Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Dużo walki i rwanej gry"

Odsłony: 7350

Szymon JAROSZ (Podbeskidzie II Bielsko-Biała): - Przyjechaliśmy dziś po zwycięstwo i cel osiągnęliśmy. Najlepszym zawodnikiem na boisku był Adrian Olszowski, który „ciągnął” naszą grę. Oczywiście cieszymy się z trzech punktów.

 

StartNamyslow.pl: - Mimo sukcesu, nie wyglądaliście dziś zbyt przekonująco na boisku. W pierwszej połowie oddaliście pole gry Startowi, a i po przerwie to gospodarze byli częściej przy piłce. Taka była taktyka?

- Nie. Zdecydowanie nie tak zamierzaliśmy grać. Myślę, że spory wpływ na naszą niespecjalną grę miała długa podróż. W autobusie spędziliśmy blisko 5 godzin i wyszliśmy na boisko trochę „zamuleni”. W drugiej połowie już się trochę obudziliśmy. Poza tym dała nam się we znaki wysoka temperatura. Że nie wspomnę o dwóch meczach, które rozegraliśmy w tygodniu. To już jednak nieistotne. Najważniejsze, że w drogę powrotną zabieramy 3 punkty. [rozmawiał KK]

Jakub DRAPIEWSKI (Start Namysłów): - Żałujemy, że nie udało się nam dzisiaj wywalczyć choćby punktu, bo nasza gra nie wyglądała źle. Graliśmy piłką, częściej będąc w jej posiadaniu, choć kibice nie oglądali wielkiego widowiska, i to z obu stron. Było dużo walki, ale też rwanej gry. Sądzę, że decydujący wpływ na końcowy wynik miał gol stracony na początku meczu. Wtedy to my powinniśmy objąć prowadzenie po akcji Rafała Samborskiego. Rafał jednak w idealnej sytuacji nie trafił w bramkę, a chwilę później z dobrą akcją wyszli goście i strzelili nam gola. Potwierdziło się klasyczne powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W dalszej części meczu próbowaliśmy atakować gości, ale w decydujących momentach brakowało nam bądź to ostatniego podania, bądź wykończenia. Przed przerwą to my częściej byliśmy przy piłce, ale nasza gra dobrze wyglądała do pola karnego. Z kolei w drugiej połowie zrobiło się więcej miejsca w środku pola i w momencie, gdy kilku zawodników schodziło do gry na jedną stronę, rywale momentalnie posyłali piłkę w przeciwnym kierunku. Trzeba przyznać, że goście mieli szybkich piłkarzy na skrzydłach, którzy dobrze się czuli w kontratakach. Drugi gol w praktyce zakończył emocje na boisku. Osobiście drugiej bramki nie widziałem, ale koledzy wspominali, że Witek [Kamoś – przyp. aut.] nie rozejrzał się w momencie podania i dlatego zagrał pod nogi przeciwnika. Wychodzi na to, że po raz kolejny straciliśmy głupią bramkę, taką w naszym stylu. [wysłuchał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy