Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Nie ma co załamywać rąk"

Odsłony: 9513

Marcin KOWALSKI (obrońca Skry Częstochowa): - Mieliśmy w planie „siąść” dziś na przeciwnika i szybko strzelić bramkę. To nam się udało dzięki bramkarzowi Startu, od którego otrzymaliśmy prezent.

Uważam, że przez większość czasu kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia. Chcieliśmy dodatkowo strzelić kilka bramek i ten cel też zrealizowaliśmy.

StartNamyslow.pl: - Został Pan cichym bohaterem meczu. Zdobył Pan dwie bramki, do tego notując też – jak mawiają w stacji Canal+ – asystę drugiego stopnia.

- Przed meczem koledzy z zespołu żartowali, że dziś strzelę 2-3 bramki. I to się sprawdziło (uśmiech). Na pewno jestem z tego faktu zadowolony, podobnie jak z naszej gry. Owszem, kilka mankamentów można znaleźć. Myślę jednak, że zdołamy je w kolejnych meczach poprawić. Trudno jednak, aby po zdecydowanym zwycięstwie nie być zadowolonym. Obecnie legitymujemy się dobrą passą (w obecnym sezonie Skra nie przegrała, notując 12 zwycięstw i 2 remisy – przyp. aut.) i chcemy ją kontynuować jak najdłużej.

- Zgodzi się Pan, że prezent od bramkarza, z którego skorzystał Pan w szóstej minucie, ewidentnie ustawił Wam mecz.

- Oczywiście. Tym bardziej, że równie dobrze sytuacja mogła rozwinąć się w inny sposób. Mieliśmy świadomość, że im dłużej gospodarze będą murować bramkę i utrzymywać zero z tyłu, tym trudniej będzie im strzelić gola. Wtedy musielibyśmy zaatakować większą liczbą zawodników, co z kolei słabszej drużynie stwarza możliwość wyprowadzenia kontry. Wracając do pierwszego gola, to sam byłem nim bardzo zaskoczony. Nie spodziewałem się, że bramkarz popełni aż tak duży błąd.

- 38 punktów i żadnej porażki na koncie. Skra kroczy równym krokiem do grupy mistrzowskiej, w tej chwili patrząc już tylko na konkurencję z grupy południowej.

- Czujemy się mocni i wiemy o jakie cele gramy. W naszej grupie wyrobiliśmy już sobie sporą przewagę nad rywalami (po weekendzie to 10 punktów przewagi nad drugim Górnikiem Wesoła – przyp. aut.), dlatego siłą rzeczy patrzymy na wyniki w drugiej grupie. Mamy w tej chwili niewiele, bo raptem 3 punkty przewagi nad Nadwiślanem (w tej chwili to już 6 „oczek” – przyp. aut.) i prawdę mówiąc, postawą beniaminka jesteśmy naprawdę zaskoczeni. Tym bardziej więc musimy walczyć o wywalczenie jak największej zdobyczy punktowej przed rozgrywką finałową. Mam nadzieję, że pozostałe jesienne mecze zdołamy wygrać, aby przygotowania do wiosny realizować w spokoju. [rozmawiał KK]

StartNamyslow.pl: - Końcowy wynik wskazuje, że Skra była dzisiaj poza Waszym zasięgiem.

Rafał SAMBORSKI (napastnik Startu Namysłów): - Patrząc tylko na rezultat, można takie wrażenie odnieść. Zdawaliśmy sobie sprawę z klasy Skry. Nie zamierzaliśmy jednak wyłącznie się bronić. Bramki straciliśmy po indywidualnych błędach. Wydaje mi się, że gdybyśmy się ich ustrzegli, ostateczny rezultat wyglądałby o wiele lepiej. Zwłaszcza w pierwszej połowie goście nie mieli miażdżącej przewagi.

- O pierwszej połowie, w dużym uproszczeniu, można powiedzieć, że były to trzy strzały i trzy bramki.

- Zgodzę się z tą opinią. Jak już wspomniałem, były one efektem naszych błędów indywidualnych, na które trener nas uczulał.

- Trudno chyba optymalnie wejść w mecz, kiedy już na początku meczu traci się bramkę po kuriozalnym błędzie.

- Pozostaje nam tylko szybko podnieść głowę i jeszcze jesienią powalczyć o dobry wynik.

- Tym bardziej, że była to Wasza siódma porażka z rzędu i wypadałoby pożegnać 2013 rok jakąś zdobyczą punktową.

- Wszyscy wiedzą, jaka obecnie sytuacja panuje w klubie. Nie ma co jednak załamywać rąk. Do końca roku musimy powalczyć o jakieś punkty. W zimie zaś włodarze klubu muszą pomyśleć o działaniach, które pozwolą wyjść Startowi na prostą.

- Przyznasz, że o fajerwerki w ofensywie w meczu z liderem było bardzo trudno.

- Na spotkanie wyszliśmy z jednym napastnikiem, bo wiedzieliśmy, że Skra długo się będzie utrzymywać przy piłce. Swoich szans zamierzaliśmy szukać w kontratakach. Zabrakło... Właściwie to zabrakło wszystkiego, żeby dziś zdobyć bramkę. Co prawda, po przerwie próbowaliśmy uderzać z dystansu, ale Skra była zdecydowanie lepszym zespołem. Życzę jej awansu do wyższej klasy rozgrywkowej.

- Przede wszystkim Skrze trafianie do bramki przeciwników przychodzi  zdecydowanie łatwiej niż naszemu zespołowi. Rywal nie popełnia przy tym tak wielu błędów indywidualnych.

- Właściwie w każdej formacji częstochowianie mają doświadczonego zawodnika, na którym spoczywa ciężar gry. W ataku jest to Chmiest, obroną zaś dyryguje Drzymont. [rozmawiał MW]

P.S. Fotografię Marcina Kowalskiego wykorzystaliśmy z portalu http://www.ks-skra.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy