Marek SOBIK (pomocnik Odry Wodzisław Śl.): - Trudno coś po takim meczu powiedzieć. Przyjechaliśmy na daleki wyjazd. Na początku staramy się prowadzić grę, ale to nam się nie udaje i w efekcie tracimy bramkę. Później wykorzystujemy dwa stałe
fragmenty gry i na przerwę schodzimy prowadząc 2-1. W przerwie mobilizowaliśmy się, żeby ten wynik nie tyle dowieźć, co jeszcze coś strzelić i przewagę powiększyć. To nam się udaje, bo chwilę po zmianie stron trafiamy na 3-1. A później? Kompletnie nie wiemy co się dzieje. Do teraz zastanawiamy się, jak to możliwe, że w drugiej połowie prowadzimy dwoma bramkami, a po ostatnim gwizdku przegrywamy 3-5. Do tego tracimy dwóch zawodników, którzy po obejrzeniu czerwonych kartek przedwcześnie opuścili murawę.
StartNamyslow.pl: - Skąd w końcówce taka nerwowość w zespole Odry. Czy to efekt tego, że w błyskawicznym tempie ze stanu 3-1 dla Was zrobiło się nagle 3-4?
- Poniekąd tak. Wtedy w nasze szeregi wkradła się duża frustracja. Nie chciałbym tu nic mówić o sędziowaniu, ale trzeba sobie powiedzieć, że sędzia też dołożył swoje trzy grosze, żeby nas zdenerwować. Nie jesteśmy zadowoleni z pracy sędziego. Zresztą ten arbiter sędziował nam już mecz ze Szczakowianką, w którym gola na 1-1 straciliśmy w 95-tej minucie. A dziś... Może o pracy sędziego nie będę się już wypowiadał. W największym stopniu sami przegraliśmy ten mecz.
- Sporo czasu poświęca Pan na rzuty wolne? Pytam, bo po tym jak nas Pan dziś dwukrotnie trafił, to każde kolejne Pana podejście do stojącej piłki obserwowałem z duszą na ramieniu.
- Ogólnie rzuty wolne trenujemy, ale ostatnio nie poświęcaliśmy im zbyt wiele czasu. Sezon zbliża się ku końcowi. Każdy z nas ma już ciężkie nogi i po treningu nikt już nie zostaje, żeby coś jeszcze podszlifować.
- Rzadko się zdarza, aby piłkarz w jednym spotkaniu zdobył dwa gole z rzutów wolnych. Zdarzyło się to Panu wcześniej?
- Nie. Taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy.
- Gratuluję strzelonych bramek, choć mam świadomość, że małe to dla Pana pocieszenie, skoro Odra zostaje bez punktów.
- Dokładnie. Zdecydowanie bardziej wolałbym nic nie strzelić, ale żebyśmy wracali do Wodzisławia z punktami. No, ale przynajmniej na osłodę zostaje mi mała satysfakcja, że zdobyłem dwie bramki. [rozmawiał KK]
StartNamyslow.pl: - Po dziewięciu porażkach z rzędu, wreszcie udało Wam się wygrać. Mecz był pełen dramaturgii, do tego bardzo efektowny oka kibica. Gratuluję.
Łukasz SZPAK (pomocnik Startu Namysłów): - Nic już nam nie stoi na przeszkodzie, więc zagraliśmy na dużym luzie. Myślę, że ten właśnie aspekt był jednym z głównych powodów naszego dzisiejszego zwycięstwa. Wcześniej graliśmy sporo meczów mocno spięci. Wspomniany luz pomógł nam po ciekawym meczu wygrać. Fakt, straciliśmy dziś trzy bramki, ale strzeliliśmy ich o dwie więcej od rywali.
- Po dobrym początku Startu i strzelonej bramce, późnie przyszedł okres dużo gorszej gry, gdzie straciliście aż trzy gole. Wydawało się, że jest już po herbacie, tymczasem w najmniej spodziewanym momencie zerwaliście się do ataku i na końcu to właśnie Wy podnieśliście ręce w geście triumfu.
- Mamy problem z koncentracją. Strzelamy bramki, a później się rozluźniamy i to rywale nas punktują. W nowym sezonie koniecznie nad tym elementem musimy popracować.
- Zostały dwa mecze do końca sezonu. Zakładam, że po dzisiejszym sukcesie apetyty w drużynie wzrosną i pewnie będziecie się chcieli miło pożegnać z III ligą?
- Oczywiście, że chcielibyśmy oba mecze wygrać, ale też pokazać się z dobrej strony. W każdym razie mam nadzieję, że te dwie ostatnie gry nie będą wyglądały tak, jak do tej pory.
- Na koniec pół żartem, pół serio zapytam o Wasze meczowe ubiory. Nowe stroje, to nowy w drużynie duch (uśmiech)?
- Przed meczem trener podkreślał, że sprzęt w piłkę nie gra. No, ale dzisiaj się okazało, że nowy sprzęcik daje trochę wiatru (uśmiech). A skoro już rozmawiamy, to nasze dzisiejsze zwycięstwo chciałbym zadedykować Hani, córce Rafała Samborskiego, która ostatnio obchodziła roczek. [rozmawiał KK]
P.S. Zdjęcie Marka Sobika wykorzystaliśmy z portalu http://www.odra.wodzislaw.pl.