Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

ARCHIWUM

Bezbronny myśliwy

Odsłony: 17108

Zapowiadając sobotnie spotkanie, zwracaliśmy uwagę na absencje (zarówno pewne, jak i możliwe) w obu zespołach. Było wiadomo, że trener Bogdan Kowalczyk nie będzie

mógł skorzystać z Rafała Samborskiego i Marcina Zajączkowskiego, którzy w ostatniej kolejce zostali ukarani czerwonymi kartkami. Dorzucając do tego trwające od dłuższego czasu problemy zdrowotne Patryka Pabiniaka, można było mieć spore obawy o namysłowską ofensywę. Główny ciężar nękania przeciwnika miał bowiem spaść na młodego Kamila Smolarczyka. Co do zespołu Polonii, zarówno Miś (podstawowy golkiper), jak i Króliczek (drugi najskuteczniejszy zawodnik) pojawili się na murawie. Ich występ był zagrożony, lecz ciężar gatunkowy spotkania (walka łaziszczan o grupę mistrzowską) spowodował, że wspomniana dwójka zameldowała się w wyjściowej jedenastce.

Boiskowe wydarzenia w pierwszej połowie meczu dawały nadzieję na korzystny, końcowy rezultat. Czerwono-czarni posiadali wówczas lekką przewagę optyczną.  Goście z kolei groźniej kontratakowali. Pierwsze podbramkowe zagrożenie odnotowaliśmy w 3', gdy po faulu na Jordanie, do rzutu wolnego podszedł Szpak. Dośrodkował w szesnastkę, lecz centra była zbyt głęboka i Miś nie miał problemów ze złapaniem "skóry". Przyjezdni odpowiedzieli w 7'. Najpierw Mieszczak z rzutu wolnego kropnął w mur. Jego poprawka była już groźniejsza, minęła bowiem gąszcz nóg w polu karnym. Strzał po ziemi padł jednak pewnym łupem dobrze ustawionego Węglarskiego. Pod naszą bramką dużo groźniej zrobiło się w 9', gdy poloniści wyszli z kontrą. Mieszczak uciekł naszej defensywie lewą stroną. Z boku zagrał wzdłuż bramki do wybiegającego na czystą pozycję Majsnera. Przytomność umysłu zachował jednak Łątka, który czubkiem buta przeciął podanie, kasując tym samym zagrożenie. Głęboko odetchnęliśmy również w 18', gdy z kornera na dalszy słupek dośrodkował Mazurek. Tam Mazur zgrał futbolówkę głową do Króliczka., a ten ostatni w niezłej sytuacji popisał się niecelną "główką" i piłka minęła bramkę.

Namysłowianie mieli wyraźny problem ze stwarzaniem sobie klarownych okazji bramkowych. Z tego też powodu Żołnowski w 23' zdecydował się na uderzenie z dystansu. Miś kontrolował lot piłki, która w bezpiecznej odległości przeleciała nad poprzeczką. W 31' już na połowie Polonii rywala przytomnie wyprzedził Krystian Błach. Futbolówka trafiła na prawej stronie do Jordana. Ten podciągnął z nią przed szesnastkę, a następnie z 20 metrów oddał strzał, który po nodze Kruka minął poprzeczkę z niewłaściwej strony. Podopieczni Rafała Bosowskiego zastopowali atak Startu w 33', a po kontrze uderzenie Kaczmarczyka z narożnika pola karnego poleciało wysoko nad bramką.

W 36' na obiekcie przy Pułaskiego 5 słychać było przeciągły jęk zawodu. Mieliśmy wówczas najlepszą okazję w tym spotkaniu. Kamil Błach zagrał prostopadła piłkę w kierunku Smolarczyka. Defensor Polonii był jednak szybszy, przejął futbolówkę i – naciskany przez naszego napastnika – zdecydował się na wycofanie do Misia. Zrobił to jednak zbyt lekko i "kula" padła łupem Smolarczyka. Ten już w szesnastce uderzył po ziemi i trafił w słupek! W pobliżu nie było jednak żadnego z jego kolegów, który mógłby pośpieszyć z dobitką. Na ripostę przyjezdnych nie musieliśmy długo czekać. Po kilkunastu sekundach od "setki" Smolarczyka, z 22 metrów po koźle na bramkę Węglarskiego przymierzył Majsner. Nasz młody golkiper był jednak na posterunku. Do końca pierwszej części gry zobaczyliśmy jeszcze mocne zagranie Kaczmarczyka wzdłuż bramki w 39' (nikt nie sięgnął piłki) oraz w 43' niecelny strzał Szpaka z 25 metrów.

Po przerwie sytuacja na boisku szybko przybrała niekorzystny dla nas obrót. Już pierwsze podbramkowe zagrożenie ze strony Polonii zakończyło się pełnym sukcesem gości. W 50' poloniści wywalczyli przed namysłowskim polem karnym rzut wolny. Futbolówkę miękko w szesnastkę wrzucił Rączka. Wydawało się, że nie zanosi się na większe zagrożenie. Niespodziewanie do piłki doszedł jednak Mazur, który głową strącił centrę w kierunku Majsnera. Ten znalazł sobie trochę miejsca do oddania strzału i po chwili goście cieszyli się z objęcia prowadzenia. W 58' piłkę na własnej połowie stracił Krystian Błach. Rączka pognał ze zdobyczą lewym skrzydłem, a następnie obsłużył podaniem Mazurka. Ten ostatni spod linii końcowej zagrał mocno wzdłuż bramki. Na szczęście żaden z jego partnerów nie zdołał dojść do podania. Dwie minuty później (60’) goście akcję sfinalizowali już jak należy. Zagrożenie sprokurował Węglarski, który wybijając piłkę, posłał ją tuż przed własne pole karne… na głowę Mieszczaka. Najskuteczniejszy zawodnik Polonii uciekł z futbolówką do boku, a następnie dośrodkował przed bramkę do wbiegającego Majsnera, który precyzyjną główką nie dał golkiperowi Startu żadnych szans na skuteczną interwencję.

W tym momencie sytuacja Szpaka i spółki stała się arcytrudna. Dwubramkowa strata, przy własnej ofensywnej niemocy, była nie do pozazdroszczenia. Na dodatek w 64' Łątka stracił piłkę na rzecz Majsnera. Autor dwóch trafień dla przyjezdnych przytomnie zagrał po ziemi tuż przed bramkę. Tam jednak Zalwert zablokował Mieszczaka. Z kolei 69' należała do Kaczmarczyka, który ładnie przymierzył z rzutu wolnego i Węglarski musiał ratować się odbiciem piłki poza linię końcową. Po chwili (71') rzut wolny Szpaka zamienił się w niebezpieczną… kontrę Majsnera. Na szczęście, nim napastnik Polonii zdołał uderzyć, sytuację, wybijając futbolówkę spod nóg rywala, uratował Bonar.

W 72' za niewykorzystaną okazję z pierwszej połowy zrehabilitować mógł się Smolarczyk. W niezłej sytuacji, po podaniu Urbańskiego, trafił jednak w golkipera gości. Trafienie na 1-2 pozwoliłoby nam jeszcze złapać kontakt z przyjezdnymi. Celownik Kamila był jednak tego dnia rozregulowany. W kolejnej godnej odnotowania akcji sytuacja przeniosła się pod bramkę Węglarskiego. Mazurek podał do Jarnota. Ten zaś odegrał w pole karne do Mieszczaka. Czujny pozostał Zalwert, zażegnując niebezpieczeństwo. W końcówce spotkania staraliśmy się jeszcze pokusić o honorowe trafienie. W 90' Bonar wyłuskał piłkę spod nóg rywala przed polem karnym Polonii, po czym zagrał w uliczkę do Drapiewskiego. Ten, nie mając czystej pozycji do strzału, wycofał piłkę do nadbiegającego partnera, który został momentalnie zablokowany. Już w doliczonym czasie gry wywalczyliśmy rzut wolny. Próba uderzenia Kamila Błacha trafiła w mur., a poprawka Żołnowskiego przeleciała obok bramki.

Zawodnicy z Łazisk wyjechali z Namysłowa w znakomitych nastrojach. Perspektywę długiej podróży do domu osłodziło im zwycięstwo, które pozwoliło zachować matematyczne szanse na promocję do grona najlepszych zespołów III ligi opolsko-śląskiej. Co ciekawe, goście nie rzucili się od początku spotkania do huraganowych ataków. Podeszli do naszego zespołu z wyraźnym respektem. Przed przerwą groźni byli szczególnie po kontratakach. Od początku drugiej połowy poloniści odważniej ruszyli na nasz zespół. Efektem tego były dwie bramki, na które podopieczni Bogdana Kowalczyka nie potrafili odpowiedzieć. Siła rażenia czerwono-czarnych była tego dnia nad wyraz mizerna. Przypominaliśmy nieco myśliwego, który na polowanie do lasu nie mógł zabrać żadnej ze swoich najgroźniejszych broni. Pozostało mu liczyć na własny spryt i pomyłkę zwierzyny. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie udało mu się wykorzystać niewielu błędów przeciwnika, wrócił do domu pokiereszowany i z pustymi rękami. [MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy