Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Sklonować Łukasza"

Odsłony: 9531

StartNamyslow.pl: - W 2009 roku, prowadząc Pniówek Pawłowice Śląskie, nie udało się Panu w Namysłowie wygrać. Dziś jednak z rezerwami „Niebieskich” zasłużenie zgarnął Pan pełną pulę.

Jak to spotkanie wyglądało Pańskimi oczami?

Karol MICHALSKI (trener Ruchu II Chorzów): -Zdawaliśmy sobie sprawę, że po porażce 0-6, będziecie chcieli zrehabilitować się przed własnymi kibicami. Uważam, że zagraliśmy słabe spotkanie. Kiedy trafiliście na 1-2, zauważyłem w Waszym zespole cień nadziei na dobry wynik. Niejako poddaliśmy się temu. Szczęśliwie strzeliliśmy na 3-1 i wywalczyliśmy trzy punkty. W przekroju całego spotkania stworzyliśmy jednak sobie kilka klarownych okazji. Zwycięstwo cieszy, styl trochę mniej.

- Minimalizm w drugiej połowie mógł się dla Was skończyć stratą pewnego zwycięstwa. Przeważaliście niemal przez całe spotkanie. W niektórych fragmentach w sposób wręcz przytłaczający.

- Nie nazwałbym tego minimalizmem. Mamy młody zespół i niekiedy widać jeszcze u nas juniorskie naleciałości. Większość chłopców gra pierwszy sezon w seniorach i muszą się dostosować do realiów. Im szybciej to im się uda, tym lepiej dla ich karier.

- Mówiąc na początku, że zagraliście słabe spotkanie, zaskoczył mnie Pan. Do przerwy, pomimo że prowadziliście tylko 1-0, Wasza przewaga była bardzo duża. Nieraz wręcz zamykaliście namysłowian w ich szesnastce.

- Zauważając naszą słabość, nie miałem na myśli braku naszej dominacji. Chodziło mi o wybory poszczególnych zawodników przy wykańczaniu akcji. Owszem, długo utrzymywaliśmy się przy piłce, ale za przewagę w tym elemencie gry nikt punktów nie przyznaje. Kluczem do sukcesu jest bowiem skuteczne finalizowanie stworzonych sobie okazji.

- To premierowy sezon rezerw Ruchu w III lidze opolsko-śląskiej. Jaki cel przyświeca więc Wam w obecnych rozgrywkach?

- Celem jest dalsze szkolenie, wprowadzanie młodych zawodników w piłkę seniorską. Gra w III lidze jest dla naszych chłopców przedsionkiem Ekstraklasy. Mają oni pokazać swoje walory. Z drugiej strony III liga jest przetarciem dla doświadczonych zawodników przed powrotem na wyższy szczebel po kontuzjach czy też dłuższych przerwach. Dzięki temu mogą powracać na boisko w rytmie meczowym.

- Proszę jeszcze na zakończenie zdradzić, czy prowadzenie zespołu rezerw jest trudniejszym zadaniem niż opieka nad pierwszą drużyną? Z boku może się wydawać, że jest o tyle trudniej, że co tydzień nie może być Pan pewien, jakich zawodników będzie miał do dyspozycji. Priorytetem jest przecież pierwszy zespół.

- Już tłumaczę, jak mamy to rozwiązane w Chorzowie. Jestem w sztabie szkoleniowym pierwszego zespołu. Cały czas mam więc pod kontrolą wszystkich zawodników. Jeżeli o to chodzi, nie widzę żadnego problemu. Poza tym uważam, że każdy trener, kogokolwiek nie szkoliłby, powinien starać się całą swoją wiedzę, charyzmę i umiejętności przekazać swoim podopiecznym. Wracając więc do Pańskiego pytania, nie widzę kompletnie żadnej różnicy. [rozmawiał MW]

StartNamyslow.pl: - Pod koniec spotkania Start miał szansę pokusić się o remis. Jednak wydaje się, że gdybyśmy go osiągnęli, to w sposób bardzo szczęśliwy, gdyż Ruch przez większą część gry był stroną dominującą.

Bogdan KOWALCZYK: - Przyjechała do nas drużyna młodych zawodników Ruchu, którzy pukają do pierwszego zespołu. Po ich grze widać było, że są w codziennym rytmie treningowym. Różnica w operowaniu piłką i motoryce była widoczna. Nam brakowało centymetrów, aby lepiej rozegrać piłkę czy też przeszkodzić przeciwnikowi. Natomiast jeśli skupilibyśmy się na sytuacjach podbramkowych, to tej różnicy nie było widać. W pierwszej połowie dwukrotnie w dogodnej pozycji znalazł się Rafał Samborski. Podobnie jak Patryk Pabiniak, który znalazł się na linii szesnastki w idealnej sytuacji strzałowej, ale uderzył zbyt mocno. Natomiast ze strony gości w tym okresie przypominam sobie zamieszanie w polu karnym i strzał w okienko.
Po przerwie mecz się jednak wyrównał. Nie mając nic do stracenia, podeszliśmy wyżej pod przeciwnika, dążąc do wyrównania. Tymczasem padła bramka na 0-2, która właściwie nie powinna się zdarzyć. Zawodnik gości na kilku metrach bezkarnie okiwał trzech naszych piłkarzy i uderzył pod poprzeczkę. Na pewno przy wyniku 0-1 zawody do końca byłyby dużo ciekawsze. Pokusiliśmy się jednak o trafienie honorowe i w efekcie do końca nękaliśmy chorzowian. Mieliśmy kilka ciekawych sytuacji, jak choćby strzał Kamila Bilińskiego tuż obok spojenia. Kilka razy było też zamieszanie pod bramką Ruchu. Że nie wspomnę o sytuacji Krystiana Błacha, który jeśli przyjąłby piłkę w świetle bramki, to znalazły się sam na sam z bramkarzem. To są detale, ale częstokroć decydują one o końcowym wyniku.
Biorąc pod uwagę nasze obecne możliwości treningowe, zagraliśmy na tyle, na ile nas było stać. Przy frekwencyjnej mizerii na treningach i tak zrodziło się z tego niezłe widowisko. Owszem, straconych goli można było uniknąć, ale taki jest futbol. Z gry rywale prezentowali dojrzalszą piłkę, choć były fragmenty – zwłaszcza w drugiej połowie – że nasi chłopcy prezentowali się z niezłej strony.

- Przewaga Ruchu, zwłaszcza w pierwszej połowie, wynikała z naszych problemów w drugiej linii. Przesunął Pan Łukasza Szpaka na pozycję stopera i w tym momencie w środku pola nie było komu rozegrać, czy też przetrzymać piłki. Brak Łukasza był w jego naturalnej strefie bardzo widoczny. Start nie rozgrywał wówczas piłki. Nasz zespół praktycznie każdą piłkę wybijał do przodu, gdzie momentalnie przejmowali ją goście.

- Zgadza się i dodam, że Łukasz rewelacyjnie zagrał na środku obrony. Nigdy wcześniej na tej pozycji nie grał, jednak przesunąłem go tam z konieczności, ze względu na absencję Rafała Żołnowskiego. I okazało się, że dużo akcji przerwał. Gdybyśmy Łukasza sklonowali, to mógłby zagrać z korzyścią dla drużyny i w pomocy i w defensywie. To jednak nie jest możliwe. Łukasz pomógł dziś w tyłach i dlatego zabrakło go w środku. Równie dobrze mógłby pomóc w środku, ale być może zabrakłoby go wtedy w obronie. Alternatywą na stoperze mieli być Andrzej Piwowarczyk i Damian Zalwert. Andrzej dawno jednak nie grał, natomiast Damian miał problemy z kostką. A pozycja stopera jest jednak bardzo newralgiczną na boisku i nie chciałem podejmować zbyt dużego ryzyka.
Problem z defensywą powinien zniknąć w kolejnym meczu, gdy wróci już Rafał Żołnowski. Po kontuzji wraca też Wojtek Wilczyński, co powinno być dla nas tylko dodatkowym bonusem, a na pewno dobrą wiadomością.
Czas pracowałby dla nas, gdybyśmy bardziej profesjonalnie mogli realizować cykl treningowy. Obecnie mamy jednak trudną sytuację finansową i musimy się do niej dostosować. Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości coś się jednak w tej materii zmieni i frekwencja na treningach wzrośnie. Do tego potrzebne są jednak odpowiednie środki finansowe. [rozmawiał MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy