Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Ostro skarceni"

Odsłony: 8848

StartNamyslow.pl: - Gratuluję efektownego zwycięstwa, choć przyznam, że z mojej perspektywy wynik nie oddaje przebiegu gry na boisku.

Robert LATOSIK (trener

Chemika Kędzierzyn-Koźle): - Może rzeczywiście tak jest, ale najważniejsze, że zagraliśmy skutecznie. To bardzo ważny element gry. Do tego doszła żelazna konsekwencja w defensywie. Wynik jest i owszem, za wysoki, ale dokładnie tego, co zrealizował mój zespół, oczekiwałem na murawie. Walka i konsekwencja. Tego przede wszystkim od chłopaków wymagam.

- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że większość atutów jest po stronie gości. Nie myślę tu jednak o klasie rozgrywkowej, a o przebiegu pierwszej połowy. Nie dość, że Start grał z wiatrem, to jeszcze przez większość czasu był w posiadaniu piłki, prowadząc grę. Tymczasem Chemik zaliczył cztery wypady pod namysłowską bramkę i zdobył trzy bramki.

- Przy pierwszym golu mieliśmy dużo szczęścia, gdy sędzia pokazał pozycję spaloną przy trafieniu Startu. Skontrowaliśmy wtedy rywala i padła pierwsza bramka. Mecz dobrze się dla nas ułożył. Niedługo potem strzeliliśmy drugiego gola, a w końcówce trzeciego. Tak jednak planowaliśmy grać. Mieliśmy się skoncentrować na tym, żeby nie dopuścić pod własną bramkę przeciwników, a jak pojawi się okazja, wyjść z szybkim atakiem. Taki system wprowadzamy też w lidze i tak będziemy grać. Żelazna obrona i pewność w ofensywie. Jeśli chodzi o przebieg meczu, to oczywiście przewaga namysłowian w polu była w pierwszej połowie duża, ale w drugiej mecz się już wyrównał.

- Efektowny początek wiosny pewnie mocno Was podbudował w perspektywie premiery ligowej wiosny. Skoro pokonaliście III-ligowca i jesteście w czubie IV-ligowej tabeli, to cel może być tylko jeden, prawda?

- Oczywiście. Naszym celem jest awans i tego nie ukrywamy. Uważam, że mamy potencjał w drużynie i ten potencjał uprawnia nas do optymistycznego patrzenia w najbliższą przyszłość. Zimą doszło do nas kilku zawodników, którzy będą nam chcieli w walce o III ligę pomóc. Z dobrej strony pokazał się choćby 39-letni Chojnowski, doświadczony piłkarz Leśnicy. Do tego dodam też Klaudiusza Pateroka, który ma 40 lat. Nie zaglądam nikomu w metrykę, bo jak ktoś ma umiejętności, to takiego zawodnika zawsze będę chętnie widział w drużynie. A przecież mamy też zdolną, dobrze rokującą młodzież. Dwaj z tych chłopców przyszli do nas z II-ligowych Zdzieszowic. Myślę, że przyjęliśmy dobry kierunek w budowie i dalszym rozwoju piłkarskim zespołu.

- Raz jeszcze gratuluję awansu do ćwierćfinału i życzę zameldowania się w III lidze.

- W każdym meczu będziemy podejmować walkę o trzy punkty i mam nadzieję, że w czerwcu spełnimy oczekiwania wszystkich kędzierzyńskich kibiców. [rozmawiał KK]

StartNamyslow.pl: - Do rozmowy ustawiłem się z trenerem pod ścianą, ale mam nadzieję, że nie będzie to dla nas ściana płaczu. Faktem jednak jest, że nad kędzierzyńskim obiektem wiszą, trochę symbolicznie, ciemne chmury.

Bogdan KOWALCZYK (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Trzymając się tego określenia, to mam nadzieję, że wciąż silny wiatr rozwieje te chmury i deszcz jednak nie spadnie. Bynajmniej w drużynie chmury musimy szybko rozgonić. Znamy swoje bolączki, związane przede wszystkim z ustabilizowaniem sytuacji w środku defensywy. W zimie poszukiwaliśmy zawodników do tej formacji, jednak Start Namysłów nie jest dziś zbyt atrakcyjnym miejscem do gry dla zawodników. Tym bardziej, do gry społecznej. Nie możemy każdego meczu zaczynać od straty dwóch, czy nawet trzech bramek. Paradoksalnie mimo starty aż trzech goli, za pierwszą połowę mogę zespół pochwalić, bo grał dobrze. Moim zdaniem sędzia popełnił błąd, nie uznając nam gola, który otwierałby wynik zawodów. Tymczasem chwilę później po kontrze sami tracimy bramkę. Nasz największy ból był taki, że przeciwnicy w pierwszej połowie podeszli pod naszą bramkę cztery razy, a strzelili nam trzy gole. To jest największy problem na ten moment i wspomniane chmury, które z tego tytułu nad nami wiszą.

- No właśnie. Pierwsze 45 minut było dla mnie niezrozumiałe wynikowo. Gramy w piłkę, posiadamy przewagę. A rywale trzykrotnie nas bramkowo skontrolowali, gdzie akcje poprzedzające ich wypady były z naszej strony realnym zagrożeniem bramki Chemika.

- Niestety, tak właśnie to wyglądało. Pierwszy gol z kontry padł po tym, jak sędzia nie uznał nam gola Rafała (Samborskiego – przyp. aut.). Przed drugą kontrą z lewej strony, już w polu karnym strzelał Bartek (Jordan – przyp. aut.), który w obu przypadkach został zablokowany. Nic dodać nic ująć. Tak jest piłka nożna. Za to, że staramy się grać, tworzymy dużo akcji oskrzydlających, próbujemy dużo strzelać, dobrze operujemy piłką, ostatecznie zostajemy ostro skarceni. Naprawdę ciężko było się przyczepić do naszej gry ofensywnej. Wyglądało to ciekawie i dobrze. Ale jak tu mówić o pozytywach, kiedy przegrywamy 0-3. Nie jesteśmy zespołem młodzieżowym, ale seniorskim. Dlatego nie będziemy rozliczani z gry, ale z wyniku.

Ten mecz przypominał ubiegłotygodniowy sparing w Brzegu. Tam też prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale to przeciwnik strzelał bramki i zostaliśmy wypunktowani 0-3. W tygodniu pracowaliśmy nad grą w defensywie, ale nie przyniosło to przełożenia na stabilność tej formacji. Pozycja Rafała Żołnowskiego jest w tej chwili niepodważalna. Na dziś problem mamy z drugim środkowym obrońcą, choć nie można zakładać, że tej sytuacji nie uda nam się unormować. Za tydzień lub dwa może się okazać, że znajdziemy receptę na naszą bolączkę. Na lewej obronie Witek Kamoś spisał się bardzo dobrze. Przeprowadził sporo akcji oskrzydlających, wykonał kilka dośrodkowań, miał swobodę w grze. Z drugiej strony Krystian Błach też był pewnym punktem, w ostatnim okresie zrobił duży postęp i widać tego efekty.

- Zabrzmi to absurdalnie, ale mnie Start zdecydowanie bardziej podobał się przed przerwą. A przecież po zmianie stron zagraliśmy na zero z tyłu.

- No to mamy podobne odczucia. Druga połowa była wyrównana, ale generalnie gra wtedy siadła. My graliśmy wówczas pod wiatr, a Chemik prostymi środkami umiejętnie rozbijał nasze próby ataków, zagrywając piłki do przodu i licząc na kolejne sytuacje. Nie dziwię się jednak takiej taktyce rywali, bo gdybyśmy to my prowadzili 3-0, to gralibyśmy w podobny sposób. Muszę przyznać, że przeciwnik był dobrze zorganizowany w tyłach. Chłopcy próbowali się przez zasieki Chemika przebić, ale o ile gra od tyłu wyglądała jeszcze w miarę przyzwoicie, to już na przedpolu gospodarzy brakowało nam przekonania w podejmowaniu decyzji. Brakowało też po przerwie ostatniego podania i precyzji. Stworzyliśmy sobie wtedy trzy dobre okazje, podobnie jak przeciwnik. Taki jest urok piłki. Jesteśmy wyraźnie lepsi w pierwszej połowie, a przegrywamy trzema golami, a po przerwie mecz się wyrównuje, ale nikt gola nie strzela. Musimy naprawdę mocno popracować, aby w tak łatwy jak dziś sposób nie tracić bramek. Oczywiście widzę błędy taktyczne, które popełniamy przy starcie goli. W tygodniu próbowaliśmy je wyeliminować, lecz nie jest to rzeczą łatwą na boisku Orlika o małych rozmiarach. Wspomniane błędy popełnialiśmy jesienią, popełnialiśmy w sparingach i one powtórzyły się także dziś. To jest problem, choć osobną kwestią jest fakt, że treningi z prawdziwego zdarzenia odbywają się od niedawna. Sparingi służą do zgrywania się i wypracowania automatyzmu w grze. Tymczasem my do połowy lutego w praktyce zbieraliśmy zespół. Możemy więc faktycznie mówić o braku postępu, ale z drugiej strony przez kilka tygodni walczyliśmy o przetrwanie i co mecz graliśmy w innym zestawieniu.

- Podsumowując. Na początek wiosny potknęliśmy się i sportowo mocno zachwialiśmy. Czy to oznacza zmiany w perspektywie ligowego meczu w Jaworznie? Pytam, bo po dzisiejszym dniu ma Pan pewnie sporo materiału do przemyśleń.

- Kwestią podstawową jest oczywiście analiza meczu we własnym gronie. Przed spotkaniem chłopcy poznali zasady doboru zawodników do kadry meczowej oraz wyjściowej jedenastki. Idziemy powoli w dobrym, mimo wszystko, kierunku i nie wyobrażam sobie sytuacji, że o punkty grać będą zawodnicy, którzy nie trenują. Decyzje o ewentualnych roszadach w składzie podejmiemy pod koniec tygodnia. [rozmawiał KK]

P.S. Fotografię trenera Roberta Latosika wykorzystaliśmy z portalu http://www.chemikk-k.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy