzalszy i lepiej operujący piłką. Przed meczem założyliśmy, że staniemy na środku i poczekamy na gości, żeby ewentualnie skontrować. Tak też padł dla nas pierwszy gol. Po stracie w środku pola, prostopadle zagrana piłka trafiła do napastnika, który się z nią zabrał i wykończył skutecznym strzałem. Po godzinie gry przewaga Namysłowa była już zdecydowana w operowaniu piłką w polu. To kwestia bezdyskusyjna. No, ale to efekt choćby różnicy klasy, która dzieli oba zespoły. Goście bardzo się starali, my natomiast przeprowadziliśmy dwie akcje, po których mogły paść bramki. Przy jednej z nich było zagranie ręką w polu karnym i sędzia mógł się pokusić o podyktowanie karnego. Być może karnego nie było dlatego, że arbiter zasugerował się brakiem czasu na reakcję rywala, którego futbolówka nabiła. No, a później odgwizdał nam pasywnego spalonego i z tą decyzją jestem się jeszcze w stanie pogodzić.

- To wejdę Panu w słowo i zapytam o podyktowanego karnego dla KS-u, bo widział Pan zdarzenie zdecydowanie lepiej, niż kibice z trybun.

- Tu o fakty należałoby się zapytać sędziego albo zawodników. Przy moim zawodniku był taki gąszcz nóg, że ciężko mi powiedzieć, czy kontakt był czy go nie było. Nie będę wróżył. Sędzia karnego gwizdnął, my go wykorzystaliśmy i zakończyliśmy mecz zwycięstwem.

- Chylę czoła przez Pawłem Nowakiem, piłkarzem, który w Pańskim zespole robi niesamowitą robotę w grze z przodu.

- Miło słyszeć. To chłopak, który swoją piłkarską przygodę postanowił związać z Krapkowicami, wcześniej grając w Otmęcie. Tak się złożyło, że tam gdzie ja się pojawiałem, tam pojawiał się też Paweł. Mamy przyjemność pracować ze sobą już od około 10 lat. To zawodnik, który w czasie meczu potrafi być chimeryczny i mieć przestoje. Ale potrafi też samodzielnie wygrać mecz. Dzisiaj właśnie pokazał co potrafi i że można na niego z przodu liczyć.

- Tuż po ostatnim gwizdku krapkowiccy kibice licytowali się, na kogo w następnej rundzie mógłby trafić KS. I wyszło im, że na Odrę Opole, starego i renomowanego rywala.

- Jeśli chodzi o sprzedaż biletów, to na pewno taki przeciwnik byłby mile widziany. Ale już sportowo niekoniecznie, bo to zupełnie inna półka. Ale jeśli już mielibyśmy odpaść, to z przeciwnikiem z górnej półki, takim jak właśnie Odra czy… Start Namysłów (uśmiech). Niech to będzie przeciwnik z górnej półki, który przyciągnie na stadion kibiców. Bo to właśnie dla nich gramy. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Dziś rozgrywaliśmy typowy mecz walki, w przebiegu podobny do tego sobotniego w Oleśnie. Wynik też był ten sam, tyle, że w odwrotną stronę. Do Krapkowic przyjechaliśmy z nastawieniem wywalczenia awansu do kolejnej rundy. Wiedzieliśmy, że rywal znajduje się w czołówce klasy okręgowej i będzie to ciężki mecz. I to się potwierdziło na boisku. Niestety, ostatecznie wracamy bez awansu i pozostaje nam skupić się tylko na lidze.

StartNamyslow.pl: - W pierwszej połowie największe kłopoty mieliśmy w środku pola, gdzie gospodarze nie dali nam pograć. Po przerwie osiągnęliśmy dosyć wyraźną przewagę, strzeliliśmy gola wyrównującego, jednak w końcówce straciliśmy bramkę po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym.

- W środku pola postawiłem na trzech nowych zawodników, którzy wcześniej nie mieli okazji ze sobą zagrać. Być może z tego powodu nie wszystko wychodziło nam tak, jak sobie planowaliśmy. Mówię o ustawieniu oraz grze ofensywnej i defensywnej. Rzeczywiście w drugiej połowie poprawiliśmy się, grając wyraźnie lepiej i stwarzając sobie kilka sytuacji strzeleckich. Karny? Nie wiem, czego się sędzia w szesnastce dopatrzył, bo byłem blisko rywala, podobnie jak kilku kolegów. Odległość między nami, a napastnikiem, to było dobre pół metra, tymczasem zawodnik wypuścił sobie piłkę i… położył się na boisku. Trudno powiedzieć, z jakiego powodu Pan sędzia wskazał na wapno. Czy chciał się zrewanżować za wcześniejsze sytuacje czy też chciał widzieć faul, którego nie było? Na początku pracy trenerskiej założyłem sobie, że nie będę się wypowiadał na temat pracy sędziów. Ale jak widać, w tym momencie arbiter sam wywołał mnie do tablicy. Nie dość, że przeszkadzał obu zespołom w grze, co wprowadziło nerwowość i momentami spory chaos, to jeszcze doprowadzał do niepotrzebnych spięć i wyzwisk, które padały także z jego strony. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy