Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Serce mocniej zabiło"

Odsłony: 11706

StartNamyslow.pl: - Do soboty najwięcej goli traciliście w końcówkach spotkań. Tym razem strat w końcowych minutach nie było. Więcej, był za to gol na wagę cennego zwycięstwa w Namysłowie.

 

Wojciech OSYRA (trener Ruchu Radzionków): - To jak najbardziej cenny sukces, tym bardziej, że to my dziś strzeliliśmy decydującą bramkę w końcówce. Rzeczywiście w dwóch ostatnich spotkaniach traciliśmy gole w ostatnich minutach, z tym że ze Szczakowianką zdołaliśmy się jeszcze podnieść i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. To tylko potwierdza niepisaną regułę w futbolu, że bilans szczęścia równa się zero. Raz piłkarskie życie coś nam zabierze, innym razem – jak dziś – oddaje.
Jeśli chodzi o mecz, to uważam, że pierwsza połowa należała do nas. Mówię o pomyśle na grę, rozwadze i posiadaniu piłki. Mieliśmy też sporo sytuacji oskrzydlających. Drugie 45 minut było już ze wskazaniem na Namysłów. Patrząc na przebieg zawodów, można było przyjąć tezę, że który zespół strzeli bramkę, ten odniesie zwycięstwo. I tak właśnie było.

- Przyzna Pan, że Start postawił dziś Ruchowi trudne warunki gry.

- Bardzo trudne. Nie spodziewałem się, że będzie to aż tak ciężki mecz. Tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa. Liczę, że Start w takiej formie odbierze jeszcze niejednemu zespołowi punkty.

- Pana zespół lepiej prezentował się na murawie, ale namysłowianie niwelowali Wasze atuty sercem do gry.

- Zgadza się, do tego gospodarze grali bardziej agresywnie, na pograniczu faulu. Taka jest jednak piłka. Ambicja i chęci, to podstawa i przede wszystkim priorytet do tego, aby w ogóle wyjść na boisko. Najpierw trzeba zostawić na murawie zdrowie i charakter, a następnie myśleć o umiejętnościach taktycznych czy technicznych. W mojej opinii Namysłów te elementy dziś zaprezentował.

- Dzisiejsze zwycięstwo może okazać się ważnym krokiem dla Ruchu w perspektywie walki o grupę mistrzowską. Do tej pory zdobywanie punktów szło Wam dosyć opornie.

- Czy opornie? Niezupełnie. Mamy nowy zespół budowany od zera i mało który z zawodników miał okazję grać na wyższym szczeblu. Choć oczywiście posiadamy też jednostki z takim doświadczeniem. W obecnym sezonie naszym celem jest utrzymanie. I mniej istotne czy uczynimy to w grupie mistrzowskiej czy walczącej o utrzymanie. Naturalnie chcielibyśmy zakwalifikować się do najlepszej czwórki, ale takiej pewności dziś nikt z nas nie ma.

- To była Pana pierwsza wizyta na naszym stadionie, odkąd zakończył Pan przygodę z namysłowskim Startem?

- Dziś serce mocniej mi zabiło i jest mi miło, że mogłem przyjechać do Namysłowa. Pamiętam dokładnie, jak mieszkałem w budynku klubowym na piętrze (uśmiech). Po 14-tu latach Namysłów wyjątkowo się zmienił, nie wiedziałem do końca, jak dojechać na stadion (uśmiech). Wtedy właśnie byłem tu ostatni raz. Naprawdę przyjemnie było wrócić do miejsca, w którym spędziłem rok wspaniałych chwil i miałem okazję grać na dobrym poziomie w fajnej drużynie. Zawsze będę miło wspominał Namysłów oraz piłkarzy, z którymi grałem, a także prezesa Raczkowskiego. [rozmawiał MW]

StartNamyslow.pl: - Trudno mieć pretensje do Pana podopiecznych za mecz. Zostawili dziś na boisku sporo zdrowia i naprawdę byli bliscy wywalczenia remisu.

Bogdan KOWALCZYK (trener Startu Namysłów): - Nawet zwycięstwa. Odnoszę wrażenie, że zostaliśmy dziś ukarani za to, że ten mecz chcieliśmy wygrać. Przegraliśmy po kontrze w ostatnich minutach gry po super-strzale jednego z zawodników gości. To było uderzenie nie do obrony. Odczuwamy z tego powodu duży niedosyt. Walczyliśmy dziś o komplet punktów. Nie chcieliśmy się zadowolić remisem. Chcieliśmy to spotkanie bardzo wygrać i uważam, że zasłużyliśmy na pełną pulę. Niestety, ostatecznie to goście wywożą z Namysłowa 3 punkty.

- Trener Osyra stwierdził, że pierwsza połowa toczyła się przy przewadze Ruchu, natomiast druga należała do Startu. A jak Pan widział to spotkanie?

- Moim zdaniem pierwsze 45 minut było wyrównane, natomiast druga część rozgrywana była przy naszej przewadze. Jak już wspomniałem, według mnie zasłużyliśmy na zwycięstwo.

- Przyzna Pan jednak, że więcej klarownych sytuacji stworzyli sobie radzionkowianie.

- Szczerze mówiąc nie przypominam sobie klarownych sytuacji gości. Przypominam sobie natomiast dwie znakomite akcje Rafała Samborskiego, które nasz napastnik mógł zdecydowanie lepiej sfinalizować.

- Mecz był bardzo wyrównany. Niemniej co ważne, Pańskim podopiecznym udało się zneutralizować skrzydła rywali, z których w sierpniowym meczu otwarcia, zwłaszcza ze strony Urbainczyka, nadchodziło największe zagrożenie.

- Przed pierwszym meczem o grze zupełnie nowej drużyny z Radzionkowa nic nie wiedzieliśmy. Teraz już jednak mieliśmy świadomość ich największych atutów. Dlatego też m.in. z taktycznego punktu widzenia zdecydowaliśmy się postawić na bokach Krystiana Błacha oraz Damiana Zalwerta. Obaj potrafią grać w defensywie, więc oprócz zadań ofensywnych, mogli też wspierać bocznych obrońców. I wyglądało to dosyć dobrze, bo rywal został w tych sektorach boiska zneutralizowany i zbyt wielu akcji skrzydłami nie przeprowadził. Niestety, mimo realizacji przez zespół większości założeń taktycznych, nie przyniosło nam to korzystnego rezultatu. [rozmawiał MW] 

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy