Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Brazylijska fantazja i polska siła"

Odsłony: 9715

StartNamyslow.pl: - Pewnie duży oddech ulgi w Piotrówce. LZS odniósł bowiem pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Dariusz WOLNY (trener LZS-u Piotrówka): - Nie da się ukryć.

Do tej pory rozegraliśmy sześć spotkań. Remisy przeplataliśmy porażkami. Przy tym nie zdobywaliśmy bramek. Fajnie graliśmy, a nie trafialiśmy do siatki. O tym, że ktoś fajnie grał, nie pamięta się za jakiś czas. Liczy się tylko końcowy wynik. Bardzo cieszę się ze zwycięstwa. Chłopcy dostali wielką burę po meczu ze Swornicą. Dzisiaj trochę się zrehabilitowali, ale oczekujemy od nich więcej. Gdyby Frances nie obronił rzutu karnego, mogło się skończyć różnie. To jego druga zatrzymana „jedenastka”. Z pewnością jest wyróżniającą się postacią. W piłce, jak i w życiu, trzeba mieć szczęście. Obrona rzutu karnego była przełomowym momentem. Gdyby nie to, byłoby 1-1 i namysłowianie kończyliby spotkanie z przewagą jednego zawodnika. W ten sposób mogliśmy przegrać wygrany mecz. Podobnie wyglądało to ze Szczakowianką. Mieliśmy wtedy sporo sytuacji, nie trafialiśmy i mogliśmy zostać skarceni w ostatniej minucie. Frances jednak fantastycznie zatrzymał strzał z dystansu.

- Z gry nie możecie jeszcze być chyba do końca zadowoleni?

- Gra nie jest jeszcze tak składna, jakbym oczekiwał. Brazylijska fantazja musi być połączona z polską siłą. Przez cały miesiąc pracowaliśmy nad wytrzymałością. Druga sprawa, to taktyka. Filipe czy Galdino mają o niej pojęcie. Młodzi chłopcy z Brazylii są jednak z nią na bakier.

- Mówić krótko, cały czas stara się Pan przestawić brazylijską mentalność na polską rzeczywistość?

- Dokładnie tak. Europejska piłka, a zwłaszcza polska, jest zdecydowanie bardziej siłowa niż futbol brazylijski. Podania wzdłuż boiska niewiele tutaj dają. Trzeba szybszego konstruowania akcji. Mam nadzieję, że chłopcy pójdą teraz za ciosem i zaczną wygrywać kolejne mecze. Nasz dorobek punktowy nadal bowiem nie jest zbyt duży. Nie ma więc co wpadać w hurraoptymizm po jednym meczu. Cały czas musimy ciężko pracować. Przede wszystkim musimy więcej biegać, bo bez tego nic nam się nie uda. Nie mamy przecież w III lidze graczy pokroju Neymara.

- Pomimo że wygraliście 2-0, to nie był dla Was łatwy mecz.

- Każdy mecz jest bardzo nerwowy i stresujący. Na treningach są śmiechy i wszystko wygląda dobrze. Nigdy nie wiem jednak, jak chłopcy wypadną w spotkaniu ligowym. Czy „odpalą” i zaczną grać to, czego od nich oczekuję czy też znowu zaczną „bałaganić w tyłach”. Trochę nieodpowiedzialnej gry w defensywie dzisiaj też widzieliśmy. Z meczu na mecz jest jednak coraz lepiej. Po pełnym okresie przygotowawczym ten zespół będzie naprawdę mocny. Na razie brakuje nam stabilizacji. Jeżeli prezes będzie cierpliwy, na pewno uda nam się grać o wiele lepiej. Nie będziemy wtedy zajmować miejsca w dolnych rejonach tabeli. [rozmawiał KK]

Bogdan KOWALCZYK (trener Startu Namysłów): - Na pewno nie był to nasz dobry występ. Więcej, uważam, że było to jedno z naszych najsłabszych spotkań w tym sezonie. Dziś bardziej skupiliśmy się na dokuczaniu przeciwnikom i sędziom. Więcej było gadania niż gry. Mimo wszystko w ostatnich minutach mogliśmy doprowadzić do remisu. Niewykorzystany rzut karny od razu się jednak zemścił i przegraliśmy 0-2.

StartNamyslow.pl: - Kompletnie niepotrzebna była nerwowość w końcówce spotkania. Złapaliśmy wówczas cztery żółte kartki, przez co nasza sytuacja przed kolejnymi meczami mocno się komplikuje.

- Ciągle powtarzam, że jeżeli już mamy dostać żółtą kartkę, to niech będzie ona konsekwencją faulu taktycznego. Nie zaś dyskusji z sędzią czy też szarpania się z przeciwnikami. Zdaję jednak sobie sprawę, że emocje czasami biorą górę. Zresztą mnie również niekiedy się one udzielają. Z takich sytuacji powinniśmy jednak wyciągać wnioski i inaczej reagować w następnych meczach.

- Dzisiaj właściwie nic nie wychodziło nam na boisku. Obroniony rzut karny przez golkipera gospodarzy stanowi zaś niejako podsumowanie naszej postawy w tym meczu.

- Takie mecze jednak też się zdarzają. Jesteśmy młodą drużyną i ciągle mogą nam się przytrafiać wahania dyspozycji. Podczas treningów nic nie wskazywało na to, że zaprezentujemy się tak słabo. Wyglądaliśmy nieźle i chcieliśmy przełożyć naszą dyspozycję z treningów na spotkanie ligowe. Sztuka ta jednak się nie udała i stanowi to dla mnie największy znak zapytania po tym spotkaniu.

- Bardzo duże problemy mieliśmy dzisiaj w ataku. Po półgodzinie gry boisko opuścił Patryk Pabiniak. Natomiast Rafał Samborski nie wykorzystał trzeciego rzutu karnego w tym roku. Przewiduje Pan jakieś zmiany w ofensywie przed kolejnym spotkaniem?

- Jedna na pewno będzie. Rafał będzie strzelał karnego w inny róg bramki (uśmiech). A całkiem poważnie,  nie wyznaczam egzekutora „jedenastek”. Do piłki ma podchodzić zawodnik, który w danym momencie czuje się najlepiej psychicznie. Rzuty karne na treningu to bowiem kompletnie inna bajka niż strzał z „wapna” w czasie oficjalnego spotkania. Dochodzi bowiem element presji i emocji z nią związanych. Król strzelców z treningu nie zawsze zostaje pewnym egzekutorem rzutów karnych w czasie ligowego meczu. Jeżeli ktoś będzie chciał wyręczyć Rafała przy uderzeniach z jedenastu metrów, to nie widzę problemu. Niech bierze piłkę i strzela. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie Dariusza Wolnego wykorzystaliśmy z portalu http://www.nto.pl/pilka.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy