Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Gra nam się posypała"

Odsłony: 8495

StartNamyslow.pl: - Zdecydowany faworyt sięgnął dziś po 3 punkty, jednak do przerwy zabrzańscy kibice mieli lekkie obawy, czy rzeczywiście tak się stanie.

Rafał WOLSZTYŃSKI

(napastnik Górnika II Zabrze): - Mając w pamięci wynik z pierwszego meczu, gdy wygraliśmy w Namysłowie 8-0, dziś chyba zlekceważyliśmy przeciwnika. Podeszliśmy do meczu za bardzo wyluzowani i szybko straciliśmy bramkę. Musieliśmy się obudzić. Przed przerwą odrobiliśmy straty, a po zmianie stron nasza gra wyglądała lepiej i zwyciężyliśmy.

- Czy po pierwszej połowie trener zmuszony był Was specjalnie motywować? Pytam, bo po zmianie stron graliście i lepiej i przede wszystkim zdecydowanie bardziej skutecznie.

- Nie, nie było jakiejś specjalnej motywacji. Wiemy, że naszym głównym celem jest utrzymanie w III lidze. Musimy więc do końca wygrywać mecze i wtedy na pewno w tej lidze zostaniemy.

- Domyślam się, że kilka nazwisk z Ekstraklasy, które pojawiły się na boisku, to świadomy ruch działaczy Górnika, aby wspomnianą III ligę za wszelką cenę Wasza drużyna rezerw utrzymała?

- Chłopaki nie grali dziś w meczu Ekstraklasy, więc trener skorzystał z ich usług, aby podtrzymali rytm meczowy. Taka sytuacja praktykowana jest bardzo często i nie jest to w naszym klubie nic nowego. Koledzy z pierwszej drużyny mają za zadanie pomagać tym mniej ogranym i to przynosi skutek.

- Sobota okazuje się bardzo radosnym dniem w Zabrzu, po zwycięstwie nad Wisłą Kraków teraz kolejny sukces ze Startem Namysłów (uśmiech).

- Rzeczywiście mieliśmy dziś miłe zaskoczenie w Krakowie (uśmiech). Gratulacje dla chłopaków za wynik i... oby tak dalej.

- Dziś bramki nie udało się Panu strzelić, jednak 5 goli zdobytych w pierwszym meczu do teraz odbija nam się czkawką. Na szczęście w tym sezonie nasi kibice już Pana na boisku oglądać nie będą. A kiedy zobaczą Pana zabrzańscy kibice w meczu Ekstraklasy?

- Trudno powiedzieć. Mocno się staram, żeby znaleźć się w pierwszej drużynie, ale wiadomo, że konkurencja jest w niej bardzo duża. Próbuję grać jak najlepiej, ale nie wszystko ode mnie zależy. W najbliższym tygodniu trenerzy pierwszego zespołu zaprosili mnie na treningi, więc mam nadzieję, że moja praca rozwinie się w dobrym kierunku i uda mi się w Górniku zadebiutować. [rozmawiał KK]

Witold KAMOŚ (obrońca Startu Namysłów): - Dobrze zaczęliśmy mecz. Jako pierwsi strzeliliśmy bramkę, a i gra z naszej strony wyglądała nieźle. Zawodnicy z Zabrza mieli jednak nad nami przewagę fizyczną, co się zemściło przy golu na 1-1. Przy takim wyniku zeszliśmy do szatni i co zrozumiałe, nastroje w drużynie były dobre. Niestety, w drugiej połowie gra nam się posypała. Po przerwie niektórzy zawodnicy pokazali nam, że nieprzypadkowo grają w Ekstraklasie. Rywale wykorzystali nasze błędy, choć akurat z mojej perspektywy rzutu karnego, po którym zabrzanie wyszli na prowadzenie, absolutnie nie powinno być. Kajetan Łątka został z bliska zastrzelony w rękę i nawet nie miał szans na jakąkolwiek reakcję. Później opadliśmy z sił i przeciwnik wtedy nas wypunktował.

StartNamyslow.pl: - Po długiej przerwie ponownie zobaczyliśmy Cię na boisku. Jak się okazało, na początku meczu miałeś prawdziwe „wejście smoka”, otwierając jego wynik. Rozumiem, że skoro zagrałeś, to po kontuzji nie ma już śladu?

- Zabiegi Pana Marka [Gąski – przyp. aut.] dały efekt. Czuję jeszcze niewielki ból w kostce. Sądzę jednak, że z każdym dniem będzie lepiej. Cieszę się z powrotu na boisko. Po raz pierwszy zagrałem na stoperze i od razu strzeliłem bramkę. Szkoda tylko, że ten gol nic nam nie dał, bo dodatkowo wyjeżdżamy z bagażem pięciu bramek po stronie strat.

- Przegraliśmy dziś wysoko, jednak mimo wszystko mam nadzieję, że w trzech ostatnich meczach powalczycie o korzystne wyniki, żeby obecnie trwająca „czarna seria” szybko odeszła w niepamięć.

- Zdecydowanie tak. W tej chwili wyrównaliśmy niechlubny rekord dziewięciu porażek, dlatego za tydzień musimy zrobić wszystko, aby tego rekordu nie pobić. Z wiadomych względów nie gramy już o żadną stawkę, ale cały czas gramy dla kibiców. Chcemy im sprawić choć trochę radości, dlatego nikt nawet nie dopuszcza myśli, że ostatnie mecze mielibyśmy zagrać na pół gwizdka. To nie wchodzi w grę. W następnym meczu zagramy z Odrą Wodzisław. Pojawi się więc okazja, aby im się zrewanżować za porażkę 2-3 sprzed kilku tygodni. Dziś, mimo wysokiej przegranej, poprawiliśmy się z Górnikiem z wyniku 0-8 na 1-5. No to może jeśli przegraliśmy jedną bramką z Odrą, to przed własną publicznością pokusimy się o zwycięstwo. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie Rafała Wolsztyńskiego wykorzystaliśmy z portalu http://www.gornikzabrze.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy