Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Wreszcie się przełamaliśmy"

Odsłony: 9805

StartNamyslow.pl: - Przed meczem oczekiwania w Jaworznie były duże. Po czterech latach wróciliście na stary obiekt, który dobrze się tu wszystkim kojarzy. Punktów jednak nie udało Wam się zdobyć.

 

Marcin GRZYWA (obrońca Szczakowianki Jaworzno): - Wszyscy byliśmy bardzo zmotywowani. W pierwszej połowie początkowe dwadzieścia minut było niezłe w naszym wykonaniu. Następnie straciliśmy dwie bramki po głupich, indywidualnych błędach. Po przerwie chcieliśmy odrobić straty. Nasza gra nie wyglądała najgorzej. Wyrównaliśmy i chcieliśmy pójść za ciosem. Po przerwie przeważaliśmy, ale ostatecznie zabrakło nam szczęścia.

- Faktycznie dobrze wyglądaliście przez większość meczu. Jednak to w końcówce wydarzyło się najwięcej.

- Co do mojej osoby, to nie faulowałem zawodnika gości. Najpierw trafiłem w piłkę, a dopiero później w rywala. Jeżeli arbiter widział już przewinienie, to namysłowianie powinni otrzymać rzut wolny, bo opisywana sytuacja miała miejsce przed polem karnym.

- Skupiając się jeszcze na finiszu spotkania, zdarzyło się na nim tyle, że wydarzeniami można by obdzielić kilka meczów.

- Zgadza się. Mogliśmy wówczas przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Mieliśmy bowiem kilka wymarzonych sytuacji. Niekiedy wystarczyło dostawić tylko nogę. To jednak nam się nie udało i niewykorzystane okazje zemściły się na nas. Chcieliśmy dobrze zacząć tę rundę. Niespodziewanie jednak przegraliśmy i musimy szybko pozbierać się po porażce.

- Myślę, że trener Sermak o jedno nie będzie miał do Was pretensji. Nogi dzisiaj – podobnie jak goście – nie odstawialiście i zostawiliście na boisku sporo zdrowia.

- Gramy dla siebie, jednocześnie walcząc o szacunek wszystkich osób dookoła. Chcemy osiągać jak najlepsze wyniki. Celem na pewno jest utrzymanie.

- Będzie o nie trudno.

- Oczywiście, że tak, ale rzeczy trudne też są możliwe do zrealizowania. To, że dzisiaj przegraliśmy, nie sprawi, że poddamy się. Wprost przeciwnie, to jeszcze bardziej nas zmobilizuje. [rozmawiał KK]

Rafał ŻOŁNOWSKI (obrońca Startu Namysłów): - Po dziewięciu ligowych porażkach z rzędu, za dziesiątym razem wreszcie się przełamaliśmy. Dla nas był to bardzo ciężki mecz. Wiedzieliśmy jednak, że tak będzie, bo przeciwnik także potrzebuje punktów. Szczakowianka poprzeczkę zawiesiła nam bardzo wysoko, my jednak jesteśmy zadowoleni, że daliśmy radę. Przed meczem nie wiedzieliśmy, czego konkretnie spodziewać się po rywalu, gdyż ten w zimie dosyć znacząco przemeblował kadrę. Walki i zaangażowania nie można było odmówić obu stronom, ale to my z tej bitwy wyszliśmy zwycięsko i z tego się cieszymy. Uważam, że jak na obecne realia w naszym klubie, na boisku wypadliśmy dobrze.

StartNamyslow.pl: - Gratuluję Ci strzelenia bramki, choć akurat nie o golu chcę rozmawiać. Dla mnie byłeś dziś praktycznie nieomylny w swojej strefie działań, czyli w defensywie. Imponowałeś interwencjami, szczególnie tymi, które wymagały Twojej reakcji na górne piłki. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że ściągałeś rywalom z głów wszystko. Po tym meczu spokojnie można byłoby Cię nazwać „Doctorem Cleanerem”, bo czyściłeś wszystkie piłki będące w Twoim zasięgu (uśmiech). Chylę czoła za te interwencje.

- Nie ukrywam, że przy górnych piłkach pomaga mi wzrost. Miałem nieco ułatwione zadanie, bo przeciwnicy niespecjalnie się asekurowali podczas swoich ataków. Trudno zresztą stwierdzić, że obie drużyny były zdyscyplinowane taktycznie, bo obu zdarzały się błędy. Osobiście postawiłbym nawet większy plus za grę Szczakowiance, bo jednak przez większość meczu prowadzili grę, a do tego lepiej prezentowali się technicznie. Poza tym ich zmiennicy z ławki wnieśli po przerwie sporo jakości i świeżości. Optycznie Jaworzno wyglądało od nas lepiej, no ale w piłce liczą się gole, a tu jednego więcej strzelił nasz zespół.

- Nie masz wrażenia, że przeżyliśmy dziś deja vu z jesiennego meczu ze Szczakowianką? Właściwie brakło nam tylko czwartego gola i wtedy nawet wynik byłby identyczny. Co ciekawe, kolejność strzelanych bramek i rezultat do przerwy idealnie się zgadzały. Nawet zgadzał się strzelec jednej z bramek, Rafał Żołnowski, który do tej pory strzelił 2 gole w III lidze i oba przeciw jaworznianon.

- Najwidoczniej Szczakowianka mi leży (uśmiech). Faktycznie ten mecz wyglądał bardzo podobnie. Było sporo goli, było dużo walki i emocji, były czerwone kartki i był też karny. Były też spore nerwy na trybunach, ale kibicom trudno się dziwić. Zgodzę się z miejscowymi fanami, że ten mecz mógł się podobać, ale nie mógł im się podobać końcowy wynik.

- Nie jesteście III-ligowymi tuzami i w tym sezonie ciężko Wam o zwycięstwa. Jeśli już jednak o nie skutecznie walczycie, to tworzycie niezwykle emocjonujące spektakle. Takich gier nie powinni oglądać kibice o słabszych nerwach, bo mogą to przypłacić komplikacjami zdrowotnymi (uśmiech). Wspomnę tu jesienne mecze z Szombierkami i Szczakowianką.

- Sukces rodzi się w bólach, a nam te sukcesy przychodzą z trudem. Przypomnę choćby mecz sprzed tygodnia w Kędzierzynie, gdzie zabrakło nam przysłowiowego szczęścia. Dziś to szczęście było w Jaworznie po naszej stronie. Przecież pod koniec meczu gospodarze w ciągu kilkudziesięciu sekund zmarnowali trzy setki. Przed wyjazdem na Śląsk większość kibiców spisywała nas na straty. Okazało się jednak, że sprawiliśmy wszystkim miłą niespodziankę. Mam nadzieję, że takich zaskakujących wyników uzyskamy wiosną więcej. Na pewno wygrana na inaugurację powinna nas psychicznie wzmocnić. Jednocześnie musimy jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym meczu i skupić się na tym, co czeka nas za tydzień. Wtedy zagramy z Piotrówką i to też będzie bitwa o „sześć punktów”. [rozmawiał KK]

 

P.S. Zdjęcie Marcina Grzywy wykorzystaliśmy z: www.aksmikolow.futbolowo.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy