Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Czasem brakuje impulsu"

Odsłony: 10072

Grzegorz JAKOSZ (trener Odry Wodzisław Śl.): - Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie posiadaliśmy zdecydowaną przewagę i stworzyliśmy sobie dużo sytuacji podbramkowych. Do tego

kontrolowaliśmy grę, cały czas posiadając inicjatywę. Realizowaliśmy przedmeczowe ustalenia taktyczne. Bramka Namysłowa była jednak zaczarowana, bo ze sporej liczby okazji wykorzystaliśmy tylko trzy. Mimo tego prowadzenie 3-0, to i tak był świetny wynik, bo nie sądziłem, że mecz będzie miał aż tak jednostronny przebieg. W drugiej połowie widzieliśmy już nonszalancję z naszej strony i niepotrzebne rozluźnienie. Namysłów zdobył wtedy dosyć przypadkową bramkę. Można nawet powiedzieć, że straciliśmy ją w swoim stylu, chociaż jeden z zawodników Startu stwierdził, że Wy tracicie bramki w identycznym stylu (uśmiech). Mecz toczył się jednak dalej, lecz po kilku kolejnych minutach straciliśmy drugiego gola. W tym momencie już do końca oglądaliśmy nerwówkę, ale najważniejsze, że utrzymaliśmy wynik. Na pewno nie graliśmy po przerwie tego, co zakładaliśmy. Chcieliśmy dalej grać piłką i atakować, myśląc, że rywal odkryje się, bo i tak nie będzie miał już czego bronić. W praktyce jednak taka gra przyniosła wymierny efekt drużynie z Namysłowa. Drugą połowę zagraliśmy bardzo słabo. W naszym przypadku każdy punkt jest bardzo ważny. Przed meczem liczyliśmy na zwycięstwo i najważniejsze, że stało się ono naszym udziałem. W dwóch meczach fazy finałowej sięgnęliśmy po 6 punktów i z tego się cieszymy.

StartNamyslow.pl: - Nie ma Pan wrażenia, że po przerwie Pańscy piłkarze wyszli na murawę zbyt pewni siebie? Niewiele przecież zabrakło, a w końcówce stracilibyście szanse nawet na utrzymanie jednobramkowego prowadzenia. Wtedy kibice pewnie nie zostawiliby na Was suchej nitki.

- Tak właśnie było. Powiem tylko, że sporo w tym było mojej winy. Uderzam się w piersi, choć to nie oznacza, że w przerwie meczu zlekceważyłem przeciwnika. Nie chcę jednak zagłębiać się w szczegóły. To ja ponoszę dużo winy za drugie 45 minut i zawodnicy ode mnie o tym usłyszą. Najważniejsze, że cała ta sytuacja skończyła się dla nas szczęśliwie. Sądzę, że rewanżowy pojedynek w Namysłowie będzie równie ciekawy. Walka o utrzymanie jest bardzo interesująca, a my będziemy starać się ze wszystkich sił, aby również w następnym sezonie Wodzisław miał III ligę. [rozmawiał KK]

StartNamyslow.pl: - Oglądaliśmy dziś dwie diametralnie różne połowy. Po pierwszej z nich mogliśmy mieć obawy, czy Start znów nie zostanie rozgromiony. Tymczasem po zakończeniu drugiej połówki mamy… niedosyt, bo w Wodzisławiu można było jednak coś ugrać.

Bogdan KOWALCZYK (trener Startu Namysłów): - Zgadza się. W końcówce mieliśmy dwie dobre sytuacje na doprowadzenie do remisu, jednak ani Kamilowi Błachowi, ani Rafałowi Samborskiemu nie udało się trafić do siatki. Tak jak zauważyłeś, pierwsza połowa w naszym wykonaniu fatalna. W grze defensywnej bałagan, w bocznych sektorach boiska bałagan. Do tego każde dośrodkowanie na przedpole było zagrożeniem dla naszej bramki. A tych dośrodkowań z bocznych sektorów było zdecydowanie za dużo. Poza tym zła współpraca bocznych obrońców z bocznymi pomocnikami powodowała, że przeciwnicy bezkarnie wrzucali piłkę przed bramkę. Fatalnie to wyglądało. Dobrze, że po przerwie chłopcy nie zwiesili głów i zaczęli grać w piłkę. Szkoda tylko, że nie skończyło się to dla nas pełną nagrodą. Na pewno za drugie 45 minut trzeba zespół pochwalić. Byliśmy w nich lepsi od rywala i rozegraliśmy je w dobrym stylu, co mam nadzieję, będzie dobrym prognostykiem przed kolejnym meczem. Faktem jednak jest, że po raz kolejny przegraliśmy i schodzimy z murawy z niczym. Każda porażka boli, ale dzisiejszą grę – myślę o drugiej połowie – można zaakceptować, o czym nie mogę powiedzieć w kontekście dwóch poprzednich meczów.

- Jak racjonalnie można wytłumaczyć fakt, że dziś byliśmy zespołem o dwóch tak różnych obliczach?

- Czasami brakuje drużynie impulsu, a tym impulsem była w drugiej połowie bramka Rafała. Od tego momentu zaczęło się nam wszystko zazębiać. Podstawową sprawą jest jednak niedopuszczanie rywala do stwarzania sobie łatwych akcji w ofensywie, tak jak to miało miejsce w pierwszej części. Mieliśmy przed przerwą olbrzymie problemy z organizacją gry defensywnej. A co do przebiegu gry, to tak czasem mecze wyglądają. Raz zagra się dwie połowy słabsze, innym razem dwie lepsze. Dziś natomiast widzieliśmy, że jedna i druga drużyna rozegrały dwie zupełnie różne połówki. Ciężko znaleźć jest logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, bo przecież jedna zmiana w przerwie nie mogła nam diametralnie zmienić oblicza zespołu. Na pewno zdecydowanie lepiej wyglądała po przerwie nasza gra defensywna. Przeciwnik nie miał już bowiem takiej swobody w atakach, jak to miało miejsce wcześniej. Mamy młody zespół i ta sinusoida lepszej i gorszej gry zdarza nam się często. A w naszym przypadku za często. Dobrze, że po dyskwalifikacji wrócił Rafał Samborski, który potrafi utrzymać piłkę z przodu. W ostatnim kwadransie rzuciliśmy wszystkie siły do przodu, przechodząc na grę trzema obrońcami i dwoma napastnikami. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, ryzykując narażenie się na kontry gospodarzy. Ale niestety, choć strzeliliśmy dwa gole, to doprowadzić do remisu już nam się nie udało. Z pewnością w zdecydowanie lepszych nastrojach wracalibyśmy wtedy do Namysłowa. [rozmawiał KK]

P.S. Fotografię trenera Grzegorza Jakosza wykorzystaliśmy z portalu http://www.odra.wodzislaw.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy